Pamiętnik odchudzania użytkownika:
pavlinka1

kobieta, 36 lat, Augustów

178 cm, 77.20 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: do 1 lipca ważyć maksymalnie 72 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 stycznia 2009 , Skomentuj

Nowy rok powitałam w gronie znajomych pięciu par i ja jedna :/ Było fatalnie, bo jak można się czuć wśród uścisków, pocałunków, tańców szczęśliwych par...? Kilka minut przed 24 wyszliśmy na podwórko, ludzie puszczali już petardy, patrzyłam na nie i płakałam, myślałam "Gdzieś pod tym niebem jest mój P. i też je ogląda"... Wybiła północ a ja z łzami w oczach zobaczyłam jak każdy się obściskuje, mi życzyli nowej miłości... Cholera jasna! Nie cierpię gadek na temat o to odrazu wyciska łzy! Siostra mnie przytuliła, jej chłopak mówił co myśli o P., dziewczyna brata też się przejmowała mną... Jakoś oie isę spiknęłyśmy na tej domówce, ona tak jak  i ja mało wypiła, nie tańczyła, rozmawiałyśmy sobie...

Do domu wróciłam o 1:30 a już o 4:00 żegnaliśmy całą rodziną mamę, która na 3 miesiące wyjechała do Włoch...

P. napisał 12 minut po północy "Szczęśliwego Nowego Roku". Był jako kierowca, na imprezie kumpla, przez którego się poznaliśmy... Brakowało mi Go bardzo, święta i Sylwester minęły mi bez Niego...

Nowy Rok, Nowe Szanse, będzie lepiej, będę szczupła, seksowną laską, szczęśliwą  w pełnym miłości związku.... :D

Moje noworoczne postanowienie:

"W 2010 roku schudnę do 68kg, a najlepiej już do Wielkanocy, czyli powrotu mamy"

30 grudnia 2009 , Komentarze (1)

Teoretycznie nie jestem z P. od piątku 18.12.2009, już 12 dni...

Moja mama wyjeżdża do Włoch 1 stycznia i czuję, że czeka mnie trudne 3 miesiące...

Czuję, że załamuję się, z Pawłem nieciekawie, nie wiem co z tego jeszcze będzie, czy wogóle będzie. Święta minęły bez niczego szczególnego a ze smutkiem w sercu i łzami wypłakiwanymi po nocach. Nie mogę spać, ciągle kocham Go. Wiem, że On mnie też. Ale jest Nam trudno wybaczyć słowa, których padło za dużo...

Jutro Sylwester i napewno z Nim go nie spędzę, choć pragnę tego tak bardzo. Teraz on jest 130km ode mnie a ja nie mam auta, zresztą chciałabym by od Niego wyszła propozycja spotkania.

Mama jedzie, zostaję w domu z dwójką małego rodzeństwa, siostrą zakochaną i praktycznie ciągle u swego chłopaka, tatą i obowiązkami domowymi na głowie. Gdy wyjeżdżała wcześńiej też się obawiałam ale poznałam właśnie P. Teraz GO nie będzie raczej.

 

Chciałabym schudnąć w te 3 miesiące do 68 kg. I tak nie mam ochoty nic jeść. Pracy nie mam, a kasy tylko 300zł...

Kochająca, smutna, płacząca Paula...

23 grudnia 2009 , Skomentuj

Minął wczoraj miesiąć odkąd zaczęły się zawirowania między mną a Misiakiem, staramy się by było fantastycznie jak wcześniej. Jestem coraz weselsza i szczęśliwsza.

Dawno mnie tu nie było...

WESOŁYCH ŚWIĄT!!!

26 listopada 2009 , Komentarze (3)

Dałam Mu szansę, bo też chyba każdemu trzeba a to pierwszy raz gdy będąc z Nim w związku rozważałam nad tym. Siedzi we mnie zadra, że może się zdarzyć kolejny taki raz, jednak kocham, a nie przestaje się kochać tak z dnia na dzień.

 

A poza tym... u mnie przeprowadzka, pakuję się

25 listopada 2009 , Komentarze (2)

Tak gwałtownie i jest źle....

Historia jak z melodramatu... Oszukał mnie, zadzwoniłam powiedziałam że jest kłamcą i w trymiga przyjechał, ale wyszłam wcześniej, nie chciałam się z nim widzieć, wkońcu zgodziłam się na 5 minut i miał tylko on mówić a ja słuchać. Wiedział co mi powiedział i wiedział co z tego jest kłamstwem. Przyznał się, drugi raz złapałam Go na czacie. Drugi... Powiedziałam mu że spodziewam się że pewnie będzie trzeci... Zaprzeczył. Płacz, smutek, wyjaśnienia wzajemne. I TAK WYSZŁO ŻE MAM RACJĘ I TO ON ŹLE ROBIŁ I ROBI!!! Obiecał skończyć znajomość a przed chwilą włączyłam jego nowy nr gg, ech on wszędzie ma to samo hasło które znam, a ona do niego o 21:17 "Dobranoc". NO RZESZ KURWA MAĆ!!! To ja z sercem (głupim miękkim wogóle słabym) że chciałabym by było dobrze między nami, zresztą on też mówił że tak chce przed 20 a tu po 21 ona "Dobranoc". Też mu wypomnę! Oj tak! Bo wrócił do domu i odrazu przed kompa, a o 21:30 napisał że internetu nie ma i nie może prezentacji na jutro zrobić! CHolera jasna... ;( Nikt mi jeszcze nie powiedział by dać mu szansę, no jedna osoba, chłopak siostry... A tak każdy że on jak tak zrobił drugi raz to zrobi i kolejny... Chłopak siostry zresztą też tak powiedział, ale mówił by być twardą i On ma pokazać że się stara i mu zależy... Tęsknię, jak głupia mysz do sera się uśmiecham że już ok, a tu bach! ona o 21:17 pisze mu kurwa -dobranoc...<?xml:namespace prefix = o ns = "urn:schemas-microsoft-com:office:office" />

Plusów nie widzę... 

25 listopada 2009 , Komentarze (1)

Historia jak z melodramatu... Oszukał mnie, zadzwoniłam powiedziałam że jest kłamcą i w tymiga przyjechał, ale wyszłam wcześniej, nie chciałam się z nim widzieć, w j=końcu zgodziłam się na 5 minut i miał tylko on mówić a ja słuchać. Wiedział co mi powiedział i wiedział co z tego jest kłamstwem. Przyznał się, drugi raz złapałam Go na czacie. Drugi... Powiedziałam mu że spodziewam się że pewni ebędzie trzeci... Zaprzeczył. Płacz, smutek, wyjaśnienia wzajemne. I TAK WYSZŁO ŻE MAM RACJĘ I TO ON ŹLE ROBIŁ I ROBI!!! Obiecał skończyć zanajomość a przed chwilą włączyłam jego nowy nr gg, ech on wszędzie ma to samo hasło które znam, a ona do niego o 21:17 "Dobranoc". NO RZESZ KURWA MAĆ!!! To ja z sercem (głupim miękkim w wogóle słabym) że chciałabym by było dobrze między nami, zresztą on też mówił że tak chce przed 20 a tu po 21 ona "Dobranoc". Też mu wypomnę! Oj tak! Bo wrócił do domu i odrazu przed kompa, a o 21:30 napisał że internetu nie ma i nie może prezentacji na jutro zrobić! CHolera jasna... ;( Nikt mi jeszcze nie powiedział by dać mu szansę, no jedna osoba, chłopak siostry... A tak każdy że on jak tak zrobił drugi raz to zrobi i kolejny... Chłopak siostry zresztą też tak powiedział, ale mówił by być twardą i On ma pokazać że się stara i mu zależy... Tęsknię, jak głupia mysz do sera się uśmiecham że już ok, a tu bach! ona o 21:17 pisze mu kurwa dobranoc...

Plusów nie widzę... 

24 listopada 2009 , Komentarze (6)

Dziękuję za komentarze, za trzeźwą ocenę, naprawdę dziękuję.

 

Dziś napisałam mu smsa, z zapytaniem czy mógłby w sobotę pomóc w przeprowadzce? Moi rodzice pytają, uważają że to oczywiste ze pomoże, tak poprostu z ludzkiej życzliwości, bo zna nas, zna mnie, a sobote ma wolną od szkoły, a mnie nie będzie, mam zjazd w szkole.

Napisał "Raczej tak"

A półtorej godziny później że "Niekoniecznie bo nie wie czy będzie w domu, ale jak tak to pomoże".

W odpowiedzi napisałam: "Gdzieś musisz jechać? No trudno, to będą musieli poradzić sobie bez Ciebie jeśli tak"

A on na to: "No jadę w pt lub sob. do Wawy na dyskę coś wyrwać"

Odpisałam "Miłej zabawy". Smutna i bezradna, nie wiedziałam czy pisanie by się nie bawił moimi uczuciami i sobie nie żartował miało sens...

On na to: "Dziękuję :)"

Więc ja: "Cieszę się razem z Tobą. Krzyzyk na drogę". I wyłączyłam telefon!

Wie gdzie mnie szukać jeśli mu zależy na mnie! To było 1, 5 h temu

 

I jest mi źle, niedobrze, coś się kończy, tak czuję...

24 listopada 2009 , Komentarze (2)

Tak trudno mi uwierzyć... że ta moja sprawa, aż tak źle wygląda, gdy ktoś z boku o tym się wypowiada...  Naprawdę trudno jest zdecydować o rozstaniu, to był pierwszy raz gdy to rozważałam, choć wcześniej było tak pięknie, że myślałam, że w moim związku to się nie zdarzy... Dałam mu drugą szansę, narazie stara się i to bardzo, już nie ma wyciszonego telefonu i wymówki że nie słyszał jak napisałam smsa czy zadzwoniłam, teraz sam pisze... Ale to dopiero 1 doba minęła, nie mam co wyrokować, bo skoro zrobił jak zrobił raz i drugi to jestem czujna i spodziewam się kolejnego zawodu. Czuję, że stałam się strasznie podejrzliwa i nieufna... A to może zaszkodzić, z drugiej strony nie chcę mieć klapek na oczach i być robiona w bambuko!

23 listopada 2009 , Komentarze (2)

Nigdy tak się nie czułam... Kilka dni tem odkryłam że ma drugi nr gg, a wczoraj jakaś dziewczyna do niego napisała smsa, przeczytałam, a potem całą skrzynkę odbiorczą i nadawczą, nazywał ją "malutka", był sms o treści "Chcę się z nią rozstać", "Ja z tobą będę". A ona jemu smsa "Zostaw ją bo psychicznie nie wytrzymasz". CO ja miałam myśleć? Serce biło mi jak oszalałe, czułam jak robi mi się słabo, nie wiedziałam co mam robić, było mi obojętne czy mnie przyłapie że patrzę w jego telefon, tak zresztą byłoby łatwiej, nie musiałabym mówić mu o co chodzi... I On wypominał mi że jestem jakaś wredna, dziwna i nie można mi nic powiedzieć... A jak miałam się zachowywać? Udawać że wszystko ok, skakać pod sufit i patrzeć w niego jak w obrazek... Te czasy minęł...

 Czuję się oszukiwana i mam ogromny żal do Niego... Wczoraj wieczorem poprosiłam by mnie odwiózł do domu jeśli może i o nic nie pytał, bo nie chcę płakać, miałam Go dość! Tego oszukiwania... On odrazu z wielkim smutkiem: "Co jest? To przeze mnie?" i chciał mnie przytulić, nie chciałam! Powiedziałam "Zostaw mnie" i nie mogłam utrzymać łez... Nie odwiózł mnie, bo twierdził, że wtedy wogóle sobie pójdę. Może i miał rację... ALe tak nie chciałąm tam zostać, spać przy Nim i żeby mnie dotykał. Płakał... mówił zebym Go nie zostawiała, że On mnie nie zdradza, pytał dlaczego tak źle o Nim myślę... A to moje podejrzenia, może i fizycznie nie zdradził ale szuka kontaktu z innymi koietami. Sam powiedział, że tamtą zna, że jej się zwierza, ze ma więcej takich koleżanek, ze między nami jest źle od powrotu z Hol., że nie chce się kłócić, że załamie sie psychicznie jeśli Go zostawię. Pierścionek zaręczynowy też bym oddała, ale dam mu jeszcze szansę, bo jednak  nie jest mi obojętny, gdyby tak było, nie doświadczyłabym taiego bólu, zazdrości, zalu i płaczu.

On mówił, a ja chciałam stamtąd wyjść! Nie słuchać Go,

wyjść przed siebie i dać upust łzom...