Witajcie.
Daję znać, że żyję. Nie piszę, bo od poniedziałku prócz mojego gardła walczymy z jelitówką u córki. Dawno tak źle nie przechodziła, wczoraj już mieliśmy jechać na SOR, na szczęście nastąpiła jakaś poprawa.
Moja dieta leży i kwiczy. Mam doła, nie mam głowy jeść zdrowo, wrzucam w siebie co popadnie. W wolnej chwili zajadam stres - jak zwykle.
Chyba jednak nie uda mi się już schudnąć. Mam wrażenie, że jestem na to za słaba i do niczego się nie nadaję.
waskaryba
13 czerwca 2025, 20:52Witaj kochana u mnie 3 tydz lekow i chorib dzieci....z tego wszystkiego brak sil na wlasne postepy dietetyczne. Nie objadam sie ale brak doskonałości w tym wszystkim. Ja robie tak ze jak juz czuje ze diagel wisi na plecach hem kebaba duzi warzyw bialka i tyle. Przed ojresem jestem i juz nim sie ratowalam. Ja ogólnie tez stracilam nadzieję.....
Frezja_
14 czerwca 2025, 14:32Czyli mamy podobnie. Zobacz, jest już czerwiec - liczyłam na to, że zrobi się cieplej i choroby wreszcie trochę odpuszczą i odetchniemy. A tu znów jakaś makabra, kiedy to się wreszcie skończy. Musimy to razem jakoś przetrwać, w końcu kiedyś będzie lepiej i łatwiej.
Tetania
13 czerwca 2025, 20:05Tyle już schudłaś, nie poddawaj się. Może wejdź na zero kaloryczne, żeby utrzymać obecną wagę, bo włożyłaś wysiłek i szkoda to stracić...
Frezja_
14 czerwca 2025, 14:30Masz rację, żal by było stracić to, co już tak ciężko wypracowałam... Dziękuję
Kaliaaaaa
13 czerwca 2025, 17:18Jelitowka potrafi przeczołgać ale na szczęście szybko przechodzi. Złap oddech, odpocznij, spojrzysz z innej perspektywy na wszystko.
Frezja_
14 czerwca 2025, 14:30Oj, przeczołgało nas. Strasznie się martwiłam o córkę, jeden dzień był faktycznie kryzysowy, nie widziałam jej jeszcze w takim otępieniu. Pewnie masz rację, muszę złapać oddech. Dziękuję