Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Środa


Dzisiaj jestem mega zmęczona, za dużo zjadłam wczoraj i wpłynęło to na moją regenerację w trakcie snu, nie mówiąc już jakie głupoty mi się śniły... Rano obudziłam się przy dźwiękach ulewy i szalejącego wiatru, więc rower został w garażu i pojechałam do roboty autem. Po drodze widziałam kilku rowerzystów, którym widocznie taka aura nie przeszkadzała. Może są zaprawieni w boju i nie straszne im przeciwności pogodowe?

Zjadłam dzisiaj też sporo, ale jednak mniej niż wczoraj, może dlatego, że objętościowo było tego jedzenia więcej i czułam się syta. Śniadanie standard, potem kasza jaglana z kakao i cynamonem, 2 jabłka, jakiś litr zupy krem z brokułu (moja ulubiona) i sporo pestek z dyni (uwielbiam). 

Aktywność tylko tyle co w robocie.

Zrobiłam kilka fot. Mam taką pocieszną kurkę, która przylatuje do człowieka jak pies. Tylko czeka żeby ją wziąć na ręce i potarmosić trochę. Kochana jest i ma piękne piórka, niby czarne ale mienią się na granatowo. Na zdjęciu wygląda jak by chciała powiedzieć: "Siema, co tam, może małe przytulanko? "😁

I standardowo jakieś kwiatki, ulotne piękno :)