Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
97 dzień orbitrek


Dzisiaj wietrznie i deszczowo, więc odkurzyłam orbitreka. Zaczęłam oglądać od nowa ostatni sezon Kanapowców. Dziwnie się to teraz ogląda, jak wie się, jak na koniec się zmienili. 

Wczoraj byliśmy z mężem na grillu i trochę zaszalałam. W sensie zjadłam 3,5 kiełbasy. Bardzo się objadłam, właściwie to mogłam przestać jeść wcześniej bo już mi nie smakowało. Tylko czułam, jak okropnie słona jest ta kiełbasa. Pierwszy raz jadłam grilla bez żadnego pieczywa, zawsze jadłam więcej bułek niż kiełbasy.

Odkryłam też serię świetnych skyrów w biedronce. Wiśnia w czekoladzie albo pomarańcza w czekoladzie. Szkoda tylko, że w najbliższej biedrze ich nie ma. Będę musiała jechać zrobić zapasy. Mąż jadł sobie loda na patyku w czekoladzie, a ja skyr i nie czułam żalu, bo w smaku był świetny. Podejrzewam, że jakbym spróbowała teraz zwykłego loda to skręciłoby mnie od tego mocno słodkiego smaku.

A i zatęskniłam za arbuzem. Już wczoraj miałam na niego ochotę, po tej słonej kiełbasie. Ale nie chciałam rozkrajać, bo to cały duży owoc. Dzisiaj jednak go pokroiłam na kawałki i 1/4 zjedliśmy a resztę schowałam do lodówki. Mam nadzieję, że nie straci mocno na smaku.