Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
98 dzień orbitrek


Dzisiaj spróbowałam się zdyscyplinować bo dawno nie ćwiczyłam siłowo. Zrobiłam trening 15 min z hantlami, więcej mi się nie chciało... Dobre i to... Gorąco jest. Pochodziłam potem na orbitreku ze 40 min do Kanapowców. 

Mąż wychodząc do pracy odkrył, że mam na nodze kleszcza. Niestety już wbitego w skórę i opitego krwią. Szybka akcja usuwanie. Został mi niewielki rumień i opuchlizna w tym miejscu. Nie wiem jakim cudem się ten kleszcz przypałętał, wczoraj faktycznie chodziliśmy po lesie, ale po powrocie do domu się umyłam i żadnego stwora nie widziałam... Może gdzieś się schował w ubraniu i zaatakował nocą, nie wiem czy kleszcze mogą przeskoczyć np. metr z krzesła na łóżko. 

Nigdy nie miałam wbitego kleszcza, tylko łaziły mi po skórze. A teraz takie coś. Może się schizuję, ale czuję jakby bolały mnie mięśnie i stawy i lekko drapało w gardle. Chyba zamówię sobie czystek... I coś odstraszającego to dziadostwo. Ech.