Spis treści:
Kupujesz kapustę kiszoną czy kwaszoną? Może nie zwracasz uwagi na nazewnictwo. Zdaniem internautów kiszenie kapusty to od dawna znany proces utrwalania produktu, natomiast kwaszenie to przyspieszony proces produkcji kapusty kiszonej. Czy jest różnica między kiszeniem a kwaszeniem i czy któregoś z tych produktów faktycznie nie powinniśmy spożywać? Czym różni się kapusta kiszona od kwaszonej? Czy kapusta z beczki jest lepsza? Czy kapusta kiszona jest zdrowa?
Z tego artykułu dowiesz się m.in.:
Źródła internetowe podają, że kwaszenie kapusty, to proces przyspieszonego kiszenia lub otrzymywania produktu przypominającego kiszony. Efekt ten podobno uzyskuje się poprzez dodatek do poszatkowanej kapusty octu lub pałeczek kwasu mlekowego. Czy jest różnica między kiszeniem a kwaszeniem, zapytaliśmy naszego eksperta dr inż. Marcina Kidonia z Zakładu Technologii Owoców i Warzyw Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu:
Od pewnego czasu obserwuję pojawiające się ostrzeżenia przed kupowaniem kapusty lub ogórków „kwaszonych". Niestety, jak wiele informacji pojawiających się w Internecie, trzeba ją uznać za nieprawdziwą. Zarówno w literaturze fachowej, jak i w polskich dokumentach prawnych (np. w opisach produktów tradycyjnych na stronach Ministerstwa Rolnictwa czy Polskich Normach) jako prawidłowe dla określenia naturalnego procesu utrwalania warzyw z udziałem bakterii kwasu mlekowego, stosowane jest określenie "kwaszenie" a nie "kiszenie". Produkty w ten sposób otrzymane to kwaszonki.
W języku potocznym funkcjonują produkty „kiszone” dla określenia tego typu przetworów i nie wiedzieć czemu uważa się, że są wyższej jakości. Nie powinno się zatem stosować takiego podziału, a dodatkowo zalecam używanie jako prawidłowej formy „kapusta kwaszona”.
Zatem kwaszenie to jak najbardziej naturalny proces, który pozwala na utrwalenie kapusty. Oto bardzo skrócony opis poszczególnych etapów kwaszenia kapusty. Na początku główki kapusty, z których usunięto zewnętrzne liście oraz głąby szatkuje się na drobne wiórki. Następnie przesypuje solą. Dodaje przyprawy smakowe i ubija. To powoduje wyciek soku i przy odcięciu dostępu tlenu zaczynają namnażać się bakterie kwasu mlekowego.
Czas kwaszenia to około 2 tygodnie w temperaturze 15-20 stopni. Niestety przy niedostatecznym ukwaszeniu lub dostępie tlenu mogą rozwijać się także drożdże i pleśnie, a nawet bakterie gnilne. Te ostatnie nie są korzystne dla jakości produktu. Przechowujcie kwaszone produkty w niskiej temperaturze, bez dostępu powietrza.
Taka kapusta to źródło bakterii kwasu mlekowego, witaminy C, sodu i potasu. W sklepach możecie jednak znaleźć kapustę, która ma jeszcze inne składniki, np. sorbinian potasu (konserwant) lub/i kwas octowy oraz mlekowy.
Zafałszowana kapusta kwaszona
Kidoń mówi, że: Kwaszenie to naturalny proces, polegający na przekształcaniu cukrów obecnych w surowcu głównie w kwas mlekowy (oraz inne związki, odpowiedzialne np. za smak i zapach) przez bakterie kwasu mlekowego. W ten sposób otrzymujemy właśnie kapustę kwaszoną. Często w praktyce przemysłowej rzeczywiście stosuje się kultury starterowe bakterii mlekowych, ale tylko po to, aby to te bakterie opanowały środowisko, a nie na przykład szkodliwe bakterie gnilne.
Praktyki takie mogą być stosowane przez nieuczciwych producentów, którzy pragną tym sposobem szybciej obniżyć pH a tym samym szybciej otrzymać produkt finalny (nie powoduje to w żaden sposób przyspieszenia fermentacji mlekowej).
Nie ma się tutaj czego obawiać, w większości procesów z udziałem mikroorganizmów dodaje się kultury starterowe, aby namnożyć te pożądane, np. w produkcji win, stosuje się szczepy odpowiednich drożdży. Nie ma tutaj żadnych sztuczek z dodawaniem kwasu octowego (ani kwasu mlekowego, który to właśnie powstaje w procesie kwaszenia kapusty).
Z żalem muszę przyznać, że praktyki takie mogą być stosowane przez nieuczciwych producentów, którzy pragną tym sposobem szybciej obniżyć pH, a tym samym szybciej otrzymać produkt finalny (nie powoduje to w żaden sposób przyspieszenia fermentacji mlekowej). Nie ma tutaj znaczenia nazwa, której używa producent – zafałszowana może być zarówno kapusta „kwaszona” jak i „kiszona” – dodaje dr inż. Marcin Kidoń. Zatem mit różnicy między nazwami kiszoną a kwaszoną kapustą obalony.
Kapusta z dodatkiem octu, to nie jest prawdziwy kwaszony produkt. Jeśli chcecie czerpać z kwaszonek korzyści, to takiej kapusty nie kupujcie. Ona tylko udaje kwaszonkę (lub jak kto woli kiszonkę).
Uważajcie także na kapustę z beczek. Producenci często przepakowują do nich produkt, aby konsument miał wrażenie, że to co się w niej znajduje uzyskano metodami tradycyjnymi i będzie miało smak przypominający nam smak dzieciństwa.
Często pytacie nas czy produkt z woreczka jest gorszy niż te z beczki. Wątpliwości rozwiewa nasz ekspert: Jeśli chodzi o sam produkt, ten w woreczku ma najczęściej takie same właściwości jak w innych opakowaniach. Powstały kwas mlekowy pozwala na dłuższe przechowywanie kapusty kwaszonej, ale tylko w niskich temperaturach i przy braku dostępu tlenu, stąd hermetyczne opakowania. Często też kapustę kwaszoną poddaje się przed zapakowaniem łagodnej pasteryzacji,, wtedy można ją przechowywać dłużej nawet w temperaturach pokojowych.
Oczywiście pasteryzacja niszczy część bakterii, również tych mlekowych, jednak nadal pozostaje w takim produkcie wiele składników o pozytywnym znaczeniu dla zdrowia, np. witamina C (której zawartość w prawidłowo ukwaszonej kapuście może być nawet wyższa niż w surowcu), czy acetylocholina (związek mający znaczenie w obniżaniu ciśnienia krwi) – dodaje dr inż. Marcin Kidoń.
Tak więc konieczne jest czytanie również składu produktu, jeśli producent deklaruje w składzie tylko kapustę kwaszoną, to powinna tam być najprawdziwsza kapusta, poddana pełnemu procesowi kwaszenia. Natomiast inne dodatki, np. kwasy organiczne muszą być deklarowane w składzie, a w zasadzie w ogóle nie powinny być stosowane.
Lubicie kapustę kiszoną? Jakie są najlepsze kiszonki? Znacie przepis na idealne kiszonki? Dajcie znać!
Komentarze
Togdy
5 sierpnia 2018, 12:34
Artykuł oceniłem na jedną gwiazdkę. Jestem zmęczony utytułowanymi "ekspertami", nie mającymi pojęcia o temacie swojej wypowiedzi. Pan dr inż. (nazwiska nie chciało mi się pamiętać) jest albo niekompetentny albo mija się z prawdą. Jego wypowiedź wygląda mi na element mainstreamowej agendy wpychania ludzi w niekorzystne nawyki żywieniowe. Opinia rozwodniona, niejednoznaczna, nie pozwala na wyciągnięcie jednoznacznych wniosków - np. co robić, aby ustrzec się przed niezdrowym produktem. Rozróżnienie nazw kiszona/kwaszona daje nam jakieś szanse na szukanie zdrowszego produktu. Jeśli z tego rozróżnienia - jak sugeruje dr inż. - zrezygnujemy, to co nam zostanie podczas poszukiwania zdrowego produktu? Wypowiedź tego pana psuje sens niezłego poza tym artykułu. Moje argumenty? Temat jest tak oczywisty, że nie chce mi się ich tu podawać. Niech "specjalista" wypowiedzi sam odrobi swoją "pracę domową".
gagnieszka1
5 sierpnia 2014, 19:16
"Oczywiście pasteryzacja niszczy część bakterii, również tych mlekowych, jednak nadal pozostaje w takim produkcie wiele składników o pozytywnym znaczeniu dla zdrowia, np. witamina C (której zawartość w prawidłowo ukwaszonej kapuście może być nawet wyższa niż w surowcu), czy acetylocholina (związek mający znaczenie w obniżaniu ciśnienia krwi) – dodaje dr inż. Marcin Kidoń. " czy przypadkiem pasteryzacja nie zabija naturalnej witaminy C ?
sulop
4 sierpnia 2014, 20:47
Zgodnie z regułami języka polskiego kapustę, ogórki itd się kisi a nie kwasi, kolejny dziwoląg językowy doktorów z bożej łaski. Kiszenie to naturalny niczym nie przyśpieszany proces samoistnej zmiany postaci surowca (kapusta, ogórki, pomidory, papryka itd.) poprzez dodanie soli i przypraw oraz wody w której bez dostępu powietrza znajdują się warzywa przeznaczone do kiszenia. I tyle w temacie. Nazwa kiszony/kiszona powinno być prawnie chronione głównie dla ochrony zdrowia konsumentów oczekujących od soków powstających w wyniku kiszenia najwyższej jakości i i prozdrowotnych oddziaływań. Proces kwaszenia to oszustwo którego efektem są bezwartościowe a nawet b. szkodliwe substancje niszczące wątrobę i trzustkę. Dziwię się że nie potrafimy chronic tego co cenne w naszej kulturze kulinarnej.
sulop
4 sierpnia 2014, 20:24
Zgodnie z regułami języka polskiego kapustę, ogórki itd się kisi a nie kwasi, kolejny dziwoląg językowy doktorów z bożej łaski. Kiszenie to naturalny niczym nie przyśpieszany proces samoistnej zmiany postaci surowca (kapusta, ogórki, pomidory, papryka itd.) poprzez dodanie soli i przypraw oraz wody w której bez dostępu powietrza znajdują się warzywa przeznaczone do kiszenia. I tyle w temacie. Nazwa kiszony/kiszona powinno być prawnie chronione głównie dla ochrony zdrowia konsumentów oczekujących od soków powstających w wyniku kiszenia najwyższej jakości i i prozdrowotnych oddziaływań. Proces kwaszenia to oszustwo którego efektem są bezwartościowe a nawet b. szkodliwe substancje niszczące wątrobę i trzustkę. Dziwię się że nie potrafimy chronic tego co cenne w naszej kulturze kulinarnej.
milencia87
27 lipca 2014, 21:54
Najważniejsze do świadomie i uważnie czytać etykiety. I nie dać się nabijać w butelkę. A produkty kiszone są pyszne i zdrowe.
zmianadzislepszejutro
25 lipca 2014, 17:44
Dałam się nabrać i cały czas chodziłam zła, że w każdym supermarkecie jest tylko ta zła kapusta czy ogórki KWASZONE. Teraz czuję się uświadomiona i już wiem, że nie muszę omijać ich szerokim łukiem jak do tej pory :) SUPER :) :) :) zwracam honor producentom :D
belferzyca
25 lipca 2014, 08:31
strasznie to zagmatwane... etykieta, etykieta, trzeba czytać
blabli
24 lipca 2014, 20:44
Fajny artykuł. Lubię kapustę kiszoną czy kwaszoną. Po prostu jako przekąska. Nie mam wtedy wyrzutów sumienia.
kanna35
24 lipca 2014, 11:35
To tak jak cukier wanilinowy a nie waniliowy
ibiza1984
23 lipca 2014, 18:05
Tak, od dawna zwracam na to uwagę. W sklepach, najczęściej dostępna jest kapusta kwaszona (z octem), a taki produkt według mnie nadaje się tylko do kosza.
poppea
23 lipca 2014, 16:30
dobrze wiedzieć, teraz będę na to zwracać uwagę.
elzbieta.koluszki
23 lipca 2014, 14:32
nigdy nie zwracałam na to uwagi
Nirwanaa
23 lipca 2014, 09:29
ciekawy fakt, przyda mi się na przyszłość :))
likily
23 lipca 2014, 08:01
zawsze sprawdzam etykiety, ale tego nie wiedziałam :)
bianka_2014
22 lipca 2014, 22:12
zawsze było mi wszystko jedno jaka ta kapusta i widać niesłusznie, odtąd będę sprawdzać etykiety
sempe
22 lipca 2014, 08:34
hmm tyle jej kupuje a nie zwróciłam uwagi na to czy to kiszona czy kwaszona.... przejdę się do zaprzyjaznionego warzywniaka i to sprawdzę
tenacious
22 lipca 2014, 08:29
ja również kupuję zawsze w warzywniaku albo na ryneczku ;) aż mam ochotę na bigos ;P
angelisia69
22 lipca 2014, 05:51
Ja zawsze kupuje sprawdzona na bazarku z beczki,to samo z ogorkami,roznica w smaku pomiedzy "kwa..." a "kisz.." jest ogromna