14 kwietnia 2013, 14:09
Rozstaję się ze swoim chłopakiem - wspólnie podjęliśmy decyzję, coś się wypaliło. Przedłużanie związku na siłę z obawy przed samotnością nie ma już sensu. Za dużo kryzysów , wątpliwości co do uczuć. Różnice charakterów , w dużej mierze jego ciężki charakter. Czuję, że rozstanie to dobra decyzja, tym bardziej że robimy to w zgodzie. Tyle, że mam poczucie "rozdarcia" na 2 części. Z jednej strony - wiem, że to słuszna decyzja , z drugiej - jak poradzić sobie z "przywiązaniem" do tej osoby, z tą "emocjonalną pustką", bez przytulenia, bez poczucia, że jest obok. Jak na nowo ogarnąć rzeczywistość ? Jak wy poradziłyście sobie w takiej sytuacji ?
Edytowany przez rozek.jagodowy 14 kwietnia 2013, 14:10
- Dołączył: 2013-01-01
- Miasto: Arb
- Liczba postów: 473
14 kwietnia 2013, 14:13
Pierwsze tygodnie będą trudne.Pamiętaj że czas leczy rany.Zajmij sie czyms co nie pozwoli Ci rozmyślaćMożę masz jakieś hobby?Powodzenia i trzymaj się.
- Dołączył: 2009-07-30
- Miasto: Radom
- Liczba postów: 187
14 kwietnia 2013, 14:16
Jeśli nie masz hobby, to koniecznie sobie znajdź ;). Wypady gdziekolwiek (basen, galeria, kino, rower) z przyjaciółki, znajomymi, z rodziną, jak najbardziej wskazane. I nie martw się - może być tylko lepiej ;)
- Dołączył: 2009-05-20
- Miasto:
- Liczba postów: 15489
14 kwietnia 2013, 14:19
szyszunia95 napisał(a):
Jeśli nie masz hobby, to koniecznie sobie znajdź ;). Wypady gdziekolwiek (basen, galeria, kino, rower) z przyjaciółki, znajomymi, z rodziną, jak najbardziej wskazane. I nie martw się - może być tylko lepiej ;)
mi się wkręcił sport i od tamtego czasu zamiast mysleć o byłym, myślę o moim tyłku :P
14 kwietnia 2013, 14:26
tylko czas da tu rade :) plus zajmij sobie czymś przyjemnym ten czas
14 kwietnia 2013, 14:31
Zajmij sobie czas. Oglądaj seriale, ucz się, uprawiaj sport, spotykaj się ze znajomymi. Jestem teraz w tej samej sytuacji :(
14 kwietnia 2013, 22:24
nasta17 napisał(a):
Zajmij sobie czas. Oglądaj seriale, ucz się, uprawiaj sport, spotykaj się ze znajomymi. Jestem teraz w tej samej sytuacji :(
zapełnianie czasu to dobry patent , nieraz sprawdzał się przy sercowych "kryzysach". Póki co wracam do diety, do sportu :) ale emocje wciąż są ... wczoraj pół nocy płakałam jak bóbr. Ale dziś już byłam dużo spokojniejsza.
Dzięki Kochane za odpowiedzi. Nie ma rady - trzeba trochę czasu, żeby znów złapać równowagę. Ale nie ukrywam , to boli.
16 kwietnia 2013, 19:24
manru napisał(a):
szyszunia95 napisał(a):
Jeśli nie masz hobby, to koniecznie sobie znajdź ;). Wypady gdziekolwiek (basen, galeria, kino, rower) z przyjaciółki, znajomymi, z rodziną, jak najbardziej wskazane. I nie martw się - może być tylko lepiej ;)
mi się wkręcił sport i od tamtego czasu zamiast mysleć o byłym, myślę o moim tyłku :P
O rety! Mam tak samo. Zaczęłam, a właściwie wróciłam do biegania w "najgorszym" życiowym momencie. I bieganie dało mi siłę i duuużo endorfin :) Teraz, mimo, że minęło kilkanaście dni nadal mnie cieszą przebiegnięte kilometry i ... wychodzę biegać jak zaczynam o nim myśleć :) Nie wiem, może chcę trochę mu utrzeć nosa żeby zobaczył za jakiś czas co stracił (może to tylko jakieś pocieszanie siebie na siłę), ale robię to też dla siebie, bo moja samoocena podupadła.. Biegając widzę, że mogę. Mogę biec dalej mimo, że "boli" i to jest piękne! :)
17 kwietnia 2013, 16:04
Oj, rozumiem cię, kotek :) Też to teraz przeżywam...
- Dołączył: 2012-08-01
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1363
24 kwietnia 2013, 22:24
ladym91 napisał(a):
manru napisał(a):
szyszunia95 napisał(a):
Jeśli nie masz hobby, to koniecznie sobie znajdź ;). Wypady gdziekolwiek (basen, galeria, kino, rower) z przyjaciółki, znajomymi, z rodziną, jak najbardziej wskazane. I nie martw się - może być tylko lepiej ;)
mi się wkręcił sport i od tamtego czasu zamiast mysleć o byłym, myślę o moim tyłku :P
O rety! Mam tak samo. Zaczęłam, a właściwie wróciłam do biegania w "najgorszym" życiowym momencie. I bieganie dało mi siłę i duuużo endorfin :) Teraz, mimo, że minęło kilkanaście dni nadal mnie cieszą przebiegnięte kilometry i ... wychodzę biegać jak zaczynam o nim myśleć :) Nie wiem, może chcę trochę mu utrzeć nosa żeby zobaczył za jakiś czas co stracił (może to tylko jakieś pocieszanie siebie na siłę), ale robię to też dla siebie, bo moja samoocena podupadła.. Biegając widzę, że mogę. Mogę biec dalej mimo, że "boli" i to jest piękne! :)
Hehe, też tak miałam. Rozstaliśmy się wieczorem, a ja już następnego dnia obudziałam się z myślą "No nareszcie będę miała trochę czasu dla siebie!". :)