Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Studiuję historie, łapię w ręce wszystko co się da, nie boję się pracy, eksperymentów i odważnych decyzji. Mam problem z wagą na własne życzenie, ponieważ nieodpowiednio i niezdrowo jadłam. Najwyższy czas to zmienić!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2519
Komentarzy: 10
Założony: 26 kwietnia 2010
Ostatni wpis: 20 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Angel.1989

kobieta, 35 lat, Wrocław

170 cm, 89.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 marca 2014, Skomentuj
krokomierz,3135,31,219,11084,1568,1395318526
Dodaj komentarz

19 marca 2014, Skomentuj
krokomierz,469,4,32,22088,235,1395260722
Dodaj komentarz

10 marca 2014, Skomentuj
krokomierz,3798,37,265,13632,1899,1394479309
Dodaj komentarz

21 stycznia 2014 , Komentarze (7)

Moje dwa podejścia do diety skończyły się fiaskiem, a niby byłam zmotywowana. Zobaczymy jak będzie tym razem... Niby człowiek chce coś z sobą zrobić, a później okazuje się, że pączek lub czekolada są od niego silniejsi... albo promocja w sklepie zadziałała i w naszym koszyku znalazło się pół kilowe opakowanie ptasiego mleczka. A jak wytłumaczyć takie zachowanie hmm.. no bo jak ktoś do mnie przyjdzie to nie wypada tak nic na stół nie położyć. W rezultacie wkurzy nas szef, wykładowca na uczelni nam dołoży, mała kłótnia w domu, a jeszcze nie daj Panie miesiączka przyjdzie i całe ptasie mleczko zniknie w naszych brzuchach, a później odłoży się na udach, pupie i brzuchu. Pytanie w związku z tym, czy motywacja może pomóc, może... ale do tego musi dojść samo świadomość. W domu nie może być słodyczy, bo jak są, to kuszą... Jak to mówi mój chłopak, słodycze to wrogowie, w wrogów trzeba szybko niszczyć (w efekcie czego Ci wrogowie lądują w jego brzuszku :p ) Staram sie omijać w sklepie te alejki gdzie stoją słodycze i nie zdrowe przekąski. Zobaczymy jak długo, podobnież po 21 dniach utrwalamy nawyki, więc trzymajcie za mnie kciuki, żeby ta motywacja, która jest we mnie teraz przyniosła zamierzony rezultat:)

7 maja 2013 , Komentarze (1)

Jestem zdecydowanie stworzeniem kanapowym, jednak dokuczająca mi otyłość zaczęła mi baaardzo przeszkadzać. Zaczęłam odchudzanie na własną rękę, ale jak to bywa, nie starczyło mi silnej woli. Nie chciałam stosować żadnej "popularnej" diety, bo znaczna większość z nich jest niezdrowa, a na samodzielne układanie planu żywieniowego nie miałam siły, czasu, motywacji. Więc wystartowałam, a po tygodniu zapał się skończył i schudłam w efekcie 0,5kg. Moja najlepsza przyjaciółka zaczęła odchudzanie przed ślubem z Vitalią, więc pomyślałam, że też bym mogła, tym bardziej, że idąc na kawę nie będę zamawiać czekoladowego latte i ciasta, kiedy ona się odchudza. Nie mogłabym jej tego zrobić:)

Wykupiłam dietę najbardziej elastyczną z możliwych, ponieważ nie zawsze mam czas przygotować to co akurat jest zaplanowane, zapisałam się na WF na naukę pływania i zażądałam od siebie sukcesu... heh po 7 tyg schudłam 4,5 kg. Nie jest źle... ale nie tego się spodziewałam, jednak z drugiej strony po drodze były święta, urodziny narzeczonego, wizyta teściów... Cóż dzięki motywacji Vitalii dużo się nauczyłam i wiem już jak unikać pewnych pokus.

Sport w moim życiu był, później zaniknął, wrócił i zaniknął. Jak to mówi moja Magda, żyje jak w sinusoidzie i zależy czy jestem na szczycie czy w dole. Ostatnie dwa lata przesiedziałam na tyłku, nie robiąc zupełnie nic

Obecnie wzniosłam się ponownie na szczyt, ponieważ moja waga nie maleje tak szybko jakbym tego chciała, a zaczęła się wiosna wyciągnęłam rower i na uczelnie jeżdżę własnym środkiem transportu, niby nic wielkiego ale codziennie wychodzi 40 min. Raz w tygodniu chodzę na naukę pływania, raz na kurs tańca użytkowego, 3 dni temu kupiłam fitness na DVD i już raz ćwiczyłam. Ponieważ przyjaciółka poleciła mi stepper skrętny 2 tygodnie temu zakpiłam ten sprzęt i ćwiczę naprzemiennie 15 i 30 min codziennie. W moim życiu powoli dokonuje się sportowa rewolucja, mieszkam na stancji studenckiej i brak miejsca był dla mnie wymówką żeby nie ćwiczyć, ale w końcu biorę się za siebie! Chciałabym jeszcze znów zacząć biegać z samego rana bo kiedyś bardzo to lubiłam, ale przez ostatnie dwa lata polubiłam też dłużej pospać więc muszę jakoś przestawić organizm. 

Trzymajcie za mnie kciuki dziewczyny, za miesiąc napisze jak mi idzie i jakie osiągam rezultaty!

Pozdrawiam,

Angela