Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Grupy

Sylwetka

Obecna Obecna sylwetka

O mnie

TwardaJA ----> no bo Twarda jestem Ja;) kto ma dać radę, jak nie ja? :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 96617
Komentarzy: 1314
Założony: 20 czerwca 2010
Ostatni wpis: 15 maja 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
TwardaJa

kobieta, 37 lat,

163 cm, 56.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 grudnia 2010 , Komentarze (10)

Hej kochane!!

Ależ wczoraj zmarzłam. Wracałam do domu. miałam mieć autobus o 7.20. na dworze -18 stopni, a autobus "z przyczyn technicznych" miał opóźnienie. a co tam....bagatela - ponad godzinę !!!!!!! Potem całą drogę w busie - nie zdjęłam nawet czapki,ani rękawiczek. zanim do szłam do domu - to palce u rąk i nóg miałam skostniałe. Tragedia. Przestanę w końcu lubić zimę przez te PKSy i PKP! eh.

Dzisiaj zabieram się zaraz za pisanie pracy mgrskiej dalej. Skończę tylko jeść śniadanie.

Posiłki trzymane w ryzach.Nie mam zdjęć, bo zostawiłam aparat u mojego Lubego:) Napoi tez pilnowałam. Na koniec tygodnie, przedstawię swój grafik.

A teraz mam do was prośbę. Zamawiam sobie dzisiaj czapkę. Uszatkę:) Nie wiem tylko, która będzie lepsza - ze skromnym lekkim futerkiem, czy taka dość porządnie futrzasta?:) Popatrzcie na zdjęcie, i doradźcie Maryśce:)




Buziaki!

29 listopada 2010 , Komentarze (5)

Co tam u Was?
Jak minął dzień?  U mnie dość boleśnie:) ale nie narzekam! radość z okresu ponad wszystko!:D
Byłam dzisiaj na zakupach. Robiłam sobie przyjemności :) Znalazłam też kilka prezentów gwiazdkowych. I nawet na wielki mróz nie narzekałam, w zeszłym roku kupiłam sobie ciepłą kurtkę - póki co, zdaje egzamin :) Dzisiaj dokupiłam sobie jeszcze kozaki - ocieplane owczą wełną !! ha!! zimno mi nie straszne:) Wybrałam takie - bez obcasów, żeby w zaspach nie robić z siebie pseudo paniusi - tylko dawać sobie radę i iść, iść do przodu haha Takie na obcasie mam, teraz chciałam coś dużo cieplejszego i znacznie bardziej praktycznego:)  Kupiłam też kilka par kolczyków, opaski do włosów, spinki, lakiery do paznokci, pasek - słowem pierdoły dla Kobietki:)  Nie zapomniałam też o moim psiaku - ta mała kudłata małpka tak potwornie marznie, kupiłam jej sweterek. bo normalnie, to ma taką narzutkę, na grzbiet i przednie łapki, a na większe mrozy , dokupiłam sweterek, żeby i brzuszek jej zasłonić. Już wypróbowany - pasuje:) Dla braciszka, wychwyciłam sytuacje, i kupiłam już na gwiazdkę - zestaw Bakuganów:) normalnie widziałam je za 70zł, a dziś znalazłam promocje, za niecałe 40 zł. Kupiłam bez zastanowienia! Wiem, że o nich marzy:)  I wydumałam, że chrześniaczce - kupię na gwiazdkę konika barbi z karocą, bo jej mama, ma jej kupić barbi - księżniczkę, więc powinna być zadowolona:) Jak sądzicie?

To cześć moich zakupów:)




Kolczyków jeszcze 4 inne pary kupiłam, haha, uwielbiam kolczyki:)


Moje menu z dziś:

Śniadanie: 4 kromki razowca, z sałatą, wędliną, papryka żółta - połowa, rzodkiewki dwie.Pamiętałam też o kleiku.




(kleik i herbata)

II śniadanie: 1 jabłko, szklanka mleka 2%, mieszanka płatków- branflakes, i pszenno - ryżowe z polewą jogurtową.



Obiad: sałatka ze słoiczka (moja własna - kalafior, papryka, pieczarki, cebulka, ogórek w zalewie), 2 kawałki kurczaka bez skórki, ziemniaki.





Kolacja: serek wiejski, duży pomidor świeży, szklanka mleka z łyżeczką borówek:)



Dzisiaj upilnowałam nawet nieźle wypite ilości napojów. Ruchu nie ma - bo okres daje się we znaki.

No nic, lecę teraz się spakować, bo rano wyruszam na uczelnie znowu:) ciekawe jak ja przejadę te 110 km autobusem rano:)  nie wiem, czy nie pojechać może lepiej ciuchcią?  eh.

Buziaki słonka! Maryśka!

28 listopada 2010 , Komentarze (6)

Oj kochane!!!

Miałam edytować dzisiaj ten pierwszy wpis, dodać menu i opisać dzisiejszą formę ruchu. ale nic z tego. Musiałam się pochwalić.  Słuchajcie - leżę w łóżeczku, kończąc pić koktajl na kolację - leżę, piję go i umieram!! tak !!! umieram - boli mnie nieziemsko brzuch - dostaję okres:) Wiem, że to tzw. krwawienie z odstawienia, ale jest !! jest jest jest! po raz pierwszy od 4 miesięcy dostałam miesiączkę:) Nawet ten wielki okropny ból - nie przyćmi mi radości z samej istoty tego zjawiska:)  

Tutaj dodam od razu reszte dzisiejszego jedzonka:

Obiad: dwa kawałki kurczaka pieczonego (bez skórki - zdjęłam), surówka z buraczków.

Kolacja: pół kostki twarogu z łyżeczką konfitur z borówek (mojego Lubego babcia mnie poczęstowała..... robiłyśmy sobie razem jeść, boże jaka pyszna, opróżnię jej zapasy jak nic:) ), no i koktajl - kefir, mleko 2%, zmieszany z łyżeczką borówek:)






NO to chyba dzisiaj lepiej upilnowałam mojego jedzonka, prawda? Oby tak dalej.

Z ruchu - owszem, a jakże, był:)  45 minut bieganka na podwórku ! ha, zima, póki co, nie taka straszna, więc korzystam:) no i rozciąganie w domu . Bez brzuszków dziś - bo bolał brzuch już w dzień.

A tu popatrzcie, moje skończone już aniołki - pierwsza i druga partia:)



















No, więc wyszły właśnie takie. Mam nadzieję, że spodobają się babci - kilka jej podaruję.

No nic - idę teraz poczytam coś, termoforek zagrzeje ja brzuch:)

Buźka! :*:*:*:*:*

28 listopada 2010 , Komentarze (7)

Witam Was.

Znowu nie było mnie parę dni. wiele się w ciągu nich stało. Dzieje dalej.

Byłam w moim akademickim mieście - żeby napisać kolokwium i odebrać decyzje o stypendium naukowym. I tu chciałabym się pochwalić - z tego trudnego kolokwium z  prawa podatkowego UE - dostałam 5 :) Stypendium naukowe, też mi przyznano:) byłam 12 osobą na roku  :) Miło mi było strasznie. Taka dowartościowana się poczułam:) a dodatkowy ,comiesięczny przypływ gotówki się przyda. Odłożę na komunię mojej chrześniaczki - ma w tym roku:)

Co do zdrowia - no już dziś 3 dzień, kiedy nie biorę hormonów, ma się pojawić okres. Czekam.

Pokaże Wam mój tygodniowy grafik. Niedziela oczywiście nie skończona - bo jeszcze trwa. Nie jestem z niego zadowolona. Stwierdzam, że z całą pewnością, za mało piję wody.
We środę i czwartek, z dietą, mam na  +/- , a to dlatego, że byłam "w trasie dom - akademik" i zjadłam po prostu zupkę chińską na szybki obiad w biegu i trochę więcej pieczywa niż zwykle - żeby dać radę na te trasy pociągiem.
     Natomiast - przy piątku i sobocie, to już nie ma wytłumaczenia. Wyszły mi po prostu dwa "szalone" wieczory. Z piwem. Pizzą. Lodami. itp. Nie wiem czemu dwa wieczory, a nie jeden dozwolony:( ale powiem Wam, że nie mogłam się oprzeć. Nie chciałam chyba nawet. Eh. A potem się dziwię, czemu tyję , nie?

A co powiecie, na ruch? maławo, prawda? Spójrzcie same. Jeśli macie jeszcze jakieś uwagi - dawajcie. Ja chętnie posłucham.


Nie jestem z siebie dumna. Muszę się wziąć do roboty. Czas się na nowo zmotywować i ruszyć dupsko.


Moje menu z dziś:

-Śniadanie: chleb razowy, różne wędliny, sałata zielona, papryka żółta - połowa.



II śniadanie: kawałek kiełbaski, twaróg chudy - pół kostki, papryka czerwona, pieprz.  (postaram się ograniczać węglowodany).


(trochę zjadłam, zanim zrobiłam zdjęcie.)

Obiad: ?
Kolacja? (dodam później.)

No nic. narazie idę się kawki napiję. Posiedzę trochę. A potem pójdę pobiegać. Buziaki!

Maryśka.


23 listopada 2010 , Komentarze (8)

Hej Żabeczki Kochane:)

CO tam? jak minął dzień? U mnie, nawet owocnie. Jestem z siebie zadowolona. Posiłki upilnowane - choć na obiad mogłam zjeść mniej.... haha. Pogoda mnie zachęcała uparcie do  drzemki, ale się nie dałam! twarda jestem:)

Teraz, jestem właśnie po kolacji. Zaraz sobie zrobię herbatę  i wracam do nauki. We czwartek mam kolokwium. W czwartek, dostaniemy też decyzje, o stypendiach. Ciekawe,czy dostane to naukowe.... Eh, już bym chciała wiedzieć na czym stoję:)


Już się dziś trochę uczyłam. Posprzątałam. Zrobiłam lekcje z braćmi. Z psem byłam. Teraz czas na herbatkę, maseczkę i ordynację podatkową - nie ma to jak ciekawa lektura, co nie? hahaha :)

A dzisiaj, zrobiłam sobie takie cudo..... Nazwalam swoim grafikiem, w którym ściśle określam, co i jak wyglądało w ciągu dnia. Spójrzcie:




Dzisiejsze dane jeszcze się zmienią - zaraz dojdzie herbatka i jeszcze trochę wody.... No ale, sądzę, że dzięki temu, wykryję przyczynę dodatkowych kilogramów , a i na pewno dopilnuję picia wody i ćwiczeń:) Jak sądzicie?


A to moje menu z dzisiaj:

Śniadanie: 4 kromki razowca, z różnymi wędlinami, pół papryki zielonej, mandarynka
(1 nie zjadłam)



II śniadanie: mleko 1,5%, płatki kukurydziane i branflakes, 2 śliwki i 2 mandarynki.



Obiad: kasza jęczmienna pęczak - ugotowana i zmieszana z podsmażoną cebulką
 i łyżeczką keczupu (zjadłam prawie cały worek!!!!), 2 jajka sadzone, kilka małych
 ogórków konserwowych i 2 łyżki szpinaku.




kolacja: taka sama jak wczoraj, koktajl z bananem, 1 mandarynka, 2 śliwki.


Duży był obiad, wiem..... ale ćwiczyłam dziś dość intensywnie, może się odłoży z resztą kilogramów.... Dużo za dużo??

No nic, lecę do nauki.

Buziaki !



22 listopada 2010 , Komentarze (7)

Hej Kochane!

Co u Was? Ja to mam ostatnio dziwne dni. Idzie zima. Zmiana pogody. A ja chyba zapadam w sen zimowy. o. haha. dzisiaj np. wstałam o 6.30. Wyprowadziłam psa, zaszłam po świeże pieczywo do piekarni, zrobiłam śniadanie sobie i braciom, młodszego zaprowadziłam do przedszkola, wypiłam herbatę i......... poszłam spać:D no kurde, zasypiałam na siedząco. Pospałam do 10.00. makabra jakaś. brak mi sił ostatnio - typowo fizycznych, bo psychicznie - jakoś się trzymam.

Dzisiaj zakupiliśmy do akwarium nową rybkę - glonojada, muszę poczytać, jak się nim opiekować należycie:) W ogóle, w zoologicznym - tyle już jest ubranek dla piesków, na zimę, hahaha, do wyboru do koloru. Szkoda, że moja psiunia jest za duża na takie cuda:P Ale i tak ma swój kubraczek. Uszyła jej 3 lata temu moja mama, bo nam zapalenia płuc dostała. tak marzła. weterynarz powiedział, że to dlatego , że ma za mało tłuszczyku, no ale co ja poradzę, że to taka ruchliwa małpa , że to co zje, momentalnie spali, o ile w ogóle coś zje haha.

Postanowiłam pilnować mocno aktywności fizycznej. Minimum 3 razy w tyg muszę się ruszać. Bo się zważyłam kochane, jak przyjechałam do domu - no kurde waga pokazuje coraz więcej i więcej, ja się załamie:((((  Muszę prześledzić cały swój jadłospis i pilnować ruchu .... Co ja robię źle? nie chce mi się wierzyć, że to tylko i wyłącznie wina tabletek... No ale to sie okaże już za kilka dni.....za kilka dni - kończę pierwsze opakowanie hormonów - i dostanę pierwszy okres od 4 miesięcy ....

Dzisiaj przysiadłam też do pracy magisterskiej. Popisałam trochę. Jeszcze dziś trochę dopiszę. A potem zasiadam do nauki. Mam w czwartek kolokwium.


A tu moje dzisiejsze menu:

Śniadanie: chleb razowy, 2 kromki z pieczenią drobiową, 2 z jakimś klopsem mojej mamy, papryka żółta.  (był też kleik z siemienia lnianego rano - dawno nie piłam)



II śniadanie: płatki kukurydziane, czekoladowe, mleko 2%, jabłko.



Obiad: ( w ramach jedzenie więcej żelaza) kaszanka z cebulką, 3 kromki razowca.



Kolacja: koktajl bananowy (200 ml kefiru 1,5%, mleko 100 ml 2%, 1 banan), 1 mandarynka ( na zdjęciach 2 - ale jednej nie zjadłam), 2 śliwki.



Czy to naprawdę aż tak dużo, że ja ciągle przybieram na wadze ?:(


No nic. Idę sobie zrobić herbatki. i siadam do notatek.
Buziaki!

17 listopada 2010 , Komentarze (12)

Jak tam u was? Coś dobrego słychać?
ja właśnie skończyłam pisanie pracy magisterskiej na dzisiaj.już mi głowa pęka zwyczajnie. nie mam siły. Trochę dzisiaj wyliczyłam wskaźników. Może przez weekend uda mi się napisać podrozdział ten do końca. Zostaną mi wtedy jeszcze TYLKO 3.

W ogóle, to źle się czuję. Jest mi zimno. Boli mnie głowa. Ale jutro jadę do domu, mam nadzieję , że się wykuruję zanim na dobre jakieś choróbsko się przypałęta.

Jutro mam pociąg do domku o 13.01. Koło 16.00 będę w domu... Zaplanowalam sobie zakupy na ten weekend. Pokupuje już może na święta prezenty, jak znajde, to, co wydumałam. Pomaluję też aniołki do końca. I może zrobię nowe.

AA! w ogóle dostałam prezent, od mojego lubego, maskotkę - Małego Głoda.hahah. Nazywa się Zdzisław:D Taki duży jest, do przytulania,a nie breloczek, który mam z kluczami do samochodu hahaha:D



Dzisiejsze menu:

Śniadanie: 4 kromki razowca, 2 z wedlina, 2 z sałatką rybną. pół papryki czerwonej.

II śniadanie: 3 kromki razowca z sałatką rybną. małe jabłko.

Obiad: 3 smażone ziemniakiw ziołach. 2 klopsy duże w sosie pomidorowym.

Kolacja: duuuuuży koktajl bananowy (mleko i ugnieciony banan), serek wiejski lekki z cynamonem, jabłko.


Nie wiem czy to dużo, czy mało. Ale czuję się najedzona. Nawet bardzo. Muszę się zważyć jak przyjadę do domu.

W ogóle, to tabletki dalej mi się we znaki dają.... plamię teraz i pobolewa mnie oprócz głowy ,tez brzuch. eh.

No nic, idę się spakować do domu. Buziaki!
Maryśka!

15 listopada 2010 , Komentarze (8)

hej kochane.

Humor mi dziś nie dopisuje. w ogóle. nic a nic. zero. Jestem hmmm trudno nawet zdiagnozować. na pewno rozdrażniona. mam huśtaweczki nastroju. i jestem na siebie potwornie zła. ostatnio - śmiem twierdzić, że stanowczo za dużo jem. Nie tyle -że podjadam czy coś, nie, ale jem po prostu za duże porcje. sama nie wiem czemu.  Szlag by to..... jutro jadę, na uczelnie, do akademika. I od jutra, zaczynam pilnowanie jedzenia znowu.... nie wiem, że to działanie tabletek, a może właśnie nie, może to moja łapczywość? szlag by to. eh.

Dzisiaj piekłam kolejne aniołki. na święta. Jak pomaluję, to wam pokaże. Robiłam też z braćmi prace, na konkurs plastyczny. Pomagałam im trochę. Nagotowałam karmy dla psa na te dni kiedy wyjeżdżam, bo podobno wtedy strasznie kaprysi i potrafi nic nie jeść, dopóki nie wrócę :(

Teraz idę się spakować, bo wcześnie rano mam autobus.

Mam nadzieję, że wy macie lepsze humory :(


Moje menu:

Śniadanie: 4 kromki razowca , 2 z salami, 2 z paprykarzem z łososia. papryka zielona, cebulka.



II śniadanie: Brittata - płatki jakieś błyskawiczne, za ciepło z wodą, 2 spore jabłka.



Obiad: 3 pyzy odsmażane.

Kolacja: koktajl bananowy (mleko z ugniecionym bananem, dwa jabłko serek wiejski lekki.

Czuję się objedzona, spasiona wręcz. eh. idę bo marudzę.

Pa!

14 listopada 2010 , Komentarze (6)

Hej Kochane!

Jak mija weekend?  U mnie dość pracowicie wiecie.... Wczoraj byłam na zakupach z moim Lubym. Kupować buty z facetami i dla facetów, to maga udręka haha. Ale kurcze - należy dodać, że w sklepach mają coraz większy i ciekawszy asortyment dla facetów. Jeszcze w zeszłym roku - buty zimowe - do garnituru, to wszystkie na jedno kopyto. A wczoraj? nie mogliśmy się wręcz zdecydować:) A po południu - robiłam pyzy :) Zrobiłam oczywiście też obowiązkowo surówkę. A pyzy zrobiłam z mięskiem mielonym z indyka - mniej tłuste zawsze:)  Dla rodzinki z zasmażką, dla mnie bez:)

Wieczorem - pisałam swoją pracę. Coraz lepiej mi idzie...pomału się wdrażam na nowo do tego całego pisania. Dzisiaj też będę pisać. Jak zjem obiad, to zasiądę. Wieczorkiem planuje też iść pobiegać. nawet stosunkowo ciepło dzisiaj jest, trzeba korzystać.

Zaczęłam się już też oglądać za prezentami gwiazdkowymi. Dla braci - już wydumałam. Dla chrześniaczki - też w zasadzie, choć pewna nie jestem:) Miło, że już pomału pomału święta.... Choć osobiście wolę wielkanocne, to i boże narodzenie mogę znieść :P


Moje Menu z wczoraj:

Śniadanie: bułka wiejska razowa z masłem, wędliną, cebulką, ogórkiem, papryka czerwona.

II śniadanie: bułka razowa z serkiem wiejskim light, mus jabłkowy, jabłko świeże.



W porze obiadowej - przekąska:  mleko z cynamonem i dwoma jabłkami małymi.  (a to dlatego, że obiad wyszedł znacznie później. po 17.00. długo trwa robienie pyz :) )

Obiad: pyzy z mięsem, surówka.





Kolacja:   brak, ze względu na późny obiad.

Dzisiaj też pewnie będą pyzy, bo jeszcze zostały:)

Na razie znikam z psem na spacer.
Buziaki!
Maryśka!

12 listopada 2010 , Komentarze (4)

Hej Robaczki:)

CO tam u Was?  Jak mija początek weekendu?   u mnie w zasadzie - średnio. Trochę źle się czuję. NIe wiem, czy to początek przeziębienia, czy może dalej skutki tabletek. Ale mój braciszek też marudzi - że mu niedobrze, że go głowa boli..... może się pochorujemy? oby nie. Już nam zaserwowałam herbatkę "grzańca" z miodem, witaminki i rutinoscorbin. A na noc weźmiemy gripexa, nie ma co ryzykować.

Trochę dzisiaj też popisałam swojej pracy magisterskiej. teraz będę pracowała nad obliczeniami. Muszę parę wskaźników wyliczyć. Jak już usiadłam do tego, to trzeba korzystać haha. Wypiję swoją herbatę i zasiadam dalej do pracy.

Byłam dzisiaj też z braćmi na zakupach, bo chcieli sobie kupić Bakugany - taka zabawka dla chłopców. Wiecie..... wypadły ząbki mleczne jednemu i drugiemu po jednym, to dostali pieniążki od MYSZKI ZĘBOWEJ, haha, od razu więc musieli wydać:) Ale miło popatrzeć, jak bawią się razem kilka godzin, korzystając z durnowatej zabawki za 16 zł:)

Wczoraj sobie pobiegałam, zgodnie z założeniami:)  był bieg - ćwiczenia na brzuszek i rozciąganie. Nie objadałam się też, więc jestem na dobrej drodze do zrzucenia balastu urodzinowego moich przyjaciółek:) Na razie się nie ważę - bo ciągle czuję się hmmmmm ogromna? nie chcę się załamać. CHyba zważę się dopiero, jak skończę to opakowanie tabletek i dostanę w końcu miesiączkę.... Póki co, kupiłam sobie pokrzywę, żeby ją sobie parzyć. Podobno ma pomóc, i usuwać nadmiar wody z organizmu.


Moje menu:

Wczoraj:
Śniadanie: chlebek razowy, masło, wędlina, pieczarka, cebulka, papryka.

II śniadanie: chlebek razowy, serek wiejski, cynamon, gruszka.



Obiad: ziemniaki, kurczak z pieczarkami (z udek surowej kurki, wybiera się kość, nadziewa się pieczarkami, utrwala wykałaczkami, doprawia, i piecze -pyyyyycha! taki jakby zrazik z kurki ), sałatka z ogórków (ze słoika)



Kolacja: jogurt z malinami Vian, koktajl bananowy - banana ugniotłam widelcem, i dolałam zimnego mleka- mmmmm!

Dziś:

Śniadanie: 4 kromki chleba razowego, masło, wędlina, pieczarka, ogórek zielony, cebulka, papryka czerwona.

II śniadanie: 2 duże jabłka, mleko 0,5%, płatki branflakes.

Obiad: odsmażane ziemniaki, 2 kotlety drobiowe (steki), szpinak duszony z jogurtem naturalnym, jajko sadzone.



Kolacja: to samo co wczoraj, bardzo mi odpowiada:)



AAA! właśnie zaparzyłam herbatę z pokrzywy. Ależ ona śmierdzi !! łęee..

Buziaki Kochane,
Miłego wieczoru!
Maryśka.