Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Grupy

Sylwetka

Obecna Obecna sylwetka

O mnie

TwardaJA ----> no bo Twarda jestem Ja;) kto ma dać radę, jak nie ja? :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 96639
Komentarzy: 1314
Założony: 20 czerwca 2010
Ostatni wpis: 15 maja 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
TwardaJa

kobieta, 37 lat,

163 cm, 56.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 grudnia 2010 , Komentarze (5)

Ależ ten czas leci. Normalnie dzisiaj musiałam się rano poważnie zastanowić, jaki jest dzień tygodnia hahaha.

Wstałam rano, z mega wielkim bólem głowy. Towarzyszy mi razem z bólem gardła do tej pory. Poza tym - czuję się taka....hm.....wypompowana? bezsilna?   oj łamie mnie jakieś przeziębienie czy coś..... ale jeszcze się nie poddałam. walczę. Gorące kubki mleka z miodem, tabletki do ssania na gardło, rutinoscorbin, aspiryna.....

Chciałam iść na kijki dzisiaj, ale wolę nie forsować się jednak na takim mrozie, nie chcę się rozłożyć do końca :(  Zatem dzisiaj przed spaniem, podobnie jak wczoraj, zaserwuje sobie ćwiczonka domowe.

Wczoraj, zgodnie z obietnicą, poszłam z braćmi do sklepów. Kupili sobie pistolety i bakugany :) a ja zakupiłam sobie spodnie - czarne rurki w rozmiarze 28. Niby powinnam się cieszyć, że niewielki ten rozmiar - ale nie ze mną te numery! ja dobrze wiem, że co firma, to inna numeracja haha. Innych mierzyłam rozmiar 30 i ciasnawe były. skandal z tymi numeracjami. Zakupiłam tez nowej bielizny sporo, jak się trafia - trzeba brać:)  ... Dzisiaj chciałam się wybrać do biblioteki, bo skończyłam czytać już książki , które na święta wypożyczyłam, ale czułam się dziś na tyle źle, że zrezygnowałam. Na wieczór zostanie mi więc telewizja. Mam nadzieję, że coś w niej leci, rzadko oglądam. AA! polecam Wam książkę : Karen Rose " Umieraj dla mnie" . Pierwszy raz sięgnęłam po tą autorkę, i nie żałuję. Chyba wszystko w niej jest - horror, romans, kryminał, obyczaj, coś niesamowitego :)

Dzisiaj zasiadłam też do pisania pracy mgrskiej. Powstało około 6-7 stron:)  Może być. Może do końca tygodnia jeden podrozdział powstanie, bardzo bym chciała, zostaną mi wtedy jeszcze TYLKO dwa:)

Stworzyłam tez sobie listę, rzeczy, które muszę zrobić w tym tygodniu. Bo potem jadę na uczelnię, w przyszłym tygodniu, i znowu na wszystko zacznie braknąć czasu - sesja za pasem. Muszę zatem odwiedzić weterynarza, kupić tabletki uspokajające dla psa, na sylwestra (strasznie boi się fajerwerków :( ), kupić nowy kalendarz :), bibliotekę odwiedzić, wybrać się jeszcze na zakupy - poszukać jeszcze jednej pary spodni (ciężko mi zazwyczaj coś wyszukać, nie lubię niskich biodrówek, muszę mieć w miarę wysoki stan), jak starczy czasu - odwiedzić fryzjera....ah:)


Menu z dziś:

Śniadanie: 3 kromki razowego chleba, 3 kawałki pasztetu domowego, pół pomidora.

II śniadanie: pomarańcz, jabłko.

Obiad: 2 kromki razowca i 2 gołąbki z mięskiem.

Kolacja: kawałek twarogu białego, banan, kubek gorącego mleka z miodem.


No to na razie tyle. Idę poćwiczyć, wziąć prysznic i zająć się sobą:)

Buziaki!

26 grudnia 2010 , Komentarze (11)

Jejku, jak to dobrze, że już po świętach. Mam dość, czuję się wyczerpana.

We czwartek upiekłam w sumie 3 ciasta. zrobiłam sałatkę z kurczakiem i ananasem. A potem zastrajkowałam, już nie miałam siły. po 4 godzinach pieczenia ciast, wymiękałam. położyłam się z książką, a wieczorem zadbałam o siebie. o .

to jedno z moich ciast:



W Wigilię, wstałam rano, wyprowadziłam psa i wpakowałam się do samochodu - pojechałam do babci, lepić i smażyć pierogi na kolację. Dojechałam, wchodzę - a tam ciocia, podłącza babci kroplówkę. Babcia ma cukrzyce, zasłabła, skoczył jej cukier. No kurde, przemęczyła się, co tu dużo mówić. Dzięki Bogu kroplówka pomogła, i na wieczór, już było lepiej. A ja z siostrami zrobiłyśmy już wszystko za babcię - dokończyłyśmy nakrywać stół, poodkurzałyśmy, zrobiłyśmy pierogi, ciotka je posmażyła. Udało się.

Na 16.00 zasiadła moja 30- osobowa rodzinka do stołu. Tak wiem, mam dużą rodzinkę. Ale to zapewnia nam niesamowity nastrój:) jak śpiewamy po kolacji kolędy, kiedy wujek gra na gitarze, to robi się tak jakoś ciepło na serduchu. Po jednej wigilii, przyszła kolej na drugą - u drugiej babci. tam już jest nas mniej. pojechaliśmy na 18.30 . W domu byłam koło 21.00.  Padłam na twarz po prostu. Moi bracia tak się cieszyli z prezentów. I byli zadowoleni, że Mikołaj pamiętał o rybkach i piesku hahaha.

Dzisiaj Wam sprezentuję nie lada niespodziankę. Możecie popatrzeć na mnie. Ale zastrzegam , że usunę to zdjęcie, pewnie jutro. nie chcę , żeby ten serwis w jakikolwiek sposób nadużył mojej prywatności. To moja chrześniaczka stoi obok:) W wigilię, u babci - tej drugiej. Już zmęczona byłam strasznie. Wybaczcie:)

JUŻ USUNIĘTE:)


Wczoraj, byłam na obiedzie u babcia z rodzinką. a potem wieczór spędziłam u lubego. On ejst chory - no i oczywiście, jak łatwo przewidzieć - ja już też. Potwornie boli mnie gardło. Jestem osłabiona - spałam długo dziś, do 9.00, a potem w dzień znowu z półtora godzinki, boli mnie głowa :(((( a żeby mi było mało - to dostałam też okres. więc i brzuch daje mi się we znaki. CO za tym idzie, nie jem dziś łądnie. nie chce nic jeść. nic. najchętniej piłabym tylko herbatę z miodem i jadła ciasta :( bo chcę mi się słodkiego - jak to przy okresie :(

A jutro muszę wstać na nogi, kurde. Obiecałam braciszkom, że pójdę z nimi na zakupy - bo dostali od mikołaja też pieniążki, chcą coś tam sobie dokupić.

Tu macie mój grafik z tego tygodnia.



a teraz napiję się kawy i może zmuszę do pisania pracy. albo chociaż uda mi się nie spać:(
Buziaki!!

22 grudnia 2010 , Komentarze (8)

Hej Moje żabcie:)

Jak mijają ostatnie chwile przed wielkim świętowaniem? u mnie pracowicie. jestem taaaaaaka zaabsorbowana wszelką robotą, że zapominałam dziś nawet o jedzeniu, przypomniało mi się, jak usłyszałam swój burczący brzuch hahaha:)

Dzisiaj upiekłam keksy (mięsne, nie ciasta). Nagotowałam mięsa na pasztet - jutro zrobię. Mięsko też przygotowane do zapieczenia na jutro:) warzywa potarkowane, posiekane, żeby tylko poszło sprawniej:) Jutro - będę piekła najpierw ciasta, żeby potem już móc gotować - w mniej nagrzanej kuchni. Wyczesałam też swojego psiaka - zaraz ją wykąpie, żeby na święta była piękna i pachnąca i puchata :D Na pielęgnację siebie, chyba nie znajdę czasu za wiele. jutro cały dzień w kuchni . W wigilię rano, jadę do babci lepić i smażyć pierogi. Schodzi tak do 12 -13.00, a na 16.00 mamy wigilię, więc muszę się sprężyć. Jak dziś będę robić ćwiczonka domowe, to pomyśle, nad uczesaniem i ubraniem:)

Pokazałam wam wcześniej nieskończone figurki. Tu macie, już ze wstążeczkami. dziś owinęłam je też w celofan. Będą na podarunki dla rodzinki:)











A tu trochę z mojego menu. Jestem zalatana, więc za ciekawe to nie jest:)


Przed - wczoraj:

Śniadanie: 4 kanapki, z wędliną.

II śniadanie: kasza manna z wiórkami kokosowymi, 2 mandarynki.



Obiad: naleśniki, z nadzieniem, jak do pierogów ruskich. Pycha:) polane jogurtem naturalnym.



Kolacja: mleko, banan, pół kostki twarogu chudego.


Wczoraj:
Śniadanie: 4 kromki razowca. 2 z wędliną, 2 z serkiem topionym.mandarynka.



II śniadanie: 2 kromki razowca, jajecznica z dwóch jaj.


Obiad: zupka chińska, pomarańcz.



Kolacja: pomarańcz, jabłko, kubek ciepłego mleka.


Dziś:

Śniadanie: 4 kromki razowca, z żółtym serem, keczup, owocowa herbata.



II śniadanie: płatki branflakes, mleko.

Obiad: ziemniaki w mundurkach, śledź z cebulką (kocham!!!)

Kolacja: twaróg, kubek mleka, banan.


No dobra. Kochane, teraz lecę wykąpać Psa:)


 Nie wiem, czy będę miałą siłę, i czas, jeszcze tu zajrzeć, jeśli nie, to kochane, wszystkim na raz, i każdej z osobna, życzę wesołych świąt, wiele miłości, radości, cudnych podarków, zielonej choineczki i spełnienia marzeń:) wesołych!

Buziaki!

Maryśka!

20 grudnia 2010 , Komentarze (27)

Hej Kochane!

Co u Was? Jak przedświąteczne przygotowania? ja muszę się pochwalić. Nawet sprzątanie mam już za sobą. Teraz mam 2 -3 dni na złapanie nastroju, gotowanie, pieczenie ciast:) Ale porządki i prezenty już załatwione:) Dziś jeszcze dowiezie kurier oświetlenie do akwarium - w końcu rybki tez muszą dostać prezent:P Obrożę dla psa i psie ciastka już tez spakowane:D

Ciasta już wybrałam, zakupiłam potrzebne do nich rzeczy. Upiekę w tym roku :chałwowca, pocałunek murzyna, szarlotkę z budyniem i ewentualnie takie jedno - z wykorzystaniem sękacza i kremu:) Wszelkie keksy i serniki - robi moja teściowa, więc ja robię inne:)

Byłam tez z mamą na zakupach w sobotę - kupiłyśmy mnóstwo mięska. Na święta będzie sałatka z kurczakiem i ananasem, upiekę też keks i pasztet. No i duszona łopatka  z warzywami. Mama się upiera jeszcze nad szynką w zalewie słodko - kwaśnej, ale nie sadzę, że da radę ja zrobić. W tym tyg. pracuje na nocną zmianę - więc znowu więcej spada na mnie.

Wczoraj u mnie w mieście był taki jakby jarmark świąteczny. Moja znajoma wzięła ode parę aniołków  z masy solnej i sprzedała je, ależ byłam zdziwiona, nie sądziłam, że ktoś je kupi. Kurcze:) A teraz mam pieniążki na to oświetlenie do akwarium - super:) Szok, pełen szok:)

Wczoraj jeszcze robiłam kilka figurek, to już ostatnia partia przed świętami. teraz mam czas dla siebie - nadrobię jeszcze pisanie pracy.


Renifer już skończony.



Aniołek też:)



Tu mikołaje - przed pracą :



A tu już w fazie końcowej - ale jeszcze odrobina pracy została.



A tu specjalne wydanie aniołków -Hello Kitty. Dla chrześniaczki:)


Też jeszcze nie dokończone.


Wczoraj pofarbowałam tez włosy:) Wybrałam farbę garniera, ale z innej linii niż zwykle - Nutrisse Creme.


U mnie nie wyszedł taki jasny, wiadomo, ale bardzo mi się podoba. Taki cieplutki kolorek:) Śliczny:) Jestem bardzo zadowolona, mam jeszcze nadzieję, że będzie trwały:)

Tu macie jeszcze grafik - mało ruchu było, bo źle się czułam na początku tygodnia - a potem już obowiązki obowiązki obowiązki.....




A tu parę zdjęć posiłków:
Śniadanie: kanapki z metką łososiową, cebulka, pomidor, papryka zielona.



: zemniaki z kurczakiem, pomidorek z cebulką.



:oooo a tu rozpustnie:) mój brat zrobił:D frytki z piekarnika, kotlety rybne, surówka z jabłka i marchewki.



: zupa pomidorowa z ryżem.



: a to obiad z wczoraj. Pieczone kotlety schabowe w panierce z siemienia lnianego, z duszonymi mandarynkami. pesto.



No to ja na razie znikam. Zrobię sobie kawę i nastawie pranie:)

Buziaki Kochane!
Maryśka.

15 grudnia 2010 , Komentarze (7)

Hej dziewczynki!

w zeszłym tygodniu zapomniałam dodać mój grafik. Dodam go zatem dziś. 

Wróciłam dziś z miasta, gdzie studiuję. Jestem taka padnięta. Slabo mi ciągle. Spałam w dzień 4 godziny i dalej chce mi się spać Zjadłabym coś, ale tylko oczami, bo mdli mnie na samą myśl o jakimś jedzeniu.... Chyba się rozchoruję :(  Ostatnio jak byłam na kijkach, to zrobiłam sobie daleki spacer i przemokły mi w trakcie buty - w których się wybrałam....może to dlatego mnie teraz rozkłada....

Póki co, leżę w łóżeczku, z gorącą kawą zbożową z mlekiem i miodem. Mam nadziję, że do jutra mi się poprawi. Mam tyyyyyle rzeczy do zrobienia.

Mój grafik:




w tym tgodniu będzie mniej ruchu.....dziś nie mam nawet siły sobie herbaty zrobić. eh.

Idę się zdrzemnę znowu. buziaki!

maryśka.

12 grudnia 2010 , Komentarze (9)

Hej Żabki!

Co u Was? Jak mija przedświąteczny czas? Ja muszę się pochwalić - wczoraj już nawet popakowałam prezenty. Dla braci i chrześniaczki. Został mi tylko prezent dla dziadków do kupienia, ale wiem, co chcą, więc to nie problem, muszę tylko wyszukać ładny zegarek z budzikiem. Rodzice nic nie chcą - twierdzą, że i tak dużo robię i pomagam, i gotuje itp. Więc jestem na finiszu zakupów:)  Sobie już kupiłam - 2 pary kolczyków, 2 komplety bielizny, nowe kapcie - takie w kształcie zwierzaków, uwielbiam je:) Mama mi kupiła piękną torebkę :) Tez już spakowane. Mojemu Lubemu zakupię jeszcze jakiś sweterek, bluzę i rękawiczki - już je właściwie widziałam, muszę tylko pojechać do miasta - gdzie studiuje :) ( bo dzikus nie chce nosić rękawiczek!, a prezent, będzie musiał :D ) aaaaa! no i widzicie, zapomiałabym! psu musze kupić nową obrożę pod choinkę wiem - część z was pomyśli, że przesadzam - ale zrozumieją te, które mają dzieciaki w pobliżu:) w zeszłym roku nic nie kupiłam mojej kudłatej kulce, i jeden z moich małych braciszków - chodził ją pocieszał, że mikołaj widocznie zapomniał.... żeby się nie smuciła, on jej coś da - i jadł z nią ciasto na spółkę... słodziaki:)
 
Przed świętami - chcę jeszcze pofarbować włosy i może wybrać się do fryzjera.... Czy któraś z Was używała juz może tych farb Syoss? Czy są delikatne dla włosów? no i trwałe?  bo w ciemno nie chcę ryzykowac - jak nie, to zostanę przy Garnierze, bez amoniaku. Mam słabe włosy, od tej anemii, nie chce ich niszczyć mocniej.

Byłam w tym tygodniu na chwilę w mieście gdzie studiuje, na uczelni. Napisałam to kolokwium - dostałam 4,5 :)

Ostatnio, przy ciągłych obowiązkach, jeździe ponad 220 km w ciągu jednego dnia pociągiem (na uczelnie i z powrotem), kłopotach w domu, z lekkim przeziębieniem - byłam tak stasznie zmęczona, że wczoraj nie doczekałam nawet godziny 21.00. zasnęłam. spałam do 8 rano - czyli prawie 12 godzin! oh jo joj.... Ale widocznie tego organizmowi było trzeba.... bo czuje się dziś fizycznie - lepiej trochę.


Tu macie moje zdjęcia - niestety nie pamiętam co kiedy jadłam, to wrzucę po prostu tak:

Śniadanie:
- kanapki z metką łososiową, wędliną, pomidor, cebulka.



- chlebek razowy wieloziarnisty (pycha był),2 parówki drobiowe na ciepło, mandarynka (ale nie zjadłam jej, nie zmieściła się haha)




II śniadanie:
- kasza manna na mleku i wodzie, dżem śliwkowy.



Obiady:

- kotlety mielone, duszona cebulka, sałatka - ogórki w zalewie pomidorowej (ze słoika, sama robiłam)



to moja sałatka :


a te kotlety - robiłam pierwszy raz , inaczej niż zwykle. Nie dawałam jajka do nich. Rozparzyłam łyżkę płatków owsianych i one służyły jako spoiwo. I wyszły bardzo dobre:)  Dodałam oczywiście mnóstwa ziół i przypraw, bo lubię doprawione mięsko:) Trochę tu widać te płatki owsiane:



- rosół własnej roboty z uszkami - już kupnymi.



To na tyle z menu:)

Teraz idę wypić kawę i w akwarium wodę podmienić. A potem siadam do pisania następnego podrozdziału pracy mgrskiej.

Buziaki Żabki!

Maryśka!


8 grudnia 2010 , Komentarze (7)

Hej Kochane:)

No nie uwierzycie, na co się zdobyłam dzisiaj rano. nom....??  Tak Tak! stanęłam na wagę. Chciałam się zważyć po pierwszym okresie, pamiętacie? ale się bałam, że nie dojrzę spadku i się podłamię. No i jestem juz kilka dni po @. Wiadomo, wywołana hormonami, ale jednak @ i już! o. No więc wchodzę po przebudzeniu na wadze, pełna obaw..... gotowa na te 58 , ba!, a nawet 59 kg....              otwieram oczyska , a tam co?? no mój Boże !!!!!!   55,7 kg!!!    Fakt, ostatnio przestałam się czuć jak hipopotam, nawet przestałam wam pisać, że się czuję wielka jak stodoła. Ale myślałam, ze to może trochę wody zeszło z okolic brzucha, albo więcej ruchu zadziałało. A tu się okazuje, że chyba jedno i drugie:) W każdym razie, okres bolał, strasznie, ale był tego warty:)Po nim - czuje się dużo lżejsza. no i te kilogramy gdzieś się ulotniły. jej:) jak miło tak z rana się zaskoczyć:)    A gdzie się one ulotniły? kiedy? nie wiem, nie muszę wiedzieć, ważne, że ich nie ma!! :D  Nawet jeśli przyczyniły się do tego moje ostatnie nerwy, to nic.......                           teraz nawet perspektywa całodziennej dzisiejszej nauki nie jest dla mnie straszna, a nawet jutrzejsze kolokwium:) Dam sobie radę! muszę!


Wczoraj przyszła tez moja czapka - ależ jestem z niej zadowolona :D Teraz czekam na czapkę dla braciszka. Zamówiłam dwie - drugą dam dla chrześniaczki mojej, tylko najpierw doszyje dla niej kokardki - żeby dla niej był Misio - dziewczynka:)

No dobra, to ja biorę kawkę i uciekamy do notatek:)



Tu macie menu:

Z przedwczoraj:

-Śniadanie: kanapki 4 z chleba razowego, pasztet drobiowy, pomidor.

-II śniadanie: kasza manna na mleku 0,5%, jabłko.



-Obiad: jajecznica z dwóch jaj, 2 kotlety drobiowe, warzywka na patelnie.



-Kolacja: maślanka naturalna z bananem (czyt., mój koktajl), haha.


Z wczoraj:

-Śniadanie: 4 kromki razowca z wędlinami, pół pomidora, mandarynka.



-II śniadanie: kasza manna a wodzie, 2 suszone morele, jabłko.



- Obiad: 2 miski grochówki (sama gotowałam, więc była bez mięska, mięsko sobie dorzucali domownicy jak mieli ochotę - poddusiłam je oddzielnie), 2 kromki razowca z pasztetem.



-Kolacja: Maślanka naturalna i bananek.


To tyle żabcie na teraz:) Zniakm do nauki. Musze dostać kolejną 5 z tego kolokwium, haha:)

Buźka!

7 grudnia 2010 , Komentarze (17)

Hej Kochane!

Co u Was? Mam nadzieję, że lepiej niż u mnie. Problemy moje się nie rozwiązały. Ale nie ważne. Nie piszę tu po to,żeby się nad sobą użalać.

Wczoraj były Mikołajki. Mój mikołaj, podarował braciom małe zestawy klocków lego i bakugany. O mój Boże!co za radość,z takiej głupiej plastikowej kulki,haah. Byli zachwyceni. Strasznie się miło patrzy, jak się uśmiecha takie słodkie dziecko, choć już nie takie małe, bo mają po 6 i 9 lat. Słodyczami tez oczywiście nie pogardzili - aż dziw, że nie bolał ich wieczorem brzuszek.

Temu 9-letniemu braciszkowi zakupiłam wczoraj na allegro czapkę. Bardzo taką chciał . Głównie ze względu na to, że młodszy tez ma coś w ten deseń. Uważam, że mu się należało. Wiecie.....wczoraj wrócił z taaaaakim płaczem ze szkoły do domu :(  co za durne zasady..... On jest w 3ciej klasie podstawówki. Na plastyce - robili torby na prezenty ,sami. I on się starał strasznie, wiadomo,cudna nie była, ale jego własna, wychuchana. Dostał 3. Z plastyki.... w klasie 1-3..... No i płacz wiadomo. " b inne dzieci dostały 5...ja też chciałem, przecież się starałem....jest ładna"   .... no i weź coś dziecku rozsądnego w takim momencie powiedz ?.....eh. Na pocieszenie - zafundowałam mu tą wymarzoną czapę.




Nie wkleiłam w niedziele grafiku. Wklejam go teraz. Jeśli macie jakieś uwagi. Będę Wdzięczna.
Menu, dodam później. Teraz zrobię sobie kawę, i wezmę się na naukę.



Dodam tylko,że te wypite herbaty, mają mi trochę zastąpić picie wody. Ja okropnie marznę. Wolę więc pić ciepłe napoje w okresie zimy. Te herbaty, to w 90% owocowe napary.

Buziaki, do później!
Maryśka.

5 grudnia 2010 , Komentarze (7)

Cześć Skarby!

Co tam u Was? U mnie "jakoś" leci. Mam trochę gorszy okres - problemy w domu,ale daję radę. Dawać radę trzeba. Dzisiaj zasiadam zaraz do poprawienia podrozdziału pracy mgrskiej i wyśle promotorowi. Jak nie dziś - to jutro, najwyżej nockę zarwę. Nie pierwsza i nie ostatnia w końcu.

Dzisiaj byłam w dzień, z braćmi i pieskiem na sankach. Fajnie było,ale zmarzłam jak cholera, haha. Moja czapka jeszcze nie przyszła, może jutro dotrze?Oby. Chociaż podobno, te ogromne mrozy to mają wrócić dopiero około 16 grudnia. No ale ja, jako zmarźlak niesamowity, marznę i teraz na kość:P  Ale wczoraj i tak byłam godzinę na powietrzu w ruchu - nordic walking:) na okres zimy musi mi to zastąpić bieganie, przynajmniej zapewnia równowagę, nie wybiję sobie zębów.

Mój grafik wkleję jutro, bo siedzę teraz przy innym komputerku i nie mam go tutaj.  Wkleję Wam tylko menu.


Z wczoraj:
Śniadanie: chlebek bakaliowy z pasztetem, żółtym wędzonym serem, sałata, ogórek, mandarynki (których nie zjadłam, bo się nie zmieściły) .


II śniadanie: chlebek bakaliowy z dżemem śliwkowym.

Obiad: kasza jęczmienna z warzywami. Leczo warzywne, kotlety sojowe. sałatka ze słoika - zielone pomidory i ogórek.





Kolacja: jajecznica z dwóch jaj na oleju, 2 kromki chleba razowego.


Z dziś:

Śniadanie: bułka wiejska z pasztetem i serem, keczup.


II śniadanie: płatki branflakes z mlekiem, jabłko.


Obiad: zupa pomidorowa z makaronem, - 2 miski, 2 kromki chleba razowego z pasztetem.

Kolacja: pomidor, papryka czerwona, ogórek, kawałek kiełbaski. pól szklanki mleka.

No nic. uciekam, do nauki.Buziaki!
Maryśka.

2 grudnia 2010 , Komentarze (10)

Dziękuję Kochane za rady:)

Zakupiłam tą pierwszą czapkę:) Teraz tylko czekać , aż do mnie przyjedzie:) a biorąc pod uwagę pogodę, to zapewne w poniedziałek - wtorek w przyszłym tygodniu:) Nie mogę się już jej doczekać:)

Dzisiaj miałam już nieco bardziej "normalny" dzień. Wzięłam się trochę do roboty - i pisałam pracę. Chociaż zadowolona z siebie nie jestem. Za mało się przykładam ostatnio. Ciągle coś mnie rozprasza.... nie mogę tak siąść na tyłku i siedzieć i pisać. Jutro zmobilizuję się lepiej!o ! choćby nie wiem co!

Dzisiaj już wielkiego nie planuję na wieczór. Zrobię sobie herbatki i pooglądam telewizję. Dawno nic nie oglądałam - jestem raczej fanką książek niż filmów.


Moje menu z dziś:

śniadanie: 4 kanapki : 1 z dżemem śliwkowym, a reszta z wędlinami, sałatą i ogórkiem. (chlebek razowy z bakaliami miałam.....boże! kocham go! no mistrzostwo świata:) )

II śniadanie: 1 kromka chleba z dżemem śliwkowym, szklanka mleka gorącego, trochę płatków branflakes.

Obiad: kasza gryczana zmieszana z jaglaną, leczo warzywne, kawałek smażonej kiełbaski.

Kolacja: kostka twarogu, jajko na twardo, 2 plasterki wędliny, pomidor.




EDYCJA!!!!
W związku z wielokrotnie powtarzającą się prośbą. Zamieszczam przepis na bułeczki z siemieniem lnianym:)

Składniki:
- 3/4 szkl mleka
- 1/2 szkl wody
- 3 łyżki miodu
- 1 duże jajko
- 1 i 1/2  roztopionego masła
- 2 i 1/4 szkl mąki pszennej
- 1 i 1/4 szkl mąki pszennej razowej
- 1/2 szkl ziarenek siemienia lnianego
- 1 łyżeczka soli
- 1 i 1/3 łyżeczki suszonych drożdży



Drożdże rozpuścić w 1/3 szkl. ciepłego mleka, wymieszać z miodem i 2 łyżkami mąki. Odstawić na 15 minut.
Do miski wsypać:  resztę mąk, zmielone  siemię lniane - ja mielę część, a część daję całych ziaren,miksturę drożdżową, ciepłą wodę, resztę mleka, sól, jajko. Wyrobić ciasto.

Pod koniec wyrabiania dodać tłuszcz.
Odstawić do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na ok. 1 godz.
Podzielić ciasto na równe kawałki. Mi wychodzi około 12-14, uformować z nich kulki.

Poukładać na wyłożonej pergaminem blasze. Przykryć ściereczką i odstawić do wyrośnięcia na jeszcze ok. 1/2 godziny.
Wierzch można opcjonalnie posmarować rozbitym jajkiem, posypać dodatkowo ziarenkami.
Piec w piekarniku nagrzanym do 180 st.C. około 20 minut.
Buziaki Kochane!
Maryśka!