Złamałam się.... i weszłam dziś na wagę. Oczywiście wiem, że dla własnego dobra powinnam to zrobić dopiero w piątek, ale nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że jem, jem, jem, 5 razy dziennie jem i chyba żadnych efektów nie ma.
Z duszą na ramieniu weszłam na wagę. I szybko zeszłam
1 kg mniej !!! po 4 dniach diety :D matko kochana ale się super poczułam
. Zdaję sobie sprawę z tego, że w piątek może być taka sama waga, że czasem będzie nawet stać w miejscu. Jednak jeśli tendencja się utrzyma to uwierzę, że można jeść, zjadać niewielkie porcje, nie być głodnym i chudnąć
Właśnie, co do małych porcji. Wczoraj na obiadokolację wg diety miałam zjeść owoce morza (taka mrożonka Frosty) 100g - czyli połowę zamrożonej porcji. Kupiłam mrożonkę, na opakowaniu nie było info jak mam ją przyrządzić. No cóż nie każdy robił w domku takie specjały. Ale od czego jest net i przemiłe koleżanki z forum vitalii? :) Dziewczyny rzuciły jakiś przepisik, ja pogrzebałam w googlach i weszłam do kuchni. W związku z tym, że owoce morza miałam zjeść bez żadnych dodatków typu makaron, ryż itp tylko o dziwo! z kromką chleba, postanowiłam zrobić je jak najmniejszym moim wysiłkiem. Łyżka oliwy na patelnię, 2 ząbki czosnku przez praskę podsmażyłam i na to wyłożyłam zamrożoną mieszankę. Przykryłam pokrywką, jakieś 5 - 10 minut się to wszystko poddusiło i gotowe. Hmmmm ilość niewielka jak się okazało. Jak podzieliłam na 2 części to wyszło na prawdę odrobinkę. Ale nic, nie załamałam się, przecież jestem na diecie (myślę sobie). Przełożyłam tą odrobinkę do miseczki, posypałam natką pietruszki, skropiłam kilkoma kroplami soku cytrynowego, wzięłam kawałek chlebka żytniego i .... no cóż, momentalnie zjadłam
Nie powiem, było smaczne, nawet bardzo, ale kurcze taka ilość to chyba nawet mój kot by się tym nie najadł. Dlatego też niestety wrzuciłam jeszcze w siebie 2 kromeczki pieczywka żytniego Vasa, a po 2 godzinkach dopchałam jeszcze 3 krążkami ryżowymi. Na pewno ilość kalorii się zwiększyła, ale zważając na to, że 1 kromeczka Vasy ma 19kcal a wafelek ryżowy chyba 32 kcal, to się rozgrzeszyłam. Gorzej by było gdybym zjadła czekoladę albo jakieś ciasteczka, które u mnie w domciu leżą grzecznie w szafce, a ja nawet o nich nie pomyślę