Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

śpiewam :) chcę zrobić kurs spadochronowy

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8211
Komentarzy: 97
Założony: 24 sierpnia 2010
Ostatni wpis: 5 listopada 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
AnDa.a

kobieta, 55 lat, Warszawa

164 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

31 sierpnia 2010 , Komentarze (2)

Złamałam się.... i weszłam dziś na wagę. Oczywiście wiem, że dla własnego dobra powinnam to zrobić dopiero w piątek, ale nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że jem, jem, jem, 5 razy dziennie jem i chyba żadnych efektów nie ma.
Z duszą na ramieniu weszłam na wagę. I szybko zeszłam 1 kg mniej !!! po 4 dniach diety :D matko kochana ale się super poczułam . Zdaję sobie sprawę z tego, że w piątek może być taka sama waga, że czasem będzie nawet stać w miejscu. Jednak jeśli tendencja się utrzyma to uwierzę, że można jeść, zjadać niewielkie porcje, nie być głodnym i chudnąć

Właśnie, co do małych porcji. Wczoraj na obiadokolację wg diety miałam zjeść owoce morza (taka mrożonka Frosty) 100g - czyli połowę zamrożonej porcji. Kupiłam mrożonkę, na opakowaniu nie było info jak mam ją przyrządzić. No cóż nie każdy robił w domku takie specjały. Ale od czego jest net i przemiłe koleżanki z forum vitalii? :) Dziewczyny rzuciły jakiś przepisik, ja pogrzebałam w googlach i weszłam do kuchni. W związku z tym, że owoce morza miałam zjeść bez żadnych dodatków typu makaron, ryż itp tylko o dziwo! z kromką chleba, postanowiłam zrobić je jak najmniejszym moim wysiłkiem. Łyżka oliwy na patelnię, 2 ząbki czosnku przez praskę podsmażyłam i na to wyłożyłam zamrożoną mieszankę. Przykryłam pokrywką, jakieś 5 - 10 minut się to wszystko poddusiło i gotowe. Hmmmm ilość niewielka jak się okazało. Jak podzieliłam na 2 części to wyszło na prawdę odrobinkę. Ale nic, nie załamałam się, przecież jestem na diecie (myślę sobie). Przełożyłam tą odrobinkę do miseczki, posypałam natką pietruszki, skropiłam kilkoma kroplami soku cytrynowego, wzięłam kawałek chlebka żytniego i .... no cóż, momentalnie zjadłam Nie powiem, było smaczne, nawet bardzo, ale kurcze taka ilość to chyba nawet mój kot by się tym nie najadł. Dlatego też niestety wrzuciłam jeszcze w siebie 2 kromeczki pieczywka żytniego Vasa, a po 2 godzinkach dopchałam jeszcze 3 krążkami ryżowymi. Na pewno ilość kalorii się zwiększyła, ale zważając na to, że 1 kromeczka Vasy ma 19kcal a wafelek ryżowy chyba 32 kcal, to się rozgrzeszyłam. Gorzej by było gdybym zjadła czekoladę albo jakieś ciasteczka, które u mnie w domciu leżą grzecznie w szafce, a ja nawet o nich nie pomyślę

29 sierpnia 2010 , Komentarze (3)

Dziś śniadanie zjadłam o 15.... W dodatku zrobiłam sobie śniadanie z 3 posiłków, których wcześniej nie zjadłam. Bez sensu prawda ? Byłam jednak tak potwornie głodna, że uważałąm, że nic mi się nie stanie. Wszystko to było spowodowane wyjazdowym weekendem :)
W nocy z soboty na niedzielę zawoziliśmy moją rodzinkę nad morze. Wiadomo, droga długa, ale na 11 rano zajechaliśmy na miejsce. Zrobiłam sobie na całą sobotę posiłki, ale nie udało mi się ich zbytnio pilnować. Zjadłam śniadanie (czyli 1 kanapkę), potem kupiłam bułkę słodką (pomyślałam, ze to za 2 śniadanie - jakieś 200 kal). Lunch oddałam mężowi - bo sałatka, którą zrobiłam strasznie mu smakowała :D W zamian tego zjadłam całą furę kaszy gryczanej (uwielbiam ją!), chyba jakieś 3 porcje..... do tego 2 szklanki kefiru i jajeczko smażone. W międzyczasie doszły jakieś mandarynki.
Nie mam pojęcia ile tych kalorii wreszcie zjadłam. Cały plan posiłków na sobotę poszedł sobie w las, a raczej na spacery nad morzem. No właśnie ! Dzięki tej wycieczce byliśmy na wielkim, ogromnym, ciężkim spacerze nad morzem :) Parę godzin chodzenia po plaży, po piasku, potem  bardzo długie i strome wejście do ulicy. Oj na pewno spaliłam masę kalorii :D Więc za sobotę czuję się rozgrzeszona.
Wróciliśmy do domu dopiero o 4 w nocy. Zmęczeni potwornie poszliśmy spać, a obudziliśmy się koło 14. Stąd moje dzisiejsze śniadanie o godz. 15 :P
Całe szczęście zjadłam tylko 2 kanapki (zamiast 3, które sobie zrobiłam). Nie umiem jeszcze liczyć tych wszystkich kalorii, poza tym nie chce mi się tego uczyć :) Mam przecie wykupioną smaczną dietkę w Vitalii i tam mam wszystko wyliczone :) Staram się trzymać tego planu, choć jak widać czasem grzeszę sobie troszkę. Mam jednak nadzieję, że dzień dzisiejszy i kolejny tydzień przejdzie bez większych problemów.

26 sierpnia 2010 , Komentarze (1)

Właśnie wróciłam do domu po zakupach. O matko, chyba 90% tych produktów będę zamrażać :P. Chleb, warzywa itd to zaraz się zmarnuje. Cieszę się jednak, że jestem już przygotowana na jutro na 1 dzień walki. Muszę tylko jeszcze zrobić sobie na jutro sałatkę, bo w pracy jej nie zrobię :)
Muszę się przyznać, że dziś jeszcze pozwoliłam sobie na wielki żarcie :( zjadłam 4 kanapy z pieczonym boczkiem..... mniam (niestety). Na następne pół roku mogę o nim zapomnieć, a tak na prawdę to powinnam o nim zapomnieć raz na zawsze. Mam uczulenie na mięso i to właśnie najgorzej na mnie działa wieprzowinka, którą tak wszyscy lubimy. Nic to, mam nadzieję, że poznając nowe smaki będę się nimi rozkoszować i pieczony boczuś nie będzie mnie budził po nocach :)

26 sierpnia 2010 , Komentarze (6)

Ufff, właśnie skończyłam przeglądać, poprawiać, zamieniać swój jadłospis na jutro. Niestety tylko na jutro, bo na dalsze dni dostanę już poprawiony, po uwzględnieniu moich wymagań.
Fakt, pracy czasem potrzeba sporo na takie przejrzenie wszystkich posiłków - zwłaszcza jak zaznaczyłam opcję 5 posiłków. Tak, tak.. niestety wiem, że 3 posiłki to dla mnie coś niemożliwego. W związku z tym mam nadzieję, ze przy 5 nie będę chodzić głodna i nie będę myśleć o podjadaniu :)
Bardzo mi się podoba również lista zakupów. Co prawda kupienie 3 kromek chleba jest nierealne, ale najwyżej będę zamrażać :P
Od jutra zaczynam walkę ze swoimi słabościami, złymi nawykami i wielkim bagażem zbędnych kilogramów!

24 sierpnia 2010 , Komentarze (1)

Dziś zarejestrowałam się na stronie vitalia.pl. Załamana swoimi poprzednimi doświadczeniami z różnymi dietami postanowiłam, że nie zaszkodzi spróbować jeszcze raz, tym razem z pomocą specjalistów.
Wykupiłam dietę na miesiąc, żeby sprawdzić czy to cokolwiek pomoże i jakie będą efekty. Nastawiona jestem dość sceptycznie.
W czwartek mam dostać pierwsze przepisy, więc w piątek zaczynam dietę.