Mama mi pomaga jak tylko może, oprócz mnie ma jeszcze czworo dzieci (moje rodzeństwo) ja z nich jestem najstarsza. Zajmuję się młodszymi siostrami a mama dorabia na sprzątaniu. Nie wspomnę o tacie z którym bardzo się nie lubimy, też jak mój były sobie wszystko olewa, w sierpniu mama dostała od niego tylko 300 zł.
Czynsz był nie zapłacony i opłaty, na książki mama też nie miała; ale na szczęście wywalczyła mama w opiece społecznej i na wszystko dostała.
No i kamień z serca mi spadł.
Tyle jest teraz promocji w sklepach dla dzieci na ubranka, aż mi jest strasznie smutno że nie mogę małemu nic kupić.
A tak wyszło że w rodzinie w ostatnich latach rodziły się same dziewczynki, wiadomo po domu w różowym może chodzić no ale jak chcę z nim wyjść na dwór to tak głupio, na zimę mam z 2-3 kompletów chłopięcych. Ehh... Ale mi ciężko, zastanawiam się tylko dlaczego życie daje mi tak mocno w kość i dlaczego na tym mały cierpi...