Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Świeżo upieczona mamusia z dużą nadwagą :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 36324
Komentarzy: 308
Założony: 16 stycznia 2011
Ostatni wpis: 26 listopada 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kasitaa

kobieta, 41 lat, Hindustan

168 cm, 83.10 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Dochodzę do wagi sprzed ciąży!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 września 2015 , Skomentuj

Ano, jak w tytule! Mam stresa bo mam motylki w brzuchu jak widzę szefa! Staram się przynajmniej fochów nie strzelać, bo już byłaby tragedia.... ale sytuacja dla mnie mega niekomfortowa. Jak w szkole jak ktoś mi się podobał, tylko teraz to inna sprawa. Ja mam rodzinę, wyglądam jak kupa, on jest moim pracodawcą, opowiada mi o wszystkim, dyskutujemy po kilka godzin dziennie. Na pewno nie ma w tym krzty zainteresowania poza zawodowego z jego strony, ale ja wpadłam jak śliwka w kompot. Tak... poświęca mi uwagę, a ja biedna gruba baba wyobrażam sobie nie wiadomo co....

24 czerwca 2015 , Komentarze (2)

I znowu !!!! tutaj jestem. Waga 78 kg, kondycja żadna delikatnie mówiąc;)

Właśnie jestem po 15 minutach skalpela i uświadomiło mi to, że w trzech słowach to po prostu: nie jest dobrze. Nicht good!

Za dobrych czasów, to taki skalpel, czyli moim zdaniem pilates poszedłby i godzinny bez problemu ale teraz jest kiepskawo.

Od lipca rezygnuję z karty multisport, więc innymi sposobami chcę o siebie zadbać:)

Drugie dziecko na horyzoncie niedługo się pojawi - tzn starania o drugie dziecko, więc ABSOLUTNIE waga wyjściowa w postaci 78 kg jest nie dopuszczalna.

Za najlepszych czasów tutejszych ważyłam 67 kilo i do tego raczej nie dojdę - dziecko, praca 9-18 są dobrymi wymówkami.Ale każdy wynik poniżej 75 kg jest more than welcome...

Już nawet Ewie CH. daję szansę.... i sobie w postaci znalezienia 30 minut dziennie dla siebie. Dzisiaj początek - will see :)

31 marca 2014 , Komentarze (1)

No i jest 77 na koniec marca - ale absolutnie niezasłużenie. Nic nie robiłam, nic nie ćwiczyłam, zdarzały mi się grzeszki i wielkie grzechy dietetyczne. Ale jest dzisiaj 77,0 :)

Jak to zrobić zapyta ktoś? No a jak? grypa żołądkowa! hehe, od środy mało co jem, wczoraj miałam taką biegunkę, że żołądek chyba mi na lewo przewinęło, nie mówiąc już o jelitkach:) Dzisiaj w nocy znowu miałam wysoką gorączkę i wypociłam całe morze wody no i efekt jest;) 

Tylko w łeb sobie chyba strzelę, jak mi dziecina na to samo zachoruje bo pewnie bez szpitala się nie obejdzie:////////

16 marca 2014 , Komentarze (4)

Ano właśnie. Kilka dni temu byłam u pani ginekolog aby skonsultować się odnośnie mojej poprzedniej ciąży m.in. czy to normalne, że dzieciątko urodziło się takie malutkie pomimo, że jak twierdził ginekolog, który prowadził mi ciążę wszystko było w porządku. No więc, nie jest normalne, aby dziecko przez ostatni miesiąc (trzy tyg) ciąży nic nie przybrało na wadze.

Teraz to już musztarda po obiedzie, bo na szczęście Hanula bardzo dobrze się rozwija, ale pierwsze miesiące były ciężkie. Przed następną ciążą mam zrzucić sporo kg, przejść na dietę o niskim IG, badać co dwa tyg progesteron i koniecznie zainteresować się moją krzpliwością krwii. Poza tym mam mieć minimum 2 lata przerwy między ciążami. Czyli przynajmniej mam trochę czasu, żeby te 15-20 kg zrzucić...Olaboga!!!!!! 

Tragedy jakieś!!!! serio, jak ja wrócę, do wagi z liceum???? ale rodzinne obciążenia nadciśnieniem, cukrzycą, miażdżycą powinny mnie otrzeźwić:( Moja siostra przy takim samym wzroście waży 55 kg a ja 79! 24 kg kilo różnicy... a ja już i tak schudłam 4 kilo.... Dziżaz po prostu ja pier**** , makabra! A najlepsze jest to, że moim zdaniem to ja wcale jakoś tragicznie nie wygladam:( 

Musiałam przez kilka dni zastanowić się nad sobą, przez ostatni tydzień jadłam co chciałam, bez żadnej uwagi tylko po 20 prawie się udało nie jeść. Nie ćwiczyłam od 3 tygodni... Wczoraj nastąpił przełom, po zjedzeniu snikersa stwierdziłam, że tak jednak nie można i dla dobra mnie samej oraz następnego bobaska trzeba się za siebie wziąć.

Ale mejn god jak się chudnie 20 kg????? toż to przecież 1/4 mojej obecnej wagi! Mam na to półtora roku.....

Tak szczerze to nawet nie wiem na co liczę, na wsparcie, opierdziel czy na co? 

14 marca 2014 , Komentarze (1)

No i wyszło szydło z worka. Jednak brak ćwiczeń i diety się mści nieuchronnie. Jakiś taki mam ostatnio zastój, nie chce mi się ćwiczyć, dietować, totalny zastój.!!!! AAAAaaa muszę się z powrotem wziąć w garść:/

12 marca 2014 , Komentarze (2)

No i miałam rozmowę przed chwilą. Nie wiem czy poszło mi dobrze, czy nie,  ale zaproszenie na następny etap mam. Jeszcze test do wypełnienia i rozmowa z przełożonym. Praca bardzo rozwojowa, blisko domu i pensja o 800 zł więcej niż obecnie.

Nie wiem więc dlaczego blady strach na mnie padł !!! Może to przed opuszczeniem mojej obecnej firmy? W końcu pracuję tu już 8 lat...

11 marca 2014 , Komentarze (1)

Powiał dobry wiatr, oceany fal ukołysał ciepły sztorm
W sercu w myślach w snach
Twój powrót czuje i słysze już Twój głos
Zamieć w sercu śnieg
w mych ogrodach miłość zimuje
czeka z dnia na dzień
Kiedy drzwi otworzysz znów
najpiękniejsze lato północy
przejdzie przez mój próg

Jakoś tak dzisiaj optymizmem powiało:) A to mąż koleżanki się ogarnął, a to siostra zobaczyła dwie kreski na teście, a to kuzynka ma nowego adoratora. A co jeżeli ten 2014 będzie dla nas wszystkich łaskawy??? :)

A to słowa piosenki, które zawsze sobie przypominam jak mi jest dobrze:) A i jeszcze Baczyński Krzysztof Kamil (chyba?) - Dolce far niente, o bezczynności krzepiąca! - słowa świeżo pojęte w powodzi słońca:)

8 marca 2014 , Komentarze (2)

Ostatnio waga nie wzrasta, a nawet spada dzięki stresowi, jaki mi fundują podczas rozmów rekrutacyjnych. Czy może sobie ktoś wyobrazić, że do pracy na słuchawkach - po angielsku co prawda - byłam na 5 rozmowach rekrutacyjnych? Rozmawiałam przez tel, skypa, face to face razy chyba już z większością kierowników. I co? i na koniec usłyszałam, że dadzą znać, ale pani dyrektor HR nie lubi się ograniczać czasowo. Więc dadzą, a ja mam czekać. Tydzień, miesiąc, pół roku? No wkurza mnie to okropnie, a jakbym nie miała co do gara włożyć?
zero etyki i jakiegos takiego podejścia fair play. Ja to jeszcze mam co do gara włożyć bo do pracy wracam dopiero we wrześniu, więc 80% pensji leci, ale zawsze to coś.
W każdym bądź razie robię sobie teraz rachunek sumienia i pytam czy tak samo się zachowywałam, kiedy ja pracowałam jako specjalista ds. rekrutacji? I w sumie stwierdzam, że nie! Zawsze była odpowiedź, nawet negatywna, ale była. Jak trzeba było czekać na stanowisko wprost mówiłam, że trzeba będzie poczekać, więc jakby ktoś miał inną propozycję niech bierze. Rekruterzy powinni najpierw być dwa lata bezrobotni, żeby zacząć ludzi szanować.
A poza tym to jesteśmy już z panną hanną zdrowe, moce nam wracają, więc pewnie od poniedziałku ruszam again na siłkę:)
Kwiatki na dzień kobiet sama sobie wczoraj wybrałam w Lidlu, sama zapłaciłam, a luby zakupy zaniósł do domu:) Takie fioletowe tulipany - całkiem ładne:)

28 lutego 2014 , Komentarze (6)

Ale ten czas zapierdziela! Już marzec! I już niedługo wiosenka pełną gębą:):)
Ostatnie dni upływają mi pod znakiem walki z chorobą. I to samotnej walki bo konkubent jak nie w pracy to na jakichś obowiązkowych imprezach. Wczoraj wrócił o 3 nad ranem - myślałam, że mu nogi z tyłka powyrywam:/
Mam dość szczerze mówiąc i potrzebuję choć chwili dla siebie... a moje brwi wołają o pomstę do nieba i o hennę:(
Z rzeczy optymistycznych:
- córcia czuje się lepiej, ale nadal takie samo leczenie i kolejna kontrola we wtorek,
- nowy miesiąc, nowa walka z kilogramami, ale z niższego już pułapu!!! 79,5!
- czyli na koniec lutego mam - 4 kg, jakieś zastraszające tempo chudniecia to nie jest, ale jak dla mnie wystarczajaco.
- plan na marzec? ze dwa kilo mniej :)

26 lutego 2014 , Komentarze (3)

Tyle było rano - waga spada w jakimś obłędnym tempie... Nie wiem czy się bać czy się cieszyć - mam okres a pomimo to nic nie wzrosła. Z tego powodu stwierdziłam, że za mało piję i nawet nie miała jaka woda mi się zatrzymać. Nie zmienia to faktu, że to 79,4 bardzo mnie cieszy. W sumie to po ciuchach też czuję, że jest mnie jakby jednak trochę mniej. Moje ulubione piżamowe gacie z flaneli w serduszka w rozmiarze XXXXXXXXXL lecą mi z tyłka:/ konkubent oczywiście się cieszy i zarzeka się po raz kolejny, że mi je wyrzuci na śmieci bo nie może znieść ich widoku:)
Czujemy się troszkę lepiej, nie zmienia to faktu, że burdel w domu rośnie. Ale co tam - stwierdziłam, że nie będzie tak, że ja padnę podczas zamiatania czy odkurzania, czy robienia kanapek konkubentowi, kiedy ma na pierwszą zmianę. Pogodziłam się z myślą, że jestem **ujową panią domu i już. Może w przyszłym tygodniu nastawienie mi się poprawi.
Pączki na jutro oczywiście zakupię w piekarni - zamierzam, pomimo dietowania - staropolską tradycję uszanować:) I to przypuszczam, że ze dwa razy co najmniej!
Okolicznościowy obrazek - ps. mnie mój się jeszcze nawet nie oświadczył! Wielka miłość musi to zatem być, co go przy mnie trzyma:)
http://4.bp.blogspot.com/-5ht96VH7qdU/Uq9hKwjgUDI/AAAAAAAAEFQ/efwelCQnycw/s640/1385483_552828671456010_355547244_n.png