Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Dziewczyna, która była tu wcześniej dla utraty wagi, która metodą prób i błędów znalazła swój sposób na stratę 15 kg. Mimo idealnej wagi nie czuła się idealnie, dalej pracowała nad swoim wiecznym kompleksem - brzuchem. Ale niestety z okropnym typem budowy nie wygrasz... Jest tutaj od ponad 3 lat, od pierwszego dnia na Vitalii zmieniło się u niej niemal wszystko a mimo to dalej można obserwować jej losy. Studiuje, spodziewa się upragnionego dziecka, wije swoje pierwsze w życiu 'dorosłe' gniazdko, zakłada rodzinę i... dalej jest częścią Vitalii, częścią społeczności, która jest wyjątkowa. Dziękuję tym, którzy ze mną są mimo tego, że na pierwszy rzut oka nie wiadomo co taka osoba jak ja tutaj szuka, ale wiem, że jeszcze nie raz będziecie mi potrzebne i wiem, że ja też czasami mogę pomóc, doradzić, a mój pamiętnik może być dla kogoś wzorem do walki z kilogramami. JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 504581
Komentarzy: 7681
Założony: 22 stycznia 2011
Ostatni wpis: 6 marca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
rynkaa

kobieta, 32 lat, Gdańsk

160 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: ♥ BRZUCH JAK Z MOTYWACJI ♥

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 lutego 2014 , Komentarze (35)



Mamy kryzys, kryzys, kryzys...

Tak to jest w życiu, że czasami przychodzą gorsze dni.
Czasami trzeba się pokłócić, żeby później można było się pogodzić :)
Przepłakałam pół wieczoru mimo tego, że poszło o małą głupotę.
Jak zwykle jest mała spina a ja wyciągam jakieś wielkie rzeczy, rzucam tekstami, które wiem, że później będę żałować.
Dobrze, że on ma trochę więcej oleju w głowie i w takich momentach milknie i schodzi mi z oczu..
Bo jeśli miałby tak jak ja bez ograniczeń w złości wykrzyczeć się to III wojna światowa byłaby murowana.

Kiedyś tego nie widziałam ale dopiero jak próbujesz układać sobie życie z drugim człowiekiem to zauważasz, że on ma masę wad a Ty sto razy więcej.
Czasami mam ochotę go ubić ale z reguły podziwiam go, że on jeszcze nie ubił mnie :)

Dobra koniec z gorzkimi żalami,
z dwa dni będę obrażona,
kolejne dwa dni chłodna,
a później już będzie z górki :)


Wróćmy do milszych spraw.

Nie wiem czy już się chwaliłam, że sesję mam za sobą i teraz spokojnie z Dzieciem odpoczywamy w domowym zaciszu.
Mama karmi nas aż za bardzo...
Co prawda w domu jem zdrowo ale i tak czuję, że to są zbyt wielkie ilości.

Jutro zaczynam 27tc a przytyłam już około 7 kg...
I czuję, że teraz te tycie się zacznie...
W którym trymetrze przytyłyście najwięcej?

Ale muszę się pewnym faktem pochwalić:
otóż mając kiepski typ budowy (czyt. rożek) miałam zawsze za chude nogi (40-42 cm w udzie) i kompletny brak tyłka.
A teraz?
A teraz tyłek się zaokrąglił, nogi też wyglądają bardziej kobieco.
Mam nadzieję, że to mi pozostanie po ciąży :)

Jutro biegnę do laboratorium.
Glukoza na mnie czeka :)
A w środę spotkanie z Dr. Gie.
Może tym razem Dzieć pokaże coś więcej i dowiemy się czy mamy stawiać na kolor różowy czy też niebieski.
Czy normalną rzeczą jest fakt, że  w 27 tc ja jeszcze nie mam nic dla Maleństwa?

Czekajcie na informacje po USG :)


4 lutego 2014 , Komentarze (40)



Jestem już!
Już w domu! :)
Rano zostałam wypisana ze szpitala.
Mam sobie zorganizować tydzień leniuchowania, jak to lekarz określił, więc będę skazana na telewizję, książki i komputer :)
A takie miałam piękne plany na luty i wszystko psu w tyłek...
Wcześniej niż 15 lutego nie ruszę z drobnymi ćwiczeniami, których tak mi brakuje.
Ominęły mnie 2 egzaminy więc poleżę i spokojnie przygotuję się do drugiego terminu.



DZIŚ ZACZYNAM 26 TC.  :) 





Przejdę do konkretów.
Wyobraźcie sobie, że jest 29 styczeń, środa.
D. wrócił z pracy stosunkowo wcześnie więc stwierdziliśmy, że wykorzystamy ten dzień na pozałatwianie spraw związanych z budową.
Musieliśmy jechać do naszej rodzinnej miejscowości po jakieś mapki do działki itp.
I tak sobie jedziemy, jedziemy, drogą w niczym nie przypominającą krajowej siódemki.
Wąska, oblodzona, zaśnieżona.
Więcej niż 50 km/h to szczyt głupoty.
I jechaliśmy tak z 40km/h (ogólnie od kiedy jestem w ciąży boję się szybko jeździć samochodem).
Nadszedł czas na ostry zakręt, D. jeszcze zwolnił ale...
... ale nie zwolnił idiota z naprzeciwka.
Idiota, bo inaczej nie idzie tego nazwać jeśli ktoś w zimowych warunkach, po takiej zwykłej wąskiej gminnej drodze jeździ niczym po autostradzie.
My zatrzymaliśmy się niemal w miejscu gdy zauważyliśmy, że jego samochód stracił przyczepność.
A on 'delikatnie' zahaczył nas i zatrzymał się w rowie.
Niby delikatnie walnął w nasz samochód ale D. miał rozciętą głowę a ja myślałam, że wypluję wszystkie wnętrzności, bo tak mną szarpnęło.
Przyjechała policja, bo tamten facet nie chciał się z D. dogadać w kwestii naprawy itp.
I wylądowaliśmy oboje w szpitalu, D. na szyciu a ja zostałam pod obserwacją.
Brzuch nie wiem czy bolał mnie od pasa, czy ze stresu i strachu, bo moje przerażenie było nie do opisania.
A zawsze się mówi, że trzeba jeździć z głową, żeby uniknąć czegokolwiek na drodze.
A jednak to nie jest tak do końca, bo nigdy nie wiesz na jakiego człowieka z drugiej strony trafisz.

Ogólnie z Maleństwem wszystko ok.
U mnie jedynie pojawiły się w nocy po wypadku wymioty.
Przeszłam wszystkie badania, upewniłam się, że nie będzie ta stłuczka miała żadnych skutków.
I wróciłam szczęśliwie do domu :)


Z nudów zrobiłam zdjęcia rzeczy dla D.
Jest to prezent urodzinowo-walentynokowy (ma urodziny 14 lutego).
Trafiłam na wyprzedaże więc z nich skorzystałam.
Co o tych rzeczach myślicie?
Są warte tej ceny?




Mam nadzieję, że spodobają mu się :)
Narzekał na braki w garderobie więc postanowiłam wykorzystać sytuację.
Postawiłam na klasyczne rzeczy, bo z bardziej wymyślnymi ciężko trafić w jego gust :)

3 lutego 2014 , Komentarze (42)

Witam Was.
Właśnie leżę w super wygodnym szpitalnym łóżku.
Miałam wypadek, co prawda nic groźnego ale nie czułam się najlepiej, bolał mnie brzuch więc pojechaliśmy na pogotowie.
I takim oto cudem odpoczywamy w szpitalnych warunkach.
Nie martwcie się - z Dzieciem wszystko ok.
Niedługo wychodzimy więc gdy siądę przed komputerem to opiszę wszystko po kolei.
Pozdrawiam

27 stycznia 2014 , Komentarze (37)

Uwaga, uwaga! 
Poszukiwana jest moja stara przemiana materii.
Nazywa się Tragiczna.
Zaginęła kilka tygodni temu, a raczej została podmieniona na jeszcze gorszą (co do niedawna wydawało mi się niemożliwym).
Ktokolwiek coś wie na ten temat proszę o informacje, bo jak tak dalej pójdzie to będę szersza niż wyższa.

Melduję się po weekendzie :)
Spędzony dosyć intensywnie,
nadrobiliśmy zaległości w kwestii życia towarzyskiego.
Szczególnie dużo mi dał sobotni wieczór spędzony z dobrymi znajomymi z Anglii, których nie widziałam od wakacji.
Wszyscy mówią, że ładnie wyglądam ale same dobrze wiecie, co ludzie mówią z grzeczności :)
W niedzielę zrobiliśmy coś dobrego na rzecz innych - pomogliśmy sąsiadce a raczej mój D. nawoził drzewa do kotłowni, rozpalił w piecu starszej kobiecinie, która miała w domu 11 stopni.
A popołudniu ogrzewaliśmy się przy kominku, ja z książka a D. z TV :)
Chwila moment i po weekendzie.
Mamy poniedziałek, nowy tydzień z milionem egzaminów.
Jak przeżyję ten tydzień to przeżyję już wszystko :)
Nawet poród będzie pikusiem!

W piątek i sobotę był godzinny spacer.
Plus do tego zrobiłam po 40 przysiadów.
Powoli muszę coś kombinować z tym moim tyłkiem, bo wygląda coraz gorzej.

Mam postanowienia na luty:
* codzienny ruch
* 1 h dziennie nauki języka
* minimalny makijaż 
* walka z trądzikiem
* zapobieganie rozstępom

Zrobię tabelkę, żeby codziennie się z tego z Wami rozliczać.
Może jeszcze coś wymyślę ale ogólnie to chyba tu jest wszystko to na czym najbardziej mi zależy.
Ruszać się trzeba dla zdrowia, zadbać o siebie dla lepszego samopoczucia, a nauka języka to sama przyjemność, na którą po porodzie nie będę miała czasu.

Jutro zaczynamy 24 tydzień!
p.s. od 20 tc ten czas leci jak szalony.



24 stycznia 2014 , Komentarze (66)

Witam w kolejny mroźny dzień :)

Już do takiego stopnia jest mi źle z faktem, że całymi dniami niewiele robię, dwa razy dziennie tylko wsadzam tyłek w samochód, żeby przetransportować się na zajęcia albo z zajęć do domu, że zaczęłam coś z tym robić...
Jestem po rozmowie z moim lekarzem, ze znajomymi rodziców - ginekologiem i jego żoną pielęgniarką, którzy zgodnie twierdzą, że jeśli chcę się ruszać to powinnam to robić.
Tym bardziej, że zawsze należałam do ruchliwych osób, bardzo aktywnych.
Oczywiście dostałam wytyczne, mam unikać skakania itp.

Tak więc wczoraj zrobiłam:
* 3x10 przysiadów (czułam tyłek niemiłosiernie, kilka miesięcy temu z dużo większą łatwością przychodziło mi zrobić ponad 100 przysiadów niż te 30 w trzech ratach)
* 30 minut tańca, pląsów po pokoju :)
* godzinny szybki spacer (szybki oczywiście, żebym nie zamarzła :))

Jestem na etapie poszukiwania ćwiczeń dla kobiet w ciąży.
Zauważyłam, że dosyć sporo jest tego typu zestawów, muszę poprzeglądać, wybrać co bardziej mi pasuje i  nie pozostaje nic innego jak ćwiczyć.
Ale to chyba zostawię sobie na czas po sesji.
Teraz muszę skupić się na nieszczęsnej nauce ;<
Chciałabym zaliczyć wszystko w jednym terminie, żeby później mieć kilka dni tylko dla siebie ale to chyba niewykonalne.

Co do ubrań ciążowych w H&M, C&A, o których mi wspominałyście.
Już milion razy szukałam czegoś dla siebie w tych sklepach ale we wszystko weszłyby takie dwie jak ja :D

Dziś śniło mi się, że byłam w kinie, jadłam popcorn.
I właśnie ten popcorn mnie obudził.
Miałam taką ochotę na niego, że aż musiałam obudzić D.
Oczywiście powtarzał mi, że rano wstanie, zrobi go i mnie obudzi.
Ale ja musiałam ten popcorn mieć teraz, natychmiast!
A tak mi się nie chciało wstać i go zrobić...
Jęczałam, marudziłam i wywalczyłam :)
Dla świętego spokoju D. wstał i go zrobił, bo chciał się wyspać ;)

Idę pod kołderkę ogrzać się po spacerze, oczywiście sama nie będę pod tą kołderką, bo z książkami.

Miałam Wam wrzucić zdjęcia ubrań dla D. ale nie miałam okazji ich zrobić.
Za to mam moje zdjęcie - a raczej brzucha, BRZUCHOLA! 

Tak wyglądamy w 23 tc :)



POZDRAWIAM! :)

22 stycznia 2014 , Komentarze (23)



Heej, zajrzałam tu na chwilę! :)

Rano pobiegłam na zajęcia, które skończyłam już o 9.30.
Czekałam na 10.30 i otwarcie mojej ulubionej hurtowni.
Idąc sobie ulicą zauważyłam masę kobiet przed lumpeksem, czekających na otwarcie.
Postanowiłam zrobić x podejście do tego typu sklepów i zaczekałam z nimi.
Pierwszy raz nie czułam tego zapachu towarzyszącemu tego typu miejscach, który mnie odrzuca.
I jakościowo rzeczy też były okej (sporo ubrań oryginalnych na wieszakach) tylko chyba problem we mnie, bo jakoś nie potrafiłam nic tam sobie wybrać.
Ceny nie były takie niskie i moje podejście polegało na myśli 'dołożę dychę czy dwie i będę miała coś nowego w bezcłowym'.
I takim oto sposobem nie upolowałam nic, ale zaszłam do bezcłowego i kupiłam sobie ewentualnie mojemu D. 4 koszulki (po 10 i 12 zł). 
Jeśli jemu nie będą się podobać to ja będę w nich śmigać po domu.
Moja próba pojedniania się z ubraniami używanymi nie wypaliła ale tak czy siak dalej podziwiam Was za te perełki, które tu prezentujecie.

A co do hurtowni to liczyłam na znalezienie dla siebie spodni ciążowych ale niestety rozmiary L, XL, XXL tylko.
Jak nic nie znajdę na moje 50 kg to kupię jakieś większe i pójdę do krawcowej.
A może któraś z Was ma do polecenia sklepy, strony internetowe, firmy, które mają ubrania ciążowe dla drobnych kobiet?

Po zajęciach spacerowałam 2 godziny - trochę po sklepach, trochę tak bez celu.
Teraz skończyłam robić obiad i siadam zaraz do książek.

Kupiłam D. na urodziny dwie bluzy i dwie koszulki.
Obiecałam sobie wydać max 150 zł i sądziłam, że wybierając się na zakupy do sieciówek to pewnie starczy mi tylko na bluzę i koszulkę.
Ale są takie promocje, że kupiłam dwie bluzy po 50 zł i dwie koszulki po 20 zł.
Zastanawiam się nad kupnem czegoś jeszcze, bo może warto wykorzystać to, że wszystko jest o połowę tańsze.
Może w wolnej chwili zrobię zdjęcia tych rzeczy i Wam pokażę.

Co do mojego wczorajszego spa to mój D. po powrocie do domu zapytał się, gdzie jest jego Kopciuszek :)
Aż czuję się dużo lepiej!

A jeszcze miałam wspomnieć, że dziś mijają trzy lata, od kiedy mam tu konto, od kiedy prowadzę pamiętnik.
DZIĘKUJĘ za wszystko, za te 3 lata spędzone ze mną! :)
JESTEŚCIE NIEZASTĄPIONE! 




21 stycznia 2014 , Komentarze (31)

Jestem, jestem :)

Sesja mnie zjada ale nie poddaję się :)
Dziś obiecałam sobie luźniejszy dzień.
Jednym z moich noworocznych postanowień było zadbać o siebie,
a mój D. powiedział wczoraj, że dobrze mi szło dwa tygodnie a teraz znów powracam do wersji Kopciuszka :)
Ma 100% racji, jakoś moja masa ciała sprawia, że czuję się średnio z tym jak wyglądam i to mnie demotywuje do dbania o swój wygląd, zwracanie uwagi na to co zakładam na siebie, jak mam ułożone włosy, w jakim stanie są moje paznokcie i ile makijażu mam na sobie.
Wcześniej wystarczyło nałożyć jakąś obcisłą koronkową bluzkę plus buty na obcasie i nie wyobrażałam sobie nie umalować się, nie uczesać.
A teraz?
A teraz najlepiej mi w leginsach (których mój D. nie znosi), jego koszulkach w rozmiarze L/XL, oraz bluzach + do tego jakoś tam związane włosy i kompletny brak makijażu.
Nie lubię takiej siebie ale też nie mam ochoty nic z tym robić.
Powtarzam sobie, że to stan przejściowy, że po ciąży powrócę do dawnej formy i wtedy też inaczej podejdę do mojego ciała.
Ale ja nie chcę być brzydką przyszłą mamą!
I też z tego powodu dziś organizuję sobie małe domowe spa :)

Dziś mam dzień wolny i nie zamierzam go spędzić całego z książkami, z ciśnieniem na sesję.
Mój plan na dziś:
* posprzątąć
* urządzić sobie spa 
* jeśli wystarczy czasu to polecę na godzinny maraton po centrum handlowym
* wieczorem pouczyć się

Mój D. ma urodziny w Walentynki.
Tak więc dwie okazje do świętowania jednego dnia.
Co prawda nie jesteśmy jakimiś wielkimi fanami Walentynek, 
do kina chodzimy często w ciągu roku, kwiatki też kupuje mi bez okazji.
A nie lubimy zbędnych bibelotów, które bardziej kojarzą nam się z tandetą niż z miłością.
Ale świętujemy tego dnia jego urodziny a on i tak mi zawsze jakiś drobiazg daje :)
Zastanawiam się nad prezentem dla niego...
Kojarzę się ludziom z pomysłowymi prezentami, ale w tym roku chyba postawię na praktyczność.
Chyba kupię mu coś do ubrania, jakąś bluzę + z dwie koszulki.
Od kilku tygodni marudzi mi, o tym, że musi się wybrać na zakupy ale nie ma najzwyczajniej czasu.
Dorzucę do tego kartkę urodzinową, czekoladki.
Czy to zły pomysł?

Ostatnio tak na oko oceniłam, że przytyłam 5 kg od początku ciąży.
Dziś rozpoczyna mi się 23 tc, waga na czczo wskazuje 49,5 czyli 4,5 mi się przytyło :)
To dużo/mało?

Zmykam Was poczytać, poszukać filmików z aktywnością fizyczną dla kobiet w ciąży, bo brakuje mi tego typu ruchu i realizować mój plan :)
Miłego dnia! 



TYDZIEŃ : 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40  

DO PORODU ZOSTAŁO: 125 DNI :)

17 stycznia 2014 , Komentarze (33)


Cześć wszystkim! :)

W środę jak wiecie byłam u lekarza.
Badanie połówkowe - wszystko ok.
Niestety Dzieć był mega uparty,
układał się na milion sposobów i to zawsze z ułożonymi nóżkami tak, że nic nie było widać.
Więc nie pozostało nic innego jak czekać kolejne 4 tygodnie z nadzieją na to, że ujrzymy siusiaka :)

Co do moich 'dziwnych' wyników po glukozie to nie są one dziwne.
Podobno to normalne.
Ale to nie zmienia faktu, że cudem mieszczę się w normach.
Tak więc badanie będzie powtarzane jeszcze raz.
Ale te picie glukozy nie jest takie straszne jak wszyscy mówią więc sobie poradzimy :)

Muszę się pochwalić, że dziś jestem już o krok (a nawet pięć!) bliżej sesji :D
Zaliczyłam najważniejsze i najtrudniejsze kolokwium!
Po zaliczeniu tego koła wiem, że sesja to będzie pikuś.
Nie wiem czy teraz sobie wziąć rok dziekanki czy poczekać, dokończyć ten semestr (pod koniec niego urodzić) i wziąć od października sobie rok wolnego.

Wiadomość tygodnia - ważę już 50 kg!
5 kg na plusie...
A tak na prawdę chyba dopiero teraz zacznę tyć.
Dokładnie zważę się jutro na mojej wadze, na czczo, bo od początku ciąży tak się ważę i też na tym będę opierać się podliczając rosnące kilogramy.






15 stycznia 2014 , Komentarze (34)


Witam Koleżanki! :)

Zaraz biegnę do Dr. Gie, później na zaliczenia.
A teraz właśnie maluję pazurki, więc postanowiłam wykorzystać tą chwilę i się odezwać :)

Wczoraj zaczęliśmy 22 tc. 
Dziś czeka mnie badanie połówkowe, mam nadzieję, że Dzieć nie wypnie się tyłkiem i zobaczymy coś, co będzie świadczyło o kobiecości bądź męskości Naszej Fasolki :)
Nie mogę się doczekać.
Ciekawo czy spełnią się nasze przeczucia na temat chłopca.. :)


Kochane martwi mnie jedna rzecz.
A mianowicie wyniki testu obciążenia glukozą.
Na czczo miałam większy wynik niż po pierwszej godzinie.

Wynik do 105 jest normą na czczo a ja mam 104.
Po godzinie maksymalna wartość normy to 139 a ja mam 92.
A po dwóch max to 140 a ja mam 144.

O co w tym chodzi?
Nie rozumiem nic z tego, wygląda dla mnie to dziwnie.
Nie myślałam nigdy, że może cukier spaść po wypiciu glukozy ale lekarzem nie jestem.
Niedługo czegoś o tym się dowiem.


Z nadmiaru stresu jestem mega niewyspana.
Dobrą połowę nocy przeleżałam.
Studia mnie trochę przerastają, nie wiem czy je ciągnąć.
Są takie rzeczy jak warunkowe zaliczenia ale czy jest sens wydawać tyle kasy w coś co może dalej będzie dla mnie nie do przeskoczenia?
Ale poczekam, zobaczymy jak rozwinie się sytuacja.
Ale humor z tej okazji mam do kitu.
Zawsze mam taki humor gdy zbliża się koniec semestru, niezależnie czy to gimnazjum, liceum czy też studia.

W wolnej chwili odezwę się i powiem jak się sprawy układają, co z Dzieciem itp :)
A teraz uciekam pozaglądać do Was a później na wizytę :)


9 stycznia 2014 , Komentarze (25)



Witam po długiej przerwie! :)

Nawet nie wiem od czego zacząć moje usprawiedliwienie.


1 kwestia to święta.
spędziłam je u rodziców, tam gdzie internet jest a tak na prawdę jakby go w ogóle nie było.
przed świętami wielkie przygotowania, wszystko w biegu, na pełnych obrotach, święta natomiast intensywnie spędzane na kanapie i przy dobrze zastawionym stole (+10 do masy) :D

2 kwestia to czas wolny po tym całym obżarstwie.
miałam aż dobry tydzień wolny więc postanowiłam dobrze ten czas zainwestować.
wzięłam się za naukę, sesja już zagląda mi w oczy.
polecam serdecznie kierunki techniczne, nie wiem kto pierwszy kogo zje: ja budownictwo czy budownictwo mnie.

3 kwestia zadbania o niektóre znajomości.
wieczory spędzaliśmy ze znajomymi.
D. miał wolne niemal dwa tygodnie, ja też więc to był dobry czas na to, żeby spotkać się z tymi, których nie widzimy na co dzień w natłoku obowiązków.
teraz będzie nam coraz ciężej o to zadbać.

4 kwestia to zadbanie o nas samych.
w końcu mieliśmy trochę czasu dla siebie, dla naszego związku.
dni, które poświęcamy tylko sobie staramy się wykorzystać w 200%.
niedługo pojawi się dzidzia i nie będziemy mieli już okazji do przeleżenia całego dnia czy też do spontanicznych wycieczek.
wszystko się zmieni, powoli się do tego przyzwyczajamy i wykorzystujemy to co obecnie mamy :)

Co do ciąży.
W pierwszy dzień świąt D. po raz pierwszy miał okazję poczuć ruchy dziecka.
wspaniałe uczucie :)
cieszył się jak dziecko a ja miałam ogromną radość patrząc na niego.
zaczynamy już szaleć na punkcie Maleństwa.
Nie mogę się doczekać przygotowań do narodzin.
Jestem już w 21 tc, zaczęła się druga połowa ciąży, która podobno zleci dużo szybciej niż ta pierwsza.
Coś czuję, że ta druga połowa będzie przynosić dużo więcej radości niż ta pierwsza :)

Jeśli chodzi o moje samopoczucie to coraz ciężej się robi ale mimo wszystko czuję się wspaniale.
Problem mam ze snem, niby jestem mega śpiąca a nie mogę zasnąć.
Jeszcze ciężko z dobrym ułożeniem się do snu, od lat śpię tylko na brzuchu, a tu niestety już się nie da...
wczoraj byłam na glukozie, feee...
Teraz czeka mnie USG w następnym tygodniu i prawdopodobnie dowiemy się płci maleństwa.
Tak więc czekajcie na informacje w tym temacie!

A teraz uciekam do książek.
Ale najpierw poczytam Wasze pamiętniki, bo trochę mi tego brakuje :)
Odezwę się niebawem!