Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Dziewczyna, która była tu wcześniej dla utraty wagi, która metodą prób i błędów znalazła swój sposób na stratę 15 kg. Mimo idealnej wagi nie czuła się idealnie, dalej pracowała nad swoim wiecznym kompleksem - brzuchem. Ale niestety z okropnym typem budowy nie wygrasz... Jest tutaj od ponad 3 lat, od pierwszego dnia na Vitalii zmieniło się u niej niemal wszystko a mimo to dalej można obserwować jej losy. Studiuje, spodziewa się upragnionego dziecka, wije swoje pierwsze w życiu 'dorosłe' gniazdko, zakłada rodzinę i... dalej jest częścią Vitalii, częścią społeczności, która jest wyjątkowa. Dziękuję tym, którzy ze mną są mimo tego, że na pierwszy rzut oka nie wiadomo co taka osoba jak ja tutaj szuka, ale wiem, że jeszcze nie raz będziecie mi potrzebne i wiem, że ja też czasami mogę pomóc, doradzić, a mój pamiętnik może być dla kogoś wzorem do walki z kilogramami. JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 504773
Komentarzy: 7681
Założony: 22 stycznia 2011
Ostatni wpis: 6 marca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
rynkaa

kobieta, 32 lat, Gdańsk

160 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: ♥ BRZUCH JAK Z MOTYWACJI ♥

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 grudnia 2013 , Komentarze (17)

Witam!

Ja tylko na chwilkę.

Dalej jestem u rodziców, dostęp do internetu ograniczony.

Siedzę przed komputerem tylko tyle ile potrzeba mi do nauki a i tak nadenerwuję się za wszystkie czasy, bo nic nie chce mi się włączyć.

Sesja tuż tuż! :)

Chciałam powiedzieć, że waga wskazuje 48,5 kg.

Po świętach było 49,5 kg ale wiedziałam, że coś mi spadnie, bo święta całkowicie powaliły na kolana moją przemianę materii.

Czyli około 3,5 kg na plusie, bo waga przed ciążą wahała między 44 a 46 kg, więc za wagę przed przyjęłam 45 kg.

A jutro zaczynam 20tc :)

 

 

 

Kochane mam problem, a raczej widzę problem u siostry i proszę Was o radę. 

Pisałam już o tym na forum, jednak chcę wysłuchać jeszcze Was, moje wierne czytelniczki i najlepsze doradzające Kobitki pod słońcem :)

 

            Otoz moim zdaniem chlopak mojej siostry (ona 19 lat on 25) ma problem z alkoholem.
Ale ona nie widzi tu problemu.
Wiem ze kazdy podejdzie do tego inaczej, bedzie mial inne zdanie ale moze ktos mial podobny 'problem'.
Spotykaja sie od niedawna, coraz czesciej on bywa w naszym domu i coraz bardziej rzuca mi sie to w oczy.
Otoz chyba nie ma dnia, zeby on nie wypil piwa czy dwoch.
Nie widzialam go wieczorem przed telewizorem bez piwa raczej nigdy.
Przychodzi weekend, ida na impreze i tez obowiazkowo on pije.
Drazni mnie to, bo z jednej strony przez to, ze zyjemy ze soba dobrze jej chlopak czesciej namawia mojego na piwo, drinka a z drugiej strony szkoda mi jej, bo sadze, ze kiedys z tego wyjda problemy.
Mowilam jej, zeby zastanowila sie nad tym zwiazkiem dopoki sie jeszcze dobrze nie zaangazowala ale ona uwaza, ze na sile szukam problemu, ze to, ze sie wypija piwo czy dwa codziennie nie oznacza problemu z alkoholem tylko swiadczy o tym, ze komus smakuje piwo i lubi je ze smakiem wypic po calym dniu pracy.
Kolejnym jej argumentem jest to, ze miliony ludzi ma takie samo podejscie do alkoholu, tez wypijaja cos w malych ilosciach codziennie i ffunkcjonuja normalnie.
Kochane tu juz nie chodzi o fakt, ktora z nas ma racje.
Chciałabym tylko sie dowiedziec, czy ktoras miala do czynienia z takim facetem i co z tego wyszlo?
A moze znacie takie przypadki?

 

 

 

27 grudnia 2013 , Komentarze (29)




Witam Was Kochane :)

Nie było mnie tu tydzień - kupa czasu!
Co robiłam w tym czasie?
Sprzątałam, gotowałam i narzekałam, że tyle zachodu a tylko dwa dni leżenia.
I niestety taka jest prawda.
Jakoś nigdy nie przepadałam za świętami, na samą myśl o tym ile to do nich przygotowań a później dwa dni nudzenia się i z nudów jedzenia miałam gęsią skórkę.
Ale muszę przyznać, że jestem miło zaskoczona.
Było przyzwoicie.
Święta spędziłam z D. 
Trochę u jego rodziny, trochę u mojej.
Omijaliśmy wielkie tłumy, kameralne spotkania rodzinne są jak najbardziej ok.
Nie ma wtedy wrzasku, przekrzykiwania się, mniej słów zazdrości i obgadywania kto co ma, co założył i jak wygląda.
Spędzasz czas z tymi co chcesz a nie ze wszystkimi mimo tego, że 1/4 z nich Ci nie pasuje.
Jest okej!

Ostatni tydzień był owocny w... 
... kilogramy!
dzięki mamusiowemu jedzeniu i podjadaniu przy gotowaniu przytyłam 2 kg.
Czyli od początku ciąży mam już 4,5 kg na plusie :)
A jestem w połowie mojej drogi, bo zaraz zaczyna mi się 20 tc.
Sądzę, że z tych dwóch nowych kilogramów jeden mi zleci, bo powrócę do normalnego trybu życia, trochę podreperuję mój metabolizm więc powinno być lepiej.
Zobaczymy! 

Jeśli chodzi o świąteczne prezenty to nie mam na co narzekać.
Trochę kasy, lustrzanka, bluzka i tona słodyczy zasiliły mój dorobek życiowy, majątek :)
Nie mam na co narzekać.

A tak poza tym?
Wiecznie chodzę śpiąca, w nocy nie mogę spać.
Czyli kolejny paradoks dotykający kobietę w ciąży.
A i jeszcze w święta dowiedziałam się, że moja kuzynka jest w ciąży.
To już 4 osoba w rodzinie, która (+/- kilka tygodni różnicy) razem ze mną będzie zmagała się z początkami macierzyństwa.
Robi nas się coraz więcej! :)


A na koniec foto mojego brzucha :)
Mam już czym szpanować :)
Duży jest jak na 19 tc?
Bo większość osób jest zdziwiona, że to już 19 tydzień.


p.s. wciągałyście brzuch w ciąży? 
nie panuję nad tym, przyzwyczajenie wyrobione sto lat temu.
czy to jakoś szkodzi dziecku?





słabo mi internet u rodziców chodzi, korzystanie z niego kosztuje mnie wiele nerwów.
więc dogłębnym czytaniem Waszych pamiętników zajmę się po powrocie do mojego drugiego domu :)
buziaki!

19 grudnia 2013 , Komentarze (9)

Witam Kochane! :)

Jak tam przygotowania do świąt?
Ja jutro wracam do domu i pewnie ruszę pełną parą.
I jak to bywa ostatnimi czasy zmęczę się po 15stu minutach!
Uroki bycia w ciąży :)
Najpierw sprzątanie a później gotowanie, pieczenie ciast...
Nie mogę się doczekać.
Oczywiście tej drugiej części, bo sprzątanie to nie jest to co uwielbiam :)
A najgorsze w tych całych przygotowaniach jest to, że nie mam prezentów.
Ba, nie mieć prezentów to pół biedy!
Ja nawet nie mam na nie pomysłu...
Coś czuję, że zostawię to na ostatni gwizdek i będę przepychać się z masą ludzi w sklepach, żeby coś zobaczyć, obejrzeć.
Swoją drogą zawsze zastanawia mnie skąd ludzie mają czas na zakupy dzień przed Wigilią albo i nawet w tym samym dniu...

Wczoraj byłam u Dr. Gie.
Tradycyjnie było USG ale niewiele na nim było widać.
Dziecię stało na głowie i nie chciało zmienić swojego ułożenia.
Lekarz pooglądał maleństwo tyle na ile ono to umożliwiało.
Popatrzył, pomierzył i stwierdził, że wszystko jest ok a na szczegóły musimy poczekać jeszcze 4 miesiące.
Będzie wtedy 22 tydzień i zrobi mi badanie połówkowe.
Nie mogę się doczekać :)

A teraz zmykam zrobić jakiś obiad i wywiesić pranie :)


16 grudnia 2013 , Komentarze (33)

Witam po weekendzie :)
U mnie jak zwykle wyczerpującym.
Cały weekend w ruchu, masa ludzi przewinęła się nam przez mieszkanie + pojechaliśmy do domu :)
Było kino z dziećmi, zakupy, wieczór ze znajomymi.
Dzieci w końcu wyciągnęły nas na Krainę Lodu, nie byłam zadowolona, bo nastawiamy się na tryb oszczędzania.
Do kina w niedzielę na 3D bileciki 30 zł do tego popcorn i te sprawy tak więc nie tania ta wyprawa.
A tu niespodzianka w Heliosie, bilety na 3D 17 zł i już w kasie zaczęła mi się ta bajka podobać.
Swoją drogą było przyzwoicie, polecam.
Dzieci nastawiły się już na Skubanych, też mi się wydaje, że będzie to warte obejrzenia.
Z okazji promocji nie tylko w sklepach tłumy ale też w kinie, porażka.
Nie wiem co będzie przed samymi świętami.
Muszę jak najszybciej kupić prezenty, bo z dnia na dzień będzie coraz gorzej na ulicach, w sklepach i przy kochanych kasach.
A ja dalej nie mam pomysłu na nie...


Dziś miałam okazję rano dorwać się do wagi.
+ 2,5 kg od początku ciąży.
Jutro zaczynam 18 tc.
Dużo czy mało przytyłam?
Co o tym sądzicie?
Bo ja zupełnie nie mam pojęcia.
Wydawało mi się zawsze, że na początku nie tyje się, dopiero w drugiej połowie ciąży przybiera się szybko na wadze.
A ja już 2,5 kg na plusie jestem.

Staram się nie przejmować kilogramami.
Cieszę się, że jeszcze nie mam rozstępów.
Ale to dopiero początek, więc mogę się ich jeszcze doczekać.
W sumie to mama mnie uspokoiła, mówiąc, że przy pierwszej ciąży nie miała rozstępów, a przy drugiej w ostatnim tygodniu pojawiły się dwa na biodrach, których nawet teraz nie jest w stanie pokazać, bo zrobiły się tak blade.
Twierdzi jeszcze, że żadna z jej sióstr (a ma ich 4) nie ma rozstępów po ciąży.
Takie geny.
Więc liczę w tej kwestii na geny mamy, bo u taty w rodzinie wszystkie ciotki do dzisiaj brzuchy mają po ciąży posiatkowane, przypominające miejsce rzeźni.

Kochane uciekam Was poczytać,
a później na zajęcia, na które miałam nie iść.
Ale jednak pójdę.
I może zaliczę jakieś nieszczęsne świąteczne zakupy :)
Do niedługo!

p.s. moje postanowienie wychodzi mi tak na 3+.


KOCHANE DZIĘKUJĘ ZA TAK DUŻĄ LICZBĘ ODWIEDZIN! :)
nawet nie wiecie jak wiele to dla mnie znaczy :)


13 grudnia 2013 , Komentarze (32)

WITAM W PIĄTEK 13STEGO! ;)
W związku z tym 'pechowym' dniem i masą waszych postanowień z tej okazji, ja też zamierzam coś sobie postanowić.
Jeśli teraz będzie mi to średnio wychodzić to już na pewno od 1 stycznia nie odpuszczę sobie.
Otóż ZAMIERZAM ZACZĄĆ O SIEBIE DBAĆ.
Nie znaczy to, że dotychczas się nie myłam czy coś w tym stylu :)
Po prostu przestałam się malować, włosy też z reguły byle jak zwiążę.
Nie pamiętam kiedy ostatnio miałam dłuższe paznokcie, kiedy je pomalowałam.
Reguluję brwi dopiero gdy mam wyjść z domu a gdy nie wychodzę to sobie spokojnie te krzaczory rosną i wyglądają co najmniej koszmarnie.
Zaczęłam się ubierać w luźne rzeczy, najlepiej w leginsy i męskie koszulki.
Potrafię coś z sobą zrobić ale robię to tylko w wyjątkowych sytuacjach jak gdzieś wychodzę.
Jak nie wychodzę do ludzi kilka dni (oprócz sklepu osiedlowego) to wyglądam masakrycznie!
Przypominam kocmołucha :)
Dlatego mówię sobie STOP!
Idę zaraz pomaluję paznokcie, nabalsamuję ciało, pomaluję tuszem rzęsy, może jakoś włosy ułożę. 
Źle mi z tym jak jest ale też nic nie chce mi się robić w dobrym kierunku.
Czas to zmienić!
to że teraz rosnę nie znaczy, że mam o siebie nie dbać i wyglądać jak flejtuch w obszernych ubraniach.
MUSZĘ BYĆ ZADBANĄ CIĘŻARÓWKĄ!
ZADBANĄ MAMĄ ZA 23 TYGODNIE! :)


A tu moje rzeczy z zakupów.
niby nic wielkiego nie kupiłam, bo też mi szkoda kasy kiedy z tygodnia na tydzień jestem coraz grubsza.



Leginsy.
urzekły mnie te świąteczne wzory i bardzo ciepły miśkowy materiał w środku.
mam trochę opory wyjść w nich na ulicę i paraduję do domu ale kto wie czy kiedyś w nich nie wyskoczę na miasto :)
w czymś trzeba chodzić zimą z wielkim brzuchem...





Bluzka.
Prosta, zwykła.
Niby obcisła ale materiał jest taki, że do pewnego stopnia będzie rosła ze mną.





Skarpetki + rękawiczki.
Uwielbiam te pluszowe skarpety, zakładam je na cienkie i tak śmigam.
Mam ich już kilkanaście par chyba już we wszystkich kolorach i wzorach jakie wyszły z tej firmy.
A te cienkie skarpetki są mojej ulubionej polskiej firmy, świetne gatunkowo.




to na tyle.
odezwę się niebawem :)


12 grudnia 2013 , Komentarze (17)


Zawsze najpierw piszę wpis w edytorze tekstów, a dopiero później robię kopiuj, wklej i umieszczam go tutaj.
Wczoraj wyjątkowo tak nie zrobiłam.
Napisałam od razu na V. mój wpis.
I co?
Oczywiście go wcięło.
Byłam zła i uznałam, że nie mam siły pisać tego drugi raz.
Tak więc piszę teraz.

Nie pisałam kilka dni.
Leżałam chora. 
Na weekend postanowiłam jechać do rodziców.
Nic tak nie pomoże wyzdrowieć jak domowe sposoby mamusi.
I czułam już się lepiej ale we wtorek katar i kaszel powrócił.
Niestety ciężko jest leczyć się bez leków.
Choroby przeciągają się w nieskończoność, objawy słabną i nasilają się.
Wczoraj powiedziałam, że koniec.
Muszę się już podnieść i iść na zajęcia.
Przy okazji zaszłam do kilku sklepów odzieżowych.
Nie lubię robić zakupów od kiedy jestem w ciąży.
Męczy mnie przymierzanie, rozbieranie się, ubieranie ale też przymierzając rzeczy widzę, że zaczynają mi się gromadzić tu i tam kilogramy.
Ale też nie mogę ubierać się tak jakbym chciała, eksponować to co zawsze eksponowałam.
Podoba mi się wiele rzeczy w sklepach ale patrzę na nie i myślę sobie, że to nie dla mnie.
A to co dla mnie to jakoś mi nie leży. 
Przerzuciłam się na luźne ubrania.
W sumie też nie chcę kupować sobie nowych rzeczy, bo szkoda mi kasy.
Ze wszystkiego będę szybko wyrastać, a po porodzie będzie to dla mnie za duże.
Ale w końcu musiałam coś sobie kupić, bo zaczyna panować zima i muszę się ciepło ubrać.
Zainwestowałam w leginsy, rękawiczki ciepłe skarpety, bluzkę.
W następnym wpisie pokażę Wam zdjęcia.
Niby wyrastam z moich rzeczy ale każdy mi mówi, że nie widać po mnie, że to już 17sty tydzień :)

Kochane czujecie święta?
Bo jakoś mi to topornie przychodzi.
Jedynie w sklepach zauważam, że coś się dzieje w kierunku świąt.
Jakoś już dawno straciło to wszystko dla mnie swój urok, może to też wynika z tego, że nie obserwuję domowych przygotowań do Wigilii, Bożego Narodzenia.
I tak najlepsze święta były za czasów, kiedy wierzyłam w Mikołaja, kiedy prezenty, które dostanę były jedną wielką niespodzianką, kiedy spędzałam je w gronie wielkiej rodziny, jeszcze normalnej wtedy, takiej do zycia.
Ale pocieszam się faktem, że w tym roku będę jadła do oporu.
Pierwsze święta od kilku lat bez kobiecych rozmyślań o kilogramach, kaloriach itp.
Będę cieszyła się, że pochłaniam tony jedzenia!
Zrzucę poświąteczny nadmiar kilogramów po porodzie :)





5 grudnia 2013 , Komentarze (23)

Choruję, choruję, choruję.
Mam tego dosyć,
chyba nawet wszystkiego mam serdecznie dosyć.
Leżę od rana przed telewizorem,
karmię mojego Fasola pistacjami i mandarynkami.

Myśl o tym, co czeka mnie w następnym tygodniu jest bezcenna.
Urwanie głowy zaczyna się na uczelni.
Ale przecież zachciało Ci się budownictwa to się męcz :)

Wczoraj miałam styczność z pierwszym śniegiem :)
Cudownie wyglądał gdy oglądałam go przez okno!
I tylko wtedy cudownie wyglądał.
Swoją drogą chciałabym śnieg na święta!

Za 19 dni Wigilia.
Czas kiedy zawsze jem do oporu a jeszcze teraz dodatkowo jestem w dwupaku nie odmówię sobie niczego.
Już teraz z moim D. robimy zakłady kto więcej przytyje przez święta :)

Będzie co zrzucać po wakacjach,
nie mogę się tego doczekać.
Zazdroszczę Wam, jak czytam, że codziennie spotykacie się z Mel B i innymi przedstawicielkami 'ćwiczeniowej wiary' (przepraszam, jeśli kogoś wierzącego to uraziło) .
Po prostu zazdraszczam!

4 grudnia 2013 , Komentarze (9)

Wczoraj pobiegłam na zajęcia,
a później zabrałam się za sprzątnianie :)
Co prawda nie starczyło mi sił na odpicowanie mieszkania,
ale jest znaczna poprawa.
Miałam dokończyć dzisiaj ale...

No ale...
Otóż wczoraj po południu zaczęło mnie wszystko boleć,
miałam problem podnieść ręcę do góry, mięśnie ud odmawiały posłuszeństwa.
Przeanalizowałam z grubsza sprawę i doszłam do wniosku, że to są efekty poniedziałkowego w-f.
Na wfie poświęcaliśmy każdej partii mięśni około 10-15 minut.
Wiele z tych mięśni nie używam na codzień, tym bardziej teraz w 4 miesiącu ciąży.
Byłam pewna, że to zakwasy.
Ale okazało się inaczej.
Rano wstałam z bólem głowy, cieknącym katarem i bolącym gardłem.
Czyli po prostu wyśmienicie.
I tak oto miałam dokończyć sprzątanie ale nie wyszło.

Ostatni raz chorowałam pod koniec października.
Długo się 'leczyłam', bo niestety bez użycia leków szło to gorzej niż krew z nosa.
Tak na prawdę dopiero w drugiej połowie listopada stwierdziłam, że udało mi się wyzdrowieć, i co?
No i mamy trzeci dzień grudnia a ja w rozsypce.
I tak oto leż sobie w łóżeczku z gorącą malinową herbatą + myślę o świetnej perspektywie spędzania dni mikołajkowo-weekendowych.
Ahh.. ja to zawsze umiem się ustawić.


3 grudnia 2013 , Komentarze (30)

Dzień dobry w ten mroźny poranek! :)
Szczerze mówiąc już mam dosyć tej pogody, a to dopiero początek.
Jakoś przez tą pogodę leniwie podchodzę do życia.
Właśnie powinnam biec na zajęcia a ja co robię?
Leżę w ciepłym łożeczku i bronuję Vitalię.
Chociaż jak patrzę na bałagan w mieszkaniu to sama nie wiem czy nie lepiej iść na zajęcia.
Jakoś coraz częściej pojawia mi się olewające podejście do wszystkiego...

Muszę podążyć w poszukiwaniu prezentów na Mikołajki.
Co prawda na tę okazję kupuję prezent tylko dla siostry i mojego D,
ale święta będą prawdziwym wyzwaniem.
Jak zwykle pojawi się mega problem co kupić rodzicom, dziadkom.

Kochane rosnę w siłę.
Centymetr za centymetrem przybywa mi w obwodzie brzucha.
Boję się tylko rozstępów!
Ale coś za coś.
Malutkie szczęście jest warte nawet sieczki na skórze brzucha :)
Dziś zaczynam 16 tc!
Nie mogę doczekać się ruchów dziecka...

Uciekam, jeszcze nie wiem gdzie, bo mam masę rzeczy do zrobienia na raz.
Zajęcia czy sprzątanie?
Nie wiem.
Ale wiem, że dziś muszę się pouczyć, bo kolokwia mnie doganiają.
Buziaki!

29 listopada 2013 , Komentarze (24)

Witaaam ! :)

Udało się.
MAM INTERNET, MAM INTERNET!
W końcu jakiś normalny.
Już teraz będę w stałej łączności ze światem.

Miałam już wczoraj się odezwać ale pochłonięta byłam zbieraniem gratulacji z okazji ciąży a przy tym...
...słuchania miliona plot na ten temat.
Taka dawka bzdur wyssanych z palca, że w nocy niewiele spałam.
Ubiłabym wszystkich, którzy mówili takie rzeczy ale już ochłonęłam i mam to gdzieś.
Gadali, gadają i gadać będą.
Nie będę naprostowywała tego co jest kłamstwem, bo przyniesie to odwrotny skutek, będą przekręcać moje słowa i dalej mieć o czym gadać.
Chociaż słuchanie tego, że wstydzę się ciąży (bo nie poinformowałam tej części rodziny, która żyje sensacjami, jak hieny czekają na świeżą padlinę), zostałam z tego powodu wyrzucona z domu (dlatego też mieszkam z D. w wynajętym mieszkaniu), ojciec mnie wydziedziczyć chce i wiele innych głupot.
W życiu nie widziałam taty tak szczęśliwego.
Żyje tym, wszystko robi z myślą o wnuku, wnuczce, nie może się doczekać rozwiązania i baaardzo martwi się o moje zdrowie, troszczy się jakbym miała kilka lat.
Kiedyś mi było przykro, że tata jest pokłócony z niektórymi z rodziny (z połową rodzeństwa) ale teraz gdy dorosłam to sama mam ochotę wejść z nimi na drogę wojny.
Wiem, dziwnie to brzmi.
Są to ludzie, którzy nic nie robią i czekają tylko na gotowe od Ciebie.
Tata długo im pomagał w życiu, ale oni nie chcieli wędki tylko rybkę więc kiedyś powiedział stop i są za to obrażeni.
No tak, on będzie pracował po 14-16 godzin na dobę a oni będą leżeć i czekać aż przyjdzie czas wypłaty i można przyjść popłakać, że nie ma się na ratę kredytu itp.
Osoby, które nie wiedzą jak to dokładnie funkcjonuje nie wierzą, że to tak działa.
Ale sam fakt, że dwój ojca braci jest obrażonych za to, że pozyczył im pieniądze (jednemu 6 tys, drugiemu 2,5 tys czyli nie male sumy) i po prawie roku, kiedy zobaczył, że dorobili się nowych rzeczy (samochodu czy coś w tym stylu) zapytal się kiedy oddadzą pieniądze to się obrazili świadczy o nich bardzo wiele.
Życie niestety, rodziny się nie wybiera.
Dlatego też rodzinę mojego D. i rodzinę mojej mamy poinformowaliśmy o tym, że rośnie we mnie Fasol a w rodzinie mojego taty poinformowaliśmy tylko babcię i ciocię, która jest chyba z innej mąki niż cała reszta.
I dobrze mi z tym!
Ależ się rozpisałam..!

Drugi powód z jakiego się nie wyspałam to moje zęby.
Bolą mnie dwa, tak na powierzchni stycznej.
Spuchła już cała buzia.
Zaraz wstanę i biegnę do dentysty, bo dłużej tego nie zniosę.
Tym bardziej, że nie mogę nic przeciwbólowego.
Całą noc bazowałam na zimnych okładach.
Upłakałam się jak nigdy.

Niedługo kończę pierwszą fazę terapii,
sama po sobie widzę, że zmienił mi się trochę tok myślenia, nastawienie i podejście do wielu spraw.
Po prostu jest wszystko zupełnie inaczej!

Przez głupie zęby nie mam apetytu!
Na początku na siłę wkładałam coś do buzi ale więcej przy tym bólu niż to warte.

Uciekam kochane, bo z każdą minutą jest coraz gorzej..
Do później ;*


Edit. mam przyjść do dentysty o 11.
jeszcze dobre dwie godziny cierpienia.
masakra ;<