Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1616634
Komentarzy: 56723
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 23 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 lutego 2020 , Komentarze (16)

Dziś trzeba bylo wstać wcześniej, bo czekam na książkę. Przyjdzie pocztą, bo przesyłka przez DPD nie była dostępna. Pewnie przyjdzie jutro, bo dziś nie dotarła.

Dziś Krzysiek idzie po południu do pracy, a ja będę działać w domu. Mam do napisania prognozę z kart anielskich na marzec. To tekst pozycjonujący na portal. Będą też wróżby. Z pracy w domu może przygotuję donice na dymkę. Jutro Krzysiek kupi to posadzę. Chcę ją trzymać w domu w kuchni, bo bardzo mi sie juz chce piórek do jajecznicy. :) Czekam na wiosnę i śweże zioła. Nie wiem czy przetrwała mi siedmiolatka. Jeśli nie, to trzeba będzie kupić.

Przygotowuję się do antologii na dzień matki. Zapisałam się, ale nie wiem czy uda mi sie wziąć udział z dwóch wzgledów. Wierszy ma byc 8, a ja mam cztery i idzie jak po grudzie. Poza tym ma być komisja, która będzie wiersze wybierać, a moje sa nietypowe tak jak i relacja z moja mamą. Nie mogę pisać o jej milości, nie mogę piać z zachwytem o sercu, czułości, bo tego tak nie odbieram. Piszę szczerze, bo trochę jednak jej zawdzięczam i jestem tego świadoma. Nie są to jednak wzniosle strofy wychwalające miłość macierzyńską.

Ostatnio pracowałam z 4 krokiem z 12. To rachunek moralny. Mam pięć osob, które skrzywdziłam. Niektóre dostana zadośćuczynienie, a niektóre tylko przeproszę. Jeden z kroków to prośba skierowana do Boga o zmianę moich złych cech charakteru. On to moze zrobić. Mój syn mnie bardzo wspiera. On tez pracuje z 12 krokami. Sebastian nie chce. Uważam, ze praca z 12 krokami przyda sie wszystkim, no prawie, nie tylko nałogowcom.

25 lutego 2020 , Komentarze (22)

Ostatnio jakiś haker z Chin próbuje koniecznie zalogować sie na moje konto email. Prób jest bardzo duzo. Zmieniłam hasło na trudne, ale i tak sie martwię. Miałam wirusy, ale juz komputer czysty.

Wczoraj Krzysiek był w mieście na zakupach. Kupił mi wszystko ale jedzenie już wedlug jadlospisu na stabilizację. Byly krokiety z pieczarkami, bulka z dynią i pomarańcza. Jeszcze przez jakiś czas będzie trudno komponować jadlospisy, bo kalorii mało. Dziś będzie między innymi chleb razowy z ogórkiem świeżym. Resztę zamrożę. Już bardzo mi było brak węglowodanów. Ziemniaki i kasza juz będą w tym tygodniu. Na kluski z mąką pszenną typu kopytka czy pierogi muszę jeszcze poczekać.

Dzisiaj mam spotkanie z psychologiem w sprawie współuzależnienia. Czytam książkę na ten temat i faktycznie mam problem. Moja psychika działa nie tak jak trzeba i wokól mnie jest sporo osób, których nie powinno być. Oczywiście nie mam zamiaru tych związków zakończyć. Moi partnerzy są jacy są i gdybym związki zakończyła, kolejny pewnie by był taki sam, bo to ja nieodpowiednich wybieram. Muszę  zacząć inaczej te relacje postrzegać. Muszę przestać czuć sie odpowiedzialna za dorosłe osoby z mojego otoczenia. Powinnam zająć się swoimi sprawami.

Nadal czytam i działam artystycznie. Dziś chcę przerobić lekcję o włosach ciemnych. Te wlosy na dole są zbyt intensywne. Powinny być bardziej delikatne.

24 lutego 2020 , Komentarze (45)

Psychologa od współuzależnienia znalazłam. Pierwsze spotkanie jutro. No zobaczymy. Nie przepadam za grzebaniem w swojej psychice, ale tym razem to chyba konieczne. Oby tylko to coś dało, bo nie jestem zbyt otwarta. Poza tym nie bardzo skupiam sie na tym co czuję. Zdobyłam ebook o współuzależnieniach i od wczoraj studiuję.

Koniec tego etapu diety. Dziś juz stabilizacja. Będę dodawać po 100 kalorii co tydzień i zobaczymy. Troszkę waga może podskoczyć. Chcę dojść do około 1300 kalorii. Tyle mi wystarczy, bo całymi dniami leżę. No poza jogą, ale to hatta joga, a ona dużo nie spala. Moje wymiary w tym momencie to 113/89/115 o ile sie dobrze mierzę. Noszę rozmiar 46.

Jogę teraz ćwiczę około 35-40 minut. Ćwiczenia robię te same, a czas treningu zależy od tego jak oddycham. Staram się oddychać wolniej i to mi się zwykle udaję, bo kondycję mam lepszą.

Znowu zwrocilam sie bardziej ku duchowości, duszy. Ostatnio wspieralam bardziej ego, a to jest złe. Jeszcze trochę bładzę po omacku, ale nastrój mam lepszy niz ostatnio. Kupiłam ta książkę. Moze mnie oświeci...,

Wczoraj zaczęłam nowy obraz. Malowałam w pokoju dziennym. To pejzaż jesienny. Na razie zrobiona podmalówka. Jeszcze nad nim posiedzę. Powinnam kupić troche akryli i paletkę. Nie wiem co z olejami. Chyba wkrótce zacznę je kupować i ruszę do pracy.

Nadal rysuję włosy. Ciemne mi ida lepiej od jasnych.

23 lutego 2020 , Komentarze (24)

Dziś ostatni dzień tego etapu diety. Jest więcej kalorii, bo tak wypadlo. Dieta trwala dwa miesiące i mnie trochę zmęczyła. Schudłam 9 kg, ale nie wiem czy kilogram sie utrzyma. Nie udało mi się zejść do nadwagi, ale juz i tak osiągnęłm cel na ten rok. O nadwagę zawalczę w kolejnym etapie. Moze w czerwcu, albo sierpniu-wrześniu. Musi byc pogoda umiarkowana, bo w upaly nie chudnę. Planuję by ten etap trwał tylko miesiąc. No zobaczymy. To będzie dieta plaż południowych, zupowa albo WO. Kusi mnie WO. W zeszłym roku na niej schudlam 6 kg przez miesiąc, ale później wszystko wrociło. Zeszły rok byl pechowy jeśli chodzi o odchudzanie, bo na stale schudłam tylko 6 kg. Reszta wracała. W tym roku straciłam apetyt to jest szansa, że jojo nie będzie. Teraz muszę bardzo uważać.

Miałam dziś malować i nie wiem czy się uda, bo jest problem z miejscem w pracowni. Wczoraj spadla mi polka i wszystkie książki leżą w stosach na podłodze. Trzeba by sztalugę przenieść do pokoju dziennego, a w nim nie ma dobrego światła. Chyba, że będę malować w dzień. Rysunek będzie. Teraz ćwiczę wlosy. Jutro będę miałam już wydruki portretów, to moze jakiś poczynię. Nie jestem genialna, ale cieszą mnie postępy. Nie muszę byc genialna, bo nie planuję rysować na zamowienie. Rysuję dla siebie, dla przyjemności. Jeśli osiągnę poziom średni wśród rysownikow, to już będę zadowolona.

Jestem w trakcie szukania terapeuty od uzalenień. Chodzi mi konkretnie o wspołuzależnienie. Przywykłam sobie radzic sama, ale wspóluzależnienie to coś co jest dla mnie zupelna nowością. Nie miałam z tym tematem do czynienia i nic na ten temat nie wiem. Z książką też się nie zetknęłam, a chyba terapii potrzebuję, bo bliska mi osoba za dużo pije. Kontaktu zrywać nie chcę. Szukam psychologa przez skype, bo nigdzie chodzić nie będę. Ceny strasznie podskoczyły. Było niedawno 90-100 zł, a jest 120-150. 

22 lutego 2020 , Komentarze (15)

Koniec tego etapu. Wychodzę z diety. Kalorii jest malutko, ale to mnie nie martwi. Będę dodawała stopniowo po 100 i jojo nie będzie. Mam juz w tym wprawę. Muszę też stopniowo wprowadzać węglowodany typu kasz, ziemniakow, pieczywa. Jestem dobrej myśli. Jadlospis już przygotowałam. Będzie smacznie - kasza z sosem grzybowym, zupa grochowa z ziemniakami, strączkowe. Ależ już czekam...:)

Od kilku dni znowu rysuję i przerabiam kurs, ale coraz bardziej kusi mnie malowanie. Moze dziś zacznę obraz. To ma być jesienny pejzaż. Rysowanie tez będzie. Sprobuję włosow. Co prawda jeśli chodzi o rysowanie jestem bardzo początkująca, ale się nie zniechęcam. Większość kursantow rysuje od dawna. Mnie to cieszy, że robię postępy. Inni wykonują juz portrety na zamowienie. Oni rysują pięknie. Moje rysunki oceniaja jako ładne. Dobre i to, a poza tym ja to bardzo lubię.

Po callaneticsie mam zakwasy. Chyba sie poddam, bo bardzo ich nie lubię. Zostanie mi joga.

Ostatnio pracuję z 12 krokami. Co prawda alkoholiczka nigdy nie byłam ale kiedyś dawno temu miałam styczność z psychodelikami. Chciałam poszerzyć swoja świadomość. Zajmowałam się tez szamanizmem. Niestety straciłam nad tym kontrolę. Wszystko było dobrze gdy nic nie stosowałam, ale gdy coś wzięłam chciałam więcej i więcej. Niby pracowałam cały czas i nie stoczyłam się, ale nerwów bliskim zepsułam i swoja podświadomość zapaprałam. Od dawna z tym skończyłam i teraz rozwijam się w inny sposób, ale uznałam, że 12 kroków warto przejść.

Kupiłam książkę. To poradnik życia duchowego... Chcę głębiej wejść w duchowość.


21 lutego 2020 , Komentarze (38)

Koniec tygodnia. Był pracowity jeśli chodzi o zajęcia w domu, a konkretnie porządki. Od jutra mniej zajęć tego typu, ale wrożenie bedzie. Dziś chcę spakować obrazy na wystawę. Wyślę dwa. To wystawa w Lesznowoli w gminnym ośrodku kultury. Nie są nowe. Trzeba by nowy obraz zacząć. Moze w niedzielę...:)

Zaczynam znowu działać artystycznie. Z kilku tematów zrezygnowalam. Nie robię już poduszek ani czapek szydelkiem choć to lubię. Decoupage będzie tylko dla mnie i może na bazarki dla kotów. Podobnie kartki. Teraz chcę się skupić na malarstwie sztalugowym i rysunku. Na razie olowkiem. Malarstwo sztalugowe to będą pejzaże i kwiaty, a rysunek portrety. Kiedyś wrócę do pasteli i kredek. Moze wejdę w oleje. Kusi mnie akwarela, a konkretnie koty, pejzaże i portrety. Nie lubię architektury i sylwetek ludzi. Jeśli chodzi o martwą naturę to mogę rysować tylko ładne rzeczy ołowkiem. Nie zapomniałam o poezji i opowiadaniach, ale felietonów już pisać nie będę.

Cieszę się, że koniec tygodnia, bo się wreszcie wyśpię. Ostatnio czekalam na kurierow i wstawalam wcześnie. W przyszłym tygodniu kolejne paczki przyjdą, ale już nie trzeba będzie wstawać rano, bo wybrałam kuriera dpd, a oni przyjeżdżają koło południa. Kurier z poczty bywa i tuż po 8 rano.

20 lutego 2020 , Komentarze (8)

Dieta jeszcze trwa, ale waga się waha. Chyba juz od poniedziałku koniec. Szkoda, bo do granicy nadwagi nieduzo brakuje.

Ostatnio staram się więcej czytać. Były już książki o alkoholiźmie, a teraz zgłębiam pozycję o duchowości. Kupiliłam ją z rok temu i czekała. Dużo mam takich oczekujących książek. Kupuję co mi wpadnie w oko i czytam nieraz dopiero za rok, dwa. Kiedyś czytałam po całych dniach i byłam zapisana do 4 bibliotek. Nawet mialam dyplom superczytacza. Teraz z bibliotek korzystam rzadko, bo już powieści raczej nie czytam. Brak czasu, bo mi zainteresowań przybyło. No i jest Chomik i ebooki...W zeszłym roku przeczytalam tylko  coś kolo 40 książek. To malo jak na mnie...

Wczoraj mialam problem z callaneticsem. Dołozyłam ćwiczenia na biodra i pośladki i niestety nie jestem w stanie wykonywać ich codziennie, bo mnie mięśnie bolą. Trzeba będzie ćwiczyć naprzemiennie - jeden dzień brzuch i drugi pośladki i biodra. W tej chwili ćwiczę trzy ćwiczenia na brzuch, ale nie wszystkie lubię i chyba wprowadzę zmiany. Razem 250 powtórzeń.

Od kilku dni robię porządek z ciuchami. Odkładam w czym chodzić nie będę i to co za obszerne. Dołozylam za to trochę ciuszkow, ktore byly ciasne. Okazuje się, ze mam w czym chodzić. Kupię jeszcze tylko z dwie bluzki z krótkim rękawem i będzie dość. Ciuchow mam masę. Chyba część zacznę nosić po domu, bo przecież rzadko wychodzę, a jeszcze chcę schudnąć. 

Zabrałam się za rysowanie, a konkretnie za portrety. Genialna nie jestem, ale to lubię...

19 lutego 2020 , Komentarze (34)

Chyba stanę się alkoholiczką. Oczywiście żartuję, ale ostatnio dowiedzialam sie od koleżanki, że od pewnego wieku jeśli się ma wysoką hemoglobinę dobrze czasem wypić trochę alkoholu na rozrzedzenie krwi. Tak jej radziła siostra pielęgniarka, której to podpowiedział lekarz. Ta siostra pielęgniarka do tej pory wróg alkoholu zaczęla sie raczyć wytrawnym winem. Ja za winem nie przepadam, ale lubię nalewki na owocach, ajerkoniak, likiery i smakowe piwo.

Zachorowałam na warzywnik. Znowu, a już mialo nie być. Chyba jednak będzie, ale w skrzyniach, żeby nie było plewienia. Skrzynie już znalazłam. Wybrałam dwie 150x150. Sebastian skręci jakby co. Warzywnik by był w ogródku, bo na podworku mama chce posadzić kartofle. Myślę o pomidorach, sałacie, cebuli, ogorkach, dyni, kabaczku. Moze też posadzę w gruncie bób. Teraz w ogrodku jest wystawa poludniowa. Dwa drzewa zostaly wycięte i nic juz nie zacienia. Tylko co z moimi paznokciami :(

Ostatnio moją największą wadą jest odwlekanie. Zwlekam ze wszystkim. Odkladam na poźniej pracę, jedzenie, ćwiczenia, a nawet przyjemności. To chyba wplyw neptuna. Dziala on na mnie i dobrze i źle. Działa obecnie źle na księżyc i Mc, a dobrze na wenus i marsa. Jeszcze te wpływy potrwają, bo neptun przesuwa się wolno.

Znalazłam chirurga plastycznego w pobliżu. Chodzi mi o rekonstrucję przerwanych platków uszu. To koszt okolo 1500 zł. Boję się jak diabli, ale o kolczykach marzę. Czuję się jak kaleka odkąd uszy przerwałam...

Oko przez rysownikow zostało ocenione jako ładne. Niestety szpecą je rzęsy, bo są za grube i nie mają lekkości. Muszę kupić lepszą strugaczkę i częściej jej uzywać...


18 lutego 2020 , Komentarze (10)

No i nie wiem co zrobić z dietą, bo  marzę już o wyjściu. Dziś ma być mniej kalorii i zobaczymy. Powoli już kupuję produkty węglowodanowe do spiżarni. Następny etap diety będzie w czerwcu o ile nie nadejdzie długotrwały upał, bo wtedy nie chudnę, a puchnę. 

Przyszedł czas na zmiany jeśli chodzi o jogę. Chcę odjąć kilka asan, a w zasadzie nie odjąć tylko wymienić. Mam zamiar zrezygnować z latwiejszych wersji, skoro robię trudniejsze. W zamian wybiorę inne asany. Mam trzy dobre książki z opisami na co która asana wplywa i jakie przynosi korzyści. naważniejszy jest w tym momencie kręgosłup i nogi, bo nadal staram sie dojść do pełnego szpagatu. Teraz ćwiczę jogę wcześniej, bo w nocy wróżę.

W talii coraz mniej, ale nadal bardzo dużo. Kiedyś miałam piękne wcięcie, a teraz wygladam jak klocek. Dotykam swojego brzucha i ten tłuszcz mnie zniesmacza. Na szczęście nic mi jeszcze nie obwisa. Nie ma też luźnej skory. Ciekawe jak będzie gdy jeszcze coś spadnie.

Tęsknię za wiosną i cieplem. Denerwuje mnie lodowate powietrze i chłod w sypialni. Ćwiczę ostatnio w pokoju dziennym co budzi zywe zainteresowanie kotow. Zaczepiają mnie, przeszkadzają. Chcę już przenieść sie do sypialni. Poczekam aż będzie na dworze 10 stopni ciepla i to zrobię. Moze juz w marcu... Bylam w piątek u koleżanki i zaraziła mnie warzywnikiem... Znowu... A już mialo nie być. Chyba jednak skrzynie kupię. Krzysiek nie jest nawet przeciwny...Tylko z mamą problem...

Nowy lakier, a właściwie oba...

17 lutego 2020 , Komentarze (67)

Udalo mi się osiągnąć cel na ten rok. Ważę 79 kg, a nawet mniej. Zrzuciłam ponad 24 kg, czyli 8 kg w tym roku. Aż mi się wierzyć nie chce, bo to nie było takie bardzo trudne. Długo trwalo, bo to były etapy diety przeplatane normalnym jedzeniem. Do nadwagi zostało 1,7 kg. Zawalczę w tym roku. Kiedy? Nie wiem jeszcze... Teoretycznie gdyby waga spadała tak jak teraz, to mam szansę zrzucić jeszcze około 8 kg - 4 w czerwcu i 4 we wrześniu. Trzeba by duzo szczęścia i duzo uporu. No zobaczymy co uda się dokonać. W talii 89 cm. Jest ósemka, ale to jeszcze strasznie dużo... Ten tydzień jeszcze dieta...

Nowy rower już oczywiście mam od jakiegoś czasu. Sebastian złozył. Stary wyniosłam i zabezpieczyłam. Jeszcze działa, ale oprócz wyświetlacza nie jest do końca takie jak trzeba siodełko. Już popękało i coś z niego wyłazi. W rowerku tez cos strzela. Długo nie pochodzi, ale zostawiłam go jeszcze. Moze sie przydać.

W najbliższym czasie muszę zrobić nalewkę ze skorek pomarańczy. Będę też zbierać skorki z cytryny i mandarynek. Nalewka musi być gotowa na przyjazd Sebastiana. Zrobię też jeszcze może z jabłek.

Pierwszy rysunek od września...Czas na dzialalność artystyczną i dalszą naukę... Muszę się z nauką rysunku pospiszyć, bo prawdopodobnie w lecie ruszy kurs malowania... Też u Krissa Wieliczko. Wykupię... Zależy mi szczegolnie na akwareli...