Miał być juz od dziś koniec tego etapu diety, ale w ubieglym tygodniu waga spadła. Trzeba ciągnąć dalej. Koniec jednak juz blisko, bo waga spada wolniej. Jem nadal naprzemiennie - dwa dni mniej i jeden więcej. Z tego więcej tez zdjęłam trochę kalorii. Teraz juz jest mało i trzeba szybko zacząć kalorii dodawać. Uparłam się na zrzucenie 25 kg i dlatego jeszcze ciągnę. Jestem juz jednak bardzo zmęczona i czasem jem pieczywo. Był też już gulasz angielski i sałatka z majonezem kieleckim. Dziś jedzenia mniej, a raczej nie jedzenia tylko kalorii. Będzie schab pieczony i bardzo dużo warzyw. Oby jutro był spadek. Jutro też mniej jedzenia. Kalorii dodam dopiero we wtorek i oby do końca tygodnia. Ciekawe czy te 78 kg osiągnę. Chciałabym bardzo, bo toby była juz bezpieczna siódemka. Ostatnio koło 23 bywam głodna. Ratuje sie warzywami, ale marzę o czym innym. Na wadze trochę mniej...
Jeśli chodzi o callanetics, to już wykonuję 2 pełne ćwiczenia na brzuch. Dziś chcę dołozyć trzecie, ale to w zasadzie dwa ćwiczenia, czyli na każda nogę osobno. Na razie mało powtorzeń. W tym tygodniu moze dojdę do 100, a moze nie. Nie chcę zakwasów i nic na silę. Joga też mi idzie. To wręcz niewiarygodne, ale do szpagatu coraz blizej :)
Jutro Krzysiek jedzie na zakupy. Kupi mi jeszcze wszystko do diety. Jeśli ją zakończę, trzeba będzie wyjadać zapasy.
Zakochałam się w tej sukience. Jeśli mi nie braknie za dwa tygodnie to kupię ale rozmiar mniejszą. Będzie na przyszły rok.