Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1616181
Komentarzy: 56685
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 23 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 grudnia 2019 , Komentarze (10)

Przytylam przez święta tylko kilogram. Od dziś dieta. To dieta plaż południa, ale 800 kalorii. Zobaczymy jak będzie z wagą. Czy poleci. Oby. Dziś serek wiejski, kotlet mielony z pomidorem i jajecznica z cebulą, papryką i szpinakiem. Teoretycznie waga powinna spadać szybko, ale mój organizm jest oporny. Motywację mam wysoką, ale że diety nie znam, obawiam sie glodu. Jeśli dieta nie zadziala przejdę na zupy. Chciałabym do lutego choć 4 kg zrzucić. W lutym zobaczę albo pociagnę dalej jeśli waga będzie spadać, albo wyjdę z diety i zacznę stopniowo dodawać kalorii. W maju planuję WO z tym że miesiąc i długie wychodzenie. W zeszłym roku mi sie WO nie udało. Schudłam 6 kg, ale z powrotem wszystko nabrałam.... Jeśli nie WO to coś okolo 800 kalorii, bo na tej kaloryce najlepiej chudnę. Tak bym chciała w przyszlym roku szczuplejszy model na Vitalii zobaczyć, ale jeśli będzie na stałe 79 kg też się będę cieszyć. Zastanawiam sie tylko czy wtedy na stablizacji udami sie jeść 1300 kalorii. Czy nie będę na tym tyć? W tej chwili ppm to około 1500 kalorii i ja na tym tyję. Górna granica dla mnie to 1400. Przy 79 kg ppm to będzie około 1400 i jeśli odejmę 100, to wychodzi właśnie 1300. Mam jednak problem, bo przy wadze 58 kg, ktorą chciałam osiągnąć powinnam chyba jesć tylko 1000 kalorii. Nie dam rady tyle. To za malo, bo lubie jeść. Chyba więc juz szczupla nie będę.

Wczoraj już była joga 25 minut. Bylo też tai chi. Dziś też dłuższy trening. Do jogi już się tak przyzwyczaiłam, ze gdy ćwiczę mniej czegoś mi brak. Za kilka dni minie mi 2 miesiące z jogą. Jeśli chodzi o postępy, to teraz ich już za bardzo nie widać. Nie wiem jak będzie dalej. Do trudnego ćwiczenia tai chi na razie nie podchodzę. Ćwiczę rozgrzewkę i z części technicznej wykonuje tylko to co mi latwo przychodzi.

Czekam na śnieg, ale taki większy. Marzy mi sie pocztówkowa zima. Chcę wyjść na spacer, zrobić zdjęcia.

26 grudnia 2019 , Komentarze (12)

Dziś już dzień spokojny. Krzysiek wyniosl sie do sypialni i tam siedzi. Oczywiście caly czas śpi albo rozwiązuje krzyżówki. Wczoraj byl u nas brat Krzyśka ze swoja panią. Dziś siedzimy sami.

Wyjadam resztki, ale to bardziej lakomswo niż przyjemność. Przejadłam się w dwa dni i czuję niesmak. Jednak nie potrafię zachować kontroli gdy coś smacznego mam w lodówce. Na razie sie nie ważę, a od jutra juz dieta. Znowu będzie mi lżej. Zdecydowanie lubię czas gdy jestem na diecie. Lubię czekać na spadki, lubię lekkość i wrażenie niedojedzenie. Na razie mi wszystko w jelitach siedzi i jestem wzdęta...

Powoli planujemy pracę na luty gdy Sebastian przyjedzie. Chyba zamontuje mi drugi telewizor w sypialni. Nie musiałbym juz ogladać telewizji z Krzyskiem. Nie musiałabym znosić powtorek i Chlopakow do wzięcia.

Książkę o jodze jednak mam. Odebrał mi ją z poczty Krzysiek. Jestem mu wdzięczna choć to jego wina, ze jej kurier do domu nie dostarczyl. Dziś ja studiuję. Warto było kupić, bo sporo  w niej nowych dla mnie asan. Wczoraj już była joga. Cale 25 minut. Dziś moze dołożę kilka nowych asan.


25 grudnia 2019 , Komentarze (26)

Dziękuję wszystkim za życzenia pod ostatnim postem. Bylo mi bardzo milo...:)

W tym roku awantury były z Krzyśkiem, a nie z Sebastianem. Zasłużył i nie czuje skruchy, a wykłoca się zajadle. Na ten czas mam go dość. Zachowuje się całkiem nierozsadnie. Nie chciał sprzątać na świeta, nie chciał wynieść śmieci, schował sporo starych szmat pod wanną bóg wie po co, a te tam zbutwiały, wyklocal sie z Sebastianem o nowy telewizor i nie pozwolil go uruchomić. Chcial go sprzedać albo wyrzucić na śmietnik. Do tego zabronił wypompować z szamba i teraz z muszli mi wylewa na łazienkę, zeżarł wszystkie banany, ktore mialy być do sernika i jeszcze się nie przyznał, nie powiedział, że dzwonek jest uszkodzony i kurier nie zostawił mi książki, a na koniec wrzucił do pieca masę plastiku i zasmrodził cały dom. Zareagowalam ostro, a on się obraził i wyszedł wściekly z domu. Wrocił po kilku godzinach. Nie wiem jak z nim rozmawiać i jak z nim wytrzymać. Leki bierze.

Sebastian tym razem do stolu wigilijnego jednak usiadł. Podzielił sie z nami opłatkiem i zjadł zupę grzybową i kilka pierogow. Nie spodziewałam się tego, bo co roku nie siadal. Próbowałam z nim rozmawiać, ale nic do niego nie trafiało. Było mi trochę przykro. Musiałam to jednak zaakceptować. Wczoraj mnie zaskoczył. Do tego ubrał sie porządnie i nawet zdopingowala do tego Krzyśka. Poźniej chciał iść na Pasterkę, ale mu odradziłam. Trzeba iść pieszo około 3 km. Droga wiedzie częściowo przez las i koło barakow zamieszkalych przez margines społeczny. Cały by mógl nie wrocić. Od kilku lat myślę o tym, żeby zamowić taksowkę do kościoła. Krzysiek sie jednak nie zgadza, bo to by były spore koszty/kilka godzin postojowego/. Mnie Pasterka kusi, bo nigdy nie byłam.

Wczoraj nie ćwiczyłam. DZiś już będę napewno. Ćwiczenia mi bardzo pomogły, bo dwa dni intensywnych przygotowań zniosłam śpiewająco. Ostatnie lata po kolacji padałam jak niezywa. Wczoraj miałam masę energii tylko pełny brzuch przeszkadzał ćwiczyć.

A na koniec wspaniala inicjatywa...

24 grudnia 2019 , Komentarze (21)

Dziś Krzysiek poszedł do pracy. Wrocił kolo 13. Ja muszę rozpalić piecokuchnię, bo wieczerza będzie na niej gotowana. Taka tradycja w moim domu od lat, ze kolację wigilijną gotujemy na piecu kuchennym. Musi sie palić pod blachą. Przygotuję zupę grzybową z łazankami, kapustę duszoną z grzybami, kapustę gotowana z grzybami i śmietaną, rybę, pierogi domowe, kompot, grzyby w śmietanie. Sledzie zrobiłam wczoraj i kutię też. Do tego Krzysiek kupił sernik iszarlotkę, a ja upiekłam makowiec i zrobiłam sernik na zimno. Miałam nie piec, ale zostalo mi masy makowej z kutii i wyszedł makowiec na tortownicy 18 cm. To makowiec tradycyjny na kruchym spodzie i z kratką. Zawsze taki robię. Nie kombinuję z polewami czy czekoladą, bo za pieczeniem nie przepadam i dodatkowych kalorii sie ciągle obawiam.

Mam nowy telewizor. Sebastian go podpiął i działa. No muszę przyznać, ze co 32 cale to nie 14. Jestem bardzo zadowolna. Tylko zastanawiam sie ile wytrzyma... Stary schowalam do sypialni na szafę. Obawiam sie jednak, ze powrót może byc trudny...

A na koniec serdeczne życzenia świąteczne dla wszystkich odwiedzających mój pamiętnik... Miałam zrobić grafikę, ale mój stary laptop z corelem odmowił wspolpracy, a na nowym corela jeszcze nie ma ...:(

23 grudnia 2019 , Komentarze (12)

Dziś mam sporo pracy. Moi mężczyźni też. Jeszcze nie wszystko jest posprzatane. Trzeba też zrobić stroiki i ubrać szopkę. Stroiki mają być dwa w tym jeden w pokoju dziennym. Ten w pokoju dziennym będzie wisiał na ścianie. Krzysiek jedzie na zakupy i do lekarza, bo musi zrobic badania. Po Nowym Roku powinien iść do kardiologa. Poźniej ma odkurzanie. Ję będę robić śledzie i może sernik na zimno i kutię.

Jednak po świetach już w piątek chcę rozpocząć dietę plaż południowych. Jadlospis mam juz na kilka dni gotowy. Będzie sporo białka i warzyw. Nie będzie strączkowych choć są dozwolne. Jadlospis jest przygotowany na około 800 kalorii. No zobaczymy. Jeśli coś mi nie będzie pasowało zmienię na zupy.

Zrobiłam zdjęcia mojej nowej szafie. Nie dało się zmieścić całej szafy na jednym zdjęciu, bo przedpokoj za wąski.  Zdjęcia Vitalia wstawiła bokiem. Jeszcze tak nie miałam... Zarobiłam ostatnio parę groszy i moze jeszcze kupię etazerkę.

22 grudnia 2019 , Komentarze (13)

Odkąd jest Sebastian ćwiczę tylko po 15 - 35 minut dziennie. Tylko jogę. Dołozyłam trochę asan, ale chyba jeszcze coś dołożę. Z kilkoma mam problem, bo nie mam maty antypoślizgowej i źle mi sie ćwiczy. Chyba muszę kupić nową, ale na razie funduszy brak. W styczniu też funduszy raczej nie będzie, bo w grudniu zarobie mało. Dziś moze mi się uda zrobić też krótki trening tai chi. Choć 15 minut.

Telewizor mi przyszedł, ale nie jest podlaczony, bo są problemy. Podobno brak odpowiedniego kabla. Sebastian chce jechać w poniedzialek i może coś pokombinuje.

Do tego wszystkiego zepsuł mi się syfon od zlewu. Samochodu nie mam i nie mam gdzie kupić nowego. Jest tylko obi i nie wiem czy syfon będzie, bo na stronie zwyklych, tanich nie ma. Dziś Sebastian zrobił, ale to prowizorka...

21 grudnia 2019 , Komentarze (4)

Wczoraj upiekłam ciasto z bananami. Mam małą tortownicę. Jadłam wczoraj i jeść będę dzisiaj, bo to bomba kaloryczna i na raz zjeść nie mogę. Wszystko jest wliczone w bilans.

Szafa przyjechała. Moim zdaniem jest prześliczna. Jest w idealnym stanie. Nawet z kluczem. Malowana będzie wiosną. Chyba na ciemno. Teraz jeszcze tylko etażerka... Nie bardzo mnie na nią w tym momencie stać, bo wyskoczyło badanie Krzyśka i bilet miesięczny.

Niestety nie dotarła książka o jodze. Jestem wściekła, bo miala dojść w dwa dni, a chyba utknęła. Myślałam, ze przejrzę w święta. Dzwonić do księgarni mam dopiero po 14 dniach. Nie dotarła też głowna wyplata. Tak się wściekałam, że Sebastian dał mi melisę. Wypiłam i o dziwo od razu mi złość przeszla, a po chwili usnęlam jak dziecko. Mam zamiar ją pić, bo dążę do spokoju...

Dziś Krzysiek idzie do pracy po południu. Czeka go ciężka dniówka, bo wszyscy szaleja z zakupami. Ja mam do napisania dwa teksty, a Sebastian może zrobi śledzie. Powinnam iść do sąsiadki po opłatki. Zapisałam sie na kilka wyzwań na nowy rok. Niewiem czy dam radę, ale to dobry doping. Te z tego roku nie wszystkie zrealizowane. Nie schudłam na stale 10 kg i nie przeczytałam 52 książek. Schudlam na stale tylko 6 kg. Książek przeczytałam tylko 33, ale do wyzwania przystąpiłam wiosna dopiero, a zima coś czytałam. Moze więc by było z 10 więcej.

20 grudnia 2019 , Komentarze (4)

Dziś dzień jest podporządkowany szafie, którą ma przywieźć kurier. Na razie jeszcze z kierowcą nie rozmawiałam i nie wiem o której będzie. Sebastian ma ja wnieść z kierowcą, bo sam nie da rady. To solidne drewno. Czekam na głowna wypłatę i chyba kupię od razu etażerkę. Z wersalki rezygnuję na razie, bo dostałam wersalkę od rodziny. Jest calkiem dobra, ale teraz modniejsze sa sofy albo wersalki bez bocznych oparć i dlatego została zmieniona. Muszę tylko ja zmierzyć czy do mnie wejdzie. Ja nie mam nic przeciwko używanym meblom. 

Dziś Krzysiek po pracy musi zrobić zakupy dla nas i dla mojej mamy. Niestety sie nie zabierze i będzie musial jeszcze to i owo kupić w poniedziałek. Mamie zakupy miala zrobic znajoma. Dla niej to nie problem, bo ma samochod. Mama miała jej zrobic zabieg bioterapii, bo boli ja noga. Niestety mama woli wykorzystać Krzyśka, bo ani zabiegu robic nie chce ani znosić obcych ludzi w domu. To, ze Krzysiek jest chory i nie może az takich ciężarow nosić jest niewazne dla niej. Zawsze była i jest trudna i roszczeniowa. Zawsze myślala głownie o sobie. Moja babcia była aniolem przy niej...

Tak już jestem napalona na dietę, że kusi mnie zacząć ja juz po świętach. Do Sylwestra by była szansa juz coś zrzucić. Spróbuję moze dietę plaż południowych/800 kalorii/. Myślę by być na niej miesiąc /1 faza/ albo dlużej o ile waga będzie spadać. W lecie myślę o WO, ale tym razem chcę wychodzić z niej dłużej. Musi być pod koniec roku najwyzej 79 kg.

Wczoraj było tylko 35 minut jogi, bo miałam katar i oddychałam przez usta. Źle mi się ćwiczyło. Dziś po katarze nie ma śladu...

19 grudnia 2019 , Komentarze (8)

Wczorajszy wyjazd nawet mnie nie zdenerwował za bardzo, bo po 50 minutach byłam już w domu. Wróciłam taksowką. Ćwiczenia dają efekty. Wczorajszy spacer mnie nie zmęczył i nawet po wejściu z przejścia  podziemnego nie dostałam zadyszki. Jeszcze niedawno człapałam, a po wyjściu z przejścia podziemnego serce mi chciało wyskoczyć. Teraz ani ani. Nie reaguje...:) To już miesiąc tai chi i półtora jogi. Szybko zleciało...

Wczoraj oprocz jogi znowu ćwiczyłam tai chi. Jednak. Zrobilam rozgrzewkę opanowałam jedno ćwiczenie i starałam sie opanować to trudne. Nadal ciężko idzie. Jedną ręką ćwiczę dobrze, ale nie potrafię zgrać obu dloni. Teraz robię jeden trening okolo 55 minut( joga plus tai chi). Dziś może być z tym ciężko, bo przyjedzie Sebastian. Joga będzie na pewno codziennie. Jeśli chodzi o tai chi to jeszcze nie wiem. Chyba muszę w tym przypadku wrzucić trochę na luz, bo na razie sie stresuję swoja nieudolnością.

Dziś nie spałam cała noc, bo chciałam rano zadzwonić do Sebastiana, zeby nie zaspał. Odeśpię w dzień. Sebastian też moze trochę w dzień pośpi. Jutro też chyba będę mało spała w nocy, bo ma przyjechać szafa. Jeszcze nie wiem o której. Powinnam jeszcze kupić wersalkę do dziennego pokoju, bo ta co mam jest podrapana przez koty. Do tego wychodzily z niej sprężyny, ale Sebastian coś z nimi zrobił i nie wychodzą. Inne meble juz kupiłam i zmieniać nie zamierzam.

Znalazłam ładną etażerkę... Myślę...:)

19 grudnia 2019 , Komentarze (14)

Teraz ćwiczę około 35 minut dziennie najmniej. Tylko jogę. Postęp jest co mnie cieszy. Kupiłam kolejna książkę o jodze. Liczę na poznanie kolejnych asan. Znalazłam portal z kursami jogi. Znalazłam kurs dla poczatkujących i kurs na problemy z kręgosłupem. Moze je wykupię kiedyś. Na razie uczę sie asan z książek i buszuję po you tube.

Dostalam od brata Krzyśka fajny mebelek -  drewniany zydel z miękkim siedziskiem. Wygląda całkiem stylowo. Na razie sypia na nim Filuś, a inne koty czekają w kolejce. Wczoraj kupiłam szafę ludwikowską. Ma być w domu w piątek. Strasznie sie cieszę. Uwielbiam stare meble, bo mają urok. Tych nowoczesnych - szklanych i kanciastych bym do domu nie wstawiła. Dla mnie wnętrze ma być przytulne i urokliwe, a eleganckie niekoniecznie. Z eleganckich mebli lubię tylko klasyczne antyki. Może dostanę fotel do masażu. Jest przydatny, ale nie stylowy:(

Wczoraj dostałam meila od trenera tai chi. To była odpowiedź na moje rozterki. Pisał, zeby się nie zniechęcać jeśli coś wydaje się bardzo trudne. Trzeba sobie dać więcej czasu, a opanuje się to. No i się waham.... Moze jednak...

Powinnam kupić kolejną porcję herbat jogi tea, bo już prawie nie mam. Czekam na głowną wyplatę.

Wczoraj u mamy w sieni zastałam czarnego kota. To jeden z tych, które przychodzą do stołowki. Marznie biedaczek. Nie wiem co zrobić. Łapać sie boję.