Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1616155
Komentarzy: 56685
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 23 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 grudnia 2019 , Komentarze (19)

Nie wyszlo mi z tai chi i bardzo tego żałuję. Teraz dołożyłam więcej ćwiczeń jogi, bo to jest dla mnie proste. Po prostu przyjmuję pozycję, odprężam sie i oddycham. Nie ma ruchów, rotacji, sekwencji. Nie ma potrzeby spamiętania wszystkiego i nie potrzeba do tego dobrej koordynacji. Będę dokładać stopniowo asan. Oczywiście ćwiczę codziennie. Ćwiczę yin jogę i hatha. Jakiś czas temu kupiłam Jogę czakralną i jakoś tak o niej zapomniałam. W niedzielę zerknęłam i odnalazłam masę asan do wypróbowania. Od wczoraj stopniowo dokładam asan. Muszę jeszcze zacząć buszować po you tube. Teraz ćwiczę w kuchni, bo w sypialni stoi choinka. Miejsce jest, ale na podłodze gumolit. Strasznie ciągnie. 

Wczoraj ufarbowałam wlosy szmponetka i lipa, bo wszystko sie zmylo. Siwe wlosy jak byly tak są. Trzeba będzie jednak iść do fryzjera, ale po Nowym Roku. :(

Wczoraj wieczorem mama wyszla do komorki po węgiel i zastała na podworku dorodnego dzika. Stal około 15 mietów od niej. Popatrzyli na siebie chwilę i dzik ruszyl w kierunku sadu, a mama do komorki. Mnie dzik na podworku specjalnie nie przeszkadza, bo to kontakt z przyrodą, ale trochę się jednak boję...

Wczoraj zrobiłam dla klientki logo. Bylo sporo gimnastyki, bo działalam na starym laptopie, a on zmienia kolory. Kolory wybrała klientka.

16 grudnia 2019 , Komentarze (11)

Znalazlam na allegro dwie szafy ludwikowskie około 100 letnie i teraz pracuję nad Krzyśkiem, zeby zelazny kapitał naruszył. Zgodził sie szafę kupić ale za wypłatę, a wypłata w styczniu. Do tego w styczniu nie będzie kto miał szafy wnieść z kierowcą, bo Krzysiek będzie w pracy. Teraz będzie Sebastian. Ciężko idzie, a szafy takie cudne. Na razie utyskuje, ze drogie. Niby mogę na szafę zarobic sama, ale na to trzeba czasu, a kupować warto już, bo moze mnie ktoś ubiec.

Dziś Krzysiek ma wolne. Czekamy na kuriera, bo umowa na telewizor jeszcze nie podpisana. Dziś Krzysiek ma sprzatanie w łazience. Musi wszystko wyszorować. Zadowolony nie jest. Jutro już ciężki dzień, bo muszę jechać na chwilę do miasta. Wrócę szybko. Taksówką jak zwykle.

Dieta już za okolo dwa tygodnie. Motywacja wysoka. Ciekawa jestem czy waga poleci. Od ostatniej fazy ataku minie okolo 6 miesięcy. W zasadzie jestem dobrej myśli i liczę, ze w pierwszym miesiacu spadnie około 4 kg. Poźniej już możliwy przestój z którym sobie pewnie nie poradzę. Jeśli tak będzie to dodam z powrotem stopniowo kalorii, odczekam trzy miesiace i kolejny atak. Do tej pory ta taktyka zdawała egzamin. Będę zadowolona z siódemki z przodu na stałe. To chyba realne. To by było  niecale 7 kg. Jest szansa na wymiary 112/89/115. To już rozmiar 46 poza biustem, ale ten byl zawsze większy...:( Planuję zejść do 40-42. Tylko czy się uda? Czy sie uda taki rozmiar utrzymać? Nie chcę głodować... Czarno to widzę, bo nie wyobrażam sobie jeść na stale mniej niz 1200 kalorii...

15 grudnia 2019 , Komentarze (12)

Dziś się solidnie wyspałam i jutro będę spać. Gdy przyjedzie Sebastian chyba mi nie pozwoli spać do 14, bo nie lubi siedzieć sam. Dziś moze zrobie sobie włosy szamponem koloryzujcym. Wybrałam kasztan. Sebastian już oczywiście to skomentował. Zadowolony nie był. Krzysiek nic nie mówi jak to on.

Kiedyś, dawno temu ćwiczyłam eksterioryzację, czyli wychodzenie z ciała. Niestety nie udawało mi się to. Później przestałam, bo przeczytałam, że niektórzy po tym maja problemy z sercem. Od jakiegoś czasu eksterioryzacja we śnie zdarza mi sie czasem spontanicznie. Zawsze się bardzo wtedy boję i szybko wracam i sie wybudzam. To ciekawe przeżycie. Ostatnio nabrałam odwagi i zaczęlam sie podczas eksterioryzacji przemieszczać. Z ciemnej, ponurej piwnicy wyszłam na słońce. Świat był taki ciekawy - piękny las i cudne jezioro. Spanikowałam jednak po chwili i wróciłam, ale jeśli tak wyglada drugi świat to jest to pocieszajace.

Wczoraj kupiłam jedzenie dla zwierzat. Kupiłam tez drobiazgi do kuchni. To chyba ostatnie zakupy przed świetami. Resztę Krzysiek kupi w mieście. Święta będą skromne. Myślę o bigosie, śledziach, schabie pieczonym, szynce. Do tego odrobina sernika i makowca i sernik na zimno. Będą też owoce. Nie mam prawa przytyć.

Z tai chi chyba koniec. Niestety nadal nie daję rady powtórzyć ćwiczenia krążenia dwoma rękami. Starałam się, ale ćwiczę dobrze tylko jedną ręką, a drugą kompletnie sie gubię. Nie jestem w stanie skupić sie na dwóch rękach jednocześnie. Probowalam przez kilka dni i próbowałam też przećwiczyć to w glowie. Nadal nic z tego. Ćwiczyłam prawie miesiąc, ale nie żałuję. Muszę szukać prostszych ćwiczeń. Na razie chcę dołozyć jogi.

14 grudnia 2019 , Komentarze (2)

Wstałam wcześnie, bo Krzysiek do pracy wyjeżdżał po 12 i chciałam mu podać obiad. Były kluski kładzione z warzywami. Warzywa poddusiłam wczoraj. Dziś tylko dodałam bób. Tak teraz przez okres zimowy będę robić, bo nie mam sumienia wypuszczać go z domu bez obiadu. Problem będzie w styczniu, bo będę na diecie i niekoniecznie to samo będziemy jeść, a ja mam kuchenkę 2 plytkową. 

Dziś mam trochę sprzątania. Spadło to na mnie, bo Krzysiek przychodzi zmęczony. Trzeba będzie dziś zrobić ostatnie chyba pranie przed świętami. Moze ogarnę kuchnię do końca. Została by tylko łazienka dla Krzyśka i sypialnia. Podłogi może zrobi Sebastian. Jutro już chyba Krzysiek ubierze choinkę.

Postanowiłam trochę zmienić treningi tai chi. Do tej pory to było 20 minut rozgrzewki plus 10-30 minut części technicznej. Teraz część techniczna chcę czasem wydlużyć, a rozgrzewkę skrócić do 10 minut. Myślę, że to rozsadne i pozwoli mi ćwiczyć bardziej efektywnie. Powinnam sie uczyć szybciej. Zmiany wprowadzę od dzisiaj.  Ostatnie treningi, a w łaściwie część byly ciężkie. W tym momencie trzeba było ćwiczyć dwoma rękami na raz. To bylo bardzo trudne i niestety nadal tego nie potrafię. Rotacja rąk mi nie wychodzi. :(

13 grudnia 2019 , Komentarze (4)

Koniec tygodnia, ale u mnie luzu nie będzie, bo Krzysiek pracuje w soboty. Do tego ma ciężka dniówkę. Teraz pracy jest szczegolnie dużo, bo wszyscy szaleją z zakupami przed świetami. Odpoczywać będzie w poniedziałki. No i oczywiście w niedzielę. Gdy on będzie w pracy to i ja będę pracować, bo będzie w domu spokój.

Część zarobionych pieniędzy mi spłynęła, więc kupiłam juz prezenty. Muszę jeszcze kupić tortownicę i nóż i może żarówkę dla fotografów, bo szykuje mi sie praca. Trzeba będzie pisać przepisy i robić zdjęcia potraw. Kokosów nie zarobię, ale parę groszy tez się przyda. Czekam na głowną wypłatę i oby szybko w tym miesiącu wplynęła, bo przed świętami chcę jeszcze kupić jedzenie dla zwierzat na cały miesiąc.

Umowa na nowy telewizor jeszcze nie podpisana. Niestety telewizor przyjdzie dopiero po świętach, bo Orange czeka 14 dni zanim go przywiezie kurier. Obawiam się, że będzie dopiero po Nowym Roku i Sebastian go nie zamontuje. Trzeba będzie prosić brata Krzyśka. Tyle nie bylo to i 2 tygodnie wytrzymam. 

Dziś będę robić pierogi na Wigilię...

12 grudnia 2019 , Komentarze (17)

Wczoraj po raz pierwszy ćwiczyłam callanetics. Zaczęłam od najprostszego ćwiczenia na brzuch. Kiedyś byłam w stanie wykonać 300 powtórzen na raz, a teraz zaczęłam od 50 i pot wystąpił mi na czoło. Tragedia po prostu, ale o ile ciśnienie mi nie skoczy, nie poddam się tak łatwo. Będę wykonywać tylko ćwiczenia na brzuch. Złudzeń nie mam. Pięknego brzucha mieć już nie mogę, ale niech zacznie spadać w końcu, bo jest gigantyczny. Mam w tej chwili 97 cm w talii, a było 114. Dla kobiet bezpieczna dla zdrowia granica to ponoć 80 cm. Jeszcze 17 cm. Dużo. W takim tempie jak teraz to trzy lata diety....:( Piękny brzuch to dla mnie plaski, ale miękki, bez widocznych mięśni.

Dziś mam trochę zajęć oprocz pracy. Muszę koniecznie zrobić ikonę decoupage dla mamy. To będzie prezent pod choinkę. Do tego książka i kosmetyki. Kosmetyki dla wszystkich juz kupiłam. Krzysiek o prezencie dla mnie nie myśli. Kupiłam sobie troche drobiazgów do domu i chyba uwaza, ze to z okazji świąt. Ma rację, ale czasem mi przykro, ze nawet o prezencie dla mnie nie wspomni. 

Wczoraj po tej wycieczce do lekarza nie mogłam dojść do siebie. Bylo mi okropnie zimno i nie mogłam nagrzać mieszkania. Leżałam z termoforem. Wieczorem było ledwie 21 stopni w pokoju dziennym. To malo jak na ten pokój. W czasie ćwiczeń nieco na poczatku zmarzłam i trening tai chi był w swetrze. Rozgrzałam się pod koniec... Spać poszłam rano. Dziś za pracę wezmę się wcześniej, bo niedługo przyjedzie Sebastian i praca będzie utrudniona.


11 grudnia 2019 , Komentarze (10)

Dziś jadę do przychodni, bo chcę zmienić lekarza rodzinnego. Ta aktualna lekarka po raz kolejny przepisała leki Krzyśkowi na pol miesiąca. Nikt nie ma czasu ani ochoty przez jej pomyłki wysiadywać w przychodni. Niedawno wróciła do pracy moja była lekarka. Jest na emeryturze i pracuje na pól etatu. Chcę do niej wrócić. Ona jest rozsadna, kompetentna i nie myli się nigdy.

Wczoraj dostałam przesyłkę z kolejna antologią. To pozycja z wierszami o jesieni. Przyjemnie mi sie wiersze pisało. W styczniu będą chyba zapisy do antologii zimowej. Też chyba wezmę udział.

Wczorajsza rozgrzewka na treningu tai chi już mi poszła lepiej. Nawet bieg zniosłam dobrze. Daję radę. Jeszcze. No prawie, bo niektóre ćwiczenia wykonuje nieco krócej i nadal mam problem ze staniem na jednej nodze. Myślę, ze z czasem będzie lepiej. No poza tym trening dzielę na etapy. Cały to ponad godzina. Normalnie treningi są dwa razy w tygodniu. Ja ćwiczę codziennie po 30-40 minut. Ostatnia rozgrzewka była bardziej dynamiczna. Byly też dość trudne dla mnie ćwiczenia nóg. Bolały mnie mięśnie, ale zakwasów nie mam. 

Wygląda na to, ze to co ćwiczę pomoże mi na nogi, pośladki, biodra, ale nie pomoze na brzuch. Ten niestety jest gigantyczny i bardzo miękki. Są ćwiczenia jogi na brzuch, ale to joga dynamiczna, a ja takich ćwiczeń bardzo nie lubię. Pomyślalam więc o callaneticsie. Mogłabym wykonywać jedno ćwiczenie. Właśnie na brzuch. Kiedyś, bardzo dawno ćwiczyłam callanetics dwa miesiące, ale zatrzymał mi sie okres. To były tylko trzy ćwiczenia, ale wiele powtorzeń. Ćwiczyłam codziennie. Brzuch miałam wtedy bardzo fajny, płaski. Mogłabym do tego ćwiczenia wrócić, ale ponoć callanetics jest zabroniony przy wysokim ciśnieniu. Ja mam niskie, ale kiedyś miałam dość wysokie i nie chcę by te problemy wróciły. Jestem jednak gotowa sprobować. Moze się uda. 


10 grudnia 2019 , Komentarze (33)

Nie chce mi się iść do fryzjera więc kupiłam szamponetkę. Oby mi siwe włosy pokryła. Wystarcza na kilka myć. Później pójdę do fryzjera albo i nie... Były szamponetki w kolorze niebieskim, rózowym, granatowym. Kusiła mnie różowa, ale w moim wieku juz chyba nie przystoi i Sebastian by się wściekł...:( Mimo tego jednak nie powiem, że tak całkiem z pomysłu zrezygnowałam... Mogę kupić po Nowym Roku to nie zobaczy ]:>... Swoją drogą chciał mnie skusić, ze sam mi włosy ufarbuje. Ponoć potrafi, bo sobie farbował. Był juz blondynem i brunetem. Ja bym nawet chciała zrobic sobie włosy na blond z czarnymi końcami. Moze więc.... Sporo mogę zaryzykować, żeby tylko do fryzjera nie iść...

Wczoraj zaczęłam trzecią lekcję tai chi. Rozgrzewka była trudniejsza, bo dynamiczna. Szczególny problem miałam z biegiem. Nienawidzę tego i dostaję po minucie zadyszki. Jakoś przetrwałam, ale kolejne treningi z ta rozgrzewką to będzie stres. :( Jest mały postęp w ćwiczeniach wymagających stania na jednej nodze. Wytrzymuję troche dlużej. Jeśli chodzi o jogę to ostatnio dołożyłam kilka asan, bo się wyrabiałam wcześniej. Chyba za szybko oddycham i dlatego. Nadal nie jestem w stanie chwycić dłoni za plecami z jednej strony i dlatego pysk krowy jest jaki jest. Brakuje kilka centymetrów. Jest mi wstyd, że tak się zaniedbalam.

Krzysiek ma pracę. Pracuje od dziś na cały etat. Na razie chyba do końca roku, a później zobaczymy czy firma wygra przetarg. Oby tak.

Wczoraj zrobiłam kilka kartek. Chcę je dołaczyć do prezentów. Wszystkie oczywiście o szarpanych brzegach, bo o prostych robić nie potrafię i uczyć sie nie będę... Zrezygnowałam z rozwoju w tej dziedzinie, bo mnie interesuja tylko kartki i to nie wszystkie. Nie chcę robić męskich, dla dzieci, młodziezy, minimalistycznych. Tylko kobiece na bogato na imieniny, urodziny i święta. No i ewentualnie ślubne. Na prezent będą kosmetyki. Mama dostanie dodatkowo ikonę decoupage, bo jej sie podobała.

9 grudnia 2019 , Komentarze (6)

Krzysiek pojechał dziś do pracy. To sprzątanie targowiska. Praca jest w zakładzie pracy chronionej. Już kiedyś tam pracował i radził sobie. Jeszcze nie wrócił i czy jest przyjęty dowiem się dopiero gdy wróci. Jeśli będzie pracował to na mnie spadnie część obowiązków. Moze będę musiała nawet czasem nosić węgiel. Nawet wtedy jednak o mieszkaniu w blokach nie pomyślę, bo za bardzo cenię sobie niezależność. Nawet sobie nie potrafię wyobrazić halaśliwych sąsiadów itp. To musi być horror... Poza tym nie znoszę miasta... 

Za 10 dni przyjedzie Sebastian. Tym razem nie ma duzo pracy do wykonania. Ma coś zrobić z drzwiami do pracowni, ma narąbać trochę drewna do rozpałki i ma z Krzyśkiem wynieść ze studzienki z licznikiem wody kilka wiaderek piasku. Moze tez naprawi mi grzejnik i to wszystko. Jak dobrze pójdzie będzie u nas  do 2 stycznia. Oby tylko awantur nie było. Powód zawsze sie znajdzie. Ot choćby mój inny rytm dnia. On wstaje o piątej rano i zasypia nieraz o 21. Też według niego tak powinnam robić. Niestety jestem sową i sową sobie zostanę. W dzień śpię, a w nocy pracuję...

Chyba znalazłam sposób na ćwiczenia tai chi, a konkretnie na to, że nie mogłam zapamiętać ruchow. Teraz zapamiętuję w spokoju na kanapie i później juz idzie. Ćwiczę wielokrotnie w myśli i tak mi łatwiej. Później powtarzam, ale juz wiem, że na normalnym treningu bym nie dała rady zapamietać. Tu mam możliwość film cofnąć kilka razy. Do skutku. Na żywo tego nie ma. Dzięki temu udalo mi sie przerobić jedną lekcję w tydzień. Jestem mega zadowolona.

Schudłam 0,5 kg po wczorajszym eklerku...Nie wiem jakim cudem...

8 grudnia 2019 , Komentarze (26)

Im dłużej ćwiczę tym bardziej mnie mój biust i brzuch denerwują. Biodra tez mam szerokie, bo aż 120 cm, ale mnie nie drażnią. One mi w niczym nie przeszkadzają, a biust i brzuch juz tak. Mam problem przez brzuch połozyć się podczas sklonu w przód. Chodzę i ćwiczę bez biustonosza i podczas obrotow ciala piersi ląduja pod pachą np....

Jutro powinnam jechać do miasta, bo trzeba podpisać umowę na telefon i neostradę. Umowa byla do 6 XII i w piątek wpadłam w panikę ze mi wszystko wyłączą. Zadzwoniłam w nocy do Orange i mnie poinformowali, że mogę spokojnie podpisać w poniedziałek. Ponoć jest promocja z telewizorem za 1 zł. Telewizor ma 32 cale, ale nie jest jakiś ekstra. Ja mam teraz stary telewizor  i do tego mały. Niby nam taki wystarczal, niby nie planowałam zakupu, ale skoro chca dać to weźmiemy nowy. Stary się schowa, bo nie mam zaufania do nowych sprzętow. Dlugo nie pochodzą.

Wczoraj znalazłam piecokuchnię zgodną z ekoprojektem. Brzydka okropnie, bo nowoczesna i kanciasta, ale jest. Oby coś było w 2022 roku.

Jem 1300-1400 kalorii, ruchu mam więcej od ponad miesiąca i zamiast chudnąć tyję. Nie dużo, ale prawie kilogram. Dieta za trzy tygodnie około. Juz czekam. Zejdę znowu do 800 kalorii to waga poleci. No mam nadzieję...Obym tylko z ta ilością ruchu była w stanie tak nisko zejść... Chyba sprobuję diety plaż południowych, bo jeszcze na niej nie byłam. Chcę pociągnąć pierwszą fazę z miesiąc albo i dlużej o ile będę chudła. Trochę się tej diety boję, bo ja uwielbiam węglowodany i wlaśnie po nich jestem syta. No ale przetrwalam Dąbrowska i przetrwam i to. Obym tylko chudła szybko, bo mi do siódemki z przodu spieszno...