Dziś ciężki dzień, bo wyjazd i to na dłuzej. Muszę być u psychiatry i na zajęciach z malarstwa. Krzysiek po wyjściu od lekarza pójdzie na zakupy na ryneczek. Ma kupić warzywa. Po powrocie będzie trochę pracy. Wieczorem będzie joga.
Czarnusia moja dzikawa koteczka wczoraj weszla mi na kolana i spała. Koteczka skończyła 7 lat i jest ze mną od małego kociaka. Oswoić się jej nie dało. Już jej matka była dzika. Karmiła ją moja sąsiadka, ale kotka maluchy przeniosła do mnie i porzuciła je w krzakach malin. Były cztery kocięta. Kupiłam klatkę łapkę by je złapać. Udało się. Niestety nie udało sie ich oswoić. Jedną koteczkę udalo mi sie wydać, a trzy zostały u mnie. Najbardziej proludzki był Śnieżek jedyny kocurek. Odszedł kilka lat temu. Do tragedii doszło gdy uciekł na dwór. Złapaliśmy go klatka łapką, ale niestety miał słabe serduszko i tego nie przetrzymał. Najbardziej dzika jest Suzi. Ona nawet na kanapę nie wchodzi gdy ktoś na niej leży. Koteczki nie drapią i nie sa agresywne, ale ludzi sie boją i trzymaja dystans. Szczególnie Suzi, bo Czarnusia czasem koło mnie leży.
Znalazłam bardzo ładną eklektyczna 100 - letnią etażerkę. Nie wiem czy nie kupię... Znalazłam też zabytkowe maselnice.
Menu: zupa grochowa z chorizo i śmietaną, serek wiejski, chleb z szynką, mandarynka, jabłko.