Dziś kotlety z kaszy gryczanej, serek homogenizowany, krokiet z pieczarkami, pomarańcza i śledzie w śmietanie. Na razie nie tyję. Trzymam się mimo jesieni. Muszę zrzucić jeszcze 8 kg by dojść do granicy nadwagi. Moze w przyszłym roku sie uda. Zacznę dietę od stycznia i zobaczymy jak pójdzie. Jak już będzie nadwaga to mi ulży. Nie będzie tragedii. Jeśli będę nadal tracić 1 cm na 1 kg to będę miała około 111/ 88/111. Dużo jeszcze.
Wybrałam sobie trochę ciuchów. Konkretnie swetry.Tym razem to ciuchy używane. Potrzebuję je na wyjazdy na zajęcia z malarstwa. Nowych nie zakładam, bo plamię farbami. Kupiłam też płaszczyk i letnie buty na wyprzedaży. Nie wydaję dużo na ciuchy, bo prawie z domu nie wychodzę, a ciuchy noszę aż zniszczę lub schudnę. Nie zwracam uwagi na modę. Kupuję ciuchy tanie. Czasem używane, a czasem nowe w Bon Prix. Powinnam kupić leginsy w panterkę i jeansy, ale nie wiem czy jest sens. Gdzie ja w nowych pójdę, a ostatnie leginsy zapaćkałam farbą. W domu chodzę w leginsach, albo starych jeansach, ale sa za luźne i je gubię. Drażni mnie to. Moze kupię moro... Zima idzie i w samej podkoszulce juz chodzić się nie da.
Okazało się, ze koteczka, którą chciałam złapać ma opiekę. Niby jest wolnozyjąca, ale dostaje dobrze jeść i jest zaopiekowana. Bytuje na terenie baru. Ulzyło mi, bo obawialam się ją zabrać do domu. Kot, ktory żył długo na wolności, mógłby w zamknięciu sie męczyć.
***
rozjarzyła
się jesień
gorącymi
barwami
rozpyliła
zapachy grzybów i jabłek
zewsząd
wypełza wilgoć
chłód naznacza
dłonie
dusza w objęciach nostalgii
emanuje smutkiem
natura zasypia