Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1615690
Komentarzy: 56685
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 23 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 września 2019 , Komentarze (20)

Dziś na zajęciach nie byłam, bo zaspałam. Moze się przeniosę na poniedziałek. W domu trochę rubu. Krzysiek ma do zniesienia troche drewna. Przywióz nam je kilka dni temu jego brat. Będzie na rozpałkę. Krzysiek coś wspominał o pojściu na grzyby, ale probowałam go znichęcić, bo deszczu ostatnio prawie nie było. Poza tym w lesie blisko ulicy zbiera znajoma, a ona to potrafi. Kiedyś wracała z całą reklamówka prawdziwków. Ja na razie wysuszyłam kilogram podgrzybków. Chcę kupić jeszcze z kilo, dwa i pieczarki.

Po poludniu będę spać, a później może zrobię ikonę. Gdy skończę, to z decoupage na razie koniec. Niby chcę zrobić jeszcze kilka ikon w mniejszym rozmiarze i dwa obrazki z aniołami, ale funduszy na razie brak. Teraz wszystkie pieniadze, które mam muszę przytrzymać na kurs chirurgii fantomowej. Chcę go wykupić jeszcze w tym miesiącu, ale uczyć sie będę później. To na razie pierwszy stopień. Jest jeszcze drugi, ale czy go skończę okaże się w trakcie, bo nie wiem czy metoda będzie mi pasować.

Mam problem z Majką, bo nauczyla się wylewać wodę z miski. Teraz tylko czyha aż najlejemy i juz przy niej stoi. Wylewa kilka razy dziennie jakby ja ta woda w misce parzyła. Problem jest z woda na podłodze i z kotami, które się napić nie moga gdy chcą... Straszenie jej nic nie daje. Zupelnie nie wiem jak jej tego oduczyć.

Ma wyjść kolejna antologia z wierszami. Dostałam do niej zaproszenie. Już się zapisałam. To projekt komercyjny. Ma mieć tytuł spieszmy sie kochać bliskich. Chcę napisać wiersze o moich ukochanych przodkach. To swoisty hołd dla nich. Wyjdzie też chyba antologia z serii pory roku. Tym razem jesień. Do niej wiersze juz mam i zapiszę się jeśli wyjdzie...


A Na koniec wiersz z warsztatów. Tym razem zdobyłam nagrodę głowną... Strasznie się cieszę... To byla wariacja do wiersza Jana Twardowskiego...

jak nazwać to co było

pomiędzy wczoraj a dzisiaj

te słowa niewypowiedziane

co nie dźwięczą a doświadczają ciszą

to co zakrada się do serca

co burzy mury wzniesione przez obojętność

ale czego nie widać

czego pochwycić nie sposób

to że wciąż tkwisz przy mnie a od dawna cię nie ma

i że gubię się w tajemnicach choć rozumiem wszystko

27 września 2019 , Komentarze (4)

Kolejny tydzień dobiega końca. Jeszcze nie wiem czy w weekend będę miała jakieś płatne teksty. Na pewno będzie horoskop jeśli go dziś nie zdążę zrobić. Horoskop nie jest płatny i piszę go w celu lepszej pozycji na stronie. Dziś mam też wróżbę tarota przez email. To rozkłd partnerski. Jest dość rozbudowany i dokładny. W zasadzie wszystko o relacji mówi. Dziś muszę skończyć opracowanie krzyżówek do gazety. Dużo nie zostało, bo raptem jedna nieduża krzyżowka panoramiczna. Powinnam zrobić szybko i jeśli zdążę przygotować quiz już dziś wszystko do redakcji wyślę.

Po południu mam dzisiaj trochę zajęć ze zwierzętami. Trzeba im podać środek na robaki i niektórym wyczyścić uszy. To krwawe zajęcie, bo koty się będą bronić, a pazury maja ostre. Pikuś łyka co mu daję. Nie wybrzydza. Powinnam też umówić Majkę na sterylizację. Chciałabym juz mieć to z głowy, bo martwię sie jak zwykle. Tym razem to nie jest cięcie boczne. Jeszcze takiego zabiegu nie miała ani jedna moja kotka.

Nad jedzeniem na razie panuję. Jem około 1000 kalorii. Dziś będzie krupnik z kaszy jaglane z pieczarkami i śmietaną, frytki z majonezem, pomarańcza i serek homogenizowany. Frytki oczywiście nie będą tradycyjne tylko z frytkownicy beztłuszczowej. Odkąd mam frytkownicę, tradycyjnych frytek już nie robię. Urządzenie stalo się w mojej kuchni niezbędne.

Dziś furtkę zamknę już koło 14, bo kuriera sie nie spodziewam. To da mi trochę psychicznego luzu.

obojętność

 

nie ma już we mnie uczuć

jest tylko obojętność

ona nie obiecuje rozkoszy i uniesienia

ani nie karci

wykułam z niej oręż

dotykam winnych i niewinnych

czy chcesz cierpieć

wybierz sam

 

26 września 2019 , Komentarze (4)

Zaczęło się liczenie kalorii. Nie bardzo mam na to ochotę, ale muszę to robić, bo obawiam sie jojo. Dziś zupa grzybowo - pieczarkowa z makaronem, kefir, pomarańcza i sałatka warzywna z odrobina majonezu i jajkami. Ta odrobina to pół łyżki. Resztę uzupelniam musztarda miodową albo jogurtem naturalnym. Całość około 1000 kalorii. Czekam do przyszłego tygodnia, bo już dodatkowo 100 kalorii dołożę. To i więcej majonezu będzie można. Codziennie sie ważę i dmucham na zimne. Glodna oczywiście juz nie jestem. Nie wiem jak te około 400 kalorii jeszcze dołozę. A moze to za dużo? Moze będę tyć na tej ilości. Teoretycznie przy mojej wadze powinnam jeść 1700 kalorii, bo tyle potrzebuję leżąc. Obawiam się jednak, ze mój metabolizm zwolnił, bo do tej pory na 1600 tyłam. Spróbuję więc jeść 1400 i oby to nie bylo za dużo.

Zaczynam myśleć o grzybach na zimę. Dziś Krzysiek pojechał mi kupić. Chcę je wysuszyć. Zbiera mi tez grzyby Sebastian. Potrzebuje sporo, bo grzyby uwielbiam i gotuję z nich zupę conajmniej raz w tygodniu. Wysuszę tez troche pieczarek. Smakują mi.

Wczoraj zamowiłam firmę do założenia folii antywłamaniowej do okna. Założą tą grubszą. Jeszcze tylko trzeba będzie załozyć alarmy zewnętrzne i juz Krzysiek do sypialni na noc wróci. Najwyższa pora.

Tydzień sie kończy i niestety jeszcze generalne porzadki nie skończone. Porządki w sieniach muszę przelożyć na następny tydzień. Nie wiem co z ogarnięciem obejścia przed zimą. Mogę nie zdążyć wszystkiego poplewić, bo niedługo chyba przyjedzie Sebastian. Nie posadzilam tez jeszcze roślin, które kupiłam. Chcę to zrobić dzisiaj...

25 września 2019 , Komentarze (2)

Jesień,  ja znowu dużo śpię. Usiłuję wstawać po 8 godzinach i ciągle ziewam. W dzień dosypiam godzinę albo i dwie. Czarno widzę moja aktywność, ale mogę sie mylić, bo na razie z wszystkim sie wyrabiam. Najbardziej poszkodowana jest mama, bo nie mam czasu na rozmowę z nią, a raczej na wysłuchiwanie wspomnień i narzekanie. Inna sprawa, że mnie to okropnie nudzi i juz dawno jej mówilam, zeby sobie towarzystwa szukała. Jesteśmy inne i inne mamy zainteresowania i inne potrzeby. Ona żyje przeszlością, a ja teraźniejszością. Szkoda mi tez czasu na wysłuchiwanie po raz setny tego samego. To nie jest kwestia wieku, bo ja lubię towarzystwo starszych osob. Wychowywala mnie babcia i jej dwie siostry. Z babcia miałam o czym rozmawiać i często wolałam rozmawiać z nią niż z koleżankami. Nie nudziłam się wtedy.

Wczoraj poczyniłam kolejną ikonę. Tym razem w srebrze. Nawet mi się podoba. Dziś może zrobię następną. Jeśli chodzi o szkice to minęłam dopiero połowę z tego co sobie zalożylam. Chcę zrobić 100 rysunków typu martwej natury. Z postępów jestem raczej zadowolona. W najbliższym czasie ma byc lekcja o cieniowaniu. Bardzo na nia czekam.

Z dietą mi juz nie po drodze, bo jestem okropnie głodna. Dokładam po trochu kalorii. Na razie jest około 1000. Nie liczę i to może byc błąd. Cały czas sie ważę. Przytyłam około kilograma i nie mam prawa więcej. Dziś dwie porcje zupy fasolowej, serek homogenizowany i jajecznica z pomidorem. Pieczywo dołoże poźniej.

Jest chłodno i koty wróciły na kanapę. Już nie bardzo mam gdzie lezeć, ale uwielbiam ich bliskość, miękkie futerka i mruczenie...:)

24 września 2019 , Komentarze (8)

Dziś dalsze porzadki. Tym razem weźmiemy się za sypialnię skoro malowana w tym roku nie będzie. Krzysiek umyje okno i usunie pajęczyny. Ja umyję meble i porozkładam nowe serwetki. Mam nadzieję, że się w jeden dzień wyrobimy. Jeśli się to uda, to jutro sienie od podwórka. Trzeba się z pracami spieszyć, bo czas leci i przyjazd Sebastiana coraz bliżej. Gdy będzie nic juz nie zrobię. W paźdzerniku może za to kupię kilka drobiazgów do domu. Myślę o chodnikach. Potrzebuję dwa ludowe pasiaki. Jeden do kuchni i drugi do ganku. Chcę też coś kupić do sypialni. Jeszcze nie wiem jakie. Moze imitację skorek z owcy.

Jest wysyp grzybów. Sebastian zbiera całymi wiadrami. U nas też są, ale trzeba umieć zbierać albo mieć miejsca. Dziś poszedł na grzyby Krzysiek. On potrafi zbierać, ale nie moze chodzić daleko, bo lasu nie zna. Chyba jednak trochę grzybow będę musiała kupić, bo potrzebuję dużo zwlaszcza suszonych.

Ostatnio jeszcze bardziej zamknęłam się w sobie. Robi się ze mnie całkowity odludek i do tego milczek. Juz nawet z Sebastianem mało mówię, a on że lubi gadać duzo, to ciągle mi o tym przypomina. Mnie zaczyna denerwować to ciągłe jego powiedz coś. A mnie sie po prostu mówić nie chce. Ponoć milczenie jest złotem i ja tej zasady przestrzegam. Ludzi też w zasadzie nie widuję. Raz w tygodniu wychodzę z domu na godzinę na zajęcia z malarstwa i tyle mam kontaktu z ludźmi. Na zajęciach też raczej z nikim nie rozmawiam. Dobrze mi z tym, a myśli mam jakieś takie wyciszone i uporzadkowane. To jest pozytywne.

Wczoraj zrobiłam podejście do pejzażu jesiennego pastelami. Zupełnie mi nie wyszedł. Kolory były kiepsko zmieszane i wyszły za jaskrawe. Nie było widać przejść.Wszystko wyszlo jakieś takie ciężkie i toporne...:( Pojdzie do pieca. Powinnam chyba ćwiczyć na obrazach wykonanych pastelami, a nie na olejach. Pastelą nienajgorzej wychodzą mi kwiaty i nawet jestem dość zadowolona z postępów w portretach, a tu takie coś. W najblizszym czasie zrobie kolejne podejście do tematu... Nie mogę się poddać, bo technikę lubię...

A na koniec wiersz, który zdobył II miejsce w konkursie...

Dobro i zło

 

nie zawsze krzyczą

po przeciwnej stronie

czasem dobro bramowane złem

głaszcze to serce któremu sprzyja

krzywdząc inne jakby przy okazji

czasem  zło kąpie się w słońcu

a mordercy się uśmiechają

dobro i zło

 kroczą w jednym szeregu

to brodzą w świetle to w mroku

a anioły i złoczyńcy

podają sobie dłonie

23 września 2019 , Komentarze (4)

Dziś dalsze porządki w domu. Tym razem ja zabiorę sie za pracownie, a Krzysiek za łazienkę. On musi posprzatać pajęczyny i umyć pralkę. Ja wyrzucę co zbędne z pracowni. Jutro przejrzę to i owo do rękodzieła. Czego robić juz nie będę, spakuję dla kolezanki.

Sprzedałam jedną ikonę decoupage i teraz muszę zamówić materiały, żeby zrobić kolejna dla siebie.

Powinnam kupić dwie półki drewniane na ikony. Jedna będzie do pokoju dziennego, a druga do sypialni. Chyba jednak kupię dopiero w październiku, bo funduszy na ten cel brak. Sebastian powiesi przed świętami.

Jeszcze niby jestem na diecie, ale juz grzeszki się zdarzają. Wczoraj zjadłam parę łyzek budyniu, a dziś krokieta z pieczarkami. W sobotę to była kromka chleba z pasztetową. Jem około 900 kalorii i już raczej waga nie spadnie. Trudno. Dziś będzie jeszcze zupa pomidorowa z pieczarkami i papryką, pomarańcza i kefir. Krzysiek mi kupil chorizo, ale je pokroiłam na małe kawałki i zamrozilam, żebym naraz znowu 20 dkg nie zjadła. Nienawidzę swojego łakomstwa. Waga niestety w górę...:(

Poezja

 

pisząc odkładam na bok

niepotrzebne frazy

te które gniotą kaleczą rytm

przytulam za to niespokojne myśli

one się tłoczą a czasem wirują

jak roje motyli

 są sednem

dotykam słów uczuć

to nie szkodzi że czasem bolą

potrafię je oswoić narzucić im jarzmo

jeszcze jedna metafora i kolejna

a wiersz wynurza się z kipieli niebytu

i lśni delikatnym blaskiem

 

22 września 2019 , Komentarze (6)

Ikony decoupage zrobiłam i miałam z tego spora frajdę. To nie jest chyba koniec. Moze kupię jeszcze mniejsze deski i zrobie kolejne. Wszystkie dla siebie. Chcę powiesić je nad drzwiami wejściowymi w pokoju dziennym. W tym roku natomiast raczej nie będę robic bombek i zawieszek. W latach ubieglych zrobiłam ich bardzo dużo i już więcej nie potrzebuję, bo nie mam na nie miejsca. Chodzi za mną oryginalna, pisana ikona. Nie mam jednak teraz czasu... Moze w przyszłym miesiącu czas znajdę, ale czekaja jeszcze akwarele i oleje...

Remont u mnie w toku. W środę znajomy skończył robić dach od komórki. Wczoraj był i ocieplił ścianę od kuchni. Zostanie jeszcze tynkowanie, rynny i piankowanie. To zrobi wkrotce. Brat Krzyśka miał mi pomalować sypialnię, ale nie bardzo jest kiedy, bo teraz robi remont u swojej pani. Później ja już nie chcę. Mam zamiar we wrześniu wszystko pokończyć i od października odetchnąć. O malowaniu pomyślę wiosną. Chyba też wtedy wstawię drzwi wejściowe od strony podwórza i moze ocieplę kolejny kawałek ściany. Z tym może byc problem, bo ta ściana graniczy z prywatną drogą, a sąsiedzi mają samochody.

Przyjazd Sebastiana coraz blizej. Teraz nie będzie miał dużo pracy. Zabezpieczy tylko okienka od piwnic i strychu, przygotuje mi szkło do malowania, przyklei alarmy. Może coś jeszcze wyskoczy. Trochę odpocznie, bo teraz pracuje po całych dniach w warsztacie. Chodzi też na grzyby. Moze mi trochę suszonych przywiezie.

Dobro i zło

 

nie zawsze krzyczą

po przeciwnej stronie

czasem dobro bramowane złem

głaszcze to serce któremu sprzyja

krzywdząc inne jakby przy okazji

czasem  zło kąpie się w słońcu

a mordercy się uśmiechają

dobro i zło

kroczą w jednym szeregu

to brodzą w świetle to w mroku

a anioły i złoczyńcy

podają sobie dłonie

21 września 2019 , Komentarze (22)

U mnie w domu są roje much. Okno w pokoju dziennym zamknęłam i nie mogą sie wydostać. Skąd sie wzięły nie wiem i nie wiem co z nimi począć. Żadna trucizna nie wchodzi w grę. Na razie topią mi sie w kawie, ale ta eliminacja następuje zbyt wolno jak na moje potrzeby. Nie znoszę much. Brzydzę sie ich i denerwuja mnie gdy siadają na mnie. Lep u mnie w sklepie jest nieuchwytny, a tępienie za pomocą gazety jest trudne, bo refleksu nie mam... :)

Zostal zlikwidowany następny sklep w poblizu. Został juz tylko jeden około kilometra drogi przez las na skróty. Ciężko bez samochodu...

Majka znowu ma ruję i miauczy po całych dniach. To przesunęło w czasie jej sterylizację. Chciałam sie umówić pod koniec przyszłego tygodnia, a to chyba za wcześnie. :(

Dziś oczywiście jadę na zajęcia. Chcę skończyć obraz, ale to, że chcę nie oznacza, ze skończę. Kolejny będzie jesienny pejzaż, albo znowu kwiaty. Wybrałam marcinki i astry. Namaluję je po kolei. Mialam namalować róże, ale jeszcze nie nadszedł ten czas. Teraz żyję jesienią i te motywy mnie ciągną.

Od kilku dni jest mi zimno. Wskoczyłam w spodnie i w poncho. Noszę też juz skarpetki. Moja mama pali popołudniami w piecu. Ja też przepalam. Jesień na całego... Mój czas...

Kupiłam dwie leszczyny i lilak bordowy pachnący pełny. Chcę go posadzić pod oknem od kuchni. Kupiłam też materiały na kolejne ikony. Tym razem będą w srebrze.

20 września 2019 , Komentarze (6)

Ostatni dzień intensywniejszej pracy. Mam do skończenia opracowanie graficzne krzyżówek. Mam tez przygotować quiz. Jutro będą juz tylko wrózby. Nie będzie też porzadków w domu. Odetchnę. Ostatnio lubię weekendy. Kiedyś wolałam intensywna aktywność, ruch, dużo pracy. To mnie napedzało. Teraz wolę spokój, ale nie bezczynność. To chyba starość sie kłania. :) Nic innego. Niektóre kobiety w moim wieku już są emerytkami. Za tym nie tęsknię. Co to, to nie. 

Po południu będę robić ikonę decoupage. Kupilam tez anioły i na nie czekam. Jutro zajęcia w ośrodku kultury. Sprawdzam harmonogram zajęć w palacu kultury w sasiednim mieście, bo liczę na to, że wreszcie zrobią zajęcia z akwareli. Czekam juz na nie ponad rok. Chcę do akwareli wrócić. Najpierw jednak chcialabym zakończyć intensywną pracę nad pastelami suchymi. 

Kupiłam kotom nowy drapak. Był w opakowaniu z kocimietką i od razu pojęły o co chodzi. Teraz wcale nie drapia mebli. Do tej pory w strzępy szły fotele i kanapa. Podrapana jest tez moja ukochana antyczna biblioteczka. Uwzięły się tez na jedne drzwi. U mnie wszystkie sa drewniane. :( No ale po to koty bóg stworzył z pazurami, żeby drapały... Moja wina, że drapaka porzadnego nie miały...

Wczoraj było tak zimno, że Krzysiek rozpalił w piecu. Fajnie sie czułam, bo ogień szeptał... Rozmarzyłam się...

19 września 2019 , Komentarze (2)

Materialy na ikony decoupage jednak kupiłam i już mi przyszły. Na razie chcę zrobić trzy. Niekoniecznie to będzie koniec. Półkę nad drzwiami mogę powiesić także w pokoju dziennym. Motyw ikony jest mi bardzo bliski. Przy okazji wpadły mi tez w oko anioły. Już dwa papiery kupiłam. Moze pomyśle jeszcze o malowanych na desce aniołach? Kiedyś, bo na razie plany mam i czasu brak...

Z malowania na szkle jednak nie muszę rezygnować z powodu braku szkła. Przypomniałam sobie, że mam zmienione okno. Mogę wziąć szyby z tego starego. Sebastian mi potnie. Przyjedzie wkrótce. Malowanie na szkle moze mi sie nawet spodobać...Zobaczymy. :)

Miałam wreszcie te zajęcia z rysunku na które czekałam. Jestem zadowolona, bo ide dobrą drogą. Wysłałam takie rysunki by mozna było ocenić postęp. Progres jest. Nawet w cieniach. :) To moja pięta achillesa. Jednak idealnie nie jest i muszę intensywniej ćwiczyć. Głownie martwą naturę. Muszę w końcu pojąć cieniowanie, kreskę i fakturę. Perspektywa powietrzna w tych prostych rysunkach jest ok. Podobnie kształty. Kolejna lekcja moze w październiku o ile fundusze będą. Do tego czasu muszę przygotować 10 rysunków. 

Dietę trzymam z trudem, ale jednak trzymam. Dziś zupa curry z cukinią. Jem bardzo monotonnie. Gotuję kilka ulubionych zup i tak w kołko. Nie nudzi mi sie na szczęście.

Trzeba by kupić ziemniaki na zimę. Myślę o 5 workach po 15 kg. Bardzo mało jemy.