Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1615543
Komentarzy: 56680
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 22 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 września 2019 , Skomentuj

Dziś chcę pójść zobaczyć czy jest dzika róża. Zrobiłabym nalewkę. Juz miałam i jest pyszna. Poza tym będą zajęcia te co zwykle ostatnio - kartki, szkice, czytanie. Kupiłam napisy i papiery na kartki świąteczne. Miałam nie robić, ale jednak zrobię. Mam trochę scrapek i parę wykrojnikow. Trzeba by też zrobić kartki ślubne, bo napisy mam.

Jeśli chodzi o odchudzanie to tym razem nie jestem nim przejęta. Jestem na diecie, bo jestem ale bez spiny. Na luzie. To może być korzystniejsze nawet. Brak spiny to brak stresu. Nie wiem ile jeszcze schudnę przed przestojem, ale kazdy kilogram to będzie ulga. Szkoda, że mi się nie udalo poniżej osemki zejść. Trudno. Przyszły rok to będzie jeszcze schodzenie z dużej wagi. Odetchnę gdy zobaczę szostkę z przodu. Strasznie dlugo to wszystko trwa i trwać będzie, ale nie ćwiczę i nie zamierzam. Dziś kapuśniak z grzybami i soczewicą.

Muszę dziś skończyć horoskop numerologiczny. To tekst płatny dla portalu z którym współpracuję. Niestety nie dysponuję czasem na naukę, a miałam przerobić kolejna lekcję kursu u Krissa Wieliczko.

wrzesień

 

wita babim latem

a chłodne poranki  osnute mgłą i pajęczyną

budzą nostalgię

lekkie jak puch obłoki

to straszą deszczem

to biorą w objęcia bladolice słońce

ogród szykuje się do snu

ale wabi jeszcze astrami i pysznymi daliami

wczoraj splotłam z nich wieniec

dodałam gałązki jarzębiny wrzos i krągłe połyskliwe  kasztany

jutro powieszę go nad drzwiami

i powitam jesień

 

 

7 września 2019 , Komentarze (10)

Przed chwilą wstałam, bo zaraz jadę na zajęcia z malarstwa. Oby prowadząca o mnie nie zapomniała. To będę chodzić. Od razu dziś zacznę obraz. To będzie przyjemność. Brakowało mi tego. Na razie wszystko do malowania mam. Wybralam do malowania kwiaty - sloneczniki i rumianki.

Po południu moze napiszę wiersz albo opowiadanie. Moze poczytam, zrobię kartkę, pośpię, moze sie pouczę. W każdym bądź razie juz nic nie muszę. Skupię się na tym co chcę. Odpocznę, bo tydzień nie był dla mnie łatwy. Ważne, ze co bylo zaplanowane, udalo sie zrealizować. Przyszly też będzie trudny, bo roboty sporo i to takiej, której nie lubię. 

Jutro muszę posiedzieć nad horoskopem partnerskim. Zamówiła go dziewczyna z portalu, bo poznała chłopaka, ktorego widzi w roli męża. Postawilam tarota i on za bardzo chętny do ustatkowania nie jest niestety. Zobaczymy co powie horoskop. On wskazuje dopasowanie lub nie pod kazdym względem..

Dziś zupa musztardowa i kefir oraz pomarańcza. Waga powoli i skokowo spada. Chciałabym szybciej. Niestety czasem się waha, a to mnie już drażni....:(

wczorajszy tryptyk

ranek

las omotany mgłą

wyjawia swoje tajemnice

krzyk sójki

wabi na uśpioną polanę

gdzie koźlarze

przycupnięte w mchach

witają dzień

 

środek dnia

 

blade słońce

rozpala oranżem liście

wiatr igra z kasztanami

a zrudziałe nawłocie

otulone nitkami pajęczyny

drzemią w ciszy

wspominając  lato

pachnące maciejką

 

zmierzch

 

maluje szarością

 senne wrzosowisko

ostatnie szkarłatne promienie

liżą widnokrąg

wiatr to przycicha to się wzmaga

tarmosi suche trawy

to tańczy z liśćmi

 

6 września 2019 , Skomentuj

Dziś zupa fasolowa z tym, ze tym razem fasola będzie gotowana nie z puszki. Mam sporo ziaren i muszę je wykorzystać. Czas zrobić luz w spizarni. Moze dzis do zupy dodam jajka, bo zapomniałam jak smakują. 

Koniec tygodnia u mnie aktywny jak zwykle. Chce pokończyć to co zaczęłam. Dzis mam skończyć opracowanie graficzne krzyżowek. Mam tez tekst. Furtke zamknę o 17 i juz nastawie sie na psychiczny wypoczynek. Zaczął mi się remont dachu od komórki. 

Jutro jadę sie zapisać na zajęcia z malarstwa sztalugowego. Zobaczymy czy miejsca jeszcze są. Dziś muszę sie przygotować, bo jeśli miejsce będzie od razu zostane malować. Nawet wzor jeszcze nie wybrany. W tym roku dalej będę ćwiczyć pejzaże i kwiaty. Kusi mnie pejzaż morski, ale bez łódek i okrętów, a więc nie typowa marynistyka. Chcę spróbować namalować Jezusa i Matkę Boską, ale chyba spróbuje w domu, żeby wstydu nie było. Jak poczatki będą dobre to zaniosę do skończenia. Moze coś z architekturą pokombinuję, ale raczej nie miasto. No chyba, ze stare. Najpierw jednak zmierzę się z architektura ołówkiem.

5 września 2019 , Komentarze (10)

Moja mama jest ostatnio w fatalnym stanie psychicznym. Ciągle się denerwuje i walczy z wszystkimi. Przeszkadza jej hałas w tym ptaki, psy, samochody. Ptaki ja denerwują, bo gdy sa głodne stukaja jej w okno i ćwierkają. Gniazdka maja w winogronie tuż za oknem. Ostatnio tak się zdenerwowala, ze przestala je karmić. Tym samym doszedl mi kolejny obowiazek.

Dziś mija piąty tydzień diety. Zjem krupnik z kaszy jaglanej z pieczarkami, kefir i pomarańczę. Wczoraj zrobiłam sobie orientacyjny jadłospis na normalne jedzenie. Wyszło mi niestety zbyt duzo kalorii, bo 1500. Przy tej kaloryce pewnie będę tyć. Coś trzeba będzie pokombinować. Chyba norma dla mnie na po diecie to okolo 1300. Na razie jednak pokus jeszcze nie mam. Pewnie się zaczna pod koniec września i wtedy diete zakończę, a w zasadzie przejdę na trzeci etap. To juz posilki stale. Trzeba je wprowadzać stopniowo. Oby mi się udalo jeszcze 2 kg tym razem zrzucić.

Dziś Krzysiek pojechal z bratem do Ryk. Denerwuję się drogą. Mam trochę pracy w tym teksty i krzyżówki. Jutro już będzie luźniej.

Jesień już. Jest chlodniej. Chłód mi pasuje. Niestety marzną mi stopy i leżę pod kocykiem. W nocy nadal śpię nago, ale juz pod kołdrą. Józek wrocił do mnie i w nocy sie przytula. Wczoraj widziałam klucz dzikich gęsi.

4 września 2019 , Komentarze (28)

Z rozstania z Sebastianem nic nie wyszło. Znowu z nim rozmawiam, ale mam mieszane uczucia. On bardzo sie stara. Na razie na mnie w niczym nie naciska i stara się nie klocić. Jednak nie pasujemy do siebie, bo on lubi ruch, halas, konfrontacje i adrenalinę, a ja tego nie znoszę. Jemu te różnice nie przeszkadzają, ale ja jestem delikatniejsza i nie wszystko znoszę. Krzysiek odetchnął. Wprawdzie decyzje o jego ewentualnym przyjeździe zostawił mnie, ale lubi go i chce żeby przyjeżdżał. Jeśli przyjedzie przywiezie mi orzechy laskowe, różę na nalewkę i moze grzyby suszone.

W przyszlym tygodniu zaczynam porzadki w domu. Trzeba pomyć okna, poprać zasłony, firanki, kapy, koce.

Dieta oczywiście trwa. Dziś zupa grzybowa z tym, ze z kurek z dodatkiem kukurydzy. Będzie też kefir i jabłko. 

Niedługo zrobie kurs chirurgii fantomowej. To będzie pierwsza część. Druga ewentualnie później. Na pierwszą część pieniądze już mam. Znalazlam tez kurs bioterapii. Ja mam te zdolności po mamie, ale kurs mi sie przyda.

3 września 2019 , Skomentuj

Wczoraj byłam u fryzjera. Jestem zadowolona, że mam to z głowy. Fryzura wyszła niezła, a kolor? No cóż. To juz woła o pomstę do nieba, ale jako, że wygląd nie ma prawie dla mnie znaczenia, narzekać nie będę. W dodatku balejaż, ktory uwielbiam ponoć niemodny. Nic to. Za kilka miesięcy i tak zrobię, bo jest praktyczny, a na modę uwagi nie zwracam.

W sobotę Krzysiek był w kaplicy. On caly czas co kilka miesięcy chodził. Gdy mieszkał w Rykach chodził do  kościola co tydzień. Pilnowala go mama, bo religijna byla. Ja do kościola nie chodziłam i nie chodzę choć byłam ochrzczona. Do niedawna żylam jednak jak poganka. Teraz staram się do katolicyzmu wrocić. Moze bardziej jednak uważam się za chrzescijankę niz za katoliczkę. Nie chodzę do kościoła, ale slucham mszy w internecie. Modlę się, odmawiam różaniec i dobrze mi z tym. Nie zrezygnowałam przy tym z ezoteryki. Nie wiem jak w istocie jest z wiarą w naszym kraju, bo w kaplicy było ledwie z 20 osób. Wszyscy starsi. Mlodsi albo jeżdżą do dużego kościoła, albo sa niepraktykujący, a może wierzyć przestali. Smutne to trochę, bo nasze tradycje związane są z kościolem. Pamiętam Zielone Świątki, Matki Boskiej Gromnicznej, Matki Boskiej Zielnej, poświecenie pól. Kiedyś ludzie mimo komunizmu tymi świętami żyli.

Dieta trwa. Dziś zupa pomidorowa z papryką i fasolką szparagową. Wyglądam na pewna trojkę na drugim miejscu. Zdjęlam troche kalorii. Jem teraz około 800. To mało, ale poprzednio tez do tylu zeszłam by spadki utrzymać. Moze szybciej spadnie do tych 82 kg, ale w sumie mam jeszcze na to prawie miesiąc czasu. Co w październiku nie wiem. Wszystko zalezy od tego czy waga będzie spadać oraz od tego na ile będę głodna. Na razie jeszcze dieta mnie nie zmęczyła. Nie mam ochoty na podjadanie i dobrze sie trzymam.

2

2 września 2019 , Komentarze (4)

Dziś koniec rywalizacji na forum, a cel prawie osiągnęłam. Zapisalam się też na następna edycję. Tym razem planuję zrzucić tylko około 2 kg. Przypuszczam, że waga będzie spadać wolniej. Chciałabym zejść do 82 kg. Poźniej przerwa na podkręcenie metabolizmu i oby jojo nie było. Następna faza ataku w styczniu, ale to zalezy od pogody. Też będą zupy, bo to moja najlepsza dieta. Takie odchudzanie etapami mi najlepiej pasuje. Nie potrafię przetrwać przestoju i z diety wychodzę. W tej chwili mam 48 rozmiar poza biustem. Ten jest gigant - 50. Zawsze tak było, ze biust miałam większy. Miałam rozmiar 54/56. Jestem tak obszerna, bo nigdy nie ćwiczylam i jestem bardzo obtluszczona. Powinnam ważyć z 47 kg, żeby być szczupłą.

Dziś zupa grochowa. Jadlospis mam przygotowany już na tydzień. Dzisiaj Krzysiek jedzie po zakupy, a ja będę czekać na przesyłkę. Później jadę do fryzjera. Od jutra może znajomy przyjdzie do pracy koło domu. Ma zrobić z dachem, z rynnami, ścianą. Ma tez to i owo zapiankować. Gdy wszystko zrobi, zostanie malowanie sypialni, sterylizacja Majusi i wyjazd do Ryk. To tyle zaplanowanych stresow na ten rok.

Zainteresowała mnie chirurgia fantomowa. Na razie kupiłam książkę i czekam na nią. Myślę o kursie. Można robic zabiegi na odleglość. Ważny dla mnie jest wysilek fizyczny włozony w zabieg, bo kondycji nie mam oraz to czy możliwe jest samoleczenie. Chciałam zrobić kolejne stopnie uzdrawiania pranicznego, ale instruktorka u której kończyłam pierwszy stopień nie odzywa się niestety. 

Poranek nad jeziorem

 

zanurzam się

w srebrna mgłę przedświtu

płoszone czajki kwilą

idę wolno krok za krokiem

mgła nasyca się światłem

coraz bardziej i bardziej

po chwili opuszcza się coraz niżej

i znika

tylko jej strzępki czepiają się szuwarów

jezioro gra barwami

witam słońce

1 września 2019 , Skomentuj

Karty Mistyczny tarot marzyciela przyszły mi w piatek. Są piękne o złoconych brzegach i od razu złapałam z nimi kontakt. Coś mnie do nich ciągnęło od początku. Jeśli chodzi o karty to mam kilka talii, bo lubie kupować. Czasem zmieniam, a to poszerza interpretację. Przyszedł mi też różaniec na palec i niestety wybrałam za duży. Teraz pasuje na palec wskazujacy, a miał być na środkowy. Jak schudne będę musiała kupić nowy. Mam też już cudowny medalik.

Kupiłam kolejna zabawke dla kotów. To kula, która kot toczy, a przez dziurki wypadaja chrupki.

Odkąd zajęlam sie religia katolicką w moim życiu zapanował jakby większy spokój. To dobrze, bo szukalam go. Niestety zauważylam też coś niepokojącego w snach. To się zaczęło odkąd zaczęłam odmawiać rózaniec. Śni mi się, że jestem agresywna. Obawiam się, że moja podświadomość moze się buntować. To też może mieć coś wspolnego z tym, ze chcę zrezygnować ze znajomości z Sebastianem. Wyjaśni się z czasem. Na sennikach nie bardzo polegam. 

Z dietą jadę dalej. Dziś zupa fasolowa z pieczarkami i ziemniakami.

Miłość

 

jest miłość szczęśliwa

wyśniona pełna ciepła

 i jest trudna

gdy ból kąsa serce

a ciche dni następują po burzach

jest miłość w samotności

gdy duszom nie po drodze z sobą

albo gdy jedna od drugiej stroni

i jest miłość surowa trzeźwa

nie karmi czułością osądza karci

jak rodzic niesforne dziecko

jest też toksyczna

ta przynosi więcej rozpaczy niż rozkoszy

i jest jak opoka trwała

i nietrwała bo odchodzi ledwie po preludium

 

31 sierpnia 2019 , Komentarze (11)

Koniec tygodnia. Był dość męczący dla mnie, bo i przetwory i przyjeżdżał kurier za kurierem. Do tego oczywiście praca. Jutro miesiąc diety i niestety schudłam mniej niz planowałam. Jest tylko 4 kg mniej. Może by było więcej, ale przez upaly puchnę. Oby to byly upały, a nie przestój. Mimo wszystko dietę pociągnę  napewno przez wrzesień. Może choć 2 kg jeszcze spadnie. Menu: krupnik z grzybami, jablko i kefir.

Dziś chcę zrobić cos w rodzaju mapy marzeń. To graficzne przedstawienie planow na kolejny rok numerologiczny. Zacznie się wedlug niektorych numerologów wraz z wrześniowym nowiem.Ten plan z poprzedniego w większości zrealizowałam. Moze w tym roku tez się uda. Ustawiłam wagę na 69 kg. Chyba będzie ciężko tyle schudnąć. Zacznę od stycznia, bo zawsze zima i wiosną lepiej chudnę. To rok dla mnie 9, czyli zamykanie spraw z poprzednich lat. Moze być dość trudny dla mnie, bo bardziej na rozwój stawiam. Krzysiek też jest numerologiczą 5.

Od kilku dni nie rozmawiam z Sebastianem. Chciałabym zakończyć nasza znajomość. Sporo mi pomógł, ale się odwdzięczałam. Nie mam w stosunku do niego długów. Od pewnego czasu zrobił się niemożliwy. Wciąż były awantury i nie pozwolił sobie nic powiedzieć. Usiłował rządzić nami wszystkimi w tym moja mamą. Za nic nie chciał się dostosować do naszych potrzeb  i warunków panujących w naszym domu. Zawiodł mnie też w jednej sprawie o której tu nie chcę pisać. W końcu powiedziałam dość. On jeszcze w to nie wierzy. Najpierw dzwonił, a teraz pisze smsy. Jest wściekły i stara się mi dopiec. Chyba tym razem będzie koniec. Znowu mi będzie smutno i będę się czuła samotna i niekochana, ale lepsze to niż toksyczna relacja.

Noc

księżyc odkrył twarz
widnokrąg zalany światłem
cieszy oczy
zanurzam się w ciepłą noc
z mokradeł nagrzanych słońcem
wiatr niesie głosy żab
z trzcin dochodzi dudnienie bąków
żurawie krzyczą
chłonę spokój nocy
ależ cudowna 

30 sierpnia 2019 , Skomentuj

Ależ ten czas szybko biegnie. Dopiero zaczynałam dietę, a juz miesiąc minął. Zaczyna się moja ulubiona pora roku. Już śledzę zmiany w przyrodzie. U mnie jeszcze niewiele widać i kwitna letnie kwiaty. Na Podlasiu juz jesień. Niby upały w dzień ale rano zaledwie 10 stopni. Też tak chcę i może we wtorek się doczekam.

Tunel dla kotów, ktory kupilam budzi ich zainteresowanie. Na razie jednak nie ma w nim zabawy, bo Onka w nim zaległa i śpi po całych dniach. Przynajmniej nie wchodzi Rozi w oczy i ta jej nie goni. Rozi po sterylizacji okropnie przytyła. Nadal je i nie mozna jej wrecz oderwac od miski. Usiluje tez wyjadać jedzenie Józka. Ciągle jej mało. Zrobiła sie ociężała i leniwa jak pani. :) Całymi dniami lezy na ławie, a gdy chłodno na moich kolanach. Następna zabawka w kolejce to kula na smakołyki. Kupię może za kilka dni. Zostanie jeszcze wąż z piłeczką.

Już nie kupię miękkiego chorizo pikantnego, bo wczoraj zjadłam 20 dkg, a ono ma strasznie dużo kalorii. Dziś zupa z batata i tuńczyka z dodatkiem groszku.