No i Sebastian też wyraził swoje zdanie jeśli chodzi o kury i kaczki. Uważa, że nie powinnam ich mieć, bo to sporo pracy. Uważa, ze część zrzucę na Krzyśka. Mama dodała, ze jeśli sama nie mam za dużo energii do fizycznej pracy, to nie powinnam wymyślać i obarczać Krzyska. Kury i kaczki to obowiązki nie tylko karmienie, ale i wyrzucanie gnoju. Do tego nie ustawiam się na hodowlę użytkową, bo uboju w celu zjedzenia nie przewiduję. Kury by były na dozywocie, a kura żyje długo. Starsze kury jajek nie niosą, więc trzeba by było do hodowli dopłacać. Z kaczek dochodu by wcale nie było. Jednym słowem wszyscy uważaja to za fanaberię. :( No i już sama nie wiem... Na podjęcie decyzji mam około roku. Fanaberia by była kosztowna, bo trzeba przygotować wybieg i kurnik.
Waga rośnie. Jest więcej o 2 kg od wczoraj. No chyba, ze waga zepsuta co jest prawdopodobne. Apetytu za bardzo nie mam i jem mało. Codziennie jednak prawie jem lody. Piję tez napoje gazowane. Od 15 VII kolejne dwa tygodnie WO. Moze sie uda 4 kg zrzucić. Moze też się uda przeprowadzić kolejny post we wrześniu. Jeśli tak to teoretycznie mogę ta upragniona siódemkę jednak w tym roku zobaczyć. Ważne jest dla mnie bym w tym roku osiągnęla niższą wagę od Krzyśka. W przyszlym roku będę gonić Sebastiana. To już nie będzie latwe, bo waży mało. Szansa jednak minimalna jest.
Kupiłam cudny mały barek. Jeśli to nie oszustwo i mebelek dojdzie, to będę miala stoliczek.
Dziś jadę do miasta. Bardzo nie mam ochoty. Niestety muszę. Może trochę roślin kupię.