Zabieg Megusi się udał i rokowania są dobre. Odebraliśmy ja wczoraj wieczorem, gdy sie obudziła. Ceny maja dość przystępne mimo, że to klinika. Udało się nawet Pikusiowi obciąć pazury chociaż się szarpał i warczał. Nawet u tylnych łapek. Trochę problemów było z dojazdem, bo kierowca sie bał o swoją skórzaną tapicerkę, ale jakoś dojechaliśmy. Pikuś siedział na kolanach i nawet jej nie dotknął. Megusia była w wiklinowym transporterze. Dziś już jestem spokojna. No prawie,bo rana jest bardzo duża, a ona ściąga kubraczek. Kolejny wyjazd w piątek, a później zajęcia z malarstwa w sobotę. Trzeba trochę drobnych spraw na mieście załatwić. Moze też wreszcie kupię nici do haftu.
Dziś będzie praca nieco wcześniej niż zwykle, bo trzeba zarobić więcej zanim przyjedzie Sebastian. Chcę też zrobić pranie i powlec pościel. Chyba troche za wcześnie, bo u mnie zwierzęta w pościeli leżą i do świąt pewnie ubrudzą. Z zajęć przyjemnych będzie może robienie kartek i chyba grafika. Moze też się będę uczyć. Dzień powinien być spokojny. Stresów nie oczekuję. Może zrobię kolejne zakupy w sklepie dla plastyków. Potrzebuję podobrazi i trochę farb. Odkryłam kolejne odcienie, które chcę mieć.