Głod jesienny chyba opanowany ale tylko chyba. Jem o jedną porcję zupy więcej. Nie tyję ale też co oczywiste nie chudnę. To mnie martwi. Chciałam do 23 IV zejść z otyłości, a nie wiem czy sie ta sztuka uda. Podejrzewam, że waga zacznie dopiero spadać po Nowym Roku. Zdejmę wtedy moze jeden posiłek. Teraz nie dam rady, bo ciągle jestem głodna. Dziś zupa curry z ogórków świezych. Do wszystkich zup będę dadować ziemniaki przez jakiś czas, ba od dziś piję wywar z obierek na kamienie w pęcherzyku. Kamień miałam jeden dość spory ale mi nie dokuczał. Czy jeszcze jest nie wiem, bo piłam sok jabłkowy. O operacji nie myślę póki nie będę zmuszona.
Dziś powinnam iść na zajęcia z malarstwa ale zostałam w domu z powodu remontu. Muszę przy tym być, bo może cos wyskoczyć i Krzysiek decyzji nie podejmie.
Karafka, którą kupiłam juz jest u koleżanki. Ona odebrała, bo babeczka bała sie przesłać. Będę się cieszyć gdy dotrze w całości.