Dieta mi idzie, czyli podjadania zero. Motywacja znowu wysoka. Kiedys w ramach nagrody miała byc zapiekanka, ale zrezygnowałam. Będę sie pocieszać gdy spadków nie będzie. Teraz oczekuje kolejnych spadków. Menu: zupa curry z fasolką szparagową i żurek. Do tego jabłka i kefir. Uważam dietę zupowa za najlepszą z diet. Podoba mi sie prostota, uniwersalność i szybkość przygotowania potraw. Można tez na niej jeść weglowodany typu ziemniaki, ryż, makarony, które lubię. To, że jem mało kalorii to nie tragedia biorąc pod uwage to, że jestem syta. Gdy dietę skończę kalorii stopniowo dołożę do około 1600 może. Tylko czy to nie będzie za dużo? Metablizm mam kiepski przez ciągłe diety, wiek i brak ruchu. Mozna jednak spróbować go naprawić. Mam nawet książke na ten temat i nawet do mnie trafia. Swoją drogą ostatnio obliczyłam ile kalorii będę potrzebować gdy schudne tyle ile chcę i wyszło około 1200 kalorii ppm. Cpm będzie niewiele wyzsze, bo prawie cały dzień leżę na kanapie i trybu życia nie zmienię. No chyba, że pomyśle z powrotem o jodze ale ona wiele kalorii nie spala. Może powinnam doliczyć ile spala praca na komputerze i czytanie, bo te 1200 to troche mało jak na normalne jedzenie? Myślę, że zadowoli mnie jakieś 1600.
Dziś oprócz pracy będzie malowanie obrazu i może mebli, bo farba juz przyszła. Do pomalowania jest gotowa toaletka, szafka i fotelik. Szafa może pod koniec miesiąca. Farby kupiłam kredowe.
Na początku września mają być warsztaty pisania ikon. Chciałabym wziąć udział, ale pieniędzy brak, bo były i będą inne wydatki. Może mama mi pożyczy... To by były moje trzecie warsztaty z ikon.
Kupiłam meble do sypialni. Remont jednak dopiero w przyszłym roku.