Weekend u mnie będzie pracowity. Chcę coś namalować przy sztaludze o ile upał mi pozwoli. Może kwiaty np. polne lub ptaki. Akryle przyszły i mam czym działać. Chyba mnie kusić zaczęły oleje, ale nie chce zapeszyć. Poza tym będą może kartki albo wreszcie kopertówka lub album jak ochoty nabiorę. Mam też do zrobienia przetwory. Tym razem to fasolka szparagowa i kolejne ogórki konserwowe. Może też dżem z jabłek.
Waga spadła i centymetry też. To chyba jednak za mało by efekty wizualne jakieś były. To tylko trochę ponad 10 cm talii i w biodrach i 15 w biuście. To troche mało ale dobrze, że mój gigantyczny biust już jest mniejszy. On mnie najbardziej drażni. Nawet chyba bardziej niż brzuch. Teraz mam 123 w biuście, 101 w talii i 123 w biodrach. Nogi mam szczupłe. Kiedyś byłam klepsydrą choć nie lubiłam tego za bardzo podkreslać. Teraz talia jest mniej widoczna i chyba jabłkiem jestem:( Ciekawe jaki typ sylwetki będę miała gdy zrzucę tyle ile zamierzam.
Dziś zupa curry z fasolką szparagową i zupa z batatów z tuńczykiem i papryką. Ostatnio przez upały nie mam apetytu. Zupy mi bardzo smakują ale głodu nie czuję i kusi mnie by jeść mniej. Zmuszam sie.
Wczoraj przyszły mi spodnie w panterkę i kolejne poncho. Tym razem swetrowe z falbanką. Poncho uwielbiam i będe nosić takze gdy schudnę, bo nie przewiduję, zebym miała nagle wskoczyć w obcisłe ciuchy. Nie znosze obcisłych ubrań i nigdy nie polubię.
Rura naprawiona, ale koszt 1000 zł, bo to było pogotowie. Hydraulicy normalni są niedostepni. Czeka mnie wymiana całego wodociągu. Trzeba będzie hydraulika na przyszły rok umówić i oby rury wytrzymały do tego czasu.