No i wczoraj po południu nic nie zrobiłam, bo spałam i siedziałam w internecie. Później oczywiście gadałam z Sebastianem przez prawie cały wieczór. To już jest norma. Gadamy wieczorami i w dzień w niedzielę. Krzysiek klnie, ale nie dlatego, że rozmawiamy tylko dlatego, że długo. I tu jest właśnie między innymi pies pogrzebany. Krzysiek ze mną gadać nie chce i ciągle jest zajęty sobą, a to chowa się za książką, a to rozwiązuje krzyżówki, a to śpi. Dla mnie czasu wcale nie ma. Ja się czuję odtrącona i samotna.
Dziś wstałam o 6,30 i zabrałam się za pracę czyli za pisanie teksów na portal o drzewach. Chcę wysłać 5. Te są lepiej płatne niż te z turystyki. Teraz piszę o drzewach owocowych konkretnie o jabłoniach i gruszach. Idzie szybko. Dziś mam też zamiar napisać może felietony z ezoteryki na portale na których wróżę. To niezła promocja.
Po południu pewnie znowu pośpię. Ostatnio mało śpię. Ledwie po 5 godzin w nocy. Odsypiam w dzień. Powoli się przyzwyczajam do takiego trybu życia. Dobrze mi się rano pracuje i lubię witać pojawiające się za domami słońce. Spać chodzę koło 12.