Dietę trzymam. Jeść mi się wcale nie chce, bo gorąco. Wczoraj po tej ,,wycieczce" następne 20 dkg spadło. Zakupy się udały. Kupiłam i kwiatki(asparagus, dracenę na pniu, dużego fikusa lirolistnego, pelargonię o ozdobnych liściach) i kosmetyki. Trafiłam na przecenę o 40 % kosmetyków marki Rimmel. Wybrałam dla siebie szminkę w odcieniu brązu z tym, że niezbyt ciemną i ciemnoszary cień. Oprócz tego kupiłam następne lakiery do paznokci. Tym razem brokatowe - srebrny i złoty oraz brązowy zwykły. Kupiłam również kredkę do oczu. Rybek nie było tych co chciałam, ale za to była ładna, niewymagająca roślinka do akwarium. Miałam też pecha, bo rozkleiły mi się buty. Musiałam kupić nowe. Kolejne klapki. Po południu pilnie pracowałam nad tekstami. Skończyłam jedno zlecenie na 5 tekstów o stomatologii. Na dziś zostało mi drugie. Mam pisać o Korbielowie. Jak się sprężę i szybciej skończę to spróbuję zdobić następne. Potrzebuję pieniądze na już, na srebrne kolczyki typu sztyftów, raczej małe do chodzenia po domu i do spania. Te sztyfty wykończone drewnem nie bardzo się nadają, bo mnie w czasie snu gniotą nieco. Wiersze piszę nadal. Działam również w pracowni.
Miłość i…
miłość przesłoniła mi świat
powstrzymała tok galopujących myśli
kazała iść precz samotności
daleko do krainy
pachnącej smutkiem
tęsknię
za biciem twojego serca
uśmiechem
popatrz
lato otworzyło podwoje
pokolorowało lasy łąki ogrody
czy uczucie przetrwa
żar lipcowych nocy
jesienne słoty
czy otuli ciepłem dusze
w szadzią posrebrzone styczniowe poranki