Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Młoda mama próbująca wrócić do formy sprzed lat :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8380
Komentarzy: 84
Założony: 7 lipca 2011
Ostatni wpis: 16 października 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Eduarditha

kobieta, 38 lat, Siedlce

165 cm, 66.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 lipca 2011 , Komentarze (1)

Coż za szalony dzień! Ciągle biegiem bez chwili wytchnienia. Zostawiłam dziś swoją kruszynkę pod opieką wspaniałej cioci a sama wyruszyłam w miasto.

Nie nie na zakupy nowych ciuszków. Na to jeszcze za wcześnie hihi Nazbierało mi się mnóstwo spraw tych pilnych i pilniejszych i wkońcu przyszedł czas żeby jako tako je ogarnąć. Mus to mus. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że w ferworze tych spraw zupełnie zapomniałam o jedzeniu :) Zupełnie po lekkim śniadanku (jogurt naturalny z kromką Dukanowego chlebka) wyruszyłam na podbój miasta i dopiero po powrocie poczułam ssanie w brzuszku. A jednak dom chyba wszystkim kojarzy się z jedzonkiem :) Nie powiem, apetyt był spory :) Szybko skuszałam jogurt, potem serek homo ale było mało... Doprawiłam małą miseczką makaronu i na koniec kromka chlebka. Hmmm... Wyszło tego całkiem sporo ale że była to dopiero 17 godzina więc szybko udzieliłam sobie rozgrzeszenia. W ramach pokuty przejechałam dziś 10 km rowerkiem i dopiero powróciłam z trasy. Padnięta ale szczęsliwa. Szybka kąpiel, usypianie maluszka i już mam czas tylko dla siebie :)

 

W ramach refleksji muszę przyznać, że bardzo podoba mi się w tej diecie to, że można jest do syta. W niepamięć odeszły porcję dla wróbelków czy cały dzień o listku sałaty. Rewelacja! I brak tej ciągłej obsesji, że jestem na diecie. Najedzona i zadowolna Eduarditha :)

11 lipca 2011 , Skomentuj

A właściwie pierwszy dzień pełen TYLKO dietetycznych dań. Oczywiście tak jak w pierwotnym założeniu Dukanowych.

Czytam pamiętniki innych Vitalijek i aż me serce się raduje gdy widzę spektakularne sukcesy. Jedna dziewuszka -18 kg, druga -25 kg. W takich momentach zdaję sobie sprawę, że jednak można, że to wszystko ma jednak sens. Osiągnięcie celu wymaga tylko (i aż) czasu a ja jestem taka niecierpliwa!!!

Wracając do diety oto moje dzisiejsze menu:

Śniadanie: serek wiejski light, dwa plasterki chudej wędliny.

Śniadanie II: jogurt truskawkowy Activia ( bo napadło mnie na słodkości więc trzeba sobie jakoś radzić :) )

Obiad: pierś kurczaka duszona z cebulką i ziołami prowansalkimi, jako dodatek sos czosnkowy z jogurtu naturalnego. Zrobiłam nawet zdjęcie tej pyszności ale zaginął mi gdzieś kabelek usb do telefonu więc jak odnajdę to się zrehabilituję :)

Kolacja: 3 jajeczka na twardo z 2 kromkami Dukanowego chlebka.

Cały dzionek jak najbardziej pozytywnie :) Dodam jeszcze, że przepedałowałam dzisiaj 6 km rowerem choć wcale nie miałam tego w planach :) Hi hi taka ze mnie cyklistka :) Oby tylko jutro rano nie obudziły mnie zakwasy.

Co do mierzenia swojej wagi postanowiłam robić to raz na 2 tygodnie, żeby się zbyt szybko nie zniechęcić jeśli nie zobaczę założonych rezultatów :)

 

Póki co uciekam bo moja mała kaczuszka słodko sobie śpi a i ja muszę zregenerować siły po pełnym wrażeń dniu.

Pozdrawiam i trzymam kciukaski za nas wszystkie

9 lipca 2011 , Skomentuj

Wizyta u mamy skończyła się źle...

Oczywiście zamiary były jak najbardziej dietowe no ale... Kochana moja rodzicielka poprosiła mnie o zrobienie serniczka. Jakbym mogła odmówić? Przecież zrobienie sernika to nie to samo co zjedzenie sernika, prawda? Niestety to były tylko moje złudzenia. Gdy wyjęłam to cieplutkie cudeńko z piekarnika a mamulka podstawiła mi pod nos talerz to jakoś ręce mimowolnie powędrowały w kierunku deseru. Plotkowałyśmy niewinnie a ciastunio szybko się rozpłynęło. Historia łatwa do przewidzenia: jeden kawałek, potem drugi i kolejny, hmmm naliczyłam ich w rezultacie chyba z 5? O matko bosko! Tak się kończą przygody z pichceniem pyszności!

Ale nie to w tym wszystkim jest najgorsze. Muszę zaznaczyć, że był to sernik z bitą śmietaną a konsumpcja odbywała się o 22  Wstyd i hańba! Jestem zawiedziona swoją mobilizacją bo byłam przekonana, że tym razem nie polegnę.

Czasami się zastanawiam dlaczego człowiek jast taki głupi i zachłanny na to jedzenie? Czy nie mógłby zjeść szklanki otrąb i popić wodą? Nie dość, że byłoby to tanie rozwiązanie, to i zdrowe. Ale nie, człowiek musi być całe życie kuszony i wodzony za nos! 

Jak ja zazdroszczę chudzielcom!

I łączę się w cierpieniu ze wszystkimi grubaskami.

 

P.S. Pomijając tą porażkę od jutra postanawiam dietować z lepszym rezultatem

8 lipca 2011 , Skomentuj

Zbudził mnie wilczy głód. Tak mocno wbiłam sobie do głowy postanowienie diety, że mój organizm na samą myśl się buntuje :) Ale powalczymy.

Zbiegłam na dół z moim pączuszkiem (synuś 6 m-cy) posadziłam w foteliku a sama zagrałam się za "lookanie" do lodówki. Hmmm co by tutaj zjeść? W głowie zaraz alarm DIETA DIETA DIETA. No tak. To nic, że obok leży ciepły pachnący chlebek i wyciąga do mnie ręce :) Będę silna i nie dam się. Na zaćmienie pierwszego głodu pół makrelki i mały jogurt naturalny. Ale jak na złość ssanie w brzusiu jest dalej. Potrzeba trochę czasu by zaprzyjaźnić się z dukanem. Zrobiłam więc kawkę i zerknęłam na ściągnięte wczoraj przepisy. ZNALAZŁAM! Idealne na początek dnia:

PYSZNE PLACUSZKI Z CYNAMONEM

Składniki:
1 łyżka otrąb owsianych,
1 łyżka pszennych
1 łyżka serka homo
1 jajko
2 tabletki słodzika
troszkę cynamonu do smaku
Wszystko razem mieszamy w miseczce na gładką masę i smażymy na teflonie. Najlepiej robić malutkie placuszki by dobrze było je przekrecać. PALCE LIZAĆ!

Ja polałam placuszki reszta serka i popiłam kawką. Polecam! Teraz uciekam bo jedziemy z moim niuniusiem na szcepionkę.

Najważniejsze że brzuszek jest pełny a motywacja znacznie większa niż rano :)

Miłego dzionka :)

7 lipca 2011 , Komentarze (2)

Jak ja kocham CHLEB!!! Chleb, chlebek, chlebuś mniam mniam mniam

A tu trzeba się wyrzeć, zapomnieć, porzucić na wieki wieków. Coż trzeba to trzeba bo postanowiłam powalczyć o siebie, powalczyć z Dukanem.

Czytam cały tydzień o sukcesach innych, jak to stracili i ubyli, jaka to cudowna dieta więc poszperałam, poszukałam i postanowiłam, że powalczę z tym dukanem i ja. A jak! Jutro zaczynam