Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Młoda mama próbująca wrócić do formy sprzed lat :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8460
Komentarzy: 84
Założony: 7 lipca 2011
Ostatni wpis: 16 października 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Eduarditha

kobieta, 38 lat, Siedlce

165 cm, 66.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 marca 2013 , Komentarze (1)

Witam wszystkich cieplutko w I dniu kalendarzowej wiosny!

Niestety ja tej wiosny nigdzie nie widzę A bardzo by się już przydało słoneczko i te ciepłe dni bo to jakoś bardziej mobilizuje mnie do ćwiczeń.

Ostatnio wykupiłam sobie karnecik na 10 zabiegów ultradźwięków (pośladki, uda, łydki) + drenaż limfatyczny. Póki co byłam na jednym ale powiem szczerze, że widzę różnicę w napięciu i gładkości skóry. Wiadomo, że każdy organizm odmiennie reaguje na zabiegi ale mam nadzieję, że choć odrobinę pomoże z moim cellulitem.

Widziałm kilka zdjęć vitalijek, które użalały się nad swoją skórką pomarańczową. Czasami jak widzę takie zdjęcia to nie wiem czy się śmiać czy płakać. Naprawdę chciałabym mieć taki cellulit jak te prezentowane. Niestety Pani Kosmetolog powiedziała mi, że mam bardzo bardzo zaawansowany cellulit-przedostatnia grupa (ostatnią leczy się już operacyjnie ponieważ bardzo boli i zaburza funkcjonowanie innych organów), żadko spotykany w tak młodym wieku. Stojąc bez spinania pośladków i ud bruzdy miały głębokość 1 cm

I powiem wam, że chyba warto było wydać kasę na ten karnet bo już jest poprawa a po całej serii mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej. Choć Pani Kosmetolog mówiła, że w zależności od reakcji organizmu na zabiegi może być potrzebne nie 10 a 20 zabiegów! Ale zobaczymy. Póki co jestem dobrej myśli.

I dodam jeszcze, że nie jest to cellulit wodny ponieważ co 2 tygodnie chodzę do dietetyczki, gdzie mam pomiar zatrzymanej wody, masy tkanki tłuszczowej i już od miesiąca (poza @) ilośc wody jest na idealnym poziomie.

Jak będę po całej serii to zrelacjonuje wam efekty.

Jak któraś z was jest po takich zabiegach to będę wdzięczna za opinie-rezultaty.

Ściskam wszystkich gorąco

13 marca 2013 , Komentarze (6)

Jestem szczęsliwa, megaszczęsliwa, przeszczęśliwa!!!!!!!!!!!!!!!

A więc wczoraj byłam na wizycie u dietetyczki i okazało się, że przez 2 tygodnie spadło mi 1,9 kg oraz po 1 cm z brzucha i bioder. Waga pokazała 66,8 kg

Ludzie!!!! A jeszcze nie tak dawno, w styczniu było 74,5 kg!!!

Małymi kroczkami zbliżam się co raz bliżej do celu.

Myślę, że duża zasługa tego spadku to ćwiczenia z Ewką oraz nawał obowiązków w pracy bo w końcu dietę cały czas stosuje tę samą ai parę grzeszków się zdarzyło (piwko z sokiem z przyjaciółką, szarlotka w niedzielne popołudnie).

Tak to na pwno zasługa tych ćwiczeń! Wczoraj jak wyszłam z gabinetu Pani D. to dostałam takiego powera, że ćwiczyłam 1,5 h i wysprzątałam całe mieszkanie.Zmęczona ale szczęsliwa poszłam spać przed 1:00 a rano po 5 pobudka

Mimo wszystko ten zastrzyk energii jeszcze mnietrzyma i najchetniej to bym pobiegała, żeby gdzieś ją rozładować ale niestety jestem w pracy...

Dzisiejszego dnia z dumą i WIELKĄprzyjmnością zmieniłam na pasku na 66,8 kg.

I'M LOVE IT !!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Buziaki

 

12 marca 2013 , Skomentuj

Nie jestem zbyt aktywną vitalijką jeśli chodzi o wpisy ale to nie znaczy, że porzuciłam dietę, zrezygnowałam czy się wymiguję.

O NIE! NIC Z TYCH RZECZY!!!

Codziennie tu zaglądam, czytam wasze wpisy, cieszę się z sukcesów i ładuję swoją motywację.

Jesteście dla mnie jak ładowarka dla telefonu. Po każdej wizycie tutaj moja motywacja rośnie i dlatego chciałam Wam za to podziękować. Za to, że wszystkie tu jesteście i swoją walką, uporem i sukcesami motywujecie innych!

Dziś mam kolejną wizytę u wyroczni - dietetyczki.

Na szczęście te ostatnie zatrzymanie wody było faktycznie spowodowane @. Ale już była i sobie poszła. I dzięki temu widzę, że mój brzuch znowu zmalał a nogi jakoś wyszczupały. Mam nadzieję, że dzisiejsze pomiary wagi (wody i tłuszczu) oraz obwodów to potwierdzą

Od 1,5 tygodnia ćwiczę też z Ewka Ch. Na początku myslałam, że nie dam rady powtórzyć ćwiczeń następnego dnia. Wszystko mnie bolało. Ale zaparłam się i teraz jest naprawdę przyjemnie. Od przyszłego tygodnia zwiększę sobie ilośc powtórzeń, żeby mięśnie znów się trochę wysiliły bo widzę, że przyzwyczaiły się do takiej ilości treningu.

Jutro aktualizacja pomiarów a póki co uciekam do obowiązków.

Jeszcze raz Wam dziękuję!

Miłego dnia...

 

27 lutego 2013 , Komentarze (3)

Byłam wczoraj u dietetyka i co? Jestem średnio zadowolona z moich wyników:

po 1. przybyło mi 1 kg wody tzn. zatrzymało się kilogram więcej niż miałam od jakiegoś czasu - Pani dietetyk powiedziała, że może to być efekt zbliżającej się miesiączki i że mam się absolutnie nie przejmować (łatwo powiedzieć)

po 2. spadło mi tylko 0,6 kg tłuszczu przez 2 tygodnie - tu też były słowa pocieszenia, że pewnie więcej ćwiczę i przybywa mi tkanka mięśniowa.

Generalnie spadło po 1 cm z talii i bioder więc ubytek jest i na pewno na kolejnej wizycie będzie już lepiej cytuję słowa Pani D.

Ludzie jak takie sytuacje mogą zdemotywować!

Czuję się jak balon! Mam nadzieję, że szybko dostanę tej @ i wszystko minie.

P.S. Mam tylko nadzieję, że to nie kolejna ciąża bo okres mi się spóźnia  Ale dzisiaj mam wizytę u ginekologa więc wszystko będzie jasne.

A to moja aktualizacja pomiarów:

Trzymajcie za mnie kciuki.

Miłego popołudnia!

26 lutego 2013 , Komentarze (3)

Dzisiaj mija 50 dzień mojej walki z (nad)wagą. Uff jakoś to idzie. Są wzloty i upadki ale mimo porażek nie poddaje się i walczę dalej. W sumie każdy z nas jest tylko człowiekiem i miewa chwile lepsze i gorsze.

Ostatnio miewam te chwile słabości ale...dostałam od dietetyczki listę słodkości, które mogę zjeść zamiast II śniadania/podwieczorku. Oczywiście lepiej dla mojego zdrowia i figury jeśli bym po nie nie sięgała ale ostatnio miałam chyba spadek magnezu bo aż mnie skręcało, żeby zjeść coś słodkiego. Oto lista tych "dozwolonych" produktów:

- 2 kuleczki Ferrero Rocher (po 13g)

- pół pączka (70g)

- 2 faworki (po 17g)

- 20 żelków misków (40g)

- 4 kostki białej czekolady (24g)

- pół Snickersa (ok. 25g)

- 2 czekoladki deserowe Merci (ok. 26g)

- 5 okrągłycg ciasteczek bakaliowych (30g)

- 7 cienkich herbatników (35g)

- 3 kostki gorzkiej czekolady (30g)

Dzisiaj czeka mnie kolejna wizyta u dietetyczki i obawiam się, ze przez ten "spadek magnezu"  waga może nie być dla mnie łaskawa   Zobaczymy...

Oto moje dotychczasowe pomiary:

Uzupełnię wkrótce tabelę o dzisiejsze wyniki o ile w ogóle będzie jakaś zmiana.

Pozdrawiam wszystkich cieplutko.

22 lutego 2013 , Komentarze (4)

Jak dla mnie idealnie...

22 lutego 2013 , Komentarze (1)

Odnalazłam naprawdę ciekawy artykuł dotyczący właściwego zbilansowego odżywiania. Jest bardzo długiiiiii ale pomaga rozjaśnić i poukładac trochę w głowie, że odchudzanie to nie tylko kalorie!!!

Opisuje poszczególne grupy: białka, węglowodany, tłuszcze - jaki wpływ mają one na nasz organizm, jak je właściwie komponować i wybierać.

Naprawdę warto przebrnąć przez cały artykuł. Polecam szczególnie osobom, które odchudzają się na własną rękę bez pomocy specjalisty.

Miłej lektury

LINK: http://www.sfd.pl/Wst%C4%99p_do_od%C5%BCywiania-t50408.html

21 lutego 2013 , Skomentuj

We wtorek 26 lutego czeka mnie kolejna wizyta u dietetyka. Aż się boję... Zbliża się @ i nosi mnie żeby zjeść czekoladę. Wczoraj już nie wytrzymałam i na podwieczorek zamiast jogurtu zjadłam 4 kostki wrrr . Trudno trzeba żyć dalej... Poza tym trzymam się diety jak należy. Mam nadzieję, że waga pokaże 68  ale zobaczymy.

Śniadanie: 2 kromki razowego chleba, 2 plastry chudej szynki, papryka, kawa+2 słodziki.

II śniadanie: 200 g jogurtu truskawkowego 0%, jabłko.

Obiad zaplanowany: Pieczone udko z kurczaka 200 g, mizeria z 3 łyżkami jogurtu naturalnego, zielona herbatka.

A po pracy postanowiłam użyć troszkę sztucznego słoneczka bo ta zima doprowadza mnie do szału... Wiosno gdzie jesteś??? Tęsknię i czekam na ciebie

Aha. Zamówiłam sobie spalacz tłuszczu o nazwię Hellburner firmy Peak. Czy któraś z Was go stosowała? Znalazłam same dobre opinie na jego temat, że naprawdę pomaga, że spala tłuszcz i takie tam. Z miłą chęcią przeczytam jakieś uwagi co do tego preparatu.

Miłego dnia.

18 lutego 2013 , Komentarze (1)

Z nowym rokiem powziełam poczynić postanowienia nowowroczne jak to ma w zwyczaju wielu Polaków:) Zapisałam sie do dietetyka, zrobiłam wszelkie niezbędne badania i powróciłam do odchudzania. Od 8 stycznia do 12 lutego udało mi się pozbyć 5,2 kg i jeszcze duuuużo przede mną. Ale nie zamierzam sie poddać. Nie tym razem. Założony cel planuję osiągnąć do końca maja 2013 roku.

Trzymam kciuki za siebie i wszystkich walczących z nadmiarem kilogramów. Musi nam sie udać!!!

Powodzenia :)

14 lipca 2011 , Komentarze (4)

Wczoraj wieczorem wrócił mój mężuś :) Po 2 tygodniowej nieobecności nareszcie zjechał z trasy. Jest kierowcą samochodów ciężarowych więc jakby niepatrzeć jestem taką "słomianą wdową". No cóż, ktoś w naszej rodzinie musi zarabiać na pampersy i jedzonko :)  Już przywykłam do takiego życia. Cieszę się bardzo bo teraz będzie miał tydzień urlopu więc spędzimy troszkę więcej czasu ze sobą. W sobotę mamy wesele pod Poznaniem i zostawiamy naszą małą pociechę z moją mamą. A potem może uda nam się wyrwać na jakieś mini wczasy. O ile pogoda dopisze bo te ostatnie deszczowe dni doprowadzają mnie do szału!

 

Wracając do diety no więc: mój kochany zabrał mnie wczoraj wieczorem na kebaba. Oczywiście pojechać pojechałam bo i tak mało czasu spędzamy ze sobą ale dopiero na miejscu powiedziałam, że ja jeść nie będę. W sumie wcale się nie zdziwił bo tak jak wspominałam całe życie się odchudzam :) Jestem z siebie dumna bo mąż zajadał to mięsko a mnie nawet deczko ślinka nie pociekła. Piwa również odmówiłam bo jest takie kaloryczne! Swoją drogą faceci to chyba wcale o tym nie wiedzą? I stąd ich wielkie brzuszyska :)

 

To było wczoraj a dzisiaj....hmmm... Dzisiaj już te czary się nie udały. Teściowa zrobiła swoje mega pyszne naleśniki z serem i niestety nie wytrzymałam!!! Zjadłam az 4! To chyba jedna z niewielu rzeczy ktrórym ciężo mi się oprzeć. No nic. Wściekła jakoś strasznie na siebie nie jestem bo mam wkońcu swoich mężczyzn przy sobie. Postanowiłam, że to koniec szaleństw na dzisiaj i będę już grzeczna :)

 

Tylko ciekawa jestem czy po tych grzeszkach waga będzie dla mnie łaskawa? Ciekawe czy coś ubyło? A może przybyło? Jutro zamierzam się zważyć u mojej mamuli bo jadę jej zawieść synka "na przechowanie". Ja wagi niestety nie posiadam :(

 

Co do dzisiejszego menu:

Śniadanie: 3 kromki dukanowego chlebka z chudą wędlinką drobiową.

Obiad: te nieszczęsne 4 naleśniki z serem ...........:(((

 

A co wczoraj jadłam nie pamiętam.

 

Czy wy dziewczyny macie jakieś załamania czy rygorystycznie trzymacie się diety? Czy tylko ja mam taką słabą "silną wolę"? Aż chce mi się płakać nad sobą...