Dostałam kolejną część fotek, już teraz zostały tylko z kościóła, od innej fotografki, za które zabulilam jak za zborze i się doczekac ich nie mogę.
Ostatnio dodane zdjęcia
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 101294 |
Komentarzy: | 1633 |
Założony: | 17 października 2011 |
Ostatni wpis: | 8 maja 2018 |
Postępy w odchudzaniu
Masa ciała
Dostałam kolejną część fotek, już teraz zostały tylko z kościóła, od innej fotografki, za które zabulilam jak za zborze i się doczekac ich nie mogę.
Pierwszy raz z pedałami spd ;)
I żyje ;) ale było grubo, kilka razy. Wczepianie pedały są super dopóki się jedzie, gorzej się zatrzymać i o tym zapomnieć ;) a kilka razy mi się to zdarzyło... ale jakos udało mi się uniknąc gleby, choć pewnie za jakiś czas znowu się zapomnę.
W kiecce tamtej nie poszłam, ale ogólnie impreza była mało udana...byłam w zwykłej letniej sukience ( ale za to 38 rozmiar ;) moja stara z przed ciązy).
Po wczorajszych wyborach boli mnie ręka od zrobienia 1500 pieczątek i jestem nie wyspana, bo do 1 w nocy liczylismy głosy... aa dzieci- jak to dzieci, wstały o 7.00.
Za krótka kiecka, foto-pytanie
Mam dzisiaj impreze z pracy, nie mam sie w co ubrać, pożyczyłam kiecke od kumpeli. Ale ona ma 150 cm wzrostu, i dla mnie sory ale wychodzi bardziej bluzka niz kiecka:/ rozmiar 36, ale chyba z dlugości... Nie wypada mi z moimi krągłościami i krzywymi nogami iść w niej, ale co wy sądzicie? zdjęcia beznadziejne, nie mam czasu się bawić, robilam je między krzykami dzieci... ogolnie masakra.
Na zdjęciach to jeszcze bardziej krótkie się wydaje, niż w rzeczywistości:/ chyba, żebym legginsy ubrała,ale białe mam tylko 3/4, nie wiem czy by pasowały...
Pierwszy rower (mój), został zakupiony. Zrobiłam próbę, jakieś 10 km, i stwierdzam, że moja kondycja jednak gdzies w polu umarła, indoor cycling to inny wysiłek. No ale popracuje nad tym. W przyszłym tygodniu kupujemy rower męża ;) haha, mogę używać tego słowa wkońcu ! fajny prezent ślubny sobie wybraliśmy:>? rowery i przczepka dla szarańczy. A to moje cudo:
Do kupienia został mi jeszcze kask, okulary, pedały muszę zmienić i ubranko na chłodniejsze dni.
Już powoli moge się zapisywać na Michałki...
Już po wszystkim... Chaos, chaos... był na imprezie z powodu dzieci, obecnych wszędzie... prowodyrem tego byl mój starszy syn, który mimo starań wszystkich obecnych nie dał nam chwili wytchnienia... i cieszę, się, że ta impreza nie była do białego świtu;) bo moglibyśmy tego nie przeżyć. Wrzucam kilka fotek- które udało mi się wyżebrać przed obrabianiem ;) jakość nie najlepsza, ale potem dodam więcej (mam nadzieję). Ogólnie nie dorobiłam się zdjęcia naszej wesołej czwóreczki... i planujemy jeszcze zrobić sesję plenerową w przyszły weekend, ale czy się uda to nie wiem.
Ogólnie mam doła z wielu powodów:
-znowu mam handre, że nie ma wesela tylko takie coś:/
- nie przychodzą paczki z allegro czekam jeszcze na 4....
- w ogóle to nie wiem czy chce ten ślub... i brzydkie nazwisko:/
- czuję, że będzie kompromitacja... trzeba było robic tylko chrzest, a reszte zostawić jak było.
Nic mi się nie chce, po sukni, obrączkach tort mi robi pod górkę. I powiem, olałam już sprawę, powiedziałam, że jak nie potrafią zrobić tego co chcę, to mam juz to w dupie (dosłownie tego słowa użyłam) i niech robia byle co... Do cholery, zrobienie rysunku na torcie czekoladą to taka filozofia? ja robiłam sama bardziej skomplikowane rzeczy... trzeba było mówić jak zamawiałam, bo mówiłam co chcę, i jakoś problemu nie było.
Poważnie mam ochotę odwołać slub, ogolnie rzucić to wszystko w pizdu... gdyby nie było dzieci, to juz by mnie tu nie było... pracowałabym sobie gdzieś za granicą... i się śmiala z wszystkich. Mam wrażenie, że wszystkie strategiczne decyzje w życiu podjęłam źle. Zły zawód, zly facet... za szybko dzieci... a teraz trzeba to uciągnąć....
I znowu przytyłam, tzn woda mi się zatrzymala- bo po rowerach zeszła, ale pociłam się jak jakiś wieprz... kałuża pode mną była...
Wspominałam już, że obrączki miały być na 11 kwietnia, a jeszcze ich nie mam? ogólnie już prawie gotowe są, ale kolor złota mi nie odpowiada:( i nie mam już czasu, żeby coś z tym zrobić... niedobrze mi na to wszystko. A ogólnie śmiałam się, że pożałowaliśmy 3 tys, bo nam brakowało do wesela, a wyszło nas to ponad 4 tys więcej niż zakładaliśmy- bo do wesela teściu się chciał dorzucić, a to robimy sami, za to gości nam każdy podopisywał swoich... Nie chce mi sie rozpisywać, ale z nerwów, aż mi twarz drętwieje, do tego zagryzam wszystko słodyczami przez co nic nie chudne:( dobrze, że nie tyje... no ale jak ja jem tylko slodycze, to pewnie kalorycznie nie wychodzi aż tak dużo, choć na pewno dużo... nie pamiętam kiedy zjadłam obiad w spokoju, chyba w swięta. Wszystko w biegu, talerz zupy jem na 3 razy i to na stojąco...sucha bułka w drodze na rowery... a będzie jeszcze gorzej... Ignas wisi na cycku, i tylko dlatego moge cos tu naskrobać, bo i tak jestem z nim uwiązana na siedząco.
Wczoraj zamówiłam jeszcze kilka rzeczy przez internet, mam nadzieje, że dojdą: rękawiczki do sukni dla mnie, buciki dla synkow, i muchy, żeby mieli równe.
Jak ktos mnie widzi, to mi zyczy tylko spokoju... więc już po mnie nieźle musi byc widać, jak babka z knajpy, w której robimy imprezę przez telefon obczaila, że już jestem na skraju wytrzymałości- a generalnie jestem człowiekiem, który ma zazwyczaj olew na cały swiat...
Moja kiecka, którą wreszcie odebrałam od krawcowej. Jedno do przodu. Zadowolona jestem średnio, aczkolwiek wole ją niż wersje skromną do kwadratu.
Najlepsza jest moja parszywa twarzyczka ;P w resztkach rozmazanego makijażu.
Ps. Macie jakies sprawdzone sposoby na wory pod oczami? normalnie nie chce mi się z nimi walczyć inaczej niz makijażem
Już dzisiaj powoli wracam do zdrowego odżywiania, przybyło mi pół kilo... za karę chce iśc dzisiaj na trening- ale nie wiem czy mój men się zgodzi... bo jest piątek:/
I wiecie, ta nasza impreza wyjdzie prawie 10 tys... mini przyjęcie... i trochę zaczynam żałować, że ją organizujemy... no ale już klamka zapadła. Jednak nie nadaję się na wesele- jakbym miała wydać 30 tys na imprezę to by mi jednak serce pękło- skoro teraz tak pęka ;)
Chrzestna pyta co Ignasiowi kupić, a ja nie mam pomysłu- nic nie potrzebuje, a wiem, że woli coś kupić niż kase dać- ja tez wole dawać prezenty niż pieniądze, więc ją rozumiem... ale pomysłu nie mam:/ z drugiej strony ona nie umie kupować przez internet.. i jak pomyślę, że kupi jakąś mega drogą piepszotę to mi też serce pęknie;) Jedyne co mi przychodzi do glowy to pchacz... ale własnie jak ona kupi takowy za jakieś kosmiczne pieniądze... to też masakra będzie... bo do 100 na necie spokojnie można kupić, a u nas w dziecięcym sklepie to najtańszy za 150 już był :/
I my rodzinnie:
Krawcowa działa, może nie będzie źle/ zmiana
priorytetów treningowych dobrze czy źle?
Krawcowa działa, już zajmuje się moją kiecką, no ale kurcze obsuwa koszmarna nie sądzicie? No ale mam nadzieję, że zdąży, obiecała, że do maja będzie gotowa, gorset też już obmierzony do zwężenia, we wtorek mam przymiarkę.
A co do treningów, ostatnio zauważyłam kilka zmian w moim zachowaniu:
1. Ważniejsza wygoda niz wygląd- już od pewnego czasu ograniczałam make up na zajęcia z Indoor cyclingu, teraz już chodzę bez całkowicie. Kiedyś krępowałam się iść przez siłownie w portkach z "pampersem" teraz juz w żadnym wypadku, wręcz dokupiłam więcej tego typu odzieży.
2. Ważniejsza wydolność organizmu, niż kalorie--> pije napoje izotoniczne jak idę na 2 godziny, mimo iż mają kalorie, i ja generalnie nie pijam nic co zawiera cukier...
3. Dietę w dzien treningu trzymam tylko po to aby mi się dobrze jechało, a nie z racji tego, że powinnam schudnąć... w inne dni nie trzymam diety (staram się, nie jeść nie zdrowo, ale rożnie to bywa)
4. Żal mi kasy na nowe szpilki, ale nie żal 300 zł na buty MTB :P
Może mi to minie jak wrócę do pracy... ale w sumie czy chce, żeby mi to minęło? chyba nie, jak człowiek zakorzeni u siebie umiłowanie do jakiegoś sportu, to chyba dobrze. Lepiej mieć takie hobby, niż wcinanie czipsów i oglądanie tv ;)