Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MllaGrubaskaa

kobieta, 46 lat,

165 cm, 82.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 grudnia 2014 , Komentarze (28)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.


Miało być pozytywnie więc zacznę od tego co dobre.
Wczoraj:
- wstałam w dobrym humorze
-udało się nam pojechać na cmentarz
-nie musiałam stać przy garach i gotować obiadu bo niedziela to dzień obiadków u teściowej
-posprzątałam salon
-ubrałam choinkę
Dziś:
- wstałam wyspana, mimo tego że M pracuję na noc
-upiekłam mięsko
-udało mi się przed pracą dostać do lekarza w przychodni
-miałam miłą rozmowę telefoniczną
-dostałam piękną jemiołę


To na tyle br było pozytywów.
Reszta mnij wesoła.
Okien nie umyłam, a choroba i tak się przyplątała.
Gardło mam zawalone, katar, kaszel.
Zaliczyłam lekarza, dostałam antybiotyk na dziesięć dni.


                                                 WESOŁYCH ŚWIĄT      
                                         

            ŻYCZĘ RADOSNYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA
                         PEŁNYCH UŚMIECHU,OTWARTOŚCI
                                         SPEŁNIENIA MARZE 
                                      I NIEPOWTARZALNOŚCI 
                                   ABY TE DNI BYŁY WYJĄTKOWE
                                             PEŁEN UROKU 
                                 I NIEZAPOMNIANYCH 
CHWIL


Miłego wieczoru życzę i niech nam kilogramy spadają przez sen.
     

*Dziękuję za wszystkie komentarze.

20 grudnia 2014 , Komentarze (15)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.


Wczoraj przed południem dopadł mnie taki ból głowy że ledwo chodziłam.
Było mi słabo i nie dobrze jak bym miała zwymiotować.
Lepiej było mi tylko na świeżym powietrzu.
Mimo tego udało mi się zaliczyć zakupy.



W planach była nowa firanka do kuchni, ale że i do pokoju był duży wybór to zaszalałam i też kupiłam.
Taką do pokoju.



i taką do kuchni


Firanki wiszą, ale okna umyte tylko od wewnątrz bo mąż nie pozwolił mi myć na zewnątrz.
Fakt wieje dziś niemiłosiernie.
Zakaz mycia okien dostałam też od szefowej i teściowej.
Proszę jak się wszyscy troszczą o moje zdrowie.


Miałam zacząć spisywać pozytywy dnia codziennego.
Zacznę więc od dziś, pozycji ma być 5
- wyspałam się
-wstałam bez bólu głowy i nadal dobrze się czuję.
-mam dobry humor
-powiesiłam nowe firanki
-odbyłam bardzo miła i rozweselającą rozmowę telefoniczną
-mimo braku ćwiczeń i może nie zupełnie wzorowej diety waga stoi grzecznie w miejscu

O nawet 6 pozycji mi wyszło.


Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
  
*Dziękuję za wszystkie komentarze.

19 grudnia 2014 , Komentarze (13)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.


Wczoraj miałam gorszy dzień.
Musiałam wyrzucić z siebie złe emocje.
Od jakiegoś czasu zauważyłam że najlepiej jak robię to tu na V.
Zawsze mnie jakoś pocieszycie, podzielicie się swoją historią, zrozumiecie, sprawicie że się uśmiechnę, choć czasem wcale mi nie do śmiechu.


Wirtualny świat, ale czasem lepiej w nim jak w rzeczywistości.
Cieszę się że tu jestem, że WAS mam!


Dziś jest nowy dzień.
Dziś staram się cieszyć z drobiazgów.
Jadę na małe zakupy, mam nadzieję zakupić nowe firanki do kuchni.
Jutro mam nadzieję że będzie bez deszczu i uda mi się umyć okna oraz zawiesić te nowe firaneczki, i będę się z tego cieszyć jk dziecko z nowej zabawki.


Chyba zacznę tak jak DietetyczkaNaDiecie szukać pozytywów dnia codziennego.


Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
   
*Dziękuję za wszystkie komentarze.

18 grudnia 2014 , Komentarze (40)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.


Do świąt coraz bliżej.
Jakoś mnie to nie cieszy.
Nie lubię świąt.
Wiem, dziwne to i nie typowe, ale nie lubię i już.
Mało kto to rozumie.
Rozumiała moja H, ale jej już nie ma.
I między innymi dla tego jeszcze bardziej przestałam lubić święta.


Kiedyś, dawno, dawno temu święta miały swój urok, czekało się na nie z niecierpliwością.
Teraz chcę żeby jak najszybciej przyszły i jak najszybciej się skończyły.


Pierwsze święta bez mamy i teścia.
Piąte święta bez siostry.
Mówią że czas leczy rany, a u mnie z roku na rok jest coraz gorzej.


Przygotowania przed świąteczne rozpoczęte.
Bigos zaliczył pierwszy dzień gotowania.
Czeka mnie mycie okien, ale pogoda nie współpracuje.


Zastanawiałam się nad ubieraniem choinki, miałam nie ubierać, ale zmieniłam zdanie.
M przed świętami pracuje na nocki, przyjemniej mi będzie spać przy zapalonej choince.
Chociaż pewnie i tak się skończy chlipaniem w poduszkę.


Coś pozytywnego na koniec, co by wpis nie był totalnie smętny.
Wspomnienia.
Ostatnio w różnych sytuacjach przypominają mi się różne historyjki z przedświątecznych dni jak była jeszcze mama i Monia. 
Wszystkie dobre i wesołe.
Pojawiają się nagle w najmniej oczekiwanych momentach i powodują że uśmiecham się sama do siebie.


I jeszcze kolega z pracy postawił sobie za zadanie wywoływanie uśmiechu na mojej twarzy, ciągle jakieś bzdury mi plecie i rozśmiesza mnie.
Może i dobrze.


Miłego popołudnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
     
*Dziękuję za wszystkie komentarze, jeśli udało się wam przebrnąć przez ten mój smętny wpis.

16 grudnia 2014 , Komentarze (39)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.


U mnie jak na razie bez zmian.
Czasu mało, roboty dużo.
Obiecałam sobie ze nie zrobię wpisu do póki nie nadrobię co u was.
Opornie mi to nadrabianie szło, ale właśnie skończyłam więc mogę dać znak życia.


W zeszłym tygodniu zaliczyłam lekarza.
Leki dostałam, do pracy pozwolono mi chodzić, ale żebym wyleczyła się tak do końca to nie czuję.
Katar nadal mi towarzyszy, czasem dopada mnie kaszel, ale pani doktor niczego się w płucach nie dosłuchała.


Dieta po japońsku, czyli jako tako.
Słodycze czasem się zdarzają, ale jem ich na prawdę nie wiele, więc wyrzutów sumienia nie mam.


Ruchu nadal brak.
Waga stoi w miejscu jak zaczarowana.
Złośliwe urządzenie ma taką zasadę: "Ty się nie ruszasz to ja też"
Do póki nie zacznę ćwiczyć nie mam co liczyć na jakikolwiek spadek.


Przygotowania przedświąteczne w lesie.
Udało mi się mięsko do pieczenia zamarynować i kupiłam taż już mięsko do bigosu.
Podzieliłyśmy się z teściową obowiązkami, część rzeczy zrobię ja, część ona.
W domku czeka mnie jeszcze generalne sprzątanie, ale sobotę mam wolną więc nie ma problemu


Prezentów za zwyczaj sobie nie kupujemy, ale mąż mi w tym roku takie cudo zafundował.

Więc też mu muszę coś kupić.
Na pewno i dla teściowej jakiś drobiazg znajdziemy, może mimo wszystko jakoś uda się żeby te święta były w miarę przyjemne i wesołe.


Miłego popołudnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
      
*Dziękuję za wszystkie komentarze.

9 grudnia 2014 , Komentarze (34)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.


Od tygodnia jestem bardzo pociągająca.
Starałam się jakoś domowymi sposobami rozprawić z tym tym dziadostwem co się do mnie przyplątało, ale jakoś nie dałam rady.
Zrobiłam więc zawieszenie broni i dziś idę do lekarza.
O zwolnieniu mowy nie maa, bo za chwilę święta i koniec roku i nie mogę szefowej samej z tym bałaganem zostawić, z resztą ona też pociągająca.


Z brakiem czasu, nadal bez zmian.
Nie wyrabiam na zakrętach i nie daję rady ostatnio wszystkiego ogarnąć.
Dziś jeszcze do kompletu sąsiad z naprzeciwka zafundował mi pobudkę o północy.
Zachciało się chłopu szaleć z wiertarką przy otwartym oknie. Przez okno nie mogłam go opierniczyć bo za daleko, ubieranie się i latanie po ulicach w środku nocy też mi się nie uśmiechało więc po 15 minutach wysłuchiwania dźwięków borowania ścian zadzwoniłam na straż miejską. Od 0:30 miałam już ciszę i mogłam spokojnie iść spać.


Dieta średnio na jeża.
Waga w sobotę jęzor mi pokazała i nie było żadnego spadku.
Wyzwanie słodyczowe w miarę ok, w piątek skusiłam się tylko na kawałek ciasta od pewnej Barbary, ale to już sobie wybaczyłam.


Wczoraj zaliczyłam wizytę kontrolną w CO.
Badanie ginekologiczne wyszło dobrze, za dwa tygodnie będą wyniki markerów i mammografii.


Ćwiczeń nadal brak.
Brakuje mi biegania jak cholera, ale zatkany nos mnie uziemia. Brzuszków też nie daję rady robić bo jak się kładę na plecach to katar zaczyna mnie dusić i dostaję kaszlu.
Do dupy z tym!


Wasze wpisy staram się nadrabiać, ale wciąż mam zaległości.
Wybaczcie!


Moc pozytywnej energii wysyłam.
Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.

 
*Dziękuję za wszystkie komentarze.
 

4 grudnia 2014 , Komentarze (22)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.


Podobno im człowiek starszy tym czas szybciej leci, znaczy że ja starzeję się w zastraszająco szybkim tempie bo czas ostatnio zasuwa mi jak szalony.


Dietetycznie, jako tako.
Ćwiczeniowo troszkę  gorzej.
Ostatni bieg był w niedzielę 9 km.
Obecnie mam zawalone gardło i zatkany nos, wiec ćwiczenia zawieszone do odwołania.
Wyzwanie słodyczowe idzie dobrze, od tygodnia nie tknęłam nic słodkiego.


Kontrola w poniedziałek była, wyszła dobrze.
Oczywiście szefowa ciśnienie mi podniosła swoją paniką i głupim gadaniem.
Miałam ochotę ją udusić, ale obeszło się bez ofiar.


Wczoraj za to podniesienie ciśnienia zafundował mi operator sieci komórkowej.
Jak dostałam sms z kwotą rachunku to aż usiadłam 1019.61 zł. 
Całe szczęście to tylko pomyłka i rachunek jest o wiele niższy.


Teraz lecę poczytać wasze wpisy, mam straszne zaległości, ale mam nadzieję że mi wybaczycie.


Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
   
*Dziękuję za wszystkie komentarze.

29 listopada 2014 , Komentarze (28)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.


Wskoczyłam rano na wagę i ku mojemu zaskoczeniu jest spadek.
Nie wielki, ale jest.
Parząc na to że, mam drugi dzień @, wywalony brzuchol i nabrzmiałe piersi to spadek o 0.5 kg naprawdę cieszy.


Dziś siedzę w pracy,  przed kontrolą jest troszkę roboty papierkowej więc mam nadzieję że czas szybko mi zleci.


W czwartek podjęłam wyzwanie, razem z przyjaciółką postanowiłyśmy nie jeść do świąt słodyczy.
Jak na razie dwa dni mam zaliczone bez wpadki.


Na przyszły tydzień moje wyzwanie w grupie pozostaje bez zmian, czyli 100 brzuszków dziennie.
Ostatni tydzień położyłam całkowicie, mam nadzieję że teraz będzie lepiej


Moc pozytywnej energii wysyłam.
Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.

       
*Dziękuję za wszystkie komentarze.

.

28 listopada 2014 , Komentarze (40)

Misie i Szproteczki Moje kolorowe.


U mnie nadal kiepsko z czasem.
Na V wchodzę głównie po to żeby poczytać co u was, na wpis czasu za zwyczaj nie mam.
Po za tym mój lapek coś ostatnio nawala, M obiecał ze jak w grudniu wpadnie ekstra kaska to na gwiazdkę dostanę nowy sprzęcik.
Myślałam o takim 2 w 1, tablet i notebook, ale nie wiem czy te sprzęty są coś warte.


Dietka w miarę opanowana, zdarzają się wpadki, ale na szczęście przeważnie jestem grzeczna.
Bieganie jest co drugi dzień, za to wyzwanie tygodniowe - brzuszkowe położyłam w tym tygodniu totalnie, ale zawsze mogę zwalić to na @ i bolące jajniki.
Powiem szczerze że sama siebie zaskakuję, w życiu bym nie uwierzyła że przy -5 stopniach sama dobrowolnie założę strój do biegania i zrobię 6 km.
Zawsze uważałam tych zimowych biegaczy za szaleńców.:D


Jutro dzień ważenia,na pewno się z rana tu zamelduję. Na cuda nie liczę przy @ waga nie współpracuje.


W poniedziałek w pracy mamy kontrole, szefowa już od ponad tygodnia ma z tego powodu ataki paniki. Mnie bardziej denerwuje jej zachowanie jak sam fakt że będzie ta kontrola.


Moc pozytywnej energii wysyłam.
Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
   

*Dziękuję za wszystkie komentarze.

20 listopada 2014 , Komentarze (30)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.


Znów brakuje mi na wszystko czasu.
Staram się jak mogę, ale nie wyrabiam, a na dodatek przez ostatnie dwa dni vitalia chodziła mi jak muł i nawet jak miałam chwilkę i chciałam was poczytać to nie bardzo mogłam bo coś się ciągle blokowało. Zaznaczam od razu że inne stronki działają bez zarzutu.


Dieta też delikatnie zaczęła kuleć.
Znowu winny brak czasu i mała bytność w domu.
Niestety przygotowywanie posiłków  jest dość czasochłonne i jak idę na rano do pracy to muszę przygotować sobie drugie śniadanie w pojemniczek, jak idę na popołudnie to muszę przygotować dwa posiłki. Do tego oddzielnie coś dla męża i wychodzi na to że większość czasu musiała bym spędzać w kuchni.
Po za tym muszę i tak sobie zmieniać dietę i ustawiać ją w taki sposób żeby zużywać niektóre produkty szybciej. Nie lubię marnować jedzenia, a są produkty które po otwarci szybko trzeba wykorzystać i nie mogą leżeć tydzień w lodówce. I tak kupuję już najmniejsze opakowania, a nie wykorzystuję wszystkiego.

Wiem już jednak jak komponować sobie jadłospis, przepisy z diety mam zapisane na pdfie i będę sobie z nich korzystać bo są fajne i smaczne, ale na kolejny miesiąc raczej abonamentu nie wykupię.


Ćwiczenia są. Nie co dziennie, ale jak tylko mam czas to staram się ruszać.
Wyzwanie brzuszkowe idzie średnio dwa dni już ominęłam.
Za to mogę się pochwalić ze przy ostatnim biegu zrobiłam prawie 9 km.


Nie obiecuję że będę robić wpisy co dziennie bo na razie to mało wykonalne, ale będę się starała zaglądać najczęściej jak się da.
Dziś w pracy postaram się pozaglądać do waszych wpisów.



Moc pozytywnej energii wysyłam.
Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.

 
*Dziękuję za wszystkie komentarze.