Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MllaGrubaskaa

kobieta, 46 lat,

165 cm, 82.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 marca 2014 , Komentarze (20)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.


Wolna sobota czyli to co tygrysy lubią najbardziej.
Zajmę się dziś nie robieniem niczego. 
Oczywiście po południu sobie poćwiczę , ale ćwiczenia to czysta przyjemność więc mogę powiedzieć że dziś prawdziwy dzień leniwca.

Wczoraj kijkowania nie było.
Najpierw pojechaliśmy na zakupy, jak już wracaliśmy to zadzwoniła teściowa czy mogli byśmy pojechać jej po mięso i że ona później do nas po nie wpadnie.
Pojechaliśmy więc po to mięso, wróciliśmy do domu i czekaliśmy na teściową, jak przeszła to i troszkę posiedział, przecież wywalić jej nie mogłam.
Po za tym zjadłam wczoraj pojemniczek borówki amerykańskiej i miałam po niej małe sensacje żołądkowe, wiec i tak do lasu bym się bała wybrać.

Nic to, co się odwlecze to nie uciecze.
Szkoda tylko że pogoda tak się skiepściła, ale wiosna już tuż tuż, będzie i cieplej i dłużej będzie jasno.
A jak nie kijkowanie to będzie bieganie.

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
        

       

*Dziękuję za wszystkie komentarze.

14 marca 2014 , Komentarze (22)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Samopoczucie już o wiele lepsze. 
Słoneczko świeci, temperatura robi się przyjazna, chce się żyć.

Jeszcze tylko nie całe trzy godzinki i zaczyna mi się wolny weekend.

Jeśli mąż zdania nie zmieni to dziś idziemy na nasz pierwszy spacerek po lesie z kijkami.
Tak więc trzymajcie kciuki co by mu się nie odwidziało.

Jak by z kijkowania nic nie wyszło to wskoczę sobie na orbiego. Dla mnie to nie problem, ale chciała bym żeby mąż też w końcu ruszył swoje szanowne cztery litery z kanapy.

Dziś wychodzi mi połowa diety i zaczynam się zastanawiać czy nie zrobić jeszcze tygodnia i zacząć wychodzenie.
Coraz częściej pojawiają mi się zachciewajki, całe szczęście na w miarę zdrowe rzeczy takie jak ryba, czy jakieś owoce które na WO są zakazane.

Przesilenie wiosenne daje się we znaki i organizm zaczyna domagać się czegoś więcej. Na jesieni tego nie miałam.

Nic to mam jeszcze tydzień na podjęcie decyzji. 


Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.

          

*Dziękuję za wszystkie komentarze.

Żywsze kolorki wróciły! Super!

13 marca 2014 , Komentarze (31)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Przetrwałam. Dosłownie cudem, ale przetrwałam.

Samopoczucie przez calutki dzień miałam bardzo kiepskie.


Jak jechałam do mamy to w autobusie usiadła koło mnie panienka z pizzą. Całe pudło miała, wyciągała po kawałku i konsumowała. 
Miała ochotę ją udusić.


Wody to chyba wypiłam z 5 litrów, a może i więcej.
Zajeść głoda nie mogłam, ale całe szczęście dał się jakoś zalać.

Do domu wróciłam po 18.
Nie poćwiczyła, bo ani siły, ani chęci nie miałam.


Spać poszłam o 19! 


WYSPAŁAM SIĘ!


Wstałam razem z M o 4, M do pracy wyszykowałam a sama wskoczyłam w ciuszki do ćwiczeń i zaliczyłam hula-hop 60 minut i orbiego 60 minut.


Na śniadanko wypiłam soczek z jabłek, kiwi i grejpfruta.


Dziś samopoczucie o wiele lepsze.


Miłego dnia życzę i niech nam kilograny spadają.

  

*Dziękuję zza wszystkie komentarze.

*Jak patrzę na te blade kolory w tym nowym edytorze to na wymioty mi się zbiera. Takie smutne i mdłe!


12 marca 2014 , Komentarze (26)



Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Wczoraj cały dzień na nic czasu nie miałam.

Wieczorem po 19 oczy już same mi się zamykały ze zmęczenia, ale spać poszłam dopiero koło 21.

Przespałam calutką noc, ani razu się nie obudziłam.

I co!

I dupa!

Jestem nie wyspana, zmęczona, głodna, zła i z trupio zimnymi łapkami których ni jak nie mogę rozgrzeć!

Mam ochotę się najeść i iść spać i przespać cały dzień i całą noc.

Chyba przesilenie wiosenne mnie dopadło.


Ryby mi się chce!

Łososia pieczonego z taką chrupiącą skórką i na deser czekolada z orzechami!!


Dziś rano jestem w pracy.

Po pracy tylko na chwilkę do domu i jadę do mamy.

Cały dzień po za domem będę, nie wiem jak dziś znowu będzie z ćwiczeniami, czy będę wieczorem miała siły i chęci.


Zmiany na V jak zawsze robią zamieszanie.

Dziwne to okienko do wpisu, a najmniej podobają mi się kolory, jakieś takie blade i przygaszone.

Nie będę marudzić, dziś ogółem jestem na nie!


Trzymajcie kciuki żebym jakoś przetrzymała ten dzień i nie rzuciła diety w diabły!


Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.

  

*Dziękuję za wszystkie komentarze.

11 marca 2014 , Komentarze (25)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Znowu coś pozmieniali. 

Jakieś dziwne to okienko do dodawania wpisu. 

Do poprzedniego byłam już przyzwyczajona,a teraz pisze się jakoś nie tak, przynajmniej mnie.

Wczoraj ćwiczeń nie było. Padłam po popołudniu jak kawka.

Dziś powtórka z rozrywki. Obudziłam się o 2 i było po spaniu.

Wczoraj musiałam wstać i iść do pracy, dziś dopiero na popołudnie więc jak po 4 udało mi się przysnąć to obudziłam się po 6, ale jakaś taka wypluta jestem i nie mam siły.

Nie podoba mi się taki stan.

Ćwiczeń też nie było i już nie będzie bo mam sporo w domku do zrobienia i czekam na kuriera z przesyłką, a nie chciała bym żeby wyciągnął mnie z pod prysznica.

Mam nadzieję że szybko mi to minie.


Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim wpisem. Jak zawsze jesteście niezastąpione. 

Moje chęci co do biegania bardzo wzrosły.

Namawiam też męża, ale nie bardzo chce. Na razie zgodził się na wspólne chodzenie z kijkami.

Myślę że kijkowanie to będzie dobry wstęp i za jakiś miesiąc zacznę biegać.

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.

*Dziękuję za wszystkie komentarze.

do dupy te zmiany!

10 marca 2014 , Komentarze (31)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Weekend minął grzecznie.
Czekoladki nadal zapakowane i schowane głęboko w szafce co by się w oczy nie rzucały i w ręce nie wpadły.

Ćwiczeń nie było, sama nie wiem dla czego. Jakoś tak wyszło.

Pogoda prawdziwie wiosenna, piękne słoneczko, czyste niebo.
Jako istota działająca na baterię słoneczne czuję się  dzięki tej pogodzie fantastycznie.

Wczoraj pojechaliśmy na cmentarz. Myślałam że jak będziemy wracać to zaliczymy spacer nad zalewem Zegrzyńskim, ale tyle ludu tam było że nawet nie było gdzie zaparkować i odpuściliśmy sobie

Czas pomyśleć o przygotowaniu rowerku do sezonu i zacząć jeździć na nim do pracy, może nie na rano bo noce jeszcze z przymrozkami, ale na drugą zmianę jak najbardziej.

Zaczynam myśleć też o bieganiu.
Sama w to jakoś nie wierzę i nie wiem co z tego wyjdzie, ale może.
Jakoś zaczynam się przekonywać do tej formy aktywności.
Na pewno musiała bym sobie kupić porządne buty do biegania bo nie mam. Niestety funduszy w tym miesiącu też już nie posiadam, ale w kwietniu czy maju może się uda.
Po za tym bieganie i tak najwcześniej zacznę po zakończeniu WO więc mam jeszcze troszkę czasu.
Mam kilka pytań do biegaczek.
- Od jakich dystansów zaczynałyście?
- Ile razy w tygodniu biegać?
- Jeśli znacie jakieś stronki z poradami dla początkujących to bardzo poproszę o linka.
Z góry dziękuję.

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
    
*Dziękuję za wszystkie komentarze.



8 marca 2014 , Komentarze (13)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Mąż na Dzień Kobiet spisał się całkiem nieźle.
Dostałam!

Czekoladki!
             
które natychmiast zostały schowane i zostaną wyjęte dopiero po świętach 
i książkę
                         

Może mało ambitną, ale czasem lubię poczytać coś lekkiego i śmiesznego. 
Dwie pierwsze części też dostałam w prezencie, ale od przyjaciółki. 
Trzecia była reklamowana na bilbordach, widocznie mąż zapamiętał moją reakcję na widok tego plakatu i dla tego zakupił.

Teraz jeszcze działa w kuchni i zmywa wszystko co zostało dziś zabrudzone, mogę więc stwierdzić że mam prawdziwy dzień kobiet!

Miłego wieczoru życzę i niech nam kilogramy spadają przez sen!
                   
*Dziękuję za wszystkie komentarze.

         

8 marca 2014 , Komentarze (19)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Przyznaję się bez bicia że wczoraj wpadł mały grzeszek.
Wypiłam piwo.
Mąż poszedł do pracy, ja zadzwoniłam pogadać z teściową. 
Miałam zamiar się do niej wybrać i chciałam ją o tym poinformować. Jednak z racji że teść źle się czuł to teściowa powiedziała że ona woli przyjść do mnie.
Fakt u mnie swobodnie możemy sobie pogadać, a u  teściów trzeba zniżać głos. 
Tatuś w drugim pokoju, ale uszy ma jak radary i  wszystko słyszy.
Z resztą jest ostatnio bardzo nerwowy bo zdrowie mu nie dopisuje. Od kilku lat ma problem z chodzeniem, porusza się tylko po mieszkaniu i jeśli gdzieś wychodzi to najwyżej do lekarza. Dochodzi do tego jeszcze nadciśnienie, cukrzyca i ostatnio problemy z nerkami, strasznie puchnie od zatrzymywanej wody. 
Wyżywa się więc na teściowej, wcale się nie dziwię że ona czasem ma ochotę wyrwać się z domu.

Tak więc teściowa przyszła do mnie, a na poprawę nastroju przyniosła piwo. 
Jakoś nie miałam sumienia jej odmówić i wypiłam.

Świat się przecież nie zawali. Dieta też. 

Dziś już normalnie według diety.

Oczywiście wieczorem po ty piwie sobie jeszcze poćwiczyłam.
Zaliczone zostało 60 minut hula-hop i 60 minut orbiego.
Piwko chyba ze mnie wyszło w całości bo spociłam się jak bym ćwiczyła pierwszy raz w życiu.

Z dobrych wiadomości.
Szefowa była w czwartek u lekarza i wszystko udało się załatwić w gabinecie i zwolnienia nawet nie dostała. Czyli groźba pracy po 12 godzin przez kilka tygodni zniknęła.

Zamówiłam też wczoraj telefon. Wybór padł jednak na htc dizajer 500 mam nadzieję ze będę zadowolona.

Mąż jeszcze z niczym nie wyskoczył na dzień kobiet. Zobaczymy co będzie po południu.

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
       
*Dziękuję za wszystkie komentarze.

               

7 marca 2014 , Komentarze (17)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Dwa tygodnie diety zleciały nie wiadomo kiedy.
Samopoczucie w przewadze dobre, był gdzieś tam mały spadek formy, ale tylko na chwilkę.

Mój organizm jest jednak zwolennikiem lekkiej diety z przewagą warzyw i owoców.
Po pieczywie, nabiale i mięsie czuję się ociężała i ospała, po warzywkach i owocach mam więcej energii i czuję się lekko.

Wczoraj po pracy ćwiczeń nie było. 
Teściowa do mnie wpadła na ploteczki, poszła dopiero po 20.
Nic to dzień przerwy jest przecież od czasu do czasu potrzebny.

Dziś rano jestem w pracy, ale po południu w domku sama więc będą ćwiczenia, gotowanie zupki i prasowanie.

Jutro niestety sobota pracująca.

Mam nadzieję że mąż nie wpadnie na pomysł żeby na dzień kobiet zafundować mi czekoladki.

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
      
*Dziękuję za wszystkie komentarze.



6 marca 2014 , Komentarze (24)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Cały dzień w pracy jakoś dziwnie szybko mi zleciał.
Nawet dobre samopoczucie wróciło, ale to pewnie za sprawą ciśnienia które w końcu poszło w górę.

Po powrocie do domu upiekłam jeszcze chlebek i poćwiczyłam.
Jak zwykle godzinkę hula i godzinkę na orbim.

Dziś do pracy na popołudnie więc zdążyłam się też wyspać.
Ćwiczenia będą jednak wieczorem, wolę ćwiczyć jak jestem sama w domku, a nie jak mąż ciągle pyta: "Długo jeszcze?"
Jak dobrze że tylko raz na miesiąc ma tylko tydzień popołudniówek.

Dziękuję za rady co do telefonu. Szczerze przyznam że i tak dalej mam mętlik.
Ja się skłaniam ku htc dizajer 500
             
Mąż namawia mnie na Lumie 625, sam  ma taką.
   

Całkiem ona przyjazna, tylko wielka i ciężka. Ja do tej pory miałam mniejsze telefony.
Ograniczona jestem też ofertą sieci T-mobile i nie chcę wydać na telefon więcej jak 200 zł.
Nic to mam jeszcze kilka dni na podjęcie decyzji.

Miłego dnia życzę i niech na kilogramy spadają.
       
*Dziękuję za wszystkie komentarze.