Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MllaGrubaskaa

kobieta, 46 lat,

165 cm, 82.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 września 2013 , Komentarze (31)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Dziękuję za wszystkie komentarze pod wczorajszym wpisem.
Pocieszyłyście mnie że z tym biustem nie jest wcale tak źle, i macie racje mąż z niego zadowolony, chociaż już narzeka że za bardzo zmalał.

I własnie, mąż mi zaczyna marudzić że przesadzam. 
Wczoraj siedzieliśmy na kanapie przytuleni i mój ślubny stwierdził że robię się koścista, że tyłek chudy, że żebra można policzyć. Po czym stwierdził że się tych wszystkich chudych gwiazd w tv naoglądałam i sama chcę tak wyglądać.
No i jak tu chłopu wytłumaczyć że ja aż taka chuda to wcale nie chce być i że nie robię tego bo taka moda tylko z mniejszym ciele lepiej się czuję.

Powiem szczerze że jedyna część ciała jaką chciała bym jeszcze zmienić to brzuch. Tam tłuszczyku jeszcze mam dość sporo.
Z nóg jestem zadowolona, nawet rano zmierzyłam sobie udo bo we wszystkich spodniach nogawki porobiły się luźne i okazuje się ze mam 49 cm! Szok!
Tyłek też jest już w sam raz.
Biust już niech zostanie, dla męża, bo jak dla mnie 3-4 cm mógł by jeszcze spaść.

Rano jestem w pracy więc ćwiczenia dziś po południu.

Wczoraj na obiad robiłam sobie tarte buraczki. Zawsze buraki do starcia gotowałam, a tym razem wsadziłam je na godzinkę do piekarnika i wyszły zupełnie inne. Dużo lepsze, a słodziutkie jak miód.

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
  Kobiece ciało
*Dziękuję za wszystkie komentarze.

24 września 2013 , Komentarze (30)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Dziś na szybko, bo w domku jestem i mam sporo do zrobienia przed wyjściem do pracy.

Dieta trwa w najlepsze. Dziś już 26 dzień.
Ćwiczenia są. Wczoraj orbi 60 minut dziś 80.

Wczoraj posypały się prośby o foto w czerwonym sweterku.
Samej sobie niestety trudno zrobić zdjęcie. Namęczyłam się i nie wyszło mi to najlepiej, ale coś tam udało mi się zrobić. Męża nie chcę prosić bo będzie się dopytywał po co. Kiepskie, ale takie musi wam na razie wystarczyć. Oczywiście na pierwszym planie mój wielki biust który jak na złość chudnie bardzo opornie.

Miłego dnia życzę i niech mam kilogramy spadają.
        
        
*Dziękuję za wszystkie komentarze.

23 września 2013 , Komentarze (33)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Weekend krótki, bo sobota pracująca, ale bardzo grzeczny.
Najważniejsze ze udało mi się wypocząć i poleniuchować.
Oczywiście nie była bym sobą jak bym nie poćwiczyła więc i w sobotę i w niedziele było po 70 minut na orbim.

To już czwarty weekend na diecie WO.

Nie dość że dzięki tej diecie nie mam żadnych zachciewajek, napadów głodu to przestają całkowicie odczuwać głód.
Jem według zegarka. Po prostu jak widzę że przerwa między posiłkami wynosi już 3-4 godziny to coś zjadam.

Wczoraj byliśmy u teściów. Dostałam od teściowej dwie bluzeczki (na nią już od dawna za małe) i piżamę nówkę sztukę którą teściowa dostała na imieniny i od początku była za mała.
Jedna z bluzeczek to właśnie mój tytułowy czerwony i obcisły sweterek. 
Dziś go mam na sobie i powiem szczerze, podobam się sobie w nim i to bardzo. 
Boczki gładkie, brzuszek nawet nie odstaje za bardzo, a przecież nie jest jeszcze idealnie płaski, a jak się rano mężowi pokazałam i spytałam jak jest to usłyszałam że SUPER!

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
                  Tyłeczek
*Dziękuję za wszystkie komentarze.

22 września 2013 , Komentarze (14)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Dziś niedziela, czyli dzień leniwca.
Z racji tego nie będę się rozpisywać.

Znalazłam coś co warto przeczytać i z tym was zostawiam.

Negatywne myślenie

Negatywne podejście nigdy nie jest najlepszym sposobem radzenia sobie z sytuacją. Wręcz przeciwnie: zazwyczaj przykuwa cię do niej, uniemożliwiając prawdziwą zmianę. Każde działanie, w które człowiek wkłada negatywną energię, zostanie nią zatrute i prędzej czy później znowu wyniknie z niego ból i nieszczęście.

Narzekanie

Narzekanie zawsze stanowi objaw braku zgody na to, co j e s t. Zawsze też niesie ze sobą nieświadomy ładunek negatywnej energii. Kiedy narzekasz, ustawiasz się w roli ofiary. Gdy natomiast rzeczowo wypowiadasz się w jakiejś sprawie, bierzesz ją we własne ręce. Zmień więc sytuację, przechodząc do czynów bądź zabierając głos, jeśli to konieczne lub możliwe; możesz też wyjść z obecnego układu albo go zaakceptować.

Zacznij działać!

Czasem lepiej jest zrobić byle co niż nic, zwłaszcza gdy od dawna tkwisz w jakimś nieszczęśliwym układzie. Nawet jeśli popełnisz błąd, czegoś przynajmniej się nauczysz, czyli w sumie nie będzie to taka znowu pomyłka. Gdy natomiast dalej będziesz tkwił w tej samej sytuacji, nie nauczysz się niczego.
Czy to lęk powstrzymuje cię od działania? Przyznaj się więc przed samym sobą do lęku, obserwuj go, poświęć mu uwagę, bądź mu w pełni przytomnym towarzyszem. W ten sposób przerwiesz łączność między lękiem a swoim myśleniem. Nie pozwól, żeby lęk zawładnął twoim umysłem.

Stres

Żyjesz w stresie? Tak jesteś pochłonięty podróżą w przyszłość, że teraźniejszości wyznaczasz jedynie rolę pojazdu, który ma cię tam zawieźć? Stres powstaje, kiedy jesteś "tu", ale wolałbyś być "tam", lub będąc w teraźniejszości, chcesz przenieść się w przyszłość. Stąd rozdarcie wewnętrzne.

Czekanie na "lepszą" przyszłość

Czy z reguły na coś czekasz? Jak wielką część życia spędzasz na czekaniu? Istnieje czekanie krótkofalowe ? w kolejce na poczcie, w ulicznym korku, na lotnisku, na umówione spotkanie, na koniec pracy itp. Z czekaniem długofalowym mamy do czynienia, gdy ktoś czeka, aż zacznie się urlop, aż dostanie lepszą posadę, aż dzieci dorosną, aż wejdzie z kimś w naprawdę istotny związek, odniesie sukces, zarobi pieniądze, zostanie ważną osobistością, osiągnie oświecenie. Niektórzy ludzie przez całe życie czekają, kiedy wreszcie zaczną żyć.

Czekanie to stan umysłu, polegający na tym, że pragniesz przyszłości, odtrącając teraźniejszość.
Odtrącasz to, co masz, pragniesz zaś tego, czego nie masz. Jesteś wtedy jak architekt, który nie zwraca uwagi na fundamenty budowli, poświęca natomiast mnóstwo czasu górnym kondygnacjom.


[E. Tolle]

                 

Miłego dnia  życzę niech nam kilogramy spadają.
             W bikini
*Dziękuję za wszystkie komentarze.

21 września 2013 , Komentarze (15)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Sobota pracująca. Jakoś trzeba przesiedzieć do tej 13, bo w soboty oczywiście jak zawsze roboty mam góra na 2-3 godzinki i luzik.
Miło być słonecznie, a za oknami znowu zgnilizna, szaro i buro..

Była u mnie ta znajoma pani co mnie bardzo dopinguje w diecie.
Pyta mnie co słychać?
To co widać odpowiedziałam.
Na co ona mi "Jest świetnie, z pani to już laska się zrobiła"

Powiedziała ze z ciekawości zaczęła czytać o tej diecie, ale ona chyba by nie dała rady.
Tak na samym zielsku, a gdzie chlebek, rybki, bo mięsa nie lubi, no i kawa
Niesamowite jest dla mnie to że niby kilogramów dużo nie poszło, a różnica w wyglądzie jest naprawdę spora. 

Tak szczerze mówiąc to od 75 do 70 kg nie widziałam tak dużej zmiany jak teraz między 70 a 65.

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
    Sexy blondi
Dziękuję za wszystkie komentarze.


20 września 2013 , Komentarze (26)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Dziś zaczynam 4 tydzień diety. Teraz już z górki.

Dziś było poranne ważenie. Szklana pokazała 65.5 kg czyli kolejne 1.1 kg mniej.

Przez trzy tygodnie zgubiłam 4.4 kg, a czuję się jak bym zgubiła co najmniej 10.

Wczoraj po południu miałam mały spadek formy, kiszona kapusta zafundowała mi rewolucję żołądkową. W ramach ćwiczeń było więc kilka biegów do kibelka.

Dziś już jest wszystko ok więc skoro rano jestem w domu to ćwiczenia zaliczone.
Orbi 60 minut, hula-hop 60 minut.

Przede mną jeszcze gotowanie obiadku dla męża, zupki dla siebie, wyciskanie soczku z marchewki i jabłuszek i prasowanie.
Mykam więc co by ze wszystkim się wyrobić przed pracą.

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
      
*Dziękuję za wszystkie komentarze.

19 września 2013 , Komentarze (21)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Wczoraj miałam na prawdę dobry dzień.
Uśmiech z buzi mi nie schodził i nawet chyba kilka osób nim zaraziłam.

Trafiłam 4 w lotto i zarobiłam 100. 
Po trzech miesiącach pojawił się też ktoś kto powinien powiedzieć mi dziękuję już te kilka miesięcy temu, ale jakoś mu to do głowy nie przyszło. Teraz się zreflektował. Lepiej późno niż wcale.
Kolega przywiózł nam do pracy ciasto drożdżowe, jak przyszłam szefowa mówi że to co leży to już tylko dla mnie, bo reszta się najadła. Mówię że do domu je zabiorę bo ja nie jem, a ta mi na to: " Ty się nie wygłupia z tym odchudzaniem, chuda już jesteś "

Po pracy pojechaliśmy z mężem na zakupy.
W sklepie pierwszy dział jak się wchodzi to warzywa, czyli dla mnie obecnie raj.
Zaczęłam od ogórków, potem papryka, jabłka , marchewka. Wszystko pokaźne siaty.
M patrzy do koszyka i mówi:
-Choć jakieś mięso kupimy, bo w tym koszyku to jedzenie jak dla królików.

Dziś wstałam troszkę opuchnięta, ale zajrzałam w kalendarz i po pierwsze jestem w połowie cyklu , po drugie pełnia, czyli wszystko w normie.
Rano jestem w pracy wiec ćwiczenia będą po południu.

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
        Kobieta dnia - piękna urocza naturalna słodka seksowna śliczna nastolatka

*Dziękuję za wszystkie komentarze.

18 września 2013 , Komentarze (33)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Tak się tej diety bałam, byłam pewna że nie wytrwam więcej jak tydzień że rzucę się na jedzenie i nawet jeśli coś schudnę to błyskawicznie nadrobię.
Jednak jest zupełnie inaczej.
Mija trzeci tydzień, a ja nadal trwam w diecie i coraz bardziej ona mi się podoba.
Zakochałam się w owocach i warzywach. Grejpfruty zawsze uwielbiałam, za jabłkami jakoś nie przepadałam, teraz nie wyobrażam sobie dnia bez jabłka. 
Mój ulubiony deser to tarte jabłko z marchewką skropione sokiem z cytryny i posypane cynamonem.
Zupę z dni mogła bym jeść co dziennie, to samo pomidorową ze świeżych pomidorów.

Gotuję co dziennie na dwa garnki, co innego dla siebie, co innego dla męża.
Nic mnie nie rusza. 
Mięcho, wędliny, pieczywo, słodycze. Mogą leżeć przed moim nosem i nie mam na nie ochoty.
Gdy ktoś mnie czymś częstuje, bez zawahania i odrobiny wątpliwości odpowiadam, nie dziękuję, nie jem takich rzeczy.

Kawa, mój największy nałóg. Nie piję i nie brakuję mi jej zupełnie.

Ćwiczenie, pokochałam już jakiś czas temu, bałam się że przy takiej diecie nie dam rady śmigać na orbim że nie będę miała siły.
Kolejne zaskoczenie, energia mnie rozpiera i nie wyobrażam sobie dnia bez ćwiczeń.
Wczoraj wieczorem zaliczyłam 90 minut na orbim i 60 minut hula-hop, dziś rano w domu wiec ćwiczenia też już za mną hula 40 minut i orbi 60.

Jestem z siebie bardzo zadowolona, podobam się sobie coraz bardziej. 
Co dziennie słyszę jakieś komplementy, co do mojego wyglądu. 
Jest też grono osób które dopingują mnie najbardziej, to ci co nic nie mówią, tylko obserwują, czekają kiedy się potknę.
Mam taką znajomą, jak schudnę 10 kg nie zauważa, ale jak wrócą mi 2 kg od razu mi powie że chyba przytyłam.

Nie przejmuję się jednak, wiem że jestem na dobrzej drodze, wiem ze teraz dam radę i utrę nosa wszystkim niedowiarkom.

Zdjęć nie wstawiam, mam otwarty pamiętnik i wolę pozostać troszeczkę anonimowa. 
Fotkę wstawiłam tylko w mojej grupie i chyba Moje Szproteczki mogą zaświadczyć ze kitu nie wciskam i wyglądam już całkiem nieźle.

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
           Nienaganna figura
*Dziękuję za wszystkie komentarze.



17 września 2013 , Komentarze (34)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Pogoda barowa.

Lubię jesień, ale nie taką. W kółko albo pada, albo leje, tak dla odmiany.

Dziś zdybała mnie pewna znajoma starsza pani.
Wychwaliła mnie jak to ładnie wyglądam, jak zeszczuplałam i odmłodniałam. Achów i echów było mnóstwo. Oczywiście na koniec padło pytanie jak ja to zrobiłam.
Jak powiedziałam na jakiej diecie jestem i ile ćwiczę pani spojrzała na mnie jak na kosmitkę, pokręciła głową i stwierdził ze to nie możliwe. 
Skoro jem tak jak mówię to na pewno nie mam na nic siły, a skoro ćwiczę, pracuję i wykonuje jeszcze szereg innych zadań domowych to coś jej kit chcę wcisnąć co do jedzenia.
Po za tym nie wierzy że dla męża gotuję i nie próbuję, bo tak się gotować nie da.
Chudnąć już nie powinnam bo i tak wyglądam jak podlotek, a nie jak poważna kobieta ( czemu powinnam być poważna wolałam nie pytać).
Nie tłumaczyłam, nie przekonywałam że tak się da, bo kobitka z tego samego pokolenia co moja babcia, pokroju też podobnego, ma swoje zdanie i nie ma mocnych żeby je zmieniła. Za to jej mąż powiedział ze teraz to tylko mi tornister na plecy założyć i do gimnazjum można mnie wysłać.

Dieta bez problemu utrzymana, samopoczucie świetne, wczoraj wieczorem jeszcze zaliczyłam 40 minut z hula-hop, dziś w pracy na rano wiec i orbi i hula będą wieczorem.

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
   
*Dziękuję za wszystkie komentarze.




16 września 2013 , Komentarze (19)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Weekend minął bardzo szybko i bardzo grzecznie.

Trzymanie diety WO nie jest dla mnie najmniejszym problemem.

W piątek zaliczyliśmy cmentarz, i w związku z tym wielką wyprawę przez zakorkowaną Warszawę, ale nie wyobrażam sobie nie iść do siostry na grób w rocznicę śmierci.
Kupiliśmy piękną wiązankę, której niestety na drugi dzień już nie było. Ktoś ją ukradł, nie mogę tego pojąć jak można kraść z grobu, ale jak widać można.

W sobotę wybraliśmy się na grzyby, niestety grzybów jakoś specjalnie dużo nie nazbieraliśmy, ale przynajmniej 2 godzinki spaceru po lesie zaliczyłam.
Wieczorem był jeszcze orbi 90 minut .

W niedzielę dzień relaksu, zaliczyliśmy tylko małe zakupy, a potem błogie lenistwo.
Dla relaksu upiekłam mężowi rogaliki z dżemem truskawkowym, pachniały obłędnie, ale nie dałam się skusić.
Wieczorkiem godzinka orbiego i 40 minut z hula-hop.

Dziś poranek w domu.
Było sprzątanie, odkurzanie i mysie podłóg. Po za tym pieczenia chlebka i orbi 90 minut.

Energia nadal mnie rozpiera, samopoczucie świetne, a jak w lustro patrze to buzia od ucha do ucha mi się uśmiecha. Coraz bardziej jestem zadowolona ze swojego wyglądu.
Teściowa mówi że robię się niteczka.

Nie pamiętam czy już wam pisałam, ale od tygodnia moja szefowa zamiast kawy pije razem ze mną pokrzywę i mówi że czuje się po niej o wiele lepiej jak o kawie.

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
            
*Dziękuję za wszystkie komentarze.