Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MllaGrubaskaa

kobieta, 46 lat,

165 cm, 82.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 maja 2015 , Komentarze (17)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.


Dzisiejszy tytuł to moje nowe motto.


Doszłam do siebie, wróciłam dziś do pracy.
Pozbierałam tę rozsypaną układankę zwaną "Moje życie" do kupy.
Wypłakałam się, wyżaliłam komu mogłam i komu chciałam.
Teraz zamykam ten rozdział i idę do przodu, co było minęło, czasu nie cofnę nic nie zmienię mogę tylko żyć dalej i starać się być szczęśliwą.


Diety przez ostatnie tygodnie nie było.
Ruchu też.
Było za to za dużo jedzenia takiego jak nie powinno być i częste spotkania z moją najlepszą pocieszycielką czekoladą.
Na efekty wagowe długo nie trzeba było czekać i na wadze mam dziś 76.6 kg czyli 3.2 kg na plusie.
Płakać nie będę, w końcu to żaden dramat, gorsze nieszczęścia przeżywałam niż wzrost wagi.
Zabieram się za siebie porządnie, na początek od jutra WO. 
Plan 4 tygodnie, a jak się uda to 6.
Później zmiana żywienia i to pewnie dość radykalna.
Ruch na pewno też będzie, tylko jeszcze nie wiem co. Na początku pewnie coś w domku, a po WO pewnie wrócę do biegania.


Dziękuję wam bardzo, bardzo za wszystkie komentarze i słowa wsparcia pod ostatnim wpisem. 


Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
  

*Dziękuję za wszystkie komentarze.

27 kwietnia 2015 , Komentarze (38)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.


Jeszcze tylko dziś będę zła na: 
- cały świat. 
- życie
- siebie
- męża
- lekarzy
Jeszcze tylko dziś sobie po marudzę, po narzekam może nawet popłaczę sobie jak jest mi smutno i źle i jakie to wszystko jest nie sprawiedliwe i przeciwko mnie.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
A jutro wstanę, otrząsnę się i tak jak zawsze zacznę żyć dalej.
Bo trzeba być twardym, bo nikt nie obiecywał że w życiu będzie ładnie, pięknie, kolorowo i sprawiedliwie.
Nie pierwszy raz dostałam od życia po głowie.
Nie pierwszy raz muszę podnieść się z kolan, otrzepać piach i iść dalej do przodu.
Żyć i nie zwariować.


Co się stało.
Już wyjaśniam.
Z poprzedniego wpisu wiecie że okres mi się spóźniał. Po tygodniu zrobiłam test, pokazały się dwie kreseczki, ta druga słabsza, ale była.
Zapisałam się do lekarza na 29 kwietnia, w piątek jednak pojawiło się plamienie więc zmieniłam termin wizyty na sobotę.
Plamienie było niewielkie, lekarz nawet na badaniu nie mógł zlokalizować skąd się bierze. Jednak usg nie wykazywało ciąży. Kazał zrobić mi hcg i przyjść z wynikami na wizytę. 
Oczywiście w sobotę pobrania nie miałam gdzie zrobić więc czekałam do dziś.
Dziś krwawienie było już dużo silniejsze, zrobiłam hcg w przychodni, ale źle się czułam i pojechałam do szpitala na ostry dyżur.
Tam pobrali mi krew i wyszło że hcg niziutkie, ciąża była, ale została samoistnie poroniona, to tak zwana ciąża biochemiczna.


Miałam już cichą nadzieję że w końcu się udało i w naszym życiu w końcu pojawi się maleństwo. Był już promyk nadziej, ale zgasł.


Teraz muszę się z tym oswoić, przetrawić i żyć dalej.


Spokojnej nocki życzę i niech nam kilogramy spadają przez sen.
       
*Dziękuję za wszystkie komentarze.

17 kwietnia 2015 , Komentarze (28)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.


Nastrój kiepski.
Dieta trzy dni super, wczoraj mała wpadka, a dziś bym tylko jadła i jadła.


Pms nadal mi daje do wiwatu.
Miesiączka powinna pojawić się we wtorek, ale jak na razie boli mnie tylko brzuch, cycki i mam zmienny nastrój. 
We wtorek byłam wściekła jak osa, w środę byłam  płaczliwa, a od wczoraj jestem jak śnięta rybka śpiąca,a le niestety głodna jak wilk.
Nie cierpię jak mi się coś w organizmie rozregulowuje, tak już miałam fajnie cykl 28.
Jest jeszcze taka opcja że coś żeśmy z M zmajstrowali, ale na to się najmniej nastawiam co by uniknąć rozczarowania.


Liczę że do poniedziałku wszystko się wyjaśni.
Jak się @ nie pojawi to zrobię test i będę wiedziała jak mogę działać dalej.


 Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
        
*Dziękuję za wszystkie komentarze.

14 kwietnia 2015 , Komentarze (25)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.


Tytuł mówi sam za siebie.
Miałam się wstrzymać z pisaniem, ale muszę się jakoś rozładować.


Dziś powinna pojawić się @, ale jej nie ma.
Jest za to mega, giga wielkie pms!
Bez kija nie podchodź, a jak się odzywasz to uważnie dobieraj słowa bo byle co może mnie uruchomić!
Dawno tak nie miałam.
Objechałam już chyba w pracy kogo się dało, nawet szefową!
Ta to mi wyjątkowo ciśnienie podniosła, usiłując mnie jak zwykle postawić przed faktem dokonanym. Dziś się jednak nie dałam i wygarnęłam jej co sądzę o takim postępowaniu. Chyba dotarło że inni ludzie też mogą mieć swoje plany, a nie dostosowywać wszystko pod jej widzimisię! 
Rozmawiałyśmy przez telefon, chyba się najpierw zdziwiła że ją tak potraktowałam, powiedziała tylko sorki i się rozłączyła. Zadzwoniła jednak za chwilę i się pyta czy jestem zła? 
Oczywiście że byłam, a że jeszcze nie zdążyłam ochłonąć to jej wyparowałam że zła zupełnie nie, ale za to jestem totalnie wk........!


Pocieszam się tylko tym że jedyny objaw nadciągającej miesiączki to ta złość, a nie chęć na jedzenie, a w szczególności na słodycze.


Poniedziałek przetrwałam tak jak sobie zaplanowałam.
Była grzeczna dieta, dużo płynów. Kolega leń został wystawiony za drzwi, a na jego miejsce wpadł wieczorkiem przyjaciel ruch i zaliczyłam godzinę na orbim.


Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
  
*Dziękuję za wszystkie komentarze.

Zapomniałam że miałam się pochwalić jak moja Kamunia urosła.

13 kwietnia 2015 , Komentarze (27)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.


Na was zawsze można liczyć.
Dziękuję za komentarze pod wczorajszym wpisem, dziękuję że dałyście mi do myślenia i zasiałyście we mnie maleńkie ziarenko motywacji.


Zbieram siły i zaczynam walkę.
Znaczy się już nawet zaczęłam, na razie po woli.
W końcu małymi kroczkami można osiągnąć wielkie cele.


Wczoraj był pierwszy mały kroczek.
Grzeczna dieta, wody wypiłam ponad półtora litra i ostatni posiłek zjadłam przed 18
Dziś plan jest podobny, dodatkowo chcę zaliczyć jeszcze orbiego.


Trzymajcie kciuki żeby się udało.
Ja na razie muszę poczytać co u was bo mam zaległości.
Następny wpis pewnie tak w środę lub czwartek. 
Liczę na to że będę miała się czym pochwalić.


Akcja odbierania zaległego urlopu nadal trwa, na razie szefowa na wolnym, ja od przyszłego tygodnia.
Jak się przez ten tydzień rozruszam na orbim to w poniedziałek ruszam pobiegać.


Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
  
*Dziękuję za wszystkie komentarze.

12 kwietnia 2015 , Komentarze (31)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.


Sama nie wiem co się ze mną dzieję.
Nie potrafię się totalnie ogarnąć, nie mam ani motywacji, ani chęci.
Patrzę w lustro i przestaje podobać mi się to co w nim widzę.
Fakt że waga po świętach wzrosła tylko 1,5 kg wiec nie jest to jakiś dramat, ale brak ćwiczeń jednak odbija się na wyglądzie ciałka.


Mój nowy przyjaciel LEŃ PATENTOWANY zagościł u mnie na dobre.
Szepcze mi ciągle do ucha żebym dała sobie na luz, że na kanapie przyjemniej niż na orbim czy na świeżym powietrzu podczas biegania, a ja głupia go słucham i płaszcze tyłek na tej kanapie!


Dieta nie jest jakaś tragiczna, ale u mnie zawsze jak nie ma ruchu to i nie ma spadków, chyba że jadła bym jakieś głodowe porcje, a na to nie mam ochoty.
Znowu piję za mało wody i coraz częściej podjadam mięsko i słodycze.
Teraz to bym mogła wszystko zwalić na zbliżającą się miesiączkę, ale nie będę się ośmieszać głupimi wymówkami.


Szukam motywacji po necie, tu na V i nie tylko.
Czytam, oglądam i mówię sobie rusz się weź się za siebie nie siedź z założonymi rękoma i co z tego jak nic z tego nie wynika.
Jestem na siebie zła, samopoczucie mam przez to gorsze, chęci na cokolwiek zerowe i kółko, a raczej błędne koło się zamyka.


Kopnijcie mnie z całych sił mocno w to rozsadzone na kanapie dupsko, bo sama już nie mam do siebie siły


Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
   
*Dziękuję za wszystkie komentarze.

3 kwietnia 2015 , Komentarze (12)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.




Zajączków,kurczaczków,baranków i innych wesołych zwierzątek,które otulą Was ciepłem w ten wyjątkowy,świąteczny czas oraz spokoju,leniuchowania i podjadania bez wyrzutów sumienia,a także mnóstwa radosnych chwil spędzonych w rodzinnej atmosferze.

Mało ostatnio tu bywam.
Wpisów nie dodaję, tylko czytam was i komentuje.
Co u mnie, o ile kogoś to jeszcze interesuje.
Dopadł mnie leń.
Choroba trzymała mnie ponad trzy tygodnie, katar ponad dwa, kaszel jeszcze czasem się odzywa.
Ruchu brak.
Dieta średnio na jeża, ale nie narzekam bo waga w miarę stabilna, waha się w granicach kilograma raz w górę raz w dół.
Po świętach mam urlopik więc planuję w końcu zabrać się za siebie dietę doprowadzić do perfekcji i w końcu ruszyć tyłek.
Kama rośnie jak na drożdżach,  waży już ponad 12 kg i za dwa tygodnie będzie miała już cztery miesiące.
To na razie na tyle.
Jak się ogarnę to pewnie zaczną się też częstsze wpisy.


Miłego popołudnia życzę i niech nam kilogramy spadają.

*Dziękuję za wszystkie komentarze.

7 marca 2015 , Komentarze (25)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.


        


Gardziołko już nie drapie, za to nos mi zatkało.
Wczoraj było dalsze leczenie czosnkiem.
Zrobiłam sobie dwie kanapeczki, pokroiłam na nie 6 dużych ząbków czosnku i przykryłam białym serkiem.
Czosnek był tak mocny że jadłam i płakałam. Cały język mnie piekł, z nosa i z oczu leciało mi ciurkiem.
Na szczęście czuje się dobrze, nie jestem osłabiona.


Dziś jeszcze dzień pracujący, ale tylko do 13 więc już nie długo i znowu laba.
Cieszę się z tego jak nie wiem co.


Trzymajcie kciuki żeby choróbsko jak najszybciej sobie poszło bo od poniedziałku marzą mi się ćwiczenia.


Miłego weekendu życzę i niech nam kilogramy spadają.

*Dziękuję za wszystkie komentarze.

6 marca 2015 , Komentarze (28)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.


Ostatnia trzynastogodzinna dniówka właśnie mi mija.
Jest co robić i dzięki temu czas leci o wiele szybciej.
Dodatkowo skrzydełek dodaje mi fakt że od poniedziałku znowu wolne.
Skoro mam tyle tego zaległego urlopu to trzeba korzystać.
Później znowu szefowa pójdzie na wolne, i znowu ja, a ostatni przed świąteczny tydzień będziemy pracowały na zmianę.


Z choróbskiem dzielnie walczę i wydaje mi się że jest coraz lepiej.
Wczoraj znowu była duża dawka czosnku, później mikstura z cytryny, imbiru i miodu.
Dziś rano płukanie gardła wodą z solą i mikstura.
Liczę po cichu że do poniedziałku będę zdrowa jak rydz i będę mogła zacząć ćwiczyć.


Z dietą też muszę troszeczkę pokombinować.
Chyba ostatnio za dużo pieczywa w moim menu.
Wodę dziś postawiłam blisko grzejnika i popijam taką lekko ciepławą.
Muszę dużo pić inaczej zatrzymuje mi się woda i pojawiają problemy kibelkowe.


Za pewne jak będę na urlopie to nie będę tu za często zaglądać, ale mam nadzieję że mi to wybaczycie. Jak do pracy wrócę to wszystko nadrobię.


Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
  
*Dziękuję za wszystkie komentarze.

5 marca 2015 , Komentarze (21)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.


Nie jest chyba tak źle.
To znaczy nie jest lepiej jak wczoraj, ale nie jest i gorzej.


Wczoraj zaserwowałam sobie wieczorem kanapeczkę z mega wielką ilością czosnku.
Na noc wypiłam teraflu.
Kataru nie mam, kaszlu nie mam tylko gardziołko troszkę drapie.
Mam nadzieję że uda mi się to jakoś samej wyleczyć, jak nie to w poniedziałek pójdę do lekarza. Zwolnienia brać nie muszę, co najwyżej będę wykorzystywać ten nieszczęsny zaległy urlop. (jeszcze 45 dni)


Dieta ok, tylko za mało wody piję, ale ciepłej nie lubię, a zimna na chore gardło to raczej kiepski pomysł.


Ruchu brak, ale jak tylko lepiej się poczuję to zmolestuję orbiego.


Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
   

*Dziękuję za wszystkie komentarze.