Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.
Jak bym nie kombinowała to doba ciągle ma 24 godziny, a dla mnie ciągle to za mało żeby ze wszystkim się wyrobić.
Obiecywałam i sobie i wam że będę że będę tu częściej, ale nie daję rady.
Po za tym troszeczkę mi się pokomplikowało zdrowotnie.
Cytologia wyszła mi kiepska 3 grupa, podejrzenie hpv.
Na moje szczęście, tego samego dnia co dostałam wynik cytologii zadzwonili do mnie z CO żebym przyjechała na badania kontrolne.
Na wyniku zaleceniem była kontrola cytologiczna za pół roku, ale ginekolog z CO kazał zrobić kolposkopie. Udało mi się już zapisać na to badania, ale dopiero na 11 sierpnia.
Nie powiem że na początku się nie zdenerwowałam, bo ja panikara jednak jestem.
Od razu wizję raka miałam i trzy dni beczałam.
Oczywiście było też posiedzenie z doktorem google i szukanie info na temat tego wirusa,
Naczytałam się i powiem szczerze że troszkę się uspokoiłam, bo wcale nie taki diabeł straszny jak go malują.
Dieta oczywiście była na bakier bo jak nerwy się pojawiają to i apetyt też.
Ciastka i czekolada poszły w ruch.
Waga po tygodniu o kilo w górę, ale nic to już się opanowałam, uspokoiłam i zaczynam walczyć.
Wracam do WO.
Tym razem dla zdrowia, wiem że ta dieta ładnie podnosi odporność, a teraz tego mojemu organizmowi najbardziej potrzeba.
Ruch oczywiście jest.
Nie odpuszczam i przynajmniej trzy razy w tygodniu biegam, raz 8 raz 10 km za leży ile mam sił i czasu.
Miałam iść od poniedziałku na urlop, ale klima wysiadła i na razie nie ma takiej opcji.
Jak mnie nie ma to szefowa musi za mnie pracować, a 13 godzin w 30 stopniach to raczej kiepska perspektywa. Jeden dzień to jeszcze, ale więcej nie.
Czekam więc na naprawę klimy.
Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
* Dziękuję za wszystkie komentarze.