Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 21800
Komentarzy: 387
Założony: 9 stycznia 2012
Ostatni wpis: 28 stycznia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Kluski

kobieta, 36 lat,

165 cm, 75.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 stycznia 2015 , Komentarze (5)

Jutro wstanę i będę lżejsza od płatku śniegu, czyli zaczynam dietę. 
Dzisiaj pożegnałam się z moim ulubionym jedzeniem, czyli frytkami z rybką smażoną w nienaturalnych ilościach oleju. A za 10 minut zaczynam dietę z Vitalią, po raz kolejny.

W ramach motywacji kupiłam sobie też nowe gatki do biegania, z odblaskami żeby nikt mnie nie przejechał. O takie:

Już udało mi się je nawet przetestować i dumna z siebie byłam bo przebiegłam 30 minut bez zatrzymywania, a nie biegałam od około pół roku. Więc jestem very proud. <3

7 sierpnia 2014 , Komentarze (6)

Straaaasznie strasznie strasznie trudno żyć ze świadomością, że straciło się być może bezpowrotnie zdjęcia z pięciu ostatnich sesji. :( 

Została mi tylko ostatnia z Anią którą miałam jeszcze na karcie aparatu. Reszta zdjęć póki co w próżni. Łamie mi to serce. Tyle wysiłku, przygotowania do każdej sesji, ubrania, makijaże, wstawanie przed 5, jeżdżenie pociągiem... i wszystko stracić w jednej chwili.

Pocieszam się tylko, że doświadczenie mi zostało. I tych kilka zdjęć z Anią.

28 lipca 2014 , Komentarze (3)

Następne dwie fotosesje za mną. Mam takie zaległości w obrabianiu zdjęć, że szkoda gadać, a czasu jeszcze mniej. Jestem już też trochę zmęczona robieniem zdjęć. Kocham to ale brakuje mi wolnego czasu, tylko dla siebie. Tak żeby móc poleżeć w hamaku. Z drugiej strony wiem jakie to ważne mieć dobre portfolio i że bardzo mi to pomoże w przyszłości... A bez fotografowania nie stanę się nagle lepsza. Trzeba ćwiczyć. Jak ze wszystkim. A za tydzień znowu fotografowanie. :)

Dzisiejsze z Anią.

26 lipca 2014 , Komentarze (11)

Na wadze pół kilo mniej niż tydzień temu. Spodziewałam się troszkę większego spadku, chciałam zobaczyć 71 na wadze ale z drugiej strony moje ćwiczenia też nie były jakieś szałowe. Dopiero pod koniec tygodnia zaczęłam naprawdę dociskać korbkę. :D

Ale za to lustro staje się trochę bardziej łaskawe, chociaż na zdjęciach nadal wyglądam jak pulpet. :( Chciałabym już być chuuudaaa. 

W każdym razie i tak w końcu udało mi się zrzucić 20 kg i wyglądam mniej-więcej jak człowiek. 

Iiiii udało mi się wcisnąć w sukienkę, którą uwielbiam, a którą nosiłam jak miałam 65 kg:

Generalnie nie chodzę często w sukienkach. W pracy widzieli mnie w sukience pierwszy raz. Kierownik mnie nie poznał na mieście, a potem dodał, że od teraz daje mi służbowe polecenie ubierania sukienek codziennie bo wyglądam prześlicznie. So nice. :D

A pomyśleć, że na jesieni byłam takim grubym bąkiem:

Szkoda tylko, że nogi mam grube. :< Ale staram się nie przejmować. 

A pamiętacie jeszcze o moim spodniowym wyzwaniu? 

Najwyższy czas na aktualizację.

Tak było na początku:

Tak jest teraz:

Ciągle jeszcze nie jest to to czego chcę ale jestem na dobrej drodze  żeby zapiąć ten cholerny zamek. :D

W ogóle, ciągle powtarzam, że jak się czegoś bardzo chce to świat zaczyna się kręcić tak żeby ci w tym pomóc. No i wiadomo, że bardzo chcę schudnąć, biegam, skaczę i ćwiczę. Ostatnio na przystanku jedna pani bardzo mnie pochwaliła i powiedziała, że super szczupło wyglądam i czy bym nie chciała z nią i jej córką biegać? Bo one biegają codziennie o 21! Ja na to że pewnie, bo to jest super motywujące jak ktoś inny też idzie. Gorzej sobie znaleźć wymówkę, jeśli się z kimś umówiło na bieganie i ten ktoś na ciebie czeka. No i sobie biegamy, po pół godzinki tylko, w tempie konwersacyjnym. A potem po powrocie do domu ćwiczę sobie z Zuzką. Mam po niej meeegaaaa zakwasy. Zwłaszcza na bokach brzucha. Uwielbiam to totalnie!

Idę się trochę przygotować do zdjęć. Dzisiaj fotografuję prześliczną rudą dziewczynę nad jeziorem. Oby tylko słońce nam zdjęć nie zepsuło. :) 

Miłego dnia. ;)

23 lipca 2014 , Komentarze (5)

Pobiegałam dzisiaj. Tak dawno tego nie robiłam, że znowu zapomniało mi się jakie to cudowne uczucie biec! Na początku zawsze mi się wydaje, że to po prostu wysiłek i że się upocę, zmęczę itd. Ale tak naprawdę to ekstra doznanie, które zawsze kończy się wybuchem endorfin i jeszcze nową energią do ćwiczeń. Taka naergetyzowana zrobiłam jeszcze dwie serie burpressów, jump lungsów, przysiadów i swingów z kettlebell. O kettlebell też już zdążyłam zapomnieć jaki jest super. :D 

Dlatego w ramach przypomnienia włączyłam sobie jeszcze Zuzkę, już nie ćwicząc ale planując sobie jutrzejszy trening. Z samego rana sobie walnę interwały! A co!

Tak będzie to wyglądać

Chciałabym jeszcze pobiegać sobie przed tym, zrobić chociaż 3 km.... ale żeby zdążyć przed pracą to musiałabym wstać o 4 rano, a żeby wstać o 4 to musiałabym się już kłaść. :D

A taaak bym chciała wyglądać

No nic, czas się prysznicować i powoli zabierać do spania. Jutro nowy dzień, nie ma czasu do stracenia.

21 lipca 2014 , Komentarze (8)

Muszę zrobić Jillian Michaels. Nie pójdę spać jeśli nie poćwiczę. Muszę poćwiczyć. Cholera jasna. Ćwicz! Ćwicz! Ćwicz! Aaaa mam takiego lenia, w dodatku okres, w dodatku upał, w dodatku bałagan w pokoju... i jeszcze miliard wymówek. Ale z drugiej strony tak okropnie wyglądam na zdjęciach, tak bardzo chcę być szczupła. Aaaa skupiać się na celach. Cele, cele... Jezu, idę ćwiczyć. 

Nie myśl o tym, po prostu włącz filmik i ćwicz. 

Idę.

Albo nie, wstawię jeszcze zdjęcie fajnego tyłka, który jest dzisiaj digartem dnia:

Teraz naprawdę już idę.

19 lipca 2014 , Komentarze (9)

Wychodzi na to, że schudłam pół kilograma przez ostatni tydzień. W sumie to super ale z drugiej strony chciałabym więcej zrzucić, szybciej, bardziej.... Wiadomo jak. :-P Czasu też nie ma. Dlatego znowu zaczęłam ćwiczyć Jillian Michaels, 30 days shred. 

Byłam też dzisiaj na kolejnej sesji. Z wyników jestem tak średnio zadowolona ale trudno... Jutro znowu robię zdjęcia. :)

A poniżej dzisiejsze.

13 lipca 2014 , Komentarze (10)

Jest takie powiedzenie, że jak zaczynasz coś robić z wielką pasją, zaangażowaniem i miłością to świat zaczyna się kręcić w taki sposób żeby Tobie pomagać. Czy jakoś tak... W każdym razie, robię zdjęcia, wszystkie weekendy mam zabookowane sesjami, a w tygodniu pracuję całkiem przy czym innym. Mam bardzo mało czasu dla siebie ale z drugiej strony... kocham to co robię i nigdy nie sądziłam, że mi się uda. Pamiętam jak jeszcze dwa miesiące temu z nieśmiałością pisałam do jednej z modelek z zapytaniem czy mi zapozuje. Zgodziła się, i tak to się zaczęło na nowo.


Wczoraj fotografowałam przemiłą dziewczynę, z którą na pewno jeszcze niejedno pstryknę w przyszłości. :) Aktualnie jestem w trakcie obrabiania fotek ale już jedną mogę wrzucić:

1 lipca 2014 , Skomentuj

Ufff nareszcie mogę odetchnąć z ulgą. Za mną sesja foto która kompletnie się nie udała. Robienie zdjęć było znośne ale wywoływanie ich, skanowanie, obrabianie... i końcowy efekt który był naprawdę marny... To mnie przerosło. Do tego zmęczenie pracą i zarwanymi nocami. Bleh. 

W każdym razie zrobiłam co miałam zrobić i oddałam zdjęcia. Podoba mi się tylko jedno. Totalna załamka. Aczkolwiek.... nauczyłam się żeby więcej nie realizować cudzych pomysłów. Tyyylko swoje, które czuję od początku do końca, w których wiem o co mi chodzi i jaki efekt chcę uzyskać. Taka mała lekcja na przyszłość. :)

A już w weekend spełni się jedno z moich wielkich marzeń. :))) 

Wydawało mi się, że już nigdy mi się to nie uda i było naprawdę nierzeczywiste. A jednak... Nigdy nie przestawajmy marzyć. :)))

Opowiem jak się spełni, bo nie chcę zapeszać!

29 czerwca 2014 , Komentarze (7)

Także tego... od jutra nowy tydzień dietowania i trzymania się w pionie. Moja motywacja na baaaardzo wysokim poziomie. Zależy mi strasznie żeby schudnąć do października. Chcę ważyć te 60 kg a najchętniej to 59. ;) 

Kupiłam też za małe spodnie, trochę przez przypadek. Ale postanowiłam je wykorzystać do mojego projektu dietowego. Za małe spodnie to świetny motywator. :D Zawsze w niedzielę będę sobie robić w nich zdjęcie, aż w końcu się dopnę!

Zdjęcie dzisiejsze, nawet nie ma mowy o dopięciu: