Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Nigdy nie należałam do chudzielców. Ale jestem osobą aktywną dlatego moje ciało jeszcze 3 lata temu było wysportowane, proporcjonalne. A potem zaszłam w ciążę. Po dziewięciu miesiącach urodziłam śliczną córeczkę. Na pamiątkę zostało mi kilkanaście kilogramów. Córeczkę karmiłam równo dziewięć miesięcy i przez ten czas waga ani drgnęła(kilka kg zaraz po porodzie), a podobno przy karmieniu się chudnie! Nie w moim wypadku. Skończyłam karmić i w końcu dieta i ćwiczenia zaczęły przynosić rezultaty. Chudłam kilogram tygodniowo, Ale po niecałych dwóch miesiącach okazało się że jestem ponownie w ciąży. W maju ubiegłego roku na świat przyszedł nasz wymarzony synek. Niedługo kończy 9 miesięcy. Teraz czas na mnie, aby odzyskać kontrolę nad sobą i swoim życiem.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5494
Komentarzy: 26
Założony: 17 lutego 2012
Ostatni wpis: 5 sierpnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aireen

kobieta, 41 lat, Gdańsk

164 cm, 75.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 kwietnia 2012 , Skomentuj

Po dole ostatnich dwóch tygodni w końcu zebrałam się. Już myślałam , że popłynę. Przyzwyczaiłam się do szybkich rezultatów na początku więc takie spowolnienie potrafi wybić z rytmu. Zwłaszcza , że naprawdę przestrzegałam diety i ćwiczyłam ostro. Na całe szczęście w zeszły weekend kiedy już dół sięgnął zenitu i miałam odpuścić weszłam na forum i zaczęłam przeglądać na  sukcesy odchudzania - zdjęcia przed i po. Dwie godziny nie mogłąm odejść od kompa. Kurczę ludziom naprawdę się udaje. I to babeczki z dużo większą ilością tłuszczyku niż ja posiadam po kilku miesiącach przeistaczają się w super laski. Tak mnie to zmotywowało. Mówię wam nie ma lepszego kopa.
No i w tym tygodniu z nową energia podeszłam do sprawy.
Dzisiaj znowu nie wytrzymałam i weszłam na wagę. Aż mi serce stanęło z radości jak zobaczyłam 69,9KG. Pierwszy raz od dawna szóstka na liczniku. Aż męża zawołałam. Niestety jak weszłam ponownie to było 70,1 kg. Mąż pewnie stwierdził , że już tak ześwirowałam , że mam omamy. Zresztą sama się zastanawiam czy siłą woli raczej tej siedemdziesiątki nie przekroczyłam:):)
Trzymajmy się jednak optymistycznej wersji -to taki zwiastun lepszych czasów. Jak krokusy na wiosnę:):)
Wiem że mam się ważyć raz w tygodniu-ale tak trudno wytrzymać od soboty do soboty.
W każdym razie na oficjalnym ważeniu pojutrze mam nadzieję że będzie <70kg. Strasznie bym chciała. No i jeszcze utrzymać wagę przez święta, bo na spadek nie liczę. Nie ma co się oszukiwać.


28 marca 2012 , Komentarze (1)

Nie za dobrze. Przez pierwsze 5 tygodni podchodziłam mocno euforystycznie do diety, ćwiczeń. Wszystko było nowe, postanowienia, zwyczaje, potrawy.Wskazówka na wadze szybciutko leciała w dół. A teraz?
Chyba mam jakiegoś doła dietowego. W zeszłym tygodniu schudłam 0,6 kg. Tak mnie to rozczarowało bo naprawdę trzymałam się diety, ćwiczyłam jak oszalała.Liczyłąm na więcej:( Jeszcze gdyby obwody spadły, ale gdzie tam  - zastój.
Więc w tym tygodniu jakoś mi się nie chce. Tłumaczę sobie, że zawsze są wolniejsze etapy chudnięcia, że na początku leci woda, że waga może mi się zatrzymać nawet na kilka tygodni i że to normalne... No ale nie pomaga. Jak widzę kolejny dietetyczny posiłek to aż się krzywię:( I cztry dni już nie ćwiczyłam.
Mam nadzieję że mi przejdzie. Jutro rano w każdym razie wskakuję na rower, bo teraz juz za późno.

20 marca 2012 , Skomentuj

Jestem w połowie 3 etapu mojego odchudzania, a więc 2 etapy zakończone i co za tym idzie dwie nagrody się należą:):) No i postanowiłam je zrealizować. Poszłam do salonu kosmetycznego i zrobiłam sobie super paznokcie, a wczoraj rano pobiegłam do fryzjera. Wyszłam z nowa fajna fryzurką, rozjaśnionymi włosami i pasemkami, które od dawna już mnie kusiły. Morale +5!!!!

Wczoraj po południu była imprezka rodzinna. Wyciągnęłam więc z szafy sukienkę, którą kupiłam sobie jeszcze przed świętami. Podobała mi się bardzo w sklepie,wcisnęłam się w nią w przebieralni, szczęśliwa wróciłam do domu, ale jak ją w domu przymierzyłam ponownie i obejrzałam się w całej okazałości podczas schylania się ,siedzenia itp to aż się popłakałam. Pamiętam, że bardziej nawet ze złości niż ze smutku. Ze złości że pozwoliłam doprowadzić się przez te dwie ciąże do takiego stanu... Sukienka wylądowała w szafie aż do wczoraj. Nieśmiało ją wyciągnęłam.  Suwak zapiął się takim luzem!!! ach naprawdę wynagrodziło mi to całe te 4 tygodnie wyrzeczeń. 

Wiem że daleko mi jeszcze do celu, jeszcze dalej do ideału, ale wczoraj naprawdę pierwszy raz od kilu miesięcy czułam się naprawdę ładnie.
Postanowiłam że naprawdę będę nagradzać siebie za wszystkie sukcesy w odchudzaniu. Do końca tego etapu-1,2 kg. Następny będzie pedicure:):)
Już się nie mogę doczekać!!!!

17 marca 2012 , Skomentuj

W końcu czuć wiosnę. Za oknem przyjemnie cieplutko, w ogródku wyrosły mi krokusiki i przebiśniegi, a żonkile i tulipany wystartowały w górę jak na drożdżach. Aż chce się żyć. 
Wczoraj mąż- wspaniały ambasador odchudzania zabrał mnie i dzieciaki na lody:):) Wsunęłam puchar lodów z jogurtem i duże latte.Ile to miało kalorii nie wiem i nie chcę wiedzieć. O wyrzutach sumienia nie wspomnę. No ale moje kochanie stwierdziło że raz na jakiś czas trzeba mieć coś z życia inaczej spadnie mi motywacja i w ogóle rzucę w cholerę moją dietę. No cóż ciekawe podejście... Byle tylko nie za często bo tak naprawdewcale nie chcę wracać do tego co było. No ale deserek był pyszny.
Na całe szczęście na kolację miałam zjeść ok 400 kcal więc trochę czułam się rozgrzeszona:):)
Po powrocie rowerek poszedł w ruch - 36 km i litr potu. No ale jak sobie pomyślałam że rano czeka mnie kontrolne ważenie to doping do pedałowania od razu się pojawiał.
No i dzisiaj waga pokazała -1,5 kg. SUPER i nawet lody nie przeszkodziły!!!
Cieszę się bardzo. Cztery tygodnie minęły a mi się udało pozbyć prawie 6 kg tłuszczyku. Coraz mocniej wierzę , że mi się uda.
No ale jak jest słońce to łatwo wierzyć...
Dobrze, że juz jest wiosna.

13 marca 2012 , Komentarze (2)

No i nawet nie wiem kiedy minęły 3 tygodnie... 
Dalej stosuję dietę lżejsza o ponad 4 kg. Nic tak nie motywuje jak spadająca waga:).
Ostatni tydzień był dla mnie najgorszy pod względem stosowania diety. Prawie przez cały czas byliśmy poza domem, a wiadomo na wyjeździe ciężko realizować jedzenie.
Pojechaliśmy do Tropical Island i do Berlina. Wyspa bajeczna - jedyne czego żałuję , że nie wystąpiłam tam w mniejszym rozmiarze. Ale obiecałam sobie , że jeszcze tam wrócę. Odchudzona w szałowym bikini... Aż się rozmarzyłam!!! Taki widok mnie na lagunie przemawia mocno do mojej wyobraźni. No ale daleka droga jeszcze przede mną.
W każdym razie zdziwiłam się w tą sobotę. Nadszedł dzień ważenia. I powiem szczerze, że bałam się jak cholera co mi pokaże waga - bo zdarzały się grzeszki na tym wyjeździe.
Powiem szczerze, że miałam tylko nadzieję aby utrzymać chociaż wagę - a tu -1,6 kg

Wstąpiły we mnie nowe siły i energia!

 

23 lutego 2012 , Komentarze (1)

W kuchni własnie gotują się zrazy dla rodzinki, no a dla mnie mrożone warzywka:) Pół tygodnia diety za mną. Pełna zapału pilnie wszystkiego się trzymam i nie marudzę. Wczoraj było fajnie bo z racji środy popielcowej wszyscy pościli a nie tylko ja!!! Dzisiaj nieśmiało weszłam na wagę i coś tam drgnęło w dół. Zobaczymy jak będzie na oficjalnym ważeniu w sobotę. Wg planu mam tracić 0,7 tygodniowo ale myślę że będzie więcej:) 

21 lutego 2012 , Skomentuj

Dzisiaj drugi dzień diety. Nie jest najgorzej. Głodna nie chodzę , tylko trzeba się pilnować. Najgorsze jest to że trzeba gotować dla siebie i jeszcze "normalne" jedzenie dla męża i córeczki. Mąż stara się mnie wspierać i co lepsze smakołyki zjadać poza domem:) Motywacja jest i dobre nastawienie - a to najważniejsze. Wytrzymam!

18 lutego 2012 , Skomentuj

Właśnie zamówiłam sobie dietę. Zaczynam od poniedziałku. Już się nie mogę doczekać. Mam nadzieję że mi się uda. W sumie to staram się pilnować, ale jakoś mi to nie wychodzi. Tu coś skubnę, a to jogurcik, a to banan i się zbiera. Ale teraz będzie inaczej!!!!!