Witajcie
Koniec świętowania, obijania się :) Ale tak na poważnie... U mnie to objawiło się, zmniejszeniem jedzenia. Zresztą nawet nie miałam dziś ochoty jeść. Powróciłam do cykania fotek jedzenia, pamiętam że to trzymało mnie w ryzach. Zobaczymy na jak długo. Grudzień pod względem aktywności, kiepski... Ale nie załamuję się idę dalej. Przecież na grudniu świat się nie kończy, prawda?
Gdzieś tam w głowie powoli, pojawiają się plany na Nowy Rok. Pewnie na dniach będą spisane, aby nie uleciało z głowy. Bo wiadomo pamięć ulotna jest :D
Posiłkowo dzień wyglądał dziś tak
śniadanie : chleb z ziarnami, szynka domowej roboty i pomidorki, jajko na twardo z majonezem
obiad: ziemniaki pieczone, filet z piersi kurczaka i buraczki
kolacja : tost z serem i sałatka jarzynowa
Tym oto sposobem sałatki, już nie ma. A schab i szynka, domowej roboty, to nie tuczy ;)
Oprócz jedzonka na zdjęciu wczorajsze niebo :) Jestem pozytywnie nastawiona na ostatni tydzień grudnia, a jaki będzie...okaże się. grunt, to nie poddawać się :) jeśli nie mogę ćwiczyć, to staram się chociaż nie rzucać na jedzenie, ograniczyć słodycze. Małymi krokami....Pamiętajcie.
Mam nadzieję, że Wasz dzień mija równie spokojnie jak u mnie :) Czas spędzony rodzinnie. Humorek nawet dopisuje. Jutro czeka mnie zabiegany dzień, oby wszystko poszło po mojej myśli.
Trzymam za Was kciuki. Walczymy, idziemy dalej przed siebie. Nawet jak upadniesz, powstań :) Nie odkładajcie wszystkiego na jutro, na poniedziałek, na nowy miesiąc ;) Małymi krokami ale teraz...zmieniamy siebie :) Powodzenia. Pozdrawiam, miłego wieczoru :) :)