zróbmy podsumowanie tygodnia , zeby nie czuc ze
zla passa trwała na tyle dlugo, ze nie mozna juz
wrócić do poprzedniego planu ;)
nie pamietam ile zjadlam-przed imprezą , był koktajl mleczny na obiad, potem szklanka soku pomarańczowego i chyba jakiś obiadokolajon sobie zrobilam, myślę, czy to nie bylo musli z jogurtem, albo kolacja , nie pamietam i nie zapisalam
ale potem zaczela sie impreza
także poniedziałek pamiętam słabo to był jakoś normalnie koło 1000 kcali
a potem bomba, na następny dzien wychodzi mi 1200 , ale zarówno w pn i wt nie robiłam obliczen więc nie dam sobie głowy uciąć.
zaczęłam od srody 1600, czw 1600, pt1608, sob 1508.
wniosek: moj organizm przestawia sie tydzien
a teraz lista grzechów z poniedziałku czyli to co muszę nadrobić poza programem:
1. t.iramisu kostka - 240 kcali
2. 2 szklanki pinacolady domowej roboty 174 x 4
3. 1 kawałek tortu polsztucznego 300
4. 3 kawałki kostki 5 x5 cm ciasta francuskiego z farszem z pieczarek - 600 kcali a może i więcej -pyszne ale nie wiem dokładnie ile mogły mieć te pieczarki
5. dzin 80 kcali z tonikiem 34
6. czekoladka, a moze pół 100
7. 2 kieliszki białego wina 110 x 2
i kieliszek czerwonego 80 kcali
7 grzechów głównych wyniosło mnie, a moze zaciążyło mi 1880 kcalami
no czyli 2000 kcali
i nie dziwi nic, dziwi jedynie fakt, ze dawniej to bylaby tylko czesc tego co bym wciągnęła
ale to troche wynika z mojego wychowania - zjazdy rodzinne i tak dalej, jak otoczenie sprzyja a jedzenie jest słodkie.. co tez jest wkurzające ze tak mam
także to jest do odrobienia..
nie wiem jakie kroki podjąć - najlepiej cwiczenia - moze dzieki temu zmoblizuje sie do basenu az mi wejdzie w krew
oczywiscie no dieta bedzie stabilna dalej
ale nadmiar trzeba by cwiczeniami
heh
;/
a w srode kolejne urodziny
i musze sie nauczyc chemii do pt na zerówke
najlepiej by bylo na nie nie iść
ale zyczenie jest zeby zrobic to tiramisu
znowu,w iec bede robic, tzn mam nadzieje ze się wywinę ;P
takze poprzedni tydzien byl przed okresem, i osią była suma 1500 cali, a teraz jest 1600 + 2000 bagażu
wniosek: trzeba dostosowac dietę tysiąc kcali do cyklu miesiączkowego i nie pic na imprezach - wtedy się tez automatycznie nie je
dziś tylko 1100 jak na razie :) trzeba odrobić
zaległości
heh
postanowiłam isc do psychologa
na razie nie mam za duzo pieniedzy
ale potrzebuję, bo przejmuje się na wskroś tym co mówią ludzie i utrudnia mi to zycie
normalne i codzienne
oczekuję potem akceptacji w innych, obcych przez to mędzę chyba juz kazdemu
tzn nie do konca, ale no jak chce cos madrego powiedziec to jest to jealing jakiś
takie zrzędzenie
a mam większe zasoby wewnątrz, niż marudzenie,
ale no boję się wciąż ludzi
tzn moze nie tyle co boję, ale nie potrafie się wybronić
bronić swojego zdania
i przez to nikt mi w nic nie wierzy
tzn z tym odchudzaniem
i chcą za mnie podejmowac decyzje
!
nie wiem czy mam wystarczająco duzo siły zeby się samemu utrzymywać
mam mózg
ale bardzo dlugo mysle
Uwazam ze studia powinny byc zabronione dla wszystkich
ona zabijaja mozg
zwyczajnie.
podobnie jak cala nauka i szkoła.
a potem nagle okazuje sie ze czlowiek ma 30 lat i nie ma nic
ale ja będę mieć
chcę mieć satysfakcję
z siebie, z pieniedzy z tego co robię i jak wyglądam
a także chcę być wsparciem i przyjacielem dla rodziców
a nie wciąz kims kim moga zarzadzac
bo jak daja pieniadze to moga sie wsciekac na wszystko
na to ze mam faceta , nie mam , co robie, i raczej dlaczego tego nie robie
daja wolną rękę, ale potem wymagają nie wiadomo czego
Np . z tym odchudzaniem
zawsze mnie wspierali, wmuszali ze musze sie odchudzac bo nikt mnie nie zechce i szybko umre
a teraz mi nie wierzą, gdy naprawdę mi się udaje cofać na wadze i to bez większego wysiłku
Właśnie dzisiaj będzie 9 kg, od kiedy zaczęłam liczyć.
ze chudne
a i tak najwięcej mialam 99.
no ale to dawno i nieprawda;)
także
znajomi tez nie wierza . ale to się dzieje. i juz.
i ja tego chcę.
ale nie chce zeby gadali potem ze schudla , w koncu, nareszcie, bardzo Ci ładnie,
tak jakby to byl ich sukces , ich udane życzenie.
tzn wiem ze wszystko jest dla mojego dobra. itd.
i etap gdy wlasnie ta mysl mnie drazniła tak, ze zaczynalam sie opychac czekoladą, albo mąką z margaryną i cukrem - czyli kruszonką.
tak robiłam sobie tego tony, czesciowo zapiekalam i jadlam na pół surowo, ale to jak mialam bulimie - jadlam strikte to co zakazane z największym wykrzyknikiem, teraz nie mam takich stresów.
niemniej wciąż rodzice mają na mnie wpływ do głębi
bo wydaja na mnie pieniadze, zebym mogla sama sie utrzymac potem jednoczesnie spełniajac marzenia.
a ja sie boje , ze nie zdąrze sięim potem odwdzięczyć..
i to nie jest mysl z okazji dnia matki, właśnie wcale nie.
I to jest tez to roztrząsam wszystkie problemy, a one roztrząsają mnie. i tak wkólko
ok 1600 wczora i dzis , czyli wczoraj i
przedwczoraj w sumie, coś czuję że moją dietę
biorą diabli..
ale to wszystko przez poniedzialkowe urodziny
od tego momentu sie sypnelo
i od tego w ktorym znajomi zaczeli mi mowic ze schudlam i ze widac
gówno tam 90 kg i tak i tak zawsze bedzie widac
minus jest taki ze jestem chora, chyba angina. wiec slabo z aktywnoscia fizyczna zeby nadrobic
liczylam ze teraz te dwa dni cos zejdzie z licznika kalorii
ale dzisiaj zgubily mnie dwie grube parowki (340 kcali!!)
a wczoraj pyszne pierogi z miesem i z tluszczem na miescie
mialam w planie kupowac duza porcje na wynos i robic po pol z rosolem, ale
uwielbiam tamta pierogarnie i lubie czasem zjesc objad z kims na miescie:)
w sumie
Poki co się nie poddam.
przerwa
chwilowa przerwa, od pn czyli urodizn kolezanki (ktore przezylam niedietetycznie, ale no tez nie tak jak zwykle moje mozliwosci mi pozwalały)
nastepny dzien podobnie i dzis tez niezgodnie z planem. ale nie zrażam się.
musze przeliczyc nadmiar kcali i je spalic ale to chyba po 1 czerwca.
na razie walcze z gardłem łzami i katarem - alergia ożyła:/
nie jestem pewna czy to nie angina.
i musze sie nauczyc na egzaminy.
a jeszcze okazalo sie ze czeka mnie duzo wyzyt u mojego dentysty.
bilans kalorii zrobie dla przyjemnosci jak bede miec chwile
poki co po zwazeniu 88 ( a forma moja jest okrągła bo okresowa)