Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Stuentka ratownictwa meycznego. Marząca o pracy w wojsku i szczęściu. Ed od 5lat. Ponad 1,5 roku terpaii- bulimia. NIgdy dość dobra. Stare konto: kllamka

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 59834
Komentarzy: 1655
Założony: 3 maja 2012
Ostatni wpis: 10 sierpnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
makelifehappier

kobieta, 32 lat, Łódź

174 cm, 76.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 sierpnia 2015 , Komentarze (4)

Wie ktoś może, czy da się jakoś tu udostępnić zapis z endomondo? Pomiar jest bardzo pobieżny, bo tu piesi wchodzący na ścieżkę, tam pasy. Także co do tej średniej prędkości bym polemizowała.

Dzisiejszy dzień zaliczam do udanych :) troszkę mi się zaspało ale tak byłam na rowerze- 25km pokonane. 

Niestety zaczęły mi się problemy z kolanami, ktoś miał podobny problem? Od kolegi co kiedyś trenował kolarstwo wiem, że ponoć dobry jest Artresan, maści chłodzące i tydzień przerwy. To ostatnie nie wchodzi w grę :D Nie jest zaczynam się przyzwyczajać do aktywności codziennej. Uwielbiam rower, postaram się wrzucić kilka fotek z trasy. 

9 sierpnia 2015 , Komentarze (9)

           Chyba muszę sobie założyć jakiś notes z hasłami i nickami :D z desperacji już założyłam nowe konto a tu nagle olśnienie. Wakacje w pełni, trochę czasu by tutaj móc zaglądać. 

          Może w końcu nadszedł czas by osiągnąć już dawno zamierzony cel? Generalnie jeśli chodzi o dietę i te wszystkie inne sprawy związane z zaburzeniami odżywiania poszły w niepamięć, co jak dla mnie jest dużym osiągnięciem. Nie mam tu na myśli, że wpychałam w siebie jak w śmietnik. Fakt nie jadłam zdrowo ale też się nie obżerałam jak to było kiedyś. Waga utrzymuje się od dłuższego czasu na stałym poziomie. Zmieniło się bardzo moje podejście do mojego ciała, głównie za sprawą pewnego chłopca, którego poznałam i je po prostu uwielbia. A moje dodatkowe krągłości są w jego mniemaniu idealne( tu bym polemizowała). Ale to miła odmiana przestać nienawidzić swoje ciało, to bardzo pomaga, pozwala się zdystansować do diety i jedzenia. Myślę, że to dzięki niemu wyszłam na prostą. Muszę też wspomnieć, że rewelacyjnie gotuje :D także gdy jest u mnie to czuję się jak księżniczka, bo praktycznie nie muszę nic robić (oczywiście pomagam, żeby nie było, że taki totalny leń jestem). 

        Nie pojawiam się tu bo za wszelką cenę chcę zbić wagę, nie to jest moim celem. Moim marzeniem jest za rok po studiach dostać się do pracy do wojska, testy sprawnościowe wymagają ode mnie poprawy kondycji fizycznej, myślę, że pisanie tutaj pomoże mi w samodyscyplinie :) Wstawanie o 7 rano nie jest bowiem łatwe. 

Załączam kilka zdjęć z obecnym wyglądem.

 

 

 

9 marca 2014 , Komentarze (7)

Kurcze... nie było mnie tu wieki, nawet sobie nie zdawałam sprawy, że aż tak długo. W skrócie postaram się naskrobać co u mnie o ile jeszcze ktoś tu zajrzy ;) jestem ciekawa co u Was ile jeszcze z Was nadal tutaj bywa. 
Leci już kolejny trzeci rok studiów, więc niestety pisanie licencjatu co idzie mi dość mozolnie. Nadal jestem zadowolona z ratownictwa medycznego i bardzo chciałabym znaleźć pracę w zawodzie. W wakacje miałam praktyki i było świetnie, dodatkowo poznałam nowych ludzi. Był czas by się pośmiać, pouczyć i pograć w karty xD a nawet i trochę poflirtować ;). W sumie w sferze uczuciowej a raczej w moim podejściu do facetów się sporo pozmieniało i mimo, że waga oscyluje w podobnych granicach, to bardziej akceptuje siebie i nie wstydzę się rozebrać przed facetem. A to jednak dość istotny element ;) 
Chodzę na siłownię, bardziej lub mnie regularnie. Zaczęłam w końcu robić to prawko za które się zabierałam od trzech lat, jestem już po jazdach, jutro jadę zapisać się na teorie. Do tego praca, głównie w weekendy, więc same widzicie że na nadmiar czasu nie mogę narzekać. 
Z ciekawszych elementów w moim życiu to hmm... Sylwester w Budapeszcie =) udało się uzbierać i wyjechać ze współlokatorką na wyjazd z Party Campu. Polecam było warto, przy okazji mogę także zachęcić do znajomości ze Słoweńcami ;) ciekawie, ciekawie było nie powiem :P
No także tego, na dzisiaj chyba wystarczy ;) jako, że sesja za mną po nie małych przebojach to troszkę więcej czasu, więc postaram się odzywać. Poza tym trochę się dzieje i potrzebuje się gdzieś wygadać :P
Lecę zajrzeć co u Was :)
A tak prezentowałam się na Sylwestrze

26 czerwca 2013 , Komentarze (11)


Jaram się strasznie i trochę boję i cieszę jednocześnie. Ale od początku byście wiedziały o co chodzi. Dwa lata mieszkałam w akademikach mi się bardzo podobało i gdyby nie machlojki przy przyznawaniu w tym roku to pewnie bym nadal tu mieszkała. Jednak nie został mi przyznany, bo ja mam 600km do domu a nie tak jak niektórzy 20km co podostawali akademik no ale spoko. Trafiła mi się świetna współlokatorka i stwierdziłyśmy, że razem idziemy na mieszkanie. I udało mi się znaleźć cudo xD W dodatku takiej o 30zł niż akademik, bo my tu mamy akademik w którym płaci się po 465zł to już nie te czasu co aka było po 200zł jak nam ludzie opowiadają czasami. Jako, że w lipcu mamy praktyki to w niedziele się tak przeprowadzamy a w poniedziałek wieczorem podpisujemy umowę. Jest to nasza pierwsza umowa o mieszkanie no i trochę się boimy, żeby nie wyszedł z tego klops i żebyśmy się w jakieś gówno nie wpakowały. Dlatego pytam Was na co zwrócić uwagę? Jakie miałyście problemy itp.? Wiadomo, że człowiek uczy się na błędach, wolałybyśmy jednak w tym aspekcie na błędach innych. Mieszkanko jest dwupokojowe. Jeden duży pokój z balkonem ogromnym dla nas a drugi zamieszkuje sympatyczne dziewczyna tak 25-30lat z kotem. Mieszkanie świeżo po remoncie, odnowione, no śliczne po prostu. Jedno co nam się rzuciło w oczy to to, że dziewczyna nie jest miłośniczkom sprzątania ale myślę, że to uda nam się dogadać z nią. Opłaty są stałe bez względu na zużycie wody, prądu, gazu co dla nas też jest komfortowe. W łazience jest prysznic, nie ma  pralki ale ta babeczka mówiła, że ma zamiar kupić. W kuchni mikrofalówka i zmywarka co dla nas mega wygoda. Wrzucam pod spodem ofertę mieszkania i proszę o uwagi na co zwrócić szczególną uwagę. A co do opłat to jako, że nie będzie nas sierpień i wrzesień właściciel zgodził się na 200zł/os/mies co uważamy że też jest sensowym rozwiązaniem a nie wszędzie chcieli się zgodzić.
Wrzucam link do oferty:

https://app.vitalia.pl/oferta/pokoj-2-osobowy-koziny-CID3-ID32LGN.html


19 czerwca 2013 , Komentarze (13)

W końcu widzę efekty i na wadze i w kondycji i ogólnie muszę przyznać, że jestem bardzo zadowolona =) Wczoraj musiałam odreagować po egzaminie i przebiegłam 10km z czego bardzo się cieszę. Później ledwo byłam w stanie chodzić ale co tam xD a dzisiaj na wadze 0,4kg mniej xD



Byłam załatwić praktyki wakacyjne i pierwszy tydzień lipca mam na karetce S(specjalistycznej) a drugi na p(podstawowej). Z jednej strony nie mogę się doczekać a z drugiej boję się, że okaże się, że nic nie umiem. Praktyki codziennie od 7 do 19 czyli będę pewnie przychodziła padnięta. Staram się jeszcze wykombinować, bo może uda mi się tak, żeby dojeżdżać rowerem. Nie musiałabym kupować migawki, więc zaoszczędziłabym trochę a do tego nie rezygnowałabym z aktywności fizycznej od której po tych trzech tygodniach regularnych ćwiczeń czuję się uzależniona. Dzisiaj kolejne 5km przebiegnięte. Wieczorem miał być rower ale współlokatorka ma urodziny więc będzie małe przyjęcie niespodzianka.



Słońce tak grzeje, że dwie godzinki dzisiaj spędziłam na kocu, brakowało mi tylko szumu morza i dotyku piasku pod ręką ale nie można mieć wszystkiego. I tak niedługo będę w domu to sobie plażę odbiję. Jutro planujemy cały dzień spędzić nad wodą, zobaczymy co nam z tego wyjdzie ;)
Są realne szanse, że obejdzie się bez września ale cii żeby nie zapeszyć. W tej sesji mam tyle szczęścia, że aż sama w to nie wierzę =) Zostały mi dwa egzaminy jeden w piątek z pediatrii i ostatni w przyszły czwartek z toksykologii. Trzymać kciuki :P


15 czerwca 2013 , Komentarze (8)


Ostatnie trzy tygodnie mimo sesji pod względem wypełnienia grafiku różnymi wyjściami, imprezami, spotkaniami miażdży wcześniejsze miesiące. Ja nie wiem jakby to student w sesji miał się uczyć? Coś nie do pomyślenia haha. Otwarcie muszę przyznać, że w tej sesji tak mi szczęście dopisuje, że nie mam prawa na nie już więcej narzekać. Przeważnie brakowało mi jednego punktu a teraz nie ucząc się prawie wszystko mam pozaliczane i to w większości na czwóreczki. Przede mną najtrudniejszy egzamin we wtorek z medycyny ratunkowej o 6.30 a potem praktyczny o 8.30 i tu będzie już pogrom no ale nie jest tak, że nic na niego nie umiem i co jak co ale planuje od dzisiaj porządnie przysiąść do nauki, bo nie jest to angielski na, który poszłam na kacu mimo, że egzamin ustny i nic nie umiałam, bo sobie wymyślili znajomi grilla a ja miałam większą ochotę spędzić czas z nimi niż nad książkami xD Tak więc od dzisiejszego popołudnia będę czytać, czytać i jeszcze raz czytać.



Jeśli chodzi o dietę to idzie dość dobrze. Trzeci tydzień jestem w grupie liczącej punkty i jest to dla mnie bardzo motywujące. Dzięki temu praktycznie codziennie jestem w stanie  zmotywować się do ćwiczeń zazwyczaj po 2h. Waga spada powoli no bo problem polega na tym, że te wszystkie imprezy, spotkania zazwyczaj opierają się o jakieś jedzenie. Czy to kiełbaska z grilla, lody czy czekolada lub shake itp. no i oczywiście alkohol ;/ Jakiś czas temu stwierdziłam, że nie mam zamiaru rezygnować ze spotkań ze znajomymi ze względu na dietę i mam zamiar się tego trzymać. Jednak zamierzam stanowczo ograniczyć tego typu przysmaki zjadane na zasadzie "bo wszyscy jedzą" jak nawet nie mam na nie ochoty. Kolejnym kusicielem jest współlokatorka, która nie zje nic słodkiego beze mnie a że ostatnio ona ma fazę "anty dieta" to codziennie przynosi jakieś lody itp. I właśnie tego ma dotyczyć to moje postanowienie tygodnia asertywności. Mówię stanowcze nie słodyczom, lodom itp na które to ona a nie je mam ochotę. Prawda jest taka, że przy tej intensywności ćwiczeń normalnie chudłabym 2kg tygodniowo, szczególnie jakbym jadła dużo białka a nie 1kg choć nie narzekam, bo to i tak dobry wynik. Poza tym dzisiaj po dobrym tygodniu spóźnienia pojawiła się @ więc waga też tak średnio będzie odzwierciedlać postępy. Pomierzyć się mam zamiar po 4 tygodniach.
Udało mi się wymienić dętkę w rowerze xD Możecie być ze mnie dumne haha. Ja z siebie jestem =) ale też udało mi się popsuć hamulce i wczoraj jechałam na takich to prawie pod samochód nie wjechałam... ale.... uwaga, uwaga udało mi się je wczoraj też naprawić xD  tzn w sumie nie byłam na rowerze dzisiaj ale jak testowałam je to niby działają, zobaczymy jak się przejadę.
Wczoraj byłam w kinie na "Noc oczyszczenia" no i powiem, że mnie i współlokatorkę pewne momenty wpychały w fotel xD Polecam film mówiąc krótko szczególnie w kinie, bo wiadomo, że inne doznania. Haha jeszcze na koniec jak wychodziłyśmy przywaliłam kolesiowi z łokcia w brzuch ale muszę Wam powiedzieć, że miał wyrobiony fajnie haha. Przypomniało mi się jeszcze jak para przyszła obok nas i koleś miał usiąść obok mnie a babka "może przesuniemy się o jedno?" na co on "nie, nie, nie ma potrzeby", wyszedł na chwilę po czy wróciła a ta znowu "no ale choć przesuniemy się o jedno" "no ale po co?" "No przesuńmy się o jedno". Facet w końcu się ugiął, bo co miał biedny zrobić a ja się uśmiałam xD dla mnie to tam też lepiej, bo miałam dwa oparcia fotela dla siebie haha.



Dobra, kończę i biorę się za naukę skoro współlokatorka jeszcze śpi a miałyśmy jechać rano do sklepów albo pójdę na siłownię <myśli> zobaczymy xD
I teraz od każdej poproszę na koniec ładny uśmiech =) pozytywne nastawienie to połowa sukcesu.


9 czerwca 2013 , Komentarze (7)

Japierdole.... Pisałam wpis godzinę i mi się skasował....
Sory ale nie mam siły drugi raz ;(





3 czerwca 2013 , Komentarze (15)


Spotkałam się z tym kolesiem z neta tym Mateuszem i o ile było fajnie i na gg i na skype itp. o tyle teraz jest dupa. Na spotkaniu było miło, fajnie i w ogóle no ale nie podoba mi się. No i dopóki nie zaczął o to wypytywać to było spoko ale zaczął drążyć no i mimo, że nie chciałam wiecie no powiedzieć mu czegoś co sprawi mu przykrość i tak musiałam. Ja się mu spodobałam i jest jak zawsze czyli mam wyrzuty sumienia, że koleś mi się nie spodobał o_O Bo teraz on się dziwnie zachowuje czemu się w sumie nie dziwie, chociaż jak z nim ostatnio rozmawiałam to twierdził, że relacja koleżeńska też go interesuje i niby chce się spotkać znowu. No ale kam już nie będzie, bo o ile ja jestem w stanie rozgraniczyć virtual od reala o tyle on niekoniecznie. I kazał mi się określić czy jest realna szansa by relacje z kam przenieść na real no a prawda jest taka że raczej nie ;/ ale jestem maruda. Jak tak dalej pójdzie to ja serio zostanę na zawsze sama z czarnym kotem xD jeszcze miotłę sobie przygarnę i będzie cudnie. Czuję, że namieszałam i nikt nie będzie wiedział o co chodzi o_O Poza tym ogólnie bezsensu, bo jak ja się już komuś podobam to on mi nie. A jak ktoś mi się podoba to stwierdzam od razu, że nie mam szans u tego kolesia. Wiadomo wygląd nie jest najważniejszy no ale kurde jest ważny no...




A poza tym byłam w domu kilka dni i jak jednego dnia byłam szczęśliwa, że tam jestem tak drugiego chciałam wracać do Łodzi, więc typowe skrajności czyli standard u mnie. A z dietą było dość ładnie a to coś nowego, nadrabiałam dużo ćwiczeniami, głównie rowerem.
I teraz sesja =( czuje, że będzie ciężko a zamiast się uczyć na egzamin do sesji to ja siedzę sobie na vitce i skrobię jakieś bzdury. Idealnie xD
I taka ulewa, że wody po kostki na ulicach i jeszcze grad... masakra! I sory za tak nieskładną notkę xD




{11.05.13}
Śniadanie: *kawa z mlekiem 2%
kromka razowca(ok70g), ogórek, kawałek kiełbasy/ pasta łososiowa
Drugie śniadanie: jabłko, jogurt malinowy
Obiad: jajecznica, surówka z kapusty
Podwieczorek: kawałek ciasta drożdżowego; rzodkiewki
 *kawa z mlekiem 2%
 Kolacja: serek wiejski lekki, pół ogórka

Ćwiczenia:
*bieżnia 3km
*rowerek 10km
*ręce + rozciąganie
*brzuszki
*przysiady

28 maja 2013 , Komentarze (17)

Po 10h podróży jestem w domu. Miło wrócić w rodzinne stronie po prawie dwóch miesiącach nieobecności. Ale chce napisać o czymś innym. Co prawda przywiozłam sobie do Łodzi rower ale jak to z moim szczęściem bywa na pierwszym wyjeździe w październiku przebiłam dętkę, potem kolega pomógł mi zmienić niestety została nam jedna część przez co koło w rowerze się chwieje i co jakiś czas muszę je dokręcać co nieco ostudziło mój zapał do jazdy, potem spadł śnieg i tak to więcej przestał niż na nim pojeździłam. Ostatnio naszło mnie by go nieco ogarnąć to okazało się, że albo z przedniej opony zeszło powietrze albo i ta dętka jest przebita gdy udało mi się już skombinować pompkę to okazało się, że nie potrafimy napompować roweru o_O ej szczerze, wyjdę na jakąś "głupią blondynkę" ale nie potrafiłyśmy, mam niby te samochodowe, robiłyśmy wszystko zgodnie z instrukcją. Męczyłyśmy się z godzinę i dałyśmy spokój. Ostatnia nadzieje w przyszły czwartek jak kolega wpadnie bo planujemy wyjść na imprezę. 







Jako, że przyjechałam do domu to mam dostęp do roweru brata. Noc podróży, średnio się wyspałam ale te sytuacja na imprezie ostatniej to poczucie "odrzucenia" dało mi dużego kopa. I znowu się zakochałam w rowerze. To jest dla mnie coś co daje mi niewyobrażalne poczucie wolności. Rower to dla mnie taki mój czas gdy jestem w stanie w pewnych chwilach nie myśleć o niczym tylko pędzić ile sił w nogach. Uwielbiam się ścigać a do tego ścieżka idzie wzdłuż morza więc widoki sa boskie. I tak oto dzisiejsza wycieczka zajęła mi ponad dwie godziny i wierzcie mi nie było to powolne tempo bo zazwyczaj jeżdżę powyżej 20km/h dzisiaj niestety nie miałam licznika. Nawet nie w połowie drogi zaczęło mi kropić i pojawiła się myśl by zawrócić ale szybko się jej pozbyłam potrzebowałam tego, potrzebowałam odreagować, poczuć w sobie tą moc i energie do działania. Kropić przestało zajechałam dalej niż miałam w planach ale jak wracałam ulewa mnie nie ominęła tzn oczywiście jak byłam pod domem przestało padać ale cała byłam przemoczona. Jednak wiecie co? Jestem zadowolona z tego, że nie zawróciłam, mam nadzieje, że nie skończy się to jakimś przeziębieniem a jeśli nawet było warto. Udowodniłam sobie, że jak chce to potrafię, wszystko jest w głowie! Walczcie laski, a gdy macie ochotę się poddać zastanówcie się czy faktycznie warto?  Czy nie lepiej dać z siebie te 110% i byś z siebie dumnym? Każde nawet najmniejsze "odpuszczenie sobie" przybliża nas do porażki a każde pokonanie zwątpienia, słabości przybliża nas do zwycięstwa.






26 maja 2013 , Komentarze (18)


Aż nie wiem od czego zacząć, była to długa i poplątana noc. Wyszłyśmy w czwórkę, moja współlokatorka, sąsiadka i jej koleżanka. Po raz kolejny polecam miętówkę z sokiem jabłkowym. Byłyśmy w klubie jakoś piętnaście minut przed północą i była taka lipa, że miałyśmy wyjść, nie było prawie ludzi, nikt nie tańczył. Ale stwierdziłyśmy, że poczekamy z 15minut i zobaczymy.
Dwie koleżanki, swoją drogą dwie niskie blondynki od razu jakiś kolesi zaczęły wyhaczać, kwestia kto czego szuka. Ja z współlokatorką szłam się pobawić a nie szukać faceta ona wręcz przeciwnie mimo, że jedna ma chłopaka ale to jej sprawa xD Ogólnie chciałyśmy wyjść bo kiepsko było.
Podbił do nas koleś dość mocno wydziarany. Mam bzika na punkcie tatuaży, jednak z wyglądu no szału nie było i chyba starszy sporo, nie mam pojęcia. W końcu poszłyśmy tańczyć, nie powiem było dość kameralnie. Blondyneczki obskakiwały wszystkich po kolei. W sumie zazdroszczę im trochę tego, że mają na tyle pewności siebie by podbić do faceta. Momentami trochę się narzucały sądząc po zachowaniu facetów no ale dobrze się bawiły.



 W pewnym momencie była bardzo "głupia" sytuacja, a może bardziej przykra? Bo te co chwile z kimś innym tańczyły, jakiś koleś podbił do mojej współlokatorki a ja zostałam sama, trochę potańczyłam ale wiecie jak to jest. Stwierdziłam, że "na pocieszenie" muszę sobie dodać trochę %. Ogólnie to miałam trochę wrażenie, że w pewnym momencie mnie olały, no ale trudno swoją drogą ten z tatuażami też mi tak powiedział, bo podbił do mnie. Świetnie mi się z nim tańczyło i ciągle mi "słodził", spodobał mi się z charakteru. Stwierdziłam, że co mi szkodzi potańczyć, skoro one mają mnie w dupie to co się będę przejmować ich ewentualnymi opiniami itp.  Jak zobaczył mój tatuaż to w ogóle zauważyłam, że jeszcze bardziej go zainteresowałam swoją osobą. Ja lubię jak facet wie czego chce i on taki był. I mimo, że fizycznie zupełnie mi się nie podobał to miałam ochotę z nim tańczyć.



 Były momenty gdy wracałam do współlokatorki i chciała mi wkręcić brata tego jej z którym tańczyła ale no ja nie lubię nic na siłę, że niby on nieśmiały coś tam coś tam, potańczyłam chwile i nie widziałam jakiejś inicjatywy z jego strony to sobie darowałam. Ale wiecie co jest najlepsze? Z tym z tatuażami no tańczyłam kilka godzin ale tak mnie wyczuł jakby znał mnie długo. Mam na myśli to co do nie mówił, że on widzi że ja nie wierze mu w to co do mnie mówi, że się mu podobam, że brakuje mi pewności siebie itp. że on wie jak wygląda itp. ale jak wychodzi na parkiet to uważa siebie za najlepszego, najprzystojniejszego faceta i że ja też tak powinnam o sobie myśleć tym bardziej, że to jest prawda, bo na tym parkiecie jestem najbardziej seksowna i śliczna. I że nie rozumie czemu jak tańczyłam sama do mnie nikt nie podbił, że chyba się boją, że same leszcze tutaj itp. No ogólnie tak wiecie, bardzo mnie dowartościowywał. Albo że go mimo wszystko nie interesuje to co jest od szyi w dół tylko w górę i żebym wyluzowała i nie myślała o innych tylko o sobie i się dobrze bawiła. No i kilka niecenzuralnych do końca wypowiedzi =P Poznałam jego siostrę haha xD



 Oczywiście kilka razy próbował mnie pocałować no ale udało mi się wybronić =P Heh W pewnym momencie powiedział: "Zawsze musi być tak jak ja chce", ładnie mu odpowiedziałam: "Mam podobną filozofię, zawsze jest tak jak ja chce." Co go nieco zaskoczyło ale i wywołało uśmiech, nie spodziewał się takiej odp =P A i co by nie było na koniec on nas odprowadził na przystanek nie żaden inny koleś z którymi tańczyły dziewczyny. Olał znajomych i wracał sam. I trochę mi szkoda, bo widziałam, że on by bardzo chciał się jeszcze spotkać itp. no a ja mimo wszystko za bardzo przejmuje się tym co mówią, myślą inni i wiem, że nie będę w stanie się przemóc. Jeszcze na koniec usłyszałyśmy, że jest to dla niego nietypowa sytuacja, bo na co dzień nie ma do czynienia z takimi inteligentnymi i pyskatymi dziewczynami xD



Więc mimo wszystko uważam imprezę za jak najbardziej udaną, nigdy się tak nie wytańczyłam i czułam, widziałam w tym jak na mnie patrzył, dotykał, że podobam mu się a wtedy tego potrzebowałam. Potwierdziło się po raz kolejny, że jak już się komuś podobam to starszym facetom nie wiem z czego to wynika. Współlokatorka bardzo zadowolona, bo była z tym kolesiem u niego w domu więc wiecie =P Blondyneczki się wytańczyły z wszystkimi chyba chłopcami, którzy tam byli.
I tak o to minęła nam sobotnia noc.