Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (133)
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 59572 |
Komentarzy: | 1655 |
Założony: | 3 maja 2012 |
Ostatni wpis: | 10 sierpnia 2015 |
kobieta, 32 lat, Łódź
174 cm, 76.50 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Głupi to ma szczęście =) fotorelacja
Wyjazd planowany od roku w końcu dojdzie jutro do skutku.
Bilety kupione, więc nie ma odwrotu xD Tylko co warto zobaczyć w Warszawie?
Jest mi źle, czuję się źle ale nie tyle fizycznie co psychicznie. Od rana sklep, wpieprzanie i wc. Pogoda do niczego, mogłoby się chociaż pożądnie rozpadać. Boję się powrotu do domu, ostatnio albo nie jem nic albo wpieprzam i rzygam.
Tata jednak po mnie przyjedzie prawdopodobnie w środę, zostało kilka dni a ja nie wiem co robić. Myślałam, że jak schudnę do tych 80kg to będzie lepiej, będzie już "w miarę", będę mogła chudnąć powoli. Ale to gówno prawda, jestem nadal tak samo gruba jak 1,5 miesiąca temu, jak 15kg temu. Poza tym jedynymi osobami, które zauważą to, że schudłam będą moi rodzice. I mama będzie tm przerażona a ja nie wiem co jej powiem jak o to zapyta.... a zapyta.
Jestem na siebie zła, że zaczełam się ogarniać tak późno. Rozumiecie? Nie mam żalu do siebie, że do teo wróciłam, chyba się z tym pogodziłam. Jetsem bulimiczką i tyle, pięć lat już za mną ile przede mną? Tylko czasem boję się, że może i mnie spotkać to co niektóre bulimiczki, nie chciałabym się położyć i się rano nie obudzić, nie chcę umrzeć. Tyle myśli przewija się przez moją głowę, że nie jestem w stanie ich wszystkich nawet tutaj napisać.
Chciałabym po prostu być chuda, a znów wróce do domu gruba.... To sprawia, że odechciewa mi się wszytskiego, nie mam siły ani chęci walczyć o zdrowie chce tylko być chuda. Chcę zdążyć być chuda i szczęśliwa, zanim przeszłość wróci. Tak bardzo boję się, że nie zdążę...
Mam go kur*a dość. Naprawdę? Takim problemem jest przyjechać raz w roku żeby mnie zbarać?
Nie jest to 50 a 500km, rozumiem no ale mimo wszytsko....
Wymyślił sobie, że jakiś cudowny kolega wisi mu przysługę i mi przechowa tutaj rzeczy,
więc on nie ma problemu i nie musi przyjeżdżać a ja ze wsyztskimi rzeczami
spakuje się do jednej walizki, bo przecież reszta mi nie potrzebna.
Szczegół, że w zasadzie zwoziłam tu rzeczy przez cały rok.
Chyba nie pamięta jak zapakowany był samochód gdy mnie tu przywoził.
No po prostu zajebiście, aż idę się porzygać kurwa...
A potem bieganie, może to mi choć troche poprawi nastrój.
Co z tego, że już zaplanowałam co bym mu chciała tutaj pokazać.
Przecież chodzi mi tylko o mnie oraz o to, żeby mi się wygodnie wracało.
Miałam napisać dzisiaj do psychologa, jakoś opuściły mnie chęci.
Dlaczego zaczęłam to znowu robić?
Bo chciałam uciec od problemów.
Dlaczego robiłam to gdy zdałam już sobie z tego sprawę?
Bo znalzłam w tym "cudowny" sposób na chudnięcie.
Dlaczego robię to teraz?
...?
Może boję się, że gdybym próbowała przestać, mogłoby się okazać,
że wcale nie jest to zależne ode mnie a kto lubi rozczarowania?
Jak ja nie lubię jak mi się wpisy tutaj kasują... bbrrrr.
Poszłam na egzamin z nastawieniem, że będzie mi dane obejrzeć to cudowne miasto 3 września.
W końcu wczoraj nie doczytałam nawet wszystkich notatek, rano także.
BYłam zajęta poszukiwaniem kluczy i spódnicy, więc jakby nie straczyło czasu.
Są rzeczy ważne i ważniejsze right?
Zgubiła się w drodze na egzamin, po drodze na który zostałam obdarowana Metrem z horoskopem.
Chciałam Wam zacytować, ale właśnie się zorientowałam, ze gazetę tez zgubiłam xD
W każdy razie było coś o szczęśliwym dniu oraz iż wszytsko będzie po mojej myśli.
Dziwię się tylko, że się gdzieś nie wyłożyłam w szpilkach, tak na dopełnienie tego dnia.
Z egzaminu nauczona poprzednim kolokwium nie wyszłam szczęśliwa,
człowiek może wszytsko napisać, nawet dobrze napisać ale przez niedopowiedzenia stracić punkty.
Przed chwilą wrzucili wyniki do internetu, patrze a tam 4 xD
Pochwalę się, że oprócz mnie tylko dwie osoby dostały jeszcze taką ocenę =P
I po raz kolejny sprawdza się powiedzenie: "Miej wyjebane a będzie Ci dane".
Swoim stresem połączonym ze szczęściem musiałam się podzielić z moim "przyjacielem".