Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Stuentka ratownictwa meycznego. Marząca o pracy w wojsku i szczęściu. Ed od 5lat. Ponad 1,5 roku terpaii- bulimia. NIgdy dość dobra. Stare konto: kllamka

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 59572
Komentarzy: 1655
Założony: 3 maja 2012
Ostatni wpis: 10 sierpnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
makelifehappier

kobieta, 32 lat, Łódź

174 cm, 76.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 września 2012 , Komentarze (5)



Lay my head, under the water
Lay my head, under the sea
Excuse me sir, am I your daughter?
Won't you take me back, take me back and see?

There's not a time, for being younger
And all my friends, are enemies
And if I cried unto my mother
No she wasn't there, she wasn't there for me

Don't let the water drag you down (Don't let the water drag you down)
Don't let the water drag you down

Broken lines, across my mirror
Show my face, all red and bruised
And though I screamed and I screamed, well no one came running
No I wasn't saved, I wasn't safe from me

Don't let the water drag you down (Don't let the water drag you down)
Don't let the water drag you down

Don't let me drown, don't let me drown in the waves, oh
I could be found, I could be what you had saved

Saved, saved, saved


Lay my head, under the water
Aloud I pray, for calmer seas
And when I wake from this dream, with chains all around me
No, I've never been, I've never been free

No, I've never been, I've never been free
No, I've never been, I've never been free


16 września 2012 , Komentarze (48)


Wiem dawno się nie odzywałam ale potrzebowałam tej przerwy. Co u mnie? Wakacje w domu rodzinnym odbiły się i na mojej psychice i wadze, która raz w górę, raz w dół. Różne fazy się przewinęły od tych zdrowych diet po moje stare nawyki, był tez okres gdy sporo ćwiczyłam. Ogólnie to codziennie gdy byłam w domu 30km rowerem to był standard. Uwielbiam rower i ścigać się z kolarzami xD Teraz jestem w Łodzi, miałam do napisania jeden egzamin, który już zaliczony więc jestem szczęśliwa =) Jednak musiałam przedłużyć swój pobyt ze względu na problem z wpisami do indeksu. Za bardzo nad tym nie ubolewam, bo uwielbiam Łódź i możliwość wybycia z domu wpływa na mnie korzystnie. Jako, ze miałam być 2dni a nie 7 musiałam wybrać się na zakupy a tam kolejna miła niespodzianka bo sweterek w rozmiarze M, jejku jak ja dawno nie nosiłam tego rozmiaru =) Wrzucę zaraz zdjęcia jak się łaskawie dodadzą. Co tam u Was słychać?

A i nabyłam jak się okazało już później dość kontrowersyjną książką "Pięćdziesiąt twarzy Graya", osobiście przeczytałam jak na razie z 10 rozdziałów i książka wpada w mój gust, nie oczekuje od niej nie wiadomo czego, dobrze się czyta i ciężko się od niej oderwać więc stwierdzam, ze jest ok i polecam ;)

 

  

    
Obecnie jest około 79kg i muszę Wam przyznać, że stwierdzam, że już tragedii nie ma i powoli zaczynam akceptować swoje ciało ;) Nie znaczy to, że już nie chce zjechać z wagi ale, że z obecną, najlepiej jeszcze z -3kg też da się żyć i nie straszyć na ulicach ;)


26 czerwca 2012 , Komentarze (17)


Polubiłam to miasto xD No może nie tak jak Łódź, ale ją to po prostu pokochałam xD
 Zaczynając od początku, to ledwo zdążyłyśmy na tramwaj, dobiegłyśmy w ostatniej chwili. Jak wsiadłyśmy do właściwego pociągu to był już szczyt naszego szczęścia, tak nam się wydawało xD
Ogólnie przyjęłyśmy zasadę małych celów, kolejnym było wysiąść na dobrej stacji, banalne, ale jednak dla nas było to wyzwanie xD Udało się.




Potem był Pałac Kultury, Muzeum Techniki i 45minut szukania Muzeum Ewolucji- kierowane przez 10 osób jak nie więcej, po 45minutach krążenia dowiedziałyśmy się, że w tym miesiącu jest nieczynne. Dotarłyśmy na Stare Miasto- zapoznałam się z obsługą kasowników, które pożerają bilety =P No i znowu okrążyłyśmy Uniwersytet Warszawski nie od tej strony co by się chciało xD no ale  =)
 Potem wybrałyśmy się do Centrum Kopernika- polecam serdecznie, ale na cały dzień. My byłyśmy tak koło 15 i o 19 zostałyśmy wyproszone, bo zamykali a udało nam się jedynie połowę zobaczyć, czas zleciał nie wiadomo kiedy. Masa ciekawych eksperymentów, no polecam, każdy znajdzie tam coś dla siebie i dla dzieci i dla dorosłych, masa zabawy xD



A i jeszcze wcześniej zwiedziłyśmy Zamek Królewski czy jakoś tak xD Jako, że niedziela to zwiedzanie było darmowe, trochę się tam pogubiłyśmy ale był miły pan ochroniarz =).




No i w tym momencie miałyśmy problem, bo w planach były jeszcze Łazienki Królewskie a tu pociąg o 19.30 albo 21.30 ostatni. Wylądowałyśmy w Złotych Tarasach i udało mi się przekonać wspólokatorkę byśmy zostały na noc w Warszawie, jako że czułam straszny niedosyt xD Bilety zwróciłyśmy i pojechałyśmy do Łazienek, dotarłyśmy tam koło 20. Spotkałyśmy po jakimś czasie dziewczyny szukające wyjścia, jako że bramy podobno pozamykane. I pojawił się problem xD wizja że park moze być zamykany, co nam wcześniej na myśl nie przyszło, no ale co tam chodziłyśmy dalej im bardziej się ściemniało, tym bardziej omijałyśmy stróżówki xD Ogólnie w którą stronę nie poszłyśmy ciągle wychodziłyśmy koło Świątyni Diany i nie mogłyśmy znaleźć Pałacu na wodzie. Udało nam się koło 23 xD Położyłyśmy się na trawie i podziwiałyśmy razem z kaczkami xD Ładnie oświetlony, świetnie to wyglądało z naszej miejscówki.

 

Jednak zaczęło robić się chłodno, więc wybrałyśmy się na poszukiwanie naszej ławeczki przy Norwidzie, jednak nie zakończyła ta misja się sukcesem xD Trzeba było zadowolić się inną ławką. A i jeszcze wcześniej udało nam się zobaczyć lampiony chińskie, jakiś festiwal jest czy coś takiego, bajecznie to wyglądało.






 I wszystko było by super gdyby nie to, że zaczęła się burza ;/ Mimo parasoli zaczęło się na ławce robić mokro, więc wyruszyłyśmy na poszukiwanie tej naszej świątyni z daszkiem, ale tak to jest, ze jak czegoś szukasz to nie znajdziesz. Trafiłyśmy na jakiś "mostek" tam przynajmniej nie padało =)
Ale o 3 stwierdziłyśmy, ze nam zimn i może dobrze by było przetransportować się na dworzec.

 Czekała nas więc kolejna misja, znaleźć wyjście z tego labiryntu xD Szłyśmy sobie tą taką jedną z głównych dróg, patrzymy ktoś jedzie, no to szczęśliwe, bo jak ktoś się tu dostał na rowerze o 3 w nocy tzn. że jedna nie zamykają tego xD Koleś podjeżdża do nas i pytanie: A co panie tu robią? Park jest zamknięty, nie wolno tu przebywać xD Ja automatycznie odpowiedziałam, że się pogubiłyśmy i szukamy wyjścia, ochroniarz gdzieś nas pokierował do wyjścia. Myślę, że był w takim samym szoku jak i my, że spotkał kogoś o 3 w nocy dlatego o nic więcej nie pytał, tak samo jak koleś przy wyjściu, poza pytaniem: A co wy tu robicie o 3 w nocy? Udało nam się wydostać i trafić na przystanek.
 Potem zrobiłyśmy jeszcze trochę przypału na dworcu xD Ludzie mieli nas dosyć =P



  I o 8 byłyśmy z powrotem w Łodzi xD Długo będę wspominać ten wypad =)  Podziwiam tych którzy dotrwali do końca

Teraz czekam na tatę a jutro wracam, do domu nad morze. Wszystko już spakowane, no prawie ;) Życzcie mi udanej podróży xD

23 czerwca 2012 , Komentarze (8)

 

Wyjazd planowany od roku w końcu dojdzie jutro do skutku.

Bilety kupione, więc nie ma odwrotu xD Tylko co warto zobaczyć w Warszawie?

22 czerwca 2012 , Komentarze (14)

 

Jest mi źle, czuję się źle ale nie tyle fizycznie co psychicznie. Od rana sklep, wpieprzanie i wc. Pogoda do niczego, mogłoby się chociaż pożądnie rozpadać. Boję się powrotu do domu, ostatnio albo nie jem nic albo wpieprzam i rzygam.

 Tata jednak po mnie przyjedzie prawdopodobnie w środę, zostało kilka dni a ja nie wiem co robić. Myślałam, że jak schudnę do tych 80kg to będzie lepiej, będzie już "w miarę", będę mogła chudnąć powoli. Ale to gówno prawda, jestem nadal tak samo gruba jak 1,5 miesiąca temu, jak 15kg temu. Poza tym jedynymi osobami, które zauważą to, że schudłam będą moi rodzice. I mama będzie tm przerażona a ja nie wiem co jej powiem jak o to zapyta.... a zapyta.

Jestem na siebie zła, że zaczełam się ogarniać tak późno.  Rozumiecie? Nie mam żalu do siebie, że do teo wróciłam, chyba się z tym pogodziłam. Jetsem bulimiczką i tyle, pięć lat już za mną ile przede mną? Tylko czasem boję się, że może i mnie spotkać to co niektóre bulimiczki, nie chciałabym się położyć i się rano nie obudzić, nie chcę umrzeć. Tyle myśli przewija się przez moją głowę, że nie jestem w stanie ich wszystkich nawet tutaj napisać.

Chciałabym po prostu być chuda, a znów wróce do domu gruba.... To sprawia, że odechciewa mi się wszytskiego, nie mam siły ani chęci walczyć o zdrowie chce tylko być chuda. Chcę zdążyć być chuda i szczęśliwa, zanim przeszłość wróci. Tak bardzo boję się, że nie zdążę...

 

 

 

 

16 czerwca 2012 , Komentarze (10)

Mam go kur*a dość. Naprawdę? Takim problemem jest przyjechać raz w roku żeby mnie zbarać?

 Nie jest to 50 a 500km, rozumiem no ale mimo wszytsko....

Wymyślił sobie, że jakiś cudowny kolega wisi mu przysługę i mi przechowa tutaj rzeczy,

 więc on nie ma problemu i nie musi przyjeżdżać a ja ze wsyztskimi rzeczami

spakuje się do jednej walizki, bo przecież reszta mi nie potrzebna.

Szczegół, że w zasadzie zwoziłam tu rzeczy przez cały rok.

Chyba nie pamięta jak zapakowany był samochód gdy mnie tu przywoził.

No po prostu zajebiście, aż idę się porzygać kurwa...

A potem bieganie, może to mi choć troche poprawi nastrój.

 Co z tego, że już zaplanowałam co bym mu chciała tutaj pokazać.

Przecież chodzi mi tylko o mnie oraz o to, żeby mi się wygodnie wracało.

Miałam napisać dzisiaj do psychologa, jakoś opuściły mnie chęci.

 

14 czerwca 2012 , Komentarze (9)

Dlaczego zaczęłam to znowu robić?

Bo chciałam uciec od problemów.

Dlaczego robiłam to gdy zdałam już sobie z tego sprawę?

Bo znalzłam w tym "cudowny" sposób na chudnięcie.

Dlaczego robię to teraz?

...?

Może boję się, że gdybym próbowała przestać, mogłoby się okazać,

 że wcale nie jest to zależne ode mnie a kto lubi rozczarowania?

11 czerwca 2012 , Komentarze (9)

 

Jak ja nie lubię jak mi się wpisy tutaj kasują... bbrrrr.

Poszłam na egzamin z nastawieniem, że będzie mi dane obejrzeć to cudowne miasto 3 września.

W końcu wczoraj nie doczytałam nawet wszystkich notatek, rano także.

BYłam zajęta poszukiwaniem kluczy i spódnicy, więc jakby nie straczyło czasu.

Są rzeczy ważne i ważniejsze right?

Zgubiła się w drodze na egzamin, po drodze na który zostałam obdarowana Metrem z horoskopem.

Chciałam Wam zacytować, ale właśnie się zorientowałam, ze gazetę tez zgubiłam xD

W każdy razie było coś o szczęśliwym dniu oraz iż wszytsko będzie po mojej myśli.

Dziwię się tylko, że się gdzieś nie wyłożyłam w szpilkach, tak na dopełnienie tego dnia.

Z egzaminu nauczona poprzednim kolokwium nie wyszłam szczęśliwa,

człowiek może wszytsko napisać, nawet dobrze napisać ale przez niedopowiedzenia stracić punkty.

Przed chwilą wrzucili wyniki do internetu, patrze a tam 4 xD

Pochwalę się, że oprócz mnie tylko dwie osoby dostały jeszcze taką ocenę =P

I po raz kolejny sprawdza się powiedzenie: "Miej wyjebane a będzie Ci dane".

Swoim stresem połączonym ze szczęściem musiałam się podzielić z moim "przyjacielem".