Prawie dwa tyg minęły odkąd zaczęłam dietę, na wadze 1 kg mniej po 1-szym wazeniu hmmm chyba jestem bardzo niecierpliwa bo miałam nadzieję że będzie trochę więcej, i tu właśnie pojawia się mój problem z motywacja. Bo chciałabym wszystko na już, od razu. A przecież nie przytyłam 40kg w tydzień więc dlaczego oczekuje efektów natychmiast?
Jeśli chodzi o samą dietę to uważam że jest świetna, wybrałam wegetariańska z ryba. Bardzo szybko udało mi się zrezygnować z mięsa i wcale mi go nie brakuje. W sumie to czerwonego mięsa nie jadłam już od prawie roku, ale kurczak byl codziennym gościem na moim stole. Tak czy siak nie żałuję że wybrałam wege z ryba. Dania są świetnie zbilansowane a porcje czasem uważam że są za duże, no i jeszcze ten problem regularnych posiłków. Potrafię wcisnąć 4 w moją dobę, a w dni gdy trenuje jest jeszcze gorzej. Nie wyobrażam sobie iść na trening po śniadaniu, raz spróbowałam i niestety wylądowałam nad muszla klozetowa, także zazwyczaj jak jem pierwszy posiłek to powinnam zjeść już drugi 😬 cóż może z czasem się uda. Trenuje 3 razy w tygodniu a chciałabym 5. W dni beztreningowe jeżdżę na rowerze albo chodzę, głównie po dzieci do szkoły ale jest to już jakiś postęp zwłaszcza że do tej pory jeździłam po nie samochodem albo wysyłałam męża. Oby tylko się nie poddać...