Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Nigdy nie byłam w stanie zaakceptowć siebie taką jaką jestem, szczególnie waga, wieczne docinki i brak powodzenia u mężczyzn dobiły moją samoocenę. Teraz powoli zaczynam odnajdywac sposób do zdrowego żywienia i aktywności fizycznej, zeby poczuć się dumna ze swojego ciała. Jestem też w momencie życia w którym mówię tym którzy potępiają mnie za moją wagę 'Wypchajcie się'.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 11426
Komentarzy: 100
Założony: 13 czerwca 2012
Ostatni wpis: 17 września 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Amielamie

kobieta, 35 lat, Kraków

165 cm, 82.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 września 2017 , Skomentuj

Właśnie gotuję obiad na jutro (jest u nas prawie 21:00) i zamierzam iść do łóżka przed 22:00. To jest mój jedyny cel na dzień dzisiejszy :D 

Jutro mam w planach:

- zrobienie listy to do na cały tydzień

- zarezerwowanie wypadu na weekend

- powrót na siłkę. To się musi stać, naprawdę. 

- praca nad moją stroną

-edycja zdjęć i plan social media

Dużo spraw do załatwienia i mam nadzieję, że będę mieć motywację, żeby wszystko zrobić. Moja 'Ta daaa!' lista na dzisiaj:

- zjedliśmy razem śniadanie

- poszliśmy na urodziny córki koleżanki

Niedziela pełna luzu ;) 

16 września 2017 , Skomentuj

Umknęły mi dwa dni z powodu pracy. Tryb na pełen etat włączony do środy, za to kolejny piątek wolny i mam 4 dni weekendu. Mam nadzieję, że pogoda będzie lepsza.

Jedzenie - trzymam się diety, mniejszych porcji, dużo piję. Jedyne czego nie osiągnęłam to ruch - wracam do domu padnięta i mimo, że mogłabym iść na siłownię, przez dwa ostatnie dni po prostu idę do łóżka. Dzisiaj wstałam o 9:00 bez budzika - jak dla mnie to wczesna weekendowa pora. 

Zmiana grafiku snu mnie zawsze rozwala. 

W ten weekend typowe domowe zajęcia - sprzątanie, obrabianie zdjęć, gotowanie na przyszły tydzień, robienie zdjęć, zakupy. 

Nie mam motywacji, żeby rozwodzić się nad wszystkim dlatego idę pod prysznic, a później odpicuję mieszkanie. 

Trzymajcie się! Zróbcie sobie przerwę od internetu :P 

13 września 2017 , Komentarze (4)

Dzisiaj... nie zaczęłam diety. Mamy lodówkę pełną warzyw, z których tylko kilka figuruje na liście, i nie zdążyłam pójść do sklepu. Dzisiaj mam zamiar nadrobić, zaraz wybiegam!

Wczorajszy wypad na siłownię był żenadą bo... nie mogłam znaleźć wejścia! Centrum handlowe przez które przechodzę normlanie było już zamknięte, a nigdzie nie mogłam znaleźć innege wejścia. Ranyyyy... Dzisiaj podejście numer dwa.

Dostałam dwa komentarze pod poprzednim wpisem, które negatywnie wyraziły się o moim jadłospisie. Po pierwsze - nie prosiłam o radę. Po drugie - mój jadłospis nie jest tragiczny. Wręcz przeciwnie - rzadko choruję, jestem zdrowa, lekarz potwierdzi. Powodem dla którego jestem za ciężka jest jedzenie za dużo i jedzenie ze stresu. Pracuję nad zmniejszaniem ilości i jest git, jestem szczęśliwa i nie chodzę głodna, ani o jedzeniu nie myślę. 

Ogólnie to powiem tak, że nie lubię naszej mentalności polskiej. A właściwie mentalności innych Polaków i Polek, bo ja takowej nie posiadam. Doleję oliwy do ognia stwierdzając, że gdybyśmy się zastanowili czasami na temat tego, czy nasza 'rada' jest rzeczywiście potrzebna to bardzo często doszlibyśmy do wniosku, że otóż nie, nie jest. 

 Dzisiaj zjadłam:

  • śniadanie - płatki z mlekiem migdałowym, jabłko
  • przekąska - garść orzechów
  • obiad - 'makaron' z dyni, sos warzywny
  • zupa dyniowa z olejem z pestek dyni, ciasto wegańskie

Dzisiejszy dzień to masa spotkać. Wracam do czasów korpo, kiedy spotkania rozwalały dzień - ile w tym prawdy! Większość rzeczy załatwilibyśmy przez e-mail. Jedna sprawa - UWIELBIAM moją nową ekipę. Są super wyluzowani i pomocni. Na dodatek firma zajmuje się czymś dobrym dla środowiska i nie mogę sobie wyobrazić lepszej pracy. 

Napisała po dwóch dniach w biurze :P 

Wracam do obrabiania zdjęć do sprzedania, przepisywanie postów no i praca nad stronami dla kilku klientów zanim kopnę się na zakupy i na siłkę. Dzisiaj muszę iść wcześnie spać bo padnę!

12 września 2017 , Komentarze (5)

Pierwszy dzień w biurze, a później spotkanie z klientką. Namówiła mnie na cotygodniowy marsz w parku pałacowym niedaleko od mojego mieszkania. Podoba mi się pomysł poniedziałku rozpoczętego w parku na ćwiczeniach :D

HYPE ponieważ dostałam moją dietę z Vitalii i jest świetna! Za mało w niej potraw 100% roślinnych ale jakoś sobie z tym poradzę. Wróciłam do domu, zjadłam kolację, później upiekłam ciasto jałbłkowe, a teraz piekę dynię makaronową na jutrzejszy lunch. 

Dzięki wszystkiemu co metafizyczne, mój ból gardła jest mniejszy - litry, hektolitry naparów zdziałały cuda. I Wasze komentarze! Nie zapominajmy o świętej mocy komentarzy ;) 

Dzisiaj zjadłam:

  • śniadanie: owsianka
  • obiad: serek wiejski + 2 jabłka
  • kolacja: zupa-krem z dyni, 2 sadzone jajka. Do tego 3 jabłka na deser

Wypiłam za mało płynów, ale teraz nadrabiam. Muszę przynieść sobie większą butelkę na wodę do biura. Mam takiego powera, że hej! Mam zamiar przelecieć się jeszcze do mojej siłowni wieczorem. Dostałam nowy ebook Gretchen Rubin i nie mogę się doczekać, żeby się do niego zabrać. Uwielbiam czytać na rowerku stacjonarnym i postanowiłam sobie, że tą książkę mogę czytać tylko i wyłącznie tam, więc co zrobić ;) 

Idę robić mój lunchbox a później siłownia! 

12 września 2017 , Komentarze (4)

Jutro dostaję dietę od Vitalii, ale już wczoraj zaczęłam z mniejszymi porcjami. Również dlatego, że miałam dużo pracy (która przedłużyła się bo monotasking to trudna umiejętność do nauczenia się po latach multitaskingu).

Wczorajsze menu:

  • Śniadanie: owsianka z owocami i mlekiem migdałowym
  • Obiad: fasolka w sosie pomidorowym, pół bagietki. Kostka ciemnej czekolady na deser.
  • Kolacja: zupa-krem z dyni i prażonymi pestkami z dyni, serek wiejski z miodem i orzechami.

Obudziłam się z bólem gardła i wypiłam morze herbaty. Dzisiaj zaczynam pracę w biurze i nie chcę być chora. Szczególnie, że pogoda nie jest inspirująca - pada i jest zimno.

10 września 2017 , Komentarze (2)

Przypadkiem odnalazłam mój stary pamiętnik na Vitalii i przeczytałam moje stare wpisy. Rany, jaka ja byłam niewinna ;) 

Od wyjazdu z Anglii przytyłam od stress eating z powodu wieeeelu problemów spowodowanych trudną sytuacją i naprawdę ciężkimi zmianiami. Dzisiaj powoli staję na nogi i postanowiłam, że wrócę na Vitalię, bo regulowanie posiłków sprawiało mi przyjemność i myślałam o nich o wiele mniej. 

Od wtorku zaczynam nową pracę z regularnym planem. Cieszy mnie to niezmiernie, bo ostatnie dwa lata były połączeniem bezrobocia i samozatrudnienia - nie jestem osobą, która może żyć w stresie i sama regulować sobie dni. Te dwa ostatnie lata miały na mnie bardzo negatywny wpływ i, niestety, widać to.

Dzisiaj zjadłam dosyć dużo chleba:

  1. śniadanie - 2x kajzerka, masło, szynka, pomidor
  2. przekąska - precel z jabłkien, kieliszek wina
  3. kolacja - zielona sałatka, pieczona zielona fasolka, puszka czerwonej fasoli

Nie mam pojęcia ile to jest kalorii, ale wszystko było pyszne. Oprócz tego przeszliśmy się wokół dwóch wiosek - w jednej z nich odbywał się festiwal wina i zaopatrzylismy się w dwie butelki. 

Właśnie zabieram się do sprzątania kuchni, a później ćwiczenia na nogi. Być może wybiorę się na siłownię - dołączyłam wczoraj i nosi mnie, żeby w niej spędzać wieczory :D

30 czerwca 2013 , Komentarze (2)

Ile czasu mineło, nie wiem!

Odkąd byłam na Viatalii zmieniło się troszkę bo ćwiczę dużo i jem dużo warzyw i owoców ale nie odchudzam się w żaden maniakalny sposób. Mój obecny cel to wymodelowanie sylwetki i pozbycie się wiszącej skóry, z czasów kiedy jeszcze byłam ho ho i nie wiadomo jaki rozmiar.

Szczęśliwie dobiłam rozmiaru 40. Wiem na pewno bo wczoraj byłam na zakupowym szaleństwie i wbiłam się w spodnie 40 :) Rozmiar stanika- miseczka w dół!

Mój największy problem to problemy trawiennie i poczucie ciężkości, które staram się zredukować. Dzisiaj postanowiłam że dołączę do Vitalii jeszcze raz żeby monitorować swoje postępy i mieć więcej motywacji żeby robić coś, cokolwiek :)

Właśnie zjadłam na śniadanie śliwki suszone, bo przeczytałam że działają dobrze na przeczyszczenie. Dzisiaj odrobinę detoksu bo piję koktajle truskawkowe i wodę z sokiem z cytryny albo grejpfruta. Powodem nie jest ekstremalne odchudzanie, ale fakt że nie mam apetytu i strasznie pobolewa mnie głowa, co sprawia że nie mam ochoty myśleć o gotowaniu. A głowa pobolewa bo otrzymałam antybiotyk na trądzik (cały mi zasypał plecy!) i skutkiem ubocznym są bóle głowy. Powinnam się cieszyć że TYLKO głowa boli a, bo całkowita utrata wzroku też tam na liście była...

Właśnie zbieram się do siłowni na 2-godzinny wysiłek. Miałam iść do sauny ale przypomniałam sobie że w niedzielę otwierają tylko od 10 więc będzie zimno w niej, a nie mam czasu siedzieć. 

Dwa zdjęcia mojej obecnej sylwetki- widać jakiś tam mięsień ale majtek jeszcze nie drze. Ten tłuszczyk wszystko zasłania ;)

15 listopada 2012 , Skomentuj

Już czwartek a przede mną 12-godzinna zmiana w kinie. Ale jestem pozytywna bo potrzebuję pieniędzy na moją urodzinową wycieczkę do jeszcze nie wiem gdzie, więc spodnica podkasana, rękawy zakasane :P

Wczoraj wróciłam do domu późno i niestety zjadłam sobie obiad o 11, a teraz żołądek mi dziwnie burczy bo nie miał odpoczynku w nocy. Cóż, chciałam to mam! Dzisiaj sałatki owocowe, orzeszki i wafelki ryżowe, bo tak mi się chce ;)

Jutro na szczęście pracuję tylko wieczorem, więc w dzień będę mogła ogarnąć pokój, znowu narobione zamieszanie w nim. Muszę kopnąć się po jakieś pudła albo pojemniki, żeby moje rzeczy w czymś przechowywać i jak zawsze, zrobiś kolejny przegląd w mojej szafie, do której wrzucam ubrania jak mi się chce i potem nic nie mogę znaleźć. Chciałabym miec ogromną szafę, taką na całą ścianę. 

Zrobiłam sobie tonik pietruszkowy do twarzy bo wiele dziewczyn na Wizażu chwaliło i poczekam na efekty. Jeśli mi wygłądzi skórę to już kompletnie przerzucę się na naturalne kosmetyki i proste sposoby żeby wyglądać ładniej. Co jak co, ale np żaden balsam tak mojej skóry nie nawilży jak olej kokosowy czy oliwka dla dzieci, im prostsze tym lepsze!

Zbieram się do pracy i lecę!

Miłego dnia! :)

11 listopada 2012 , Skomentuj

'Ale za to niedziela, ale za to niedziela, niedziela będzie dla nas!'

Dzisiajszy dzionek był nudnawy...Tłumaczę książkę Susie Orbach na polski i napisałam tylko dwie strony. Ale wykąpałam się, zrobiłam sobie pedicure i zaraz zbieram się do pracy. 

Dzisiaj zjadłam:

Śniadanie: kanapka z kurczakiem i kukurydzą na chlebku razowym, biała herbata
II śniadanie: 1 jabłko pokrojone na ćwiartki z masłem orzechowym i cynamonem
Obiad: Tortellini z kurczakiem i serkiem wiejskim

Przekąska w pracy (może;)): mieszanka orzechów, pestek dyni i rodzynek

Kusi mnie żeby zakupić czarną szminkę i chyba tak zrobię na jutrzejszych zakupach. Muszę dodatkowo kupić olejek do włosów bo strasznie się puszą mimo odżywek. Nie susze ich już tak często jak kiedyś, ale chyba potrzebują troszkę kuracji i odpoczynku. Witajcie z powrotem, loki!

Dobra wiadomość jest taka że choroba mi mija! Wczoraj bałam się że mój spacer do pracy mi zaszkodzi, ale było chyba odwrotnie. Dodatkowo wróciłam do domu na nogach, co daje mi 2 godziny marszu, czyli ćwiczenia zaliczone! :D

Mam nadzieję że wszystkim miło mija niedziela i uczczili święto niepodległości.


10 listopada 2012 , Skomentuj

Mam nazywać dzisiejszą sobotę pierwszym dniem diety? ;) Chyba nie, bo nie ma sensu odliczać czegoś co ma być długotrwałą zmianą sposobu odżywiania.

Wczoraj zjadłam 2 kanapki, 1 ciastko, 6 smażonych sajgonków z krewetkami, koktajl Cuba Libre. Nie było zdrowo, ale niestety nie miałam czasu na zaplanowanie posiłku bo praca i wieczorne spotkanie ze znajomymi. Dzisiaj jednak mam normalny dzień z pracą w nocy więc można jeść normalnie ale zdecydowanie mniej :)

Śniadanie: płatki z bananem, orzechami pekan i syropem klonowym, mleko

Nie wiem co chcę zjeść na obiad ale w lodówce zatrzęsienie sera więc pewnie trzeba się za to zabrać. Ostatnio oglądałam kilka blogów i czytałam artykuł w gazecie wyborczejo niejakim Kewinie który jadł przez miesiąc za 1 zł dziennie. Jeśli zamieszkam kiedyś sama na pewno przeprowadzę taki eksperyment :D Nie jest to ciekawe? W dzisiejszych czasach tyle wydajemy na jakieś cudaczne jedzenie, które zgadzam się, jest przyjemnością, ale można się bez niego obyć. A jedzenie na mieście? To jest dopiero koszt! A przecież tak fajnie jest gotować samemu, zdrowo, ze świeżych składników :)

Choroba jeszcze mnie trzyma, ale powoli ustępuje. Zamierzam wypić kilka szklanek wody z cytryną. Dzisiaj zamierzam też odbyć spacer do miasta zamiast jechac autobusem, 1 godzina umiarkowanego marszu! I daje mi się że widziałam w wyborczej artykuł o ludziach którzy spacerują i żyją dłużej :DD