Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chudnę :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 188880
Komentarzy: 3306
Założony: 14 czerwca 2012
Ostatni wpis: 24 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
jeszczeimpokaze

kobieta, 33 lat, Gdańsk

168 cm, 69.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Muszę dokończyć to co zaczęłam :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 lipca 2012 , Komentarze (18)

Też tak czasem macie, że wstajecie rano i czujecie, że to TEN dzień? Czyli, że wasz żołądek będzie tego dnia niezaspokojoną studnią bez dna? Postanowiłam na ten "szczególny" dzień wykorzystać możliwość zjedzenia loda raz w tygodniu i żeby się na tym lodzie skończyło... wieczorem wtryniłam jeszcze kilka michałków Do tego doczytałam, że jeden michałek ma prawie 90 kcal o kurw* żebym wiedziała wcześniej to bym ich nie ruszała, myślałam że około 50kcal
Stało się... od jutra dalej jadę z koksem. Jutro leżingu i smażingu ciąg dalszy, tym razem nad morzem, wiąże się to z tak zwanym "piknikiem" i ciągłą szamą na kocu, ale nie dam się, jutra już nie spierd***.

Zjadłam:
śniadanie: 2 parówki, bułka z ziarenkami
obiad: 2 gotowane pulpety z mielonego mięsa z piersi kury, gotowany kalafior
podwieczorek: 3gałki lodów- jakieś małe były
kolacja: ryba po "japońsku" (smażona )
+ kawa, jabłko, gruszka, kilka michałków

Nienawidzę takich dni... siedzę i rozmyślam po co zjadłam... Na szczęście zdarzają mi się dość sporadycznie w porównaniu do tego jak było.



Jest mi tak smutno jakby nie wiem  co się stało... głupek, głupek, głupek!!!

26 lipca 2012 , Komentarze (21)

Jechałam sobie rowerem przez las, pogrążona w myślach, kiedy zapaliła mi się stuwatowa żarówka w głowie, poczułam się jakbym Amerykę odkryła. Żaliłam Wam się wczoraj, że chodzę pryszczata i olśniło mnie właśnie w tej sprawie. Pryszcze zaczęły się pojawiać jak podjęłam decyzję o odchudzaniu, zwalałam to na oczyszczanie organizmu, ale jednak nie w tym problem. Zaczęłam rozkminę co w takim razie zmieniłam w swojej diecie i jest! nagle błysnęło NABIAŁ! Nie jestem wielką fanką produktów nabiałowych w związku z czym przed przejściem na dietę spożycie właśnie tych produktów było minimalne, w zasadzie zerowe. Przejście na dietę wiązało się ze wzmożonym spożyciem tych produktów, zaczęłam jeść jogurty, twaróg, serki wiejskie, pić mleko... coś czego wcześniej nie spożywałam zbyt często. Dodatkowo zauważyłam, że często mam wzdęcia, to też wzbudziło moje zainteresowanie, bo skąd wzdęcia przy takim "lekkim" jedzeniu? Wszystko wskazuje na nietolerancję produktów nabiałowych.
W związku z tym na próbę na jakiś czas, jeszcze nie wiem na jak długo eliminuje z mojej codziennej diety nabiał. Będzie ciężko... nawet bardzo... bo to jednak dobra i łatwa opcja przy odchudzaniu, ale coś wymyślę. Jeżeli okaże się, że to była przyczyna moich problemów to zainteresuje się zamiennikami sojowymi.
Dodatkowo sprawdzę, czy produkty mleczne faktycznie spowalniają proces chudnięcia, więc dwa w jednym
Więc od jutra godzina zero, papa musli z mlekiem! papa kawa z mlekiem! i inne...

Zjadłam:
śniadanie: musli z mlekiem i plasterkiem ananasa
II śniadanie (piknik) 2 kromki chleba razowego z polędwicą, ogórki małosolne, papryka, rzodkiewka, 2 jajka na twardo
obiad: gotowana młoda kapusta z gotowanym udkiem z kurczaka
kolacja: 4 plasterki polędwicy sopockiej, 2 pomidory, 1 jabłko

+kawa z mlekiem i pół łyżeczki cukru

Ruch:
około 1,5h jazdy na rowerze

25 lipca 2012 , Komentarze (24)

Zastanawiam się czy nie wrócić do tabletek antykoncepcyjnych. W grudniu 2011 roku postanowiłam, że je odstawię, do niedawna wszystko było ok po czym zasypały mnie pryszcze Zwalałam to na zdrowe odżywianie, że się oczyszczam, że na pewno wszystko się uspokoi i przejdzie, jednak nie... Strasznie mnie to dobija Na 23 sierpnia jestem zapisana do dermatologa, ale trochę wątpię, że mi pomoże. Przez tyle lat co brałam tabletki cera była idealna, zero wyprysków po czym taki bum. Wiem, że ponowne zaczynanie brania też nie rozwiąże wszystkich problemów, bo kiedyś w końcu będę musiała je odstawić, ale jestem załamana

Dzisiaj nie ćwiczyłam, bo tak sobie postanowiłam, jeden dzień przerwy w ćwiczeniach jest konieczny, a poza tym nie miałam też czasu. Za to jutro obawiam się, że nie będę w stanie. Mama ustaliła na jutro całodzienny leżing i smażing, a że mi bliżej kolorytem do białej ściany, niż do czekolady to pewnie będę pod wieczór ubarwienia buraczanego. Moja mama w opalaniu jest nieustępliwa, mogę krzyczeć, jęczeć, marudzić, że chcę wracać, bo mam dość to ona tylko bez cienia zawahania powie: "to poszukaj cienia". Los mój więc pewnie będzie marny jutrzejszego wieczora, może zabiorę jakąś płachtę, którą się w razie czego przykryję przed słońcem

Byłam dziś na Magic Mike, film taki.... noooo.... jak lubicie popatrzeć na przystojnych facetów to polecam

Kolacje jadłam w knajpie, starałam się wybrać coś najbardziej dietetycznego i trafiło na sałatkę. Co prawda miała odrobinę kurczaka (za dużo to go nie dali ) za to była bez sosu.

Zjadłam:
śniadanie: 2 berlinki, bułka z ziarenkami, rzodkiewki
obiad: pół woreczka ryżu z jogurtem naturalnym i jagodami+ odrobina syropu malinowego
podwieczorek: nektarynka, jabłko
kolacja: sałatka z sałaty lodowej, oliwek, kurczaka, pomidora, ogórka

+ standardowo kawa z mlekiem

Dość długo zastanawiałam się czy warto wstawiać to foto, bo efekty nie są jakieś spektakularne, ale czemu by nie... Ja w spodenkach, które zakupiła tuż przed latem, wspominałam o nich wczoraj:
(jak widać mama nie jest zbyt wybornym fotografem)




24 lipca 2012 , Komentarze (22)

Dostrzegam pierwsze efekty odchudzania Spodnie, które kupiłam przed wakacjami zaczynają mi spadać z tyłka, ale jak jak ich porządnie nie zawiąże paskiem to przechodzą mi prawie przez tyłek, to miłe
Brak możliwości ważenia się mnie frustruje, mamy waga waży zupełnie inaczej, niż moja a do tego strasznie świruje i podczas dwóch ważeń pokazuje zupełnie inne wyniki. Masakra A ja jestem tak ciekawa czy stoję w miejscu, czy może chudnę a może nawet tyję, kto wie Jednak muszę jakoś przetrwać do powrotu, czyli do wtorku, o ja. Wiem, że to o wiele zdrowsze, niż codzienne ważenie, ale pewnie sporo osób mnie rozumie.

Zjadłam:
śniadanie: musli z jogurtem naturalnym, banan, garść rodzynek

obiad: pieczone w sosie własnym: kawałek schabu, burak, kalarepa, marchew, plasterek ananasa, niecała szklanka mleka zsiadłego

podwieczorek: 2 kromki chleba razowego, jednak z polędwicą łososiową, druga z serem, ogórki małosolne

kolacja: kalarepa- wiem, że kolacja mega, ale nie mam ochoty na więcej

+kawa z mlekiem 2% i pół łyżeczki cukru- to dość zadziwiające, że pół łyżeczki cukru mi wystarcza na mega wielki kubeł kawy, jesz szansa, że się kiedyś bez cukru się obędzie bo jeszcze niedawno była łyżeczka.

Ruch:
45min z Ewą Chodakowską "killer"- w taką pogodę nie wymusiłam nic więcej

23 lipca 2012 , Komentarze (24)

Tak mnie wzięło na przemyślenia dlaczego się odchudzam. Przeczytałam u kogoś w pamiętniku czy chudość=szczęście? Zaczęłam rozkminę po co ja się odchudzam... Jestem osobą, która jest uważana raczej za pewną siebie, zawsze w ładnym makijażu, uczesana, podobno ładnie się ubieram. W zimę jako tako jeszcze siebie akceptuje, grube ubrania, swetry, 5 warstw na sobie, łatwo ukryć to co zwisa a co odstaje, mankamenty zakryć dodatkami.
Problem stanowi tylko szykowanie się na imprezę, bo gorąco... bo rozebrać się trzeba, bo w swetrze na imprezie to kiepsko, ale impreza mija a ja o problemie zapominam.
Za to jak tylko wychodzi pierwsze wiosenne słońce a temperatura jest coraz wyższa zaczyna się dół, bo nie ma się w co ubrać, bo o krótkich spodenkach mogę zapomnieć, o bluzkach na ramiączka tak samo, bo ramiona obleśnie grube. Koleżanki na około śmiało odsłaniają ładne, zgrabne, jędrne ciało, a ja w głowie ciągle mam myśl... jak zamaskować to sadło? Podczas wspólnych wakacji z koleżankami, przeżywam to jeszcze bardziej, poranne ubieranie się z nimi to koszmar, gdy one przebierają w ładnych zwiewnych sukienkach, szortach, bluzeczkach a ja... luźne przewiewne, długie spodnie+ bluzka na krótki rękaw- zestaw obowiązkowy, bo na nic innego nie mogę sobie pozwolić. Wyjście na plaże przy znajomych? wyjazd na wakacje nad wodę? pokazanie się w stroju kąpielowym? NIE MA MOWY! Zawsze sobie wtedy powtarzałam, że za rok będę jak one, po czym wakacje mijały, próby odchudzania nie wychodziły, a ja byłam gruba tak jak byłam. Za to w te wakacje, podczas kolejnych- jak dla mnie "upokorzeń", założyłam ten pamiętnik, który daje mi tyle siły, że nigdy bym mnie pomyślała, że ma taką moc Za rok będę szczupła, za rok będę nosiła szorty bez poczucia wstydu, za rok będę nosiła sukienki, dokonam tego!

Wpis dość długi jak na mnie, ale może ktoś dotrwał. Wczoraj w okolicach 12 "zgrzeszyłam" Wyciskałam ostatnie tchnienia z mojego mózgu, aby dokończyć pracę o terroryzmie, gdy nagle mój organizm zażądał węglowodanów! ale jak! wiadomo mózg żywi się cukrami, poszłam więc do kuchni i zgarnęłam 2 nektarynki i małego banana. Jak na 12 w nocy to wpadka dość porządna, ale... waga dzisiaj rano pokazała mniej A witamin jednak sobie dostarczyłam... więc noooo trudno, stało się.

Jakoś tak nie chcę mi się cykać fotek... ale jutro już na 100% się zmobilizuje i będzie całodzienne fotomenu.

Zjadłam:
śniadanie: musli z mlekiem 2%
+kawa z mlekiem 2% i pół łyżeczki cukru
obiad: 2 "odchudzone" gołąbki- te same co przedwczoraj
podwieczorek: banan
kolacja: bób (dość sporo), kromka razowca z polędwicą łososiową, 2 pomidory

Ruch:
rano: 35min cardio tae-bo z billy blanksem
8 minutówki- ramiona, nogi, pośladnki+ ćwiczenia na brzuch i stretching
wieczorem: rower około 2h- na jaką ja trasę wlazłam to lepiej nie mówić najpierw było intensywne cardio z górki, na górkę, z górki, na górkę, a później wspinaczka z rowerem pod górę w błocie, koszmar ale nie ma tego złego... pewnie sporo spaliłam no i już wiem, gdzie nie jeździć.




22 lipca 2012 , Komentarze (14)

Wybrałyśmy się dzisiaj z mamą na szlak, można powiedzieć górski Zupełnie nieumyślnie wybrałyśmy najgorszy z możliwych, nie spotkałyśmy ANI JEDNEGO przechodnia, ale nie dziwie się. Szlak był bardzo nieciekawy, kilka razy myślałam, że nie dam rady i wyląduję na dupie a do tego wszystkiego miałyśmy sandały na nogach, haha. Przynajmniej spaliłyśmy dużo więcej kalorii, niż na szlaku zielonym, o tyle dobrze. Na dzisiaj już zakończę moją aktywność na kanapie, bo już mi się nie chce więcej ruszać  Na jutrzejsze poranne ćwiczenia wygrzebałam ze sterty płyt tae-bo i 8-minutówki, więc jest szansa, że nie zasnę w trakcie z nudów
Dzisiaj fotka tylko śniadania, bo cały dzień byłam poza domem i nie brałam aparatu.

Zjadłam:
śniadanie: musli z bananem i 3 łyżkami jogurtu naturalnego, kawałek arbuza

obiad: pieczona ryba, gotowany kalafior i ogórki małosolne
podwieczorek: 2 kromki razowego chleba z szynką i serem, nektarynka
przekąska: chipsy z jabłka 20g
kolacja: pół kostki chudego twarogu
+ kawa z mlekiem 2% i pół łyżeczki cukru

Ruch:
około 3h chodzenia po szlaku

21 lipca 2012 , Komentarze (17)

... potrafią zmotywować się do ćwiczeń w domu. Brakuje mi tu fitness klubu, żeby zmotywować się do ćwiczeń w domu trzeba mieć tyle samozaparcia... jak już odpalę płytę z ćwiczeniami to tylko czekam, aż te się w końcu skończą, bo to jest takie nudne A do klubu to się idzie, zapuszczą fajną muzę, fajny układ, codziennie coś innego i jest miło. Jakoś jednak ten tydzień muszę dać radę. Dowiedziałam się dzisiaj, że basen jest jednak nieczynny do września więc pływanie odpada, eh. Pozostaje mi tylko zmuszać się do ćwiczeń na dywanie, biegania i jazdy rowerze- chociaż to akurat lubię.
Byłyśmy dzisiaj z mamą w kinie na Prometeuszu, nawet spoko film, mogę polecić. Nasz prowiant do kina był super, ogromne jabłka i"chipsy" z buraka. Przynajmniej zdrowo Już mnie nawet nie ciągnie do popcornu, który bądź co bądź wielbiłam.

A tak poza odchudzaniem to postanawiam tydzień bez makijażu Liczę, że moje prychole jakimś cudem przepadną lub chociaż się zmniejszą. Dzień 1 zaliczony

Zjadłam:
śniadanie: pół kostki chudego twarogu, nektarynka, garść rodzynek, odrobina soku malinowego

obiad: dwa dietetyczne gołąbki z młodą kapustą

podwieczorek (kinowa przekąska): jabłko gigant, "chipsy" z buraka, coca cola zero- fotki brak
kolacja: papryka "nafaszerowana" serkiem wiejskim, polędwica łososiowa, ogórki małosolne, arbuz

+ kawa z mlekiem 2%, pół łyżeczki cukru
Ruch:

rano: 45 min z Ewą Chodakowską "skalpel"
wieczorem: 30 min biegania

20 lipca 2012 , Komentarze (19)

Waga: 77kg
Pokazywała nawet 76,9kg, ale bez przesadki Następne ważenie aż pod koniec lipca, nie wiem jak ja tyle wytrzymam Mamy waga waży zupełnie inaczej niż moja, choć i na niej w zasadzie mogę kontrolować czy przypadkiem sobie nie folguje
Moje obawy co do jedzenia u mamy okazały się nieuzasadnione, jak przyjechałam to czekał na mnie pyszny dietetyczny gulasz- koniecznie będę musiała ugotować go w domu.
Miałam w planach przed wyjazdem wstać o 8 i iść na fitness, jednak miałam dzisiaj kolejną nieprzespaną noc i nie zwlokłam się rano z łóżka, trochę żałuje

Zjadłam:
śniadanie: owsianka z budyniem i otrębami z dodatkiem wiórków kokosowych i migdałów

obiad: gulasz z chudym mięsem wołowym i brokułami, ogórki małosolne

podwieczorek: jabłko, nektarynka, dwie łyżki jogurtu naturalnego, garść rodzynek

kolacja: kromka chleba razowego z polędwicą łososiową i musztardą, 2 pomidory, ogórki małosolne

+kawa z połową łyżeczki cukru i mlekiem 1,5%- powoli coraz mniej słodzę kawę ale do zera raczej nie zejdę.
Ruch:
45 min "killer" Ewy Chodakowskiej- coś marnie dzisiaj, chciałam zrobić jeszcze skalpel, ale nie chciał mi się odpalić na mamy komputerze i się zdenerwowałam

19 lipca 2012 , Komentarze (24)

Waga ruszyła! Dziś na wadze ujrzałam 77,4kg, i po cichu liczę, że jutro jeszcze trochę spadnie.
Dzisiaj szczególny dzień, obchodzimy z chłopakiem 5 rocznicę naszego związku. Biorąc pod uwagę mój wiek, jesteśmy ze sobą 1/4 mojego życia na samym początku nie sądziłam, że będzie to tyle trwało a rano słyszałam coś o zaręczynach. Jednak nie, nie chcę póki co, jeszcze za młoda jestem żeby się zaręczać i brać ślub
Jadę jutro do mamy, będę u niej chyba do końca lipca, od jakichś dwóch lat nie byłam u niej na tak długo. Mam nadzieję, że nie umrę z nudów Boję się trochę o jedzenie, ale mama mówi, że też się odchudza, więc powinno być dobrze. Jest u niej w mieście basen sportowy bardzo tani w porównaniu do Gdańska, więc grzech nie chodzić. Rower też jest... już się nie mogę doczekać rowerowych wycieczek, szkoda tylko, że sama będę musiała na nie jeździć
Kurczę jeszcze nie wyjechała a już tęsknie za chłopakiem... głupek ze mnie No i nie wiem czy zabierać do mamy aparat, nie chcę żeby sobie myślała, że coś ze mną nie tak Chyba jednak go zabiorę.

Dzisiaj fotki tylko śniadania i kolacji, bo był u nas kolega cały dzień i głupio mi było fotografować jedzenie

śniadanie: 120g chudego twarogu, nektarynka, łyżka miodu

obiad: spaghetti z makaronem pełnoziarnistym, mięsem mielonym z indyka i pieczarkami
podwieczorek: koktajl z jogurtu naturalnego i banana
kolacja: omlet z 1,5 jaja z cukinią, papryką, pieczarkami i odrobiną szynki, surówka z sałaty lodowej o jogurtu greckiego


Ruch: 30 min stepper
           1h step

Zmykam na Wasze blogi i pisać ostatni podrozdział o terroryzmie, bleee i jeszcze się spakować muszę, kolejne bleee

18 lipca 2012 , Komentarze (25)

Ja to jakaś nagrzana jestem wydaje mi się, że za wolno chudnę i chciałabym szybciej a przecież wiem, że 5 kg w miesiąc to wcale nie tak mało i centymetry też przyzwoicie poleciały. Jednak ja chcę więcej i więcej, szybciej i szybciej, masakra! Patrzę na siebie i wydaje mi się, że nic nie widać, a jednak wiem, że na wszystko trzeba poczekać... Według tego co przytaczałam jakiś czas temu o wadze a dniu cyklu, waga powinna zacząć od dzisiaj/jutra spadać, czekam na to z utęsknieniem Postanowiłam dzisiaj przeliczyć ile kalorii zjadłam, wyszło dość mało, ale wydaje mi się, że nie zrobiłam tego dobrze, nie mam niestety wagi i wszystko jest bardzo przybliżone.

Zjadłam:




RAZEM: +/- 1170kcal wydaje mi się jednak, że więcej

Ruch:
1h body shape
1h TBC