Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Sunschine

kobieta, 35 lat, Warszawa

165 cm, 68.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Do sierpnia ważyć nie więcej niż 69kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 sierpnia 2016 , Komentarze (6)

...spróbuję naskrobać coś więcej na temat mojej diety-nie diety. Więc jak już wspomniałam w poprzednim wpisie zjadam mniej, trzymam się mniej więcej schematu z czasu jedzenia pudełkowego czyli:

5posiłków dziennie, rano owsianka, na drugie jakaś kanapka, obiad niestety zjadam normalny, bo brakuje mi czasu na robienie dwóch oddzielych, podwieczorek sałatka a kolacja tu już różnie.

Ostatnio mam trochę natłok zajęć i nie mam czasu na "wzięcie się za siebie" na 100% stąd mizerne efekty. Chociaż nie wiem czy jest tak źle, bo dziś rano stanęłam na wagę i zobaczyłam 68,9kg! Dla mnie jest to naprawdę sukces, bo od jakiegoś czasu nie czuję żebym się odchudzała.

We wczorajszym wpisie wspomniałam o tym, że mały pochłania mi większość czasu i rzeczywiście tak jest, ale prócz tego niestety dla mnie lato nie jest sprzymierzeńcem odchudzania- ciągłe wyjazdy i wizyty przyjezdnych nie sprzyjają trzymaniu się założeń. Imprezy w postaci wesel, panieńskich itp. również. Ostatni czas jest dla mnie intensywny i nie mam go na tyle dużo żeby aż tak bardzo wnikać w posiłki, co nie znaczy że całkowicie się poddałam. Staram się pilnować, nie jem słodyczy, wróciłam do ziółek na oczyszczanie, porcje są dużo mniejsze od tych sprzed diety, jeśli pogoda pozwala sporo się ruszam. Pewnie trzymając się diety 1500kcal schudłabym szybciej, ale tak naprawdę nie czuję się już na diecie a jakieś zmiany w wadze mimo wszystko są więc chyba nic tylko się cieszyć? :)

Ktoś pewnie powie, że to co mówię to tylko wymówki. Moja waga jest daleka od ideału,  ale już czuję się lepiej i przy takiej, którą mam mogę sobie pozwolić na "luksus" w postaci zwolnienia tępa. Jestem szczęśliwa, że mam taki a nie inny tryb życia a w końcu o moje szczęście tu chodzi prawda? I powiem Wam w wielkiej tajemnicy, że mam zamiar dołączyć do swoich obowiązków kolejny mały skarb a co! :)

                      

Pozdrawiam,

 Szczęśliwa mamuśka!    :)

10 sierpnia 2016 , Komentarze (5)

Nie wiem dlaczego, ale pomimo zgubionych kg ja w dalszym ciągu jakiś spektakularnych efektów nie widzę. Rzadko tu ostatnio zaglądam, bo zwyczajnie nie mam na to czasu. Jeśli chodzi o dietę to jak widać po rezultatach (mizernych) to teraz stosuję tylko MŻ i nie jeść słodyczy- znów brak czasu... Miałam cichą nadzieję na wagę 65kg, ale chyba póki co pozostanie to w strefie marzeń. Są rzeczy ważne i ważniejsze a dla mnie najważniejszy jest mój syn, który mnie ciągle potrzebuje...

Buziaki. Trzymajcie się!

20 lipca 2016 , Komentarze (5)

Podsumowując: 

-4,5kg

Biceps: 33cm - 31,5cm

Piersi 93cm- 88cm

Talia 81cm- 76,5cm

Brzuch 92cm-88,5cm

Biodra 100cm- 97,5cm

Udo 60cm- 58,5cm

Łydka 40cm - 39cm

W ostatnim czasie nie miałam okazji tu bywać i sukcesywnie opisywać tego co się dzieje w moim dietowym życiu. Korzystając z chwili wolnego kiedy mój maluch śpi postaram się w wielkim skrócie nadrobić zaległości. 

W 3 tygodniu diety waga się wstrzymała, po konsultacji z dietetykiem i badaniu okazało się, że przedobrzyłam z ruchem co przyniosło skutek odwrotny do zamierzonego- spaliły się mięśnie, zmagazynował się tłuszcz. Dowiedziałam się, że jeśli już wybieram się na rower na dłużej niż godzinę ( a przeważnie jeździłam 2godz) powinnam wypić szklankę wody z cytryną i łyżeczką miodu żeby organizm miał z czego pobrać braki. Przy tak niskiej kaloryczności nie wchodziła w grę taka ilość nadprogramowego ruchu, tym bardziej, że już przy małym ruchu mi nie brakuje. Po diecie oczyszczającej ładnie spadła mi woda i wypłukały się toksyny i albo sobie wmawiam albo dieta nie posłużyła mojemu cellulitowi, który jakby zmalał (impreza)

4,5kg to nie jest jakiś spektakularny efekt i spodziewałam się większego spadku, ale też trzeba przyznać sobie szczerze, że w ciągu całej diety zaliczyłam kilka wpadek w postaci 2 lampek wina, 3 piw i kawałka kiełbaski co pewnie nie pozostało bez wpływu. Podczas spacerów miałam znaczne obsuwy w posiłkach i to, że doprowadzałam się do głodu pewnie też nie posłużyło. Uważam, że jak na miesiąc diety nie miałam bardzo dużo grzechów a na pewno dużym sukcesem jest dla mnie to, że:

przestałam się obżerać

zaczęłam bardziej zwracać uwagę na to po co sięgam

dostałam wstrętu do gotowych sosów, które wcześniej były stałą w moim menu 

nauczyłam się odmawiać rzeczy, których wcześniej absolutnie bym nie odmówiła

porcje, które wcześniej zjadałam teraz wystarczą mi na 2 posiłki

nie mam już piekielnej ochoty na słodycze

Kubki smakowe wyczuliły się na delikatniejsze smaki i nie potrzebuję już ani dużo cukru ani dużo soli żeby coś mi smakowało. 

Niestety już się zgubiłam w zdjęciach menu i zniechęciłam się kiedy po raz kolejny wstawiały mi się odwrotnie co jest dziwne, bo zdjęcia porównawcze udało się wstawić bez problemu... Schemat nie był bardzo zróżnicowany- im bliżej wieczora tym mniejsza kaloryczność.

Wiem, że 4,5kg to nie jest jakiś spektakularny wynik a przede mną jeszcze daleka droga, ale i tak się cieszę, bo moje podejście do jedzenia jest teraz zupełnie inne.

Trochę ten wpis chaotyczny, ale przy ostatnim temperamencie mojego dziecka cudem jest, że w ogóle udało mi się go tu zamieścić.

6 lipca 2016 , Komentarze (4)

Waga 72,5kg :) Cieszę się i myślę, że do sierpnia spokojnie uda mi się osiągnąć wagę 65kg, chociaż trochę się obawiam, że jak zejdę do tej magicznej 6 z przodu to już nie będzie tak łatwo... Czuję się dobrze, detoks chyba się opłacił, bo nabrałam energii i chęci na ćwiczenia. Od kilku dni, prócz wczorajszego (o którym za chwilę) jeżdżę na rowerze, czasowo wychodzi różnie, minimum godzina, maksimum dwie z hakiem, ale wtedy tempo jest trochę wolniejsze.

A wczorajszy dzień... no niestety skusiłam się na małą kiełbaskę z grilla plus 3/4 bułki. :< Wstyd i biję się w piersi, ale zrezygnowałam z przygotowanej kolacji więc mam nadzieję, że dużo limitu nie przekroczyłam. 

Tyle na dziś, mały nie pozwala na więcej... wkleiłabym jadłospisy, ale pewnie znów będą do góry nogami więc przy wolnej chwili wpiszę hurtowo. 

Miłego, dietetycznego dnia ;) 

2 lipca 2016 , Komentarze (3)

Totalnie nie wiem dlaczego zdjęcia wstawiło do góry nogami mimo, że są obrócone jak potrzeba, nie mogłam też dodać więcej zdjęć do jednego wpisu... Przy wolnej chwili spróbuję wstawić jeszcze raz.  

Na koniec jeszcze kilka z moich posiłków dla wyobrażenia jakiej wielkości są porcje i uciekam, bo mój mały kawaler wzywa.  

1 lipca 2016 , Komentarze (1)

Dziś zdjęcia porównawcze. Nie wiem dlaczego przy wpisie ze zdjęciami z pierwszych dni ich tam nie ma, ale tu wstawię oba dla porównania. 

Albo sobie wmawiam albo efekty widać po brzuchu, ale nigdzie indziej. 

To nic, mam jeszcze trochę czasu i trudno spodziewać się cudu po 2 tygodniach. Wczoraj miałam wizytę u dietetyka i okazuje się, że :

-mam jeszcze 10kg do zrzucenia

- mam wodę w organizmie w górnej granicy normy

-mam białko w górnej granicy normy na pograniczu z za dużą jego ilością

- mam bardzo ładne mięśnie i należałoby włączyć ćwiczenia żeby waga nie spadała właśnie z nich

- mam nadmiar tkanki tłuszczowej to chyba nie nowość

- tkanka tłuszczowa rozkłada się równomiernie (nie ma otyłości brzusznej)

- do diety mogę dorzucić jeszcze jakiś sok warzywny żeby zwiększyć trochę kaloryczność

.... i mam bardzo zatruty organizm... :|

Do diety dostałam detoks czyli mnóstwo ziółek na oczyszczenie i jeśli ktoś chciałby skorzystać to wypiszę tu jakich.

Rano: Przed pierwszym posiłkiem, szklanka letniej wody z połową cytryny i z imbirem

 Rumianek, koperek włoski, bratek 

W południe: pokrzywa, 1 łyżeczka ostropestu popić szklanką wody

Na noc: Mięta i melisa

3x dziennie: Czystek

Do tego dostałam jeszcze selen a po dwóch tygodniach kiedy mam wizytę kontrolną najprawdopodobniej dojdzie aloes.

29 czerwca 2016 , Komentarze (2)

74kg. Tyle ważę na dzień dzisiejszy. Podczas wyjazdu ktoś chyba czuwał nad moją dietą, bo ilekroć zamawiałam coś czego jeść nie powinnam działy się śmieszne rzeczy: raz młoda siostry nie dostała swojej zapiekanki i musiałyśmy się podzielić moim obiadem (niestety kotlet w panierce i fryty), innym razem obie zamówiłyśmy grillowany filet z mozzarellą i pesto i okazało się, że za 26zł prócz tego fileta (mega spieczonego) na talerzu nie było nic innego :)

Siłą rzeczy podczas podróży musiałam się żywić kanapkami, bo jadąc samochodem 7 godzin nie dałabym rady na sałatkach i zupach (choroba lokomocyjna). Pilnowałam jednak żeby porcje zawsze były na tyle małe żeby nie było mi ciężko wrócić do diety i z dumą muszę przyznać, że mi się to udało. Kolacje zawsze były niewielkie i przeważnie była to owsianka z jogurtem naturalnym i bananem, w hotelowym śniadaniu na szczęście były również sałatki i każdego dnia wybierałam właśnie o plus duża łyżka stołowa jajecznicy i tu chleb znów nieunikniony inaczej nie weszłabym do samochodu.

To tyle na dziś, mały ząbkuje i mam w domu armagedon...

21 czerwca 2016 , Komentarze (4)

Wstyd trochę, ale trudno. Niech każdy widzi z czym się zmagam.

Zdjęcia robione pierwszego dnia diety.

Oto z czym walczę. Po niecałym tygodniu diety 1kg w dół, na razie nie aktualizuję tego na pasku, bo przyjęłam sobie, że będę to robić po każdym skończonym tygodniu. Jest coraz lepiej, nie wagowo, moje samopoczucie jest lepsze. Zdrowe jedzenie zdecydowanie mi służy i myślę, że po zakończeniu diety przy takim zostanę.

Pssst zapomniałąm o jadłospisach z wczoraj i dziś :)

Wczoraj:

Śniadanie: Ciasto kakaowo-bananowe z fasoli czerwonej (pycha, polecam)

II śniadanie: 2 Kanapki z pastą jajeczną

Obiad: Kurczak w marynacie jogurtowo- koperkowej z mozzarellą i z mizerią 

Podwieczorek: Chłodnik jogurtowo-burakowy

Kolacja: Sałatka z pieczoną piersią

Dzisiaj: 

Śniadanie: Owsianka z jogurtem naturalnym i z gruszką

Obiad: Roladka drobiowa z morelą

Podwieczorek: 2 (małe) Tortille z szynką

Kolacja: Potrawka z kurczakiem