Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 62668
Komentarzy: 601
Założony: 9 lipca 2012
Ostatni wpis: 8 października 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
blabli

kobieta, 46 lat, Poznań

173 cm, 78.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 sierpnia 2014 , Komentarze (4)

Witam.

Dzień podobny do innych pod względem walki z kilogramami.

Zaliczona Pani Chodakowska. Jest coraz lepiej i czuję już te moje mięśnie brzuszka i nie tylko. 

Dzisiaj koleżanka fryzjerka robiła mi nową fryzurkę. Ja czasami to mam tysiące pomysłów na minutę. O tym myślałam już jakiś czas i wreszcie zrobiłam. 

Mi generalnie się podoba. 

Dzisiejsze menu niby grzeczne ale cały czas odbija mi się obiad.

Śniadanie: bułeczka z pomidorkiem

II śniadanie kawa u koleżanki z 4 pustymi rurkami waflowymi

Obiad: makaron razowy z warzywami plus szklanka maślanki

Podwieczorek = kolacja (za późno na osobno): jogurt z malinami i śliwkami

Przed snem pół grapefruita.

Pozdrawiam i idę was poczytać. 

4 sierpnia 2014 , Skomentuj

Witam.

Dochodzę do fajnego wniosku. Gdy kończę ćwiczenia to tak jakbym ośmiotysięcznik zdobyła. Dla większości to raczej śmieszne ale ja tak właśnie mam. 

Jestem spełniona i mam wrażenie, że to jest najważniejsze w całej mojej walce z kilogramami.

Najgorsze jest to, że ja nie lubię ćwiczyć, jeszcze nie nadszedł czas, gdy nie mogę bez tego żyć i mam wrażenie, że nigdy nie nadejdzie. Wiem tylko, że bez tego tyję. Najtrudniej zacząć a potem jest już OK. 

Kocham pływać, ale nie zawsze jest na to czas (gdzie znaleźć te parę godzin dla siebie). Jak go znalazłam to zaniedbałam córkę. Jest za mała na pozostawianie jej samej sobie. Gdy przyjeżdżałam do domu to często już spałą. Siłownia to ta sama bajka. 

Menu na dziś:

Śniadanie: każdego dnia będzie chyba takie samo bo zachciało mi się posadzić pomidory w ogrodzie i teraz mam nadmiar

bułka posmarowana delmą i pomidorek, na wierzchu troszkę serka feta

II śniadanie: jakieś dziwne lody wodne z biedronki do kawy i 4 sztuki śliwek

Obiad: 5 pierogów z kapustą i grzybkami (taka wersja super light - szczerze to smak nie warty czasu, pracy i składników), jeszcze stwierdziłam, że nie robię przysmażanej cebulki, do tego osobno troszkę farszu 

Podwieczorek: troszkę malin z jogurtem

Kolacja: chyba podwieczorek jest kolacją bo jest już po 20

Ostatnio mam problemy z poprawnym rozłożeniem posiłków. Za późno mam obiad. Muszę się sprężyć. 

Przed snem pół grapefruita. 

Pozdrawiam.

4 sierpnia 2014 , Komentarze (4)

Cześć.

Właśnie zajadam smaczne śniadanko i jestem po ważeniu tygodniowym.

Ubyło 1,7 kg. Dzisiaj nie wiadomo co robić. Najchętniej zabrałabym małą od rodziców i pojechała nad jeziorko na całodniowe wylegiwanie się. 

Najpierw kawa a potem zobaczymy.

Dzisiaj rozpoczynam kilera.

Pozdrawiam. 

3 sierpnia 2014 , Komentarze (3)

Witam.

Fajny, strasznie ciepły dzień można zaliczyć do udanych i w miarę grzecznych mimo małego grzeszku.

Około 12 wpadłam na pomysł, aby pojechać do moich rodziców na 2 koniec miasta zawieść rzeczy do córy (która jest tam na "wakacjach"). Stwierdziłam, że najlepiej połączyć przyjemne z pożytecznym i wybrałam się rowerem. Trzeba przyznać, że wiaterek wcale nie chłodził, byłam czerwona jakbym robiła w kamieniołomach. Gdy jechałam w mieście było fajnie, ale gdy po jakiś polach to myślałam, że się ugotuję. 

Nagroda była u rodziców - mój dzisiejszy grzech - kawałek murzynka. Ciasto smakowało obłędnie. Potem grzecznie nastąpił powrót rowerkiem do domu.

Dzisiejsze menu podobne do wczorajszego. Nie miałam natchnienia na jakieś wymyślanie a i kurczaczki zostały od wczoraj. 

Przed chwilką zakończyłam skalpel wyzwanie.

Jutro dzień ważenia. Zobaczymy czy warto było. 

Idę was troszkę poczytać. Pozdrawiam. 

2 sierpnia 2014 , Komentarze (3)

Cześć. 

Ranek nie zapowiadał takich upałów. Aż miło się do miasta jechało.

Chciałam kupić sobie jakieś spodenki do ćwiczeń. Pani w sklepie powiedział, że już nie przywozi bo sezon na takie ciuszki się kończy. Nie miałam już natchnienia na szukanie w innym miejscu. Za to kupiłam bieliznę. 

Powrót w nagrzanym samochodzie był już męką. 

Skalpel wyzwanie zaliczony. Leciało ze mnie jakbym w saunie była.

Wczoraj zgrzeszyłam - piwo deserados. Mój mąż kupił i tak kusił. Za to sen był nareszcie bez problemów. 

Menu na dziś:

Śniadanie: bułka z pestkami dyni, połowa z paprykarzem, połowa posmarowana troszkę serkiem topionym i pomidor (z ogródka)

II śniadanie: do kawy batonik musli

Czekając za obiadem (dzisiaj później) musiałam podjeść agrest czerwoniutki, mięciutki. Uwielbiam go. Tylko za dużo go troszkę zerwałam. 

Obiad: kurczaczek podpieczony we folii i surówka

Raczej podwieczorku nie będzie bo obiad był za późno.

Kolacja: dorsz po grecku 

Przed snem pół grapefruita. 

Idę troszkę was poczytać.

Pozdrawiam.

1 sierpnia 2014 , Komentarze (4)

Cześć.

Jakąś godzinę temu wydałam córkę do rodziców. Tak sobie, chciała jechać na wakacje, które zapewne będą trwały jeden dzień. Małe szkraby nie rozumieją tak na prawdę co to wakacje.

Skalpel wykonany. Ze snem troszkę lepiej. 

Menu na dziś bardzo podobne do wczorajszego więc nie będę się rozpisywać.

Z reguły wychodzi mi więcej jedzenia (mąż ani córka nie jedzą zazwyczaj tego co ja) i potem mam na kilka dni. 

Wczoraj do ćwiczeń dołożyłam w końcu 25 min hula hop. Mam nadzieję, że dziś też znajdę czas. 

Czas troszkę was poczytać.

Pozdrawiam.

31 lipca 2014 , Komentarze (6)

Cześć. 

Czas bezsennych nocy nadal trwa. Oj denerwuje mnie to mocno. Ile można oglądać telewizji, siedzieć przy kompie i spoglądać na zegarek. Odliczam czas do poranku i zastanawiam się czy jeżeli zasnę to czy w ogóle warto. 

Mój mąż stwierdził, że piwo załatwiło by sprawę. Ma rację ale jakoś nie pasuje mi to na diecie. 

Ćwiczenia już wykonane. Udało mi się znaleźć troszkę czasu na nie przed po II śniadaniu. Trzeba przyznać, że tak lepiej. 

Menu na dziś

Śniadanie: identyczne jak wczoraj, bułka z pestkami dyni, połowa z szynką a II połowa z paprykarzem

II śniadanie: kilka śliwek

Obiad: około 120g wędzonego halibuta plus coś w rodzaju lecza (bezmięsne) 

Podwieczorek: jogurt z górą jeżyn (już mi się kończą)

Kolacja: 100g serka wiejskiego z cebulką

Przed snem pół grapefruita.

Pozdrawiam i idę was troszkę poczytać. 

30 lipca 2014 , Komentarze (5)

Cześć.

Padało, powietrze nabrało jakiegoś innego wspaniałego zapachu.

Skończyłam właśnie Skalpel i może jak mnie coś natchnie to odkurzę dzisiaj hula hop.

Dzisiaj jak łamaga zaliczyłam bliższy kontakt z podłogą w pracy. Dopiero po kilku godzinach zauważyłam dwa duże krwiaki na nodze. Spódniczka przed kolana odpada bo wyglądam jak ofiara przemocy. Muszę poszukać kremik na takie coś. Kiedyś kupiłam gdy zaczynałam kręcić hula i pomagało.

Menu na dziś:

Dzień rozpoczęty szklanką wody z cytryną

Śniadanie: jak zwykle bułka z pestkami dyni, pół posmarowane odrobiną delmy z szynką wędzoną, II pół z paprykarze z łososiem 

II śniadanie: czerwony agrest (troszkę tego było)

Obiad: Około 120g  pierogów z truskawkami i serem polanych kilkoma łyżeczkami jogurtu

Podwieczorek: reszta jogurtu 0% z górą jeżyn (jogurt też jest na dole :o) )

Kolacja: Nie mam pojęcia co. Pół godziny temu zjadłam podwieczorek. Nie wyrobię się chyba czasowo.

Na pewno przed snem pół grapefruita.

Pozdrawiam. 

30 lipca 2014 , Komentarze (3)

Witam.

Przedwczoraj miałam kłopoty ze snem. Zwaliłam to na późną kawę (choć nigdy wypicie kawy nawet o 22 nie powodowało problemów ze snem).

Wczoraj byłam strasznie grzeczna. Ostatnia kawa była o 13. Zmęczenie ćwiczeniami, coś lekkiego na ząb i myślałam, że będzie OK. 

Nic mylnego.

24 i nic. Wszyscy spali a ja układałam pranie, kroiłam grapefruita o którym zapomniałam.

Pomysłów na sen miałam dużo, łącznie z tym, że leżę nie po tej stronie łóżka, nie na swojej poduszce (moją zajęła córa, której się coś śniło w nocy i chciała do mamy).

Tak więc nie budząc jej przesunęłam ją i co - nadal nic.

Ostatecznie zaczęłam oglądać filmy w telewizji i czekałam na jakiś sygnał mojego ciała, że ma już dość. 

Efekt: jestem totalnie niewyspana i do tego jakaś obolała

Poważnie myślę o kupnie czegoś na sen. 

Pozdrawiam. 

29 lipca 2014 , Komentarze (3)

Witam.

Dopiero teraz się coś chce. Ja nie mam w dzień na nic ochoty, słaniam się jakbym pracowała w kamieniołomach. Współczuję wszystkim, którzy musza pracować w tych upałach na dworze lub w dusznych pomieszczeniach. 

Dzień zaliczam do udanych. Oprócz  gryza wafelka od loda córy nie było żadnych grzechów.

Menu na dziś:

Śniadanie: bułeczka z pestkami dyni, pół z odrobiną delmy i szynką wędzoną, II pół z paprykarzem 

II śniadanie: kawa z mlekiem i batonik musli light

Obiad: 100g piersi z kurczaka podsmażonej na łyżeczce oleju razem z cebulką i fasolką szparagową

Podwieczorek: mała miseczka winogrona

Kolacja: jogurt truskawkowy 0% i troszkę malin z ogrodu

Przed snem jak zwykle pół grapefruita.

Skalpel zaliczony.

Pozdrawiam was wszystkich.