Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Od zawsze mały pultasek, ktory jak stal sie kobieta postanowil cos z tym zrobic. Raz juz kiedys mi sie udalo... posmakowalam czym jest sukces stracenia 40 kg... chce znow...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 22458
Komentarzy: 593
Założony: 8 lutego 2013
Ostatni wpis: 31 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Victoria30

kobieta, 42 lat,

169 cm, 107.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 lutego 2013 , Komentarze (13)

Witajcie
Wiem, wiem, dzis piatek PIETNASTEGO, ale moj zaczal sie tak fatalistycznie, ze smiem w to watpic.
Zaczelo sie od tego ze Franca (waga - kiedy wspolpracuje milusko zwana Franczeska :) ) nie pokazala nic ciekawego (tak - pierwszy stopien do piekla to ciekawosc, chcesz miec udany dzien NIE WCHODZ NA FRANCE CODZIENNIE!!!!).
Potem wyciagajac wtyczke od akumulatora zahaczylam paznokciem i zlamalam, ale jak, prawie ze w polowie i bardzo bardzo bolesnie. Bez plastra sie nie obeszlo. Co mnie doluje podwojnie, bo raz ze boli, dwa ze wyglada okropnie, a trzy od poczatku grudnia mialam piekne dlugie paznokcie, z ktorymi musze sie niestety pozegnac .
Do tego jakims cudem (moze zaspana bylam) nie wyjrzalam przez okno, wyszlam z domu "jak na busa" a tu sniegu po kolana,  i oczywiscie ze wtedy komunikacja miejska w moim miescie umiera... Rower nienapompowany... na pieszo juz nie zdaze, cudem udalo mi sie zorganizowac auto, bylam w pracy minute przed szefem uffffff

I jeszcze boli mnie gardlo, i sama nie wiem czy naprawde (panuje u nas grypa i to taka ze co drugie dziecko chore) czy to jest "obronna reakcja" mojego ciala na zaplanowany basen.

Wczorajszy dzien minal milo, malo czym roznil sie od "normalnego", ja dostalam kwiatki, S dostal pycha kolacje....(ja dzielnie pozarlam zupe warzywna) :)

Dieta 100%
Sport 4/42 A6W
Plyny ponad 2 litry wody, pokrzywa (dzbanek), mieta z kakao (dzbanek)
Dla siebie: brzuch oraz nogi (Eveline Liftingujace) biust (Evelinene 3D) twarz (Ziaja -naczynka)
Zero slodyczy
Zero alkoholu


Wczoraj odkrylam jak fatalnie wyglada moja skora na "dolnym brzuchu" - cos strasznego

14 lutego 2013 , Komentarze (18)

Witam w WALENTYNKI
Jesli ktos uznaje to swieto (?) to wszystkiego najlepszego w tym dniu. Ja mam do Walentynek stosunek raczek obojetny... Moze byc, ale jak mam kwiaty od ukochanego dostawac tylko w tym dniu, to nie dziekuje....

Zaczne od podziekowan skierowanych do Was wszystkich, Za te wszelkie komentarze i wiare we mnie, Nie spodziewalam sie tak cieplego przyjecia. Naprawde jest mi duzo lepiej jakos na duszy, bo musze przyznac ze nie bylo z tym najlepiej ostatnimi czasy....
Przepraszam, ze mnie jeszcze w Waszych pamietnikach tak malo, po prostu dopiero ucze sie Vitalii.

Plan mojego wazenia ustawilam sobie Poniedzialek Czwartek.... Najpierw chcialam pisac notki tylko w te dni, ale jakos dobrze mi sie tu pisze, wiec po co sie ograniczac ;)
Wiec dzis bylo wazenie ... waga 91,8

Kazdego innego dnia spadek na poziomie 0,7 kg baaaardzo by mnie uradowal, ale nie dzis
Po prostu, w piatek przed weekendem (a weekend byl u polskiej rodzinki wiec pewnie domyslacie sie co sie tam dzialo) bylo 91,1 - co oznacza ze nadal nie zrzucilam poweekendowej nadwyzki.... ehhhh dobijajace jest to troche, bo czasem dziewczyny zrzucaja "weekend" w dwa dni... a ja .....

No nic to NIE MARUDZIC  dzialac dalej o!!!!!

Wczoraj:
Dieta 100%
Sport 3/42 A6W 30 min bardzo szybkiego marszu z pracy do domu
Dla siebie: masaz brzucha Bielenda Sexy mama, masaz biustu Eveline
Zero alkoholu
Zero slodyczy

jest dobrze :D :D :D

Pozdrawiam wszystkich i zycze bardzo udanego czwartku :D

A haslo na dzis  : Kto chce szuka sposobow, kto nie chce szuka powodow....

(to tak apropos mojego jutrzejszego wyjscia na basen, cos mam stracha i boje sie ze stchorze).

13 lutego 2013 , Komentarze (24)

Witam i pozdrawiam wszystkie dobre Duszki ktore zagladnely do mnie z milym slowem.
Ciesze sie ze znalazlo sie tu kilka "starych twarzy" ale jeszcze bardziej ciesze sie ze tyle "nowych" zyczy mi powodzenia. Milo miec takie wsparcie .... milo wiedziec ze nie jest sie samemu "z balastem" i ze ktos rozumie, wyslucha....

Wiele osob napisalo mi wczoraj "zrobilas raz to zrobisz i drugi" aaaaaaa wlasnie. I tu jest "pies pogrzebany" i w tym lezy najwiekszy problem. Nie potrafie przekonac mojej psychiki ze uda sie drugi raz. Nie potrafie nauczyc sie myslenia "udalo sie kiedys uda sie znow". Moj przyjaciel mowi mi ze "bedzie jeszcze lepiej niz wtedy zobaczysz" ... a do mnie przychodza mysli typu "watpie" "akurat"......

A przeciez wiadomo ze psychika to polowa sukcesu, jesli wygramy z glowa, to i z cialem damy rade....
 Ludzka psychika ma niewyobrazalna moc i sile.... a Pozytywne myslenie jest w tym wszystkim najwazniejsze....

Tak wiec od dzis.... jak zaczarowana mantre bede sobie powtarzac Uda mi sie znow

Wczorajszy dzien zakonczylam dobrze....
Dieta byla swietna
Sportu niestety tylko A6W 2/42
Wypilam ponad 2 litry wody i 6 kubkow pokrzywy
Zrobilam cos dla siebie, gruboziarnisty peeling i maseczke przeciw naczynkom
Wygralam ze slodyczami
Wygralam z alkoholem


Dzien na duzy PLUS
Szkoda ze waga nie wspolpracuje

12 lutego 2013 , Komentarze (20)

No to jestem...
Za namowa mojego wieloletniego przyjaciela, znanego wielu osobom MisterCube'a (za ktorego od zawsze trzymam kciuki, a teraz trzymam podwojnie bo JEST MOC) i ja zawitalam na Vitalie. Zawitalam jakis czas temu, ale wziasc sie za napisanie tego pierwszego wpisu jakos nie moglam dobrych kilka miesiecy...

Ale jestem ja, jest i pierwszy wpis (tyle dobrego ze przez te kilka miesiecy odwlokiem na kanapie nie lezalam tylko juz poczynilam pierwsze kroki w kierunku lepszego zycia/zdrowia/sylwetki).

Troche o mnie, coby anonimowosc swiata internetowego troszeczke znikla... Mam 31 lat (a czuje sie jak na 50 co najmniej), studiowalam a teraz pracuje w Niemczech, podsumowujac 12 godzin wspieram krzeslo coby sie nie daj ..... nie obalilo....

Historia moja jest jak i wielu z Was, od zawsze pultasne dziecko, wspierane i dokarmiane przez ukochana Babunie... juz w wieku 11 lat bylam naprawde pokaznych rozmiarow.
Cos tam zawsze jako nastolatka czy mloda kobietka probowalam ze soba zrobic, ale bylo to zawsze pod haslem tzw "slomianego zapalu".
Dopiero przed slubem naprawde chcialam sie zmienic.... Udalo sie, dzieki diecie MM oraz troche glupiego i niekontrolowanego brania termogenikow (ktore po dzis dzien przeklinam)... Ale cel uzyskalam.... do slubu szlam jako piekna 72.kg panna mloda.
A potem? Proza zycia,.... praca jako przedstawiciel medyczny, caly dzien za kolkiem, jedzenie glownie na miescie albo po nocach, sasiedztwo McD'sa itp itde na te melodie....
Na wage juz nie wchodzilam, bo sie najnormalniej w swiecie balam. Dopiero na badaniach do pracy okazalo sie ze jest 107 kg, albo okolo, bo bylam w ubraniach....

Dostalam sie na studia doktoranckie do niemiec i tu troszke zmienilo sie i moje zycie, i moj sposob odzywiania.... Mialam nagle wiecej czasu, mialam znajomych ktorzy nie spotykaja sie na film i pizze ale pobiegac, albo isc na silownie... A mi bylo glupio, bo nie nadazalam... bo bylam chodzacym klockiem bez kondycji.
I tak step by step,,, zaczelam chodzic na silownie codziennie, zmienilam swoja diete o 180 st (w polsce nie jadlam prawie wcale warzyw), wszedzie zaczelam jezdzic na rowerze... i udalo sie...
przez 1,5 roku schudlam 40 kg i moje zycie stalo sie zyciem zupelnie innym... piekniejszym, lzejszym a przede wszystkim wysportowanym


Moje zycie to byl glownie sport, mialam obsesje plywania, silowni i rowera....

Wiec co sie stalo ze sie zj....lo?

Pisanie pracy doktorskiej zawladnelo calym moim zyciem, nie mialam juz 3 godzin dziennie na sport, poznalam mezczyzne ktory ani zwolennikiem zdrowego zarelka, ani super sportowcem nie byl, a tak milo bylo isc razem do restauracji albo zamowic pizze... i tak step by step waga, lustro i aparat staly sie moimi najwiekszymi wrogami... spodnie nie wiadomo czemu "gwalcily" a wszystkie bluzki "zbiegly sie w praniu".

Widzialam po sobie ze musze cos ze soba zrobic... ale nie bylo ani ochoty, ani energii , ani motywacji. Problemy osobiste, problemy ze zdrowiem.... wszystko sprawialo ze wracalam z pracy i jedyne na co mialam ochote to wypic piwo i isc spac ....

Jakis czas temu, chyba we wrzesniu, przez prawie dwa dni MisterCube probowal mi naprawic glowe. Na szczescie sie udalo (za co mu jestem wdzieczna bardzo) i powoli ale zaczelam odzyskiwac rownowage... odstawilam alkohol, zaczelam zdrowiej sie odzywiac, wrocilam do rowera i do mojego "ukochanego" Weidera.... (przed Bozym Narodzeniem niestety potknelam sie na 28 dniu)...

A od wczoraj znow Weider, znow lepsza dieta, rower.... i bedziemy "spadac z wagi - obysmy sobie nic nie polamali "
No i jestem tez tu.... po wsparcie, pomoc, a moze po prostu sie czasem wygadac i poczuc ze nie jestem z tym wszystkim sama....

Na koniec motywacja dla mnie (dla Was?) coby treningow brzucholka nie odpuszczac ;)